Czarny pył sypie się z elektroplazmicznych barier nieustannie. Dozorcy w bogatszych dzielnicach spędzają całe dni by zachować jako taki porządek, ale większość miasta pokryte jest warstwą brudzącej sadzy. Pojawiają się też widma - dziwne projekcie ludzi, którzy zmarli w danym miejscu. Kobieta potrącona przez furmankę, pojawia się na środku ulicy, robi krok, obraca przerażoną twarz i znika. A potem pojawia się znów i znów. Dziecko bawiące się nad kanałem, skacze za uciekającą piłką i potyka się o poler cumowniczy i znika, by pojawić się wraz z piłką sekundę później w tym samym miejscu. Ulice zaczynają patrolować Strażnicy Dusz, ale wydają się niepewni co mają robić z widmami - ciała i dusze zmarłych już dawno zostały spalone.
Branon, znudzony już grą w skovlańskie kości, albo doskvolską ruletką, postanawia udać się do jednego z iruviańskich kasyn w Crow's Feet. Fei z zapałem próbuje wytłumaczyć mu zasady iruviańskich gier hazardowych - bez powodzenia. Golarz nie przejmuje się tym jednak i postanawia grać tak jak zawsze - polegając tylko na swoim szczęściu. I wygrywa!
Gdy wychodzi na ulice by wydać wygraną i poświętować, widzi, że dzielnica zmieniła się od jego ostantiej wizyty. Nie czuć już atmosfery strachu, ludzie kręcą się całymi rodzinami po ulicach, puby rozstawiły stoliki na chodnikach, gdzie młodzi i starzy iruviańczycy piją, śpiewają i palą fajki wodne. Między budynkami rozwieszono lampiony i kolorowe proporce... i jak okiem sięgnąć nie widać nigdzie Błękitnych Płaszczy, ani Ministerstwa Obyczajności. Rozpytując dookoła, Branon dowiaduje się, że dwa dni wcześniej banda Czerwonych Szarf wdała się w bójkę z patrolem Płaszczy i egzekutorów Ministerstwa. Nie wiadomo, kto zaczął bójkę, ale skończyli ją mieszkańcy dzielncy - linczując funkcjonariuszy i wieszając ich ciała na latarniach. Miasto na razie nie zareagowało na to zdarzenie, służby wycofały się z terenu Czerwonych Szarf, a ludzie świętują, ale Branon czuje pod skórą, że to wszystko nie skończy się dobrze - zbyt dobrze pamięta jak kończyły skovlańskie powstania.
Fei, po nieudanych próbach nauczenia Branona zasad iruviańskich gier, zaszyła się znów w swoim warsztacie. Dość szybko jednak z niego wychynęła, narzekając na braki w magazynach i potrzebę zdobycia materiałów lepszej jakości potrzebnych do ulepszenia Spiżowej Mureny. Na szczęście, magazyny wydziału inżynieryjnego Doskvolskiego Uniwersytetu są bardzo dobrze wyposażone, a Fei nadal ma nieco dojść z czasów studenckich. Nie napotkała więc żadnych trudności, ale kursując między willa dr Varnae i Uniwersystetem, jej uwagę przyciągnęło dziwne zachowanie ptaków, które obsiadły linie wysokiego napięcia i płoty w pobliżu transformatorów Wydziału Wysokich Energii. Gdy przyjrzała im się bliżej, okazało się, że to nie ptaki, a wielkie ćmy, z którymi miała już nieprzyjemność spotkać się w Straconej Dzielnicy! Tym razem to jednak ćmy wkroczyły na teren Mary i to ona była tu łowcą! Nie namyślając się długo, chwyciła jednego z bardziej tłustych owadów i pożarła go! Trzask wyładowania statycznego, odrętwiały przez kilka minut język - ale poza tym, dość intrygujące doświadczenie. Fei wpakowała wszystkie ćmy w zasięgu ręki do swojej torby i wróciła czym prędzej do swojej kryjówki, zapominając chwilowo o Spiżowej Murenie.
Branon, który często spędza bezsenne noce patrolując teren Nieznajomych, widział potem półnagą postać, z długimi, rozpuszczonymi włosami, która przygarbiona chowała się przed światłami latarnii - i w niepokojący sposób przypominała Fei. Raz czy dwa zobaczył, że postać łapie w locie wielką ćmę, połyka ledwo gryząć i ucieka w mrok. Fei dotychczas polowała głównie w kanałach i Branon czuł się lepiej, gdy nie wiedział jak te polowania wyglądały. Tymczasem jednak, musiał udać się do "Popiołu i Mułu" by pomóc w jakiejś sprawie Jimowi.
Wkroczenie Billhooksów do Nightmarket postawiło na nogi wszystkich Nieznajomych, ale najmocniej dotknęło Jima. Premiera jego spektaklu tuż tuż, a tu wrogi gang zaczyna panoszyć się po ulicach i ograniczać wolność jego ekspresji! Kiedy Nieznajomi ruszali na pokład "Grobowej Pieśni" wyznaczyli jednego z bardziej zaufanych członków gangu, aby pilnował spraw na lądzie - i ten ktoś zawiódł, a teraz czekała go kara.
Jim siedział przy swoim ulubionym stoliku w "Popiele i Mule", a wyraźnie zestresowany Noggs siedział naprzeciwko niego. "Chudy" zajadał się przystawką, rozprawiał o poczuciu obowiązku i lojalności, aż w końcu skinął głową w stronę skrytego w cieniu Branona. Ten pochwycił Noggsa od tyłu i przytrzymał jego prawą rękę na stole. Szybki ruch noża i obcięty palec potoczył się po obrusie. Jim nabił go na widelec, obsmażył w niewielkim kociołku i zjadł na oczach przerażonego chłopaka. Dopiero gdy wracał do willi dr Varnae, Jim zauważył, że całe miasto obwieszone jest plakatami reklamującymi premiere spektaklu i przypomniał sobie, że osobiście polecił Noggsowi, by w czasie jego nieobecności potraktował promocje przedstawienia z najwyższą uwagą. Cóż, tak czy siak była to wartościowa lekcja i Noggs na pewno wyciągnie z niej odpowiednie wnioski...
Spacerując po mieście, Jim zauważa jeszcze jedną zmianę - przedstawiciele Kościoła Cielesnej Ekstazy zrobili się ostatnio bardziej... widoczni. Procesje wiernych, obwieszczenia, kapłani przemykający między kamienicami z wizytami u wiernych. W całym mieście czuć było dziwne, religijne wzmożenie - które rezonowało z udręczoną przez Rękę Żalu duszą Jima. Chyba czas na kolejny seans leczniczych kadzideł Fei, by nieco uspokoić skołatane nerwy.
Branon opuścił "Popiół i Muł" chwilę po tym jak zrobił to Jim - nieco wstrząśnięty całą sytuacją, chciał przespacerować się sam. Jak podczas kilku ostatnich nocy, nogi skierowały go w stronę Brightstone - najbogatszej dzielnicy Doskvol. Tam mimowolnie zaglądał do kawiarni i parków, w których mógł spotkać lady Jennah Keel - od czasu ich spotkania na statku czuł dziwną fascynację tą niebezpieczną kobietą. Jennah kręciła się wśród możnych tego świata, choć sama wynajmowała mieszkanko w czynszowej kamienicy w Six Towers. Branon powoli, i niepostrzeżenie, rozpracowywał jej rytuały, sieć kontaktów i ulubione miejsca - więc i tym razem usiadł przy schowanym w kącie stoliku jednej z kawiarni i postanowił poczekać, aż lady przyjdzie na swoją tradycyjną popołudniową herbatę. Gdy sięgnął po gazetę, za którą zwykle się chował, na kolana wypadł mu niewielki liścik skreślony damską ręką:
"Kiedy w końcu zrobisz jakiś ruch? JK"
Fei, z torbą wypakowaną martwymi ćmami i notatnikiem, spędzała kolejne popołudnia na szczycie wieży Kruków. Lyssa nie miała nic przeciwko, a był to najlepszy punkt obserwacyjny, do którego miała dostęp. Iruvianka próbowała zbadać przyczynę opadów dziwnej sadzy z bariery elektroplazmicznej nad miastem - albo chociaż pewną regularność czy innyc wzorzec. Nic takiego nie udało jej się zaobserwować - może poza faktem, że sadzy jest coraz więcej. Zauważyła jednak coś ciekawego - zarówno wokół wieży będącej siedzibą Ministerstwa Obyczajności, jak i pozostałych wież otaczających Charterhall kręciły się ekipy remontowe. Czy władze miasta postanowiły zaadoptować budynki dla innych ministerstw, czy też prace służyły innym celom, tego Fei nie potrafiła zgadnąć.
Jednocześnie, podczas długich godzin spędzonych razem, Mara zamieniła kilka słów z Lyssą. Przywódczyni Kruków przyznała w pewnym momencie, że drogi Kruków i Bella się rozeszły - nie chciała jednak wnikać w szczegóły. Było to dość dziwne, bo Bell był prawą ręką Lyssy i jej kochankiem od zawsze - razem obalili poprzedniego przywódcę Kruków i razem rządzili już od lat. Mara nigdy nie przejmowała się szczególnie polityką gangów Doskvol, wolała swoje projekty i eksperymenty, ale nawet jej zapaliła się ostrzegawcza lampka, gdy wychodząc z wieży minęła na schodach Bazso Baza - relacje między Knotami, a Krukami zawsze były wrogie, widok przywódcy Knotów bez obstawy w siedzibie Kruków był... niecodzienny.
W tym samym czasie, Quintus organizuje spotkanie zaprzyjaźnionych gangów - zaprasza do willi Varnae przedstawicieli Czerwonych Szarf, Wędrowców Cienia i Ulfa. Quintus próbuje zebrać wsparcie do rozprawienia się z Billhooks i wypchnięcia ich z Nightmarket- niestety udaje mu się to tylko częściowo. Gangi zapewniają o chęci pomocy i wsparciu, ale nie przekłada się to zbyt mocno na realne działania. Oddelegowuja 1-2 osoby, które mogą pomóc utrzymać Tarvula w ryzach, ale w żadnym wypadku nie jest to siła, która może przeważyć szale konfliktu. Najgorsze jest to, że tylko Ulf wydaje się mieć prawdziwe uzasadnienie, dlaczego nie może udzielić większej pomocy - sam graniczy z Billhooksami w dokach, a do tego ma na głowie kapitan Conelly, która szuka zemsty za atak na "Grobową Pieśń".
W sprawach odbudowywania relacji - nieco lepiej radzi sobie Claudia. Z informacji wydobytych przez Karmazynowe Diabły wyciąga sporo ciekawych informacji, które mogą być wartościowe dla rodziny Wallace - albo takich, które byłyby dla niej niebezpieczne, gdyby nadal były w posiadaniu Ministerstwa. Atak na "Grobową Pieśń" i wplątanie w to Wallace'ów kosztował rodzinę bardzo dużo - zarówno jeśli chodzi o finanse, jak i reputację - wysiłki Claudii są dalekie do zrównoważenia tych strat, ale jest to jakiś początek - wprawdzie ojciec nadal się do niej nie odzywa, ale matka patrzy na nią niemal życzliwie.
Quintus, rozczarowany polityką, kieruje swoje serce i myśli w kierunku religii. Postanawia, że mieszkańcy Doskvol powinni w końcu poznać Rękę Żalu. Zbiera swych wyznawców i zaczynają głosić Słowo na ulicach miasta. Zbieranie wiernych idzie mu dużo lepiej, niż zbieranie sojuszników - ludzie zaniepokojeni wydarzeniami w mieście, lgną do charyzmatycznego arcykapłana boga, który oferuje ukojenie w żalu i ochronę. Quintus czując wiatr w żaglach, z zaułków i bocznych uliczek wychodzi na mównice na placach i w parkach. Podczas jednego z kazań daje się ponieść religijnemu uniesieniu - nigdy jego słowa nie były tak prawdziwe, nigdy nie czuł takiej mocy w swoich słowach. Jednak gdy kończy kazanie, ze zdziwieniem widzi, że przed podestem nie ma już tłumów nowonawróconych wiernych, zamiast tego otoczony jest nienawistnymi spojrzeniami akolitów Kościoła Ekstazy Ciała. Co gorsza, za sobą poczuł znajomy zapach amoniaku i cytrusów - obejrzał się by spojrzeć prosto w oczy Setarze...
Jim nie spał dobrze przez kilka ostatnich nocy - przygotowania do premiery, stres związany z Billhooksami, mieszanka kawy, alkoholu i innych substancji, które pomagały mu zachować "przytomność" umysły i energię. W końcu jednak ciało upomniało się o swoje - zapadł w kilkunastogodzinny sen wypełniony dziwnymi marami. Śniła mu sie Stracona Dzielnica, widział przebłyski jej świetności, znów spotkał Lorda Scurlocka seniora w katakumbach. Gdy obudził się rano, w głowie wciąż rozbrzmiewały mu słowa Scurlocka, a w ręku trzymał morelę:
Strzeżcie się - nadchodzą zmiany, lewiatany ruszają w głąb otchłani, a dzieci mordują rodziców. Przyprowadźcie do mnie ludzi bez odpowiedzi! Pokażcie mi ptaki z przetrącony skrzydłami. Chcę znów spojrzeć na szpalery drzew, bo to z ich korzeni urodzi się nowa moc. Ach, zasmakować moreli w oliwie... Nowy świat musi żywić się ciałem starego świata - kanibalizowanie minionych dziejów to jedyny sposób przetrwania.
1. Iruviańskie kasyo; 2. Wydział Wysokich Energii; 3. Popiół i Muł; 4. Kawiarnia; 5. Wieża Kruków; 6. Willa dr Varnae; 7. Dom Wallace; 8. Park Jayan