06 kwietnia 2015
Kilka dni temu polska opinia publiczna zawrzała z gniewu i została rozgrzana do białości. Rosjanie w swojej bezczelności zaproponowali swego rodzaju wymianę pomników. Oni pozwolą na budowę pomnika w Smoleńsku, my zgodzimy się na pomnik jeńców bolszewickich z wojny 1919 – 1921 w Krakowie (Przypominam, że Rosja oskarża Polskę o celową eksterminację jeńców przebywających w obozach.).
I zaczęło się! „To klasyczny szantaż Rosji”. „Oczywista prowokacja”. I najciekawszy cytat: „Rosjanie już raz, w przeddzień pierwszej rocznicy katastrofy, usunęli tablicę z miejsca, gdzie rozbił się samolot, a przecież nie było na niej ani jednego słowa nieprawdy o zbrodni, której dokonali w Katyniu.”
Rzeczywiście, jak Rosja może być tak bezczelna? Ano może. Może, bo myśli samodzielnie i realizuje samodzielną politykę. Polska natomiast przetwarza myśli innych i realizuje nie do końca swoje koncepcje.
W sprawie pomnika Rosja przyjęła nasz sposób myślenia i naszą narrację. My Rosjanie, zamordowaliśmy Wam Polakom Prezydenta Tysiąclecia - chcecie pomnik, OK. My chcemy pomnika w Krakowie, bo Wy zamordowaliście nam jeńców wojny polsko-bolszewickiej.
Jakież to dziecinnie proste.
Nie pierwszy i nie ostatni to przykład rozgrywania nas jak dzieci (np. embargas), niestety. U nas ciągle polityka historyczna, a terminal w Świnoujściu dalej w budowie.
Nie ma w nas wielkości, nie myślimy samodzielnie, poruszamy się w obszarze mitów i emocji. W tej wielkiej polityce jesteśmy tylko harcownikami. Zawsze gdy bitwa się zakończy, kurz opadnie i strony siądą do stołu obrad, okaże się, że nie ma tam miejsca dla harcownika. Aby potwierdzić tę tezę, nie muszę cofać się do końca II Wojny Światowej; wystarczy, że sprawdzicie, kto prowadził rozmowy pokojowe w Mińsku (A przecież tak wiele zrobiliśmy dla Ukrainy, tak Jej pomagaliśmy.). Wystarczy też prześledzić aferę z więzieniami CIA w Polsce (Winnym okazała się Polska, nie USA.).
Nie ma w nas wielkości, kraj nierządem stoi. Lekceważenie i nie przestrzeganie prawa, to nasza narodowa choroba. Lekceważymy Konstytucję i lekceważymy przepisy drogowe. Robi to władza ustawodawcza, wykonawcza, sądownicza; robią to wszyscy, nawet Kościół w swej bezsilności (Kierowca boi się radaru, nie gniewu bożego.). Pewien prezydent i pewien premier za garść dolarów sprzedali naszą suwerenność na kawałku Polski. Ci sami ludzie ograniczyli naszą suwerenność w stosunku do państwa Watykan. Następni prezydenci i premierzy tylko te fakty sankcjonują i poszerzają obszar nierządu. Każdego roku płacimy miliardowy haracz na funkcjonariuszy obcego państwa. Po co nam konkordat, który z definicji daje przewagę jednej ze stron? Silne i równe państwa zawierają umowy międzynarodowe.
Każdego dnia jesteśmy faszerowani półprawdami, jawnymi kłamstwami i mitami. Narzucono nam, że jedna śmierć jest ważniejsza od innej, że 21,5 tysięcy polskich jeńców wojennych i więźniów zamordowanych w Katyniu, to więcej, niż 50 - 60 tysięcy Polaków zamordowanych na Wołyniu. O śmierci tamtych można i trzeba mówić, bo tak „dołożymy” Ruskim; śmierć tych drugich trzeba przemilczeć, bo to nie politycznie.
Każdego dnia w specjalnej pralce automatycznej z ustawionym programem patriotycznym kręcą się: mity, uprzedzenia, uproszczenia, zakłamania i inne nasze wady. Efektem tego „prania” jest umysł Polaka, którego wizualizacją może być obraz Jerzego Kossaka „Cud nad Wisłą”.
~Jerzy Kossak, Cud nad Wisłą
Obraz przedstawia jeden z epizodów wojny polsko-bolszewickiej, w której żołnierze polscy 15 sierpnia 1920 r. odzyskali dwa dni wcześniej utracone miasto Radzymin.
Ileż tu symboli.
Nasze zwycięstwo symbolizuje biały sztandar Polski, z czerwonym krzyżem kawalerskim; klęskę Armii Czerwonej symbolizuje chylący się ku upadkowi czerwony sztandar, w który jest wbijany polski bagnet.
W centrum obrazu widzimy księdza kapelana Ignacego Skorupkę z krzyżem w prawej ręce, uniesionej ku niebu. Prowadzi Wojsko Polskie w bój. Niestety nie mogło tak być. Ksiądz poległ dzień wcześniej podczas bitwy o Ossów. Na niebie jest ukazana postać Maryi (15 sierpnia jest świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.) i widma atakującej husarii. Skąd tu husaria? Przecież to oczywiste. W 1683 r. polska husaria zwyciężając w odsieczy wiedeńskiej uratowała Europę od Imperium Osmańskiego (I jak w efekcie końcowym na tym wyszła?), Wojsko Polskie nie pozwoliło zniewolić Europy i zbudować tam socjalizmu.
Dalej widzimy Wisłę, chociaż Radzymin leży około 13 kilometrów od Wisły. Po drugiej stronie rzeki w oddali widać nadjeżdżający oddział kawalerii. To 3 i 4 Armia II RP na czele z Józefem Piłsudskim, który w czasie kontrataku znajdował się w Puławach, w swojej Kwaterze Głównej.
Całości obrazu dopełniają samoloty, które ostrzeliwały i bombardowały pozycje nieprzyjaciela i latające między nimi anioły. Mocnym akcentem jest snop światła do nieba (?).
Bitwa warszawska (13 – 25 sierpnia 1920 r.) jest uznawana za jedną z osiemnastu przełomowych bitew świata. Czy jest to efekt realnego wysiłku i krwi (ok. 4,5 tys. zabitych, 22 tys. rannych i 10 tys. zaginionych) państwa odrodzonego po 123 latach niewoli, czy też cud i boska interwencja?
Obudźmy się! Zacznijmy realnie oceniać siebie, naszą historię i otaczający nas świat.
Autor: Halina K. HK216