W poprzednim odcinku:
Na prośbę Lorda Scurlocka, Nieznajomi udali się do północnej części Doskvol - spotkali tam Timotha, przemytnika i kapitana Ogara Mgieł. Timoth przepływając przez elektroplazmiczną barierę zakłócał jej działanie, co irytuje potężnego władcę Six Towers. Jego przestępcza działalności irytuje też Zbieraczy - którzy postanawiają dać mu nauczkę. Podczas potyczki ginie dwóch ludzi- Nieznajomi i Timoth ewakuują się w z miejsca zbrodni na pokładzie Ogara Mgieł.
Ogar Mgły kieruje się powoli w kierunku elektroplazmicznej bariery - obława Błękitnych Płaszczy i Strażników Dusz jest coraz bliżej. Timoth wydaje się jednak spokojny. Wprawnymi ruchami blokuje ster i nakazuje Nieznajomym udać się pod pokład. Środek pomieszczenia zajmuje duża, metalowa klatka - kapitan gestem wskazuje, że wszyscy powinni wejść do środka. Początkowo nieufna, ekipa w końcu wchodzi do środka razem z półprzytomnym cieślą. Timoth podąża za nimi, zamyka dokładnie klatę i każe odsunąć się od krat. Następnie ciągnie za zamontowaną na maszcie dźwignię - z pokładu dochodzi ich dziwny metaliczny łoskot.
Mija kilka minut, gdzie jedynym dźwiękiem jest miarowy odgłos silnika i chlupot wody, gdy nagle wszystkie włosy na ciałach załogi stają dęba. Powietrze zaczyna iskrzyć, nozdrza wypełnia zapach ozonu. Puszczyk z zaciekawieniem obserwuje niewielkie, błękitne ogniki elektryczności gromadzące się wokół ziejącej w burcie dziury, Z każdą sekundą jest ich więcej i Szeptun w ostatniej chwili krzyczy: - TO ZARAZ WYBUCHNIE!
Wybuch wstrząsa statkiem. Z pokładu dochodzi ich kolejny łoskot, a na kratach klatki pojawia się łuk elektryczny - przecina grube kraty i sypie dookoła roztopionym metalem. Co gorsza, miarowy turkot silnika zastępuje nagle potępieńcze wycie - maszyna też grozi wybuchem. Fei jest przekonana, że zdoła temu zapobiec, ale najpierw musi wydostać się z naelektryzowanej klatki. Z nieoczekiwaną pomocą przychodzi Branon - jego ręce zaczynają jarzyć się ciepłym, pomarańczowym światłem, pod skórą zarysowują się wyraźnie kości. Bez wahania podchodzi do drzwi, chwyta za kraty i otwiera je. Fei wybiega i rusza w stronę silnika, a Quintus za nią. Zwinna iruvianka dopada do maszynowni na rufie i zaczyna ręcznie regulować zawory i przepustnice, by zmniejszyć ciśnienie w przeciążonych zbiornikach. Quintus zostaje w tyle- jego uwagę przyciąga śliska maź pokrywająca deski wokół wyrwy w burcie. Substancja wgryzła się w deski pokładu, przeskakują po niej niebieskie ogniki, a Puszczyk jest pewien, że wyczuwa z nich dziwne natężenie duchowego pola.
Fei udaje się wyregulować silnik na tyle, by statek bezpiecznie przepłynął przez barierę. Chwilę po tym gdy burza elektroplazmicznych wyładowań ustaje, przez pokład przechodzi jeszcze jeden wstrząs - gdy Ogar Mgły wbija się w mieliznę. Z ostatnim jękiem silnik staje - nie będzie łatwo go naprawić. Chudy Jim i Timoth wychodzą na pokład ocenić straty. JIm z ciekawością ogląda metalową siatkę, która rozciąga się z masztu aż po burty. W jednym miejscu siatki zieje potężna dziura, a poszczególne oczka są prawie całkowicie zwęglona. Timoth rozgląda się po pokładzie i mówi nieznajomym:
- Ta siatka jest jednorazowa, ale zwykle wytrzymuje wyładowania. Jak wracałem przez barierę ostatnim razem, to wydarzyło się coś podobne - plus wywaliło mi dziurę w ładowni. Problem jest taki, że nie mam na pokładzie siatki na powrót. W ruinach czeka na mnie mój partner, Tuhan i mamy nieco zapasów, w tym zapasową sieć. Pozwolę wam zabrać się ze mną z powrotem, jeśli wytłumaczycie mi, co robiliście na mojej kei. - Jim starał się zasugerować Timothowi, że to Nieznajomi będą dyktować warunki, kapitan Ogara był jednak niewzruszony - Jeśli chcecie wrócić MOIM statkiem, będziecie stosować się do moich reguł. Możecie też próbować przedostać się przez wieżę na północy - ale ostrzegam, że Zbieracze używają jej jako bramę na zewnątrz i magazyn i nie przepadają za intruzami.
Po krótkiej naradzie, Nieznajomi postanowili zaufać doświadczeniu Timotha - szczególnie, że większość z nich nigdy nie opuściła "bezpiecznego" Doskvol - kto wie jakie niebezpieczeństwa czekają w Utraconej Dzielnicy. Odpowiedzieli Timothowi, że to Lord Scurlock wyraził irytację, że "coś zakłóca pole elektroplazmiczne, które bada" - tym czymś okazuje się być Ogar Ciemności przepływający przez barierę. Timoth wyraźnie przeraził się perspektywą narażenia się Scurlockowi - razem z Nieznajomymi postanowili mediować z władcą Six Towers i znalezienia rozwiązania, które go zadowoli.
Nieznajomi, zakutani w ciężkie płaszcze, gogle i chusty chroniące przed pyłem Martwych Ziem, ruszają w stronę Utraconej Dzielnicy. Timoth prowadzi ich sprawnie między wydmami z szaro-brunatnego pyłu. Podróż jest męcząca, pył utrudnia oddychanie i poruszanie się. Quintus dodatkowo czuł dziwny napór mocy - pole duchowe na Martwych Ziemiach było zupełnie inne niż w mieście. Nieprzefiltrowane przez elektroplazmiczną barierę kusiło mocą, ale jednocześnie niosło zagrożenie i ryzyko. Na szczęście po kilku godzinach docierają do ruin pierwszy zabudować - pomiędzy budynkami pyłu jest mniej i jest bardziej zbity. Timoth jednak nie przyśpieszył - był wyraźnie czymś zaniepokojony, Nieznajomi jednak nie potrafili odgadnąć czym.
Szeroka aleja kończyła się zrujnowaną bramą - kamienne filary i łuk ciągle stały w miejscu, podobnie jak resztki murów. Za bramą ciągnęły się rzędy grobowców i mauzoleów - trafili do miejskiej nekropolii. Timoth podszedł do jednego z nagrobków i poprosił JIma o pomoc w odsunięciu płyty. W środku, pogrążony w głębokim śnie, leżał mężczyzna - na pierwszy rzut oka Severończyk. Timoth wziął zamach i trzasnął mężczyznę z liścia - ten zaczął powoli się wybudzać.
- Poznajcie Tuhana, zwiadowcę i mojego przewodnika po Martwych Ziemiach - powiedział Timoth. Tuhan wygrzebał się w międzyczasie z grobowca i ignorując Nieznajomych zdał raport kapitanowi Ogara Mgieł:
- Stary jest wyjątkowo podekscytowany. Niepokoi się czymś, mamrocze, gada tak głośno, że słyszą go duchy z całej dzielnicy. Wyczuł też wasze przybycie i zainteresowali go ludzie, których przyprowadziłeś. Widziałem też srebrne błyskawice koło naszej skrytki - nie mogłem powstrzymać rabunku, ale złapałem ich ślad -oczy Tuhana zaszły na chwilę bielmem, gdy przeskanował horyzont -rozbili obóz w centrum, obstawiam amfiteatr.
Nieznajomi postanowili odwiedzić "Starca", o którym wspominał Tuhan. Timoth zaprowadził ich do jednego z bardziej okazałych mauzoleów. Ostrzegł ich, aby pod żadnym pozorem nie palili żadnych świateł - "starzec panicznie boi się ciem". Nieznajomi wkroczyli w ciemność po krętych schodach, minęli kilka pomieszczeń - Timoth starannie zamykał za nimi drzwi - aż w końcu trafili do dużego (wnioskując po echu), pustego pomieszczenia. Quintus od razu zauważył charakterystyczny zapach - ciężki, mokry i przytłaczający, a jednocześnie dziwnie przyjemny. Podobne pachniała ziemia w oranżerii jednego z bogatych rodów Doskvol, ale teraz bliższe skojarzenie miał z dziwną mazią znalezioną na pokładzie Ogara Mgieł. Rozważania przerwał głos dochodzący z ciemności - suchy, zgrzytliwy, ale donośny:
- Witaj kapitanie! Widzę, że sprowadziłeś gości. Strzeżcie się - nadchodzą zmiany, lewiatany ruszają w głąb otchłani, a dzieci mordują rodziców. Przyprowadźcie do mnie ludzi bez odpowiedzi! Pokażcie mi ptaki z przetrącony skrzydłami. Chcę znów spojrzeć na szpalery drzew, bo to z ich korzeni urodzi się nowa moc. Ach, zasmakować moreli w oliwie... Nowy świat musi żywić się ciałem starego świata - kanibalizowanie minionych dziejów to jedyny sposób przetrwania.
Jim jako jedyny zdobył się na odwagę, by zareagować na słowa Starca - ze swoich przepastnych kieszeni wyjął przekąskę, owoc, i wyciągnął dłoń w ciemność. Suche palce owinięte bandażami zabrały dar z jego dłoni.
- Ach, dziękuję za dar. Czy wiesz, że wspiąłem się kiedyś na górę, tylko po to by zabić własnego syna? To klucz! Kapitanie, jeźdźcy o sercach przebitych srebrnymi cierniami polują, strzeż się! Lewiatany w głębinach, dzieci zrodzone z popiołów, czarcia smoła wypływająca z kości świata...
Głos Starca zaczął odpływać, Timoth dał znak Nieznajomym, że czas opuścić grobowiec. Branon, wychodząc, zwrócił uwagę na płaskorzeźby i imiona wyryte w jednej ze ścian. W większości zniszczone przez upływ czasu, był jednak w stanie odczytać wystarczająco dużo, by odkryć nazwisko rodu, do którego należało mauzoleum - Scurlock!
Tuhan miał rację - oddział Srebrnych Gwoździ splądrował skrytkę Ogarów. Nieznajomi postanowili zakraść się do obozowiska Gwoździ i odzyskać siatkę. Timoth zaprowadził ich na główny rynek Straconej Dzielnicy. Przyczajeni na dachu jednej z okazałych kamienic obserwowali amfiteatr po drugiej stronie. W pyle pokrywającym rynek wyraźnie dostrzegali ślady kopyt prowadzące do koloseum. Nieznajomi postanowili zaryzykować podróż po dachach wokół rynku. Wszystko szło zgodnie z planem, zwalone kolumny, zapadnięte piętra i zwały pyłu pozwalały przedostawać się z budynku na budynek. Sprzęt wspinaczkowy niesiony przez Branona pozwolił na pokonanie ostatniego odcinka - Nieznajomi stanęli na górnych trybunach amfiteatru z idealnym widokiem na arenę i ulokowany tam obóz Srebrnych Gwoździ. Niestety, nie byli na trybunie sami - chmara wielkich jak przedramię ciem zerwała się do lotu zaniepokojona nagłym pojawieniem sie ludzi. Fei, starając się uspokoić insekty, wypuściła chmurę toksycznych substancji - niestety osiągnęła tylko częściowy efekt. Ćmy wprawdzie nie wzbiły się w powietrze, ale za to obsiadły ją grubą warstwą. Mara zastygła w bezruchu, a pozostali członkowie gangu patrzyli tylko bezradnie na żywą górę owadów.
Quintus postanowił zająć się najpierw Gwoździami, a wrócić po Fei później - zaczął skradać się w stronę padoku dla koni, by wystraszyć zwierzęta i wprowadzić nieco zamieszania - w tym samym czasie, Jim i Branon zaczęli skradać się z drugiej strony, w kierunku sterty skrzyń i beczek. Chaos, który rozpętał się kilka chwil później był typowy dla innych akcji Nieznajomych.
Quintus otworzył się na duchy skupione wokół amfiteatru - zapewnił im kanał, przez który mogły dostać się do środka. Jeden z nich zmaterializował się w padoku, ale konie Srebrnych Gwoździ, przyzwyczajone do przebywania w Martwych Ziemiach, nie zareagowały paniką. Ducha zauważył natomiast wartownik na trybunie nad Quintusem. Jim ostrzegł w porę Puszczyka i skierował uwagę Timotha na wartownika - rozpoczęła się strzelanina. Zbłąkana kula trafiła w ćmy, które oblazły Fei - insekty uciekły, ale pod spodem nie było małej iruvianki! Przywódca Gwoździ, stojąc w środku areny zaczął skanować pustym wzrokiem otoczenie, szukając intruzów - z cienia wyskoczył na niego Branon i zaczęli toczyć krwawy pojedynek. Moc uwolniona przez Quintusa, zachwiała równowagą ochronnego kręgu na środku areny - jeden z kamieni wybuchł, rzucając jednym gangerem gwoździ jak szmacianą lalką. Jim próbował skorzystać z okazji, ale niestety został zauważony przez drugiego jeźdźca. Z pomocą ruszył mu Tuhan - który dosiadł jednego z Severoskich koni i ruszył na odsiecz. Quintus i Timoth poradzili sobie z wartownikiem i mogli pomoc Branonowi pokonać przywódcę Srebrnych Gwoździ - który walczył z nadludzką wręcz siłą. Ostatni jeździec Gwoździ wskoczył na wolego konia i zbiegł w stronę miasta - Nieznajomi i Ogary Mgły zwyciężyły!
Fei odzyskała przytomność. Pierwsze co poczuła to przytłaczający zapach wilgotnej gleby. Znajdowała się w całkowitej ciemności. Nagle, koło niej odezwał się suchy, zgrzytliwy głos:
- Czuję na Tobie dotyk ciem! Ich pył drażni me oczy! Precz! Uciekaj z mego domu! - nie myśląc dłużej, Fei ruszyła przez ciemność na powierzchnię. Gdy wyszła z mauzoleum zobaczyła resztę Nieznajomych, Timotha i Tuhana - wracających z amfiteatru. Razem ruszyli w stronę Ogara Mgieł. Timoth i Tuhan sprawnie zamontowali nową siatkę bezpieczeństwa. Puszczyk oczyścił magazyn z resztek dziwnej substancji (zostawiając ją sobie do późniejszego zbadania), a Fei udało się zmusić silnik do działania. Kilka godzin później byli gotowi wrócić do Doskvol...
1. Plaża 2. Nekropolia 3. Amfiteatr 4. Latarnia Elektroplazmiczna
Rep: 3
Payoff: 8 (-2 dla Ula, +1 od Wędrowców Cienia)
Heat: 4
Factions: +1 Ogary Cienia, -1 Srebrne Gwoździe
Entanglement: Flipped or interrogation