Wieści w półświatku rozchodzą się szybko. W jakiś sposób siostry Dimmer dowiedziały się, że Nieznajomi szukają sposoby na dostanie się do centralnego schronu pod miastem. A po skali przygotowań, domyśliły się, że nie będzie to prosty skok, lecz coś większego. Przybyły więc pod drzwi willi dr Varnae - jak zawsze z propozycją i ciasteczkami. Mimo kilku prób w przeszłości, Siostry Dimmer i Nieznajomi nigdy nie mogli się dogadać - a ostatnie wydarzenia w Ministerstwie Obyczajności nadwyrężyły kruchy rozejm między dwoma gangami. Siostry wydawały się jednak gotowe zostawić przeszłość za sobą, ponieważ Schron Końca Czasów skrywał coś, co bardzo chciały dostać w swoje ręce - Odprysk Księżyca.
Za wykradzenie i przekazanie im Odprysku, siostry zaoferowały pomoc w zgłębieniu tajemnic schronu i mistycznych mocy jakie zaprzęgnięto do jego stworzenia i zabezpieczenia. W geście dobrej woli, podzieliły się informacją, że każdy kolejny Gubernator Doskvol jest "zestrajany" ze schronem, po pozwala mu bronić i zarządzać całym kompleksem - a Siostry wiedzą jak ten rytuał wykonać, by przejąć tą więź. Nieznajomi nie byli jednak pewni czy są gotów zaufać Siostrom Dimmer, zamiast tego postanowili spróbować bardziej bezpośredniego podejścia: poczekać, aż Gubernator Tomas Whitlock odwiedzi schron, wziąć go jako zakładnika i zmusić do zamknięcia schronu albo coś w tym guście.
Aby dowiedzieć się, kiedy Gubernator odwiedzi schron, a jednocześnie zdobyć w tym samym czasie transport na miejsce, Nieznajomi zgłosili się do Reesa Mogga, ich kontaktu w Ulu. Ul zaproponował, że pomoże Nieznajomym dostać się w odpowiednim czasie do Schronu i będą mogli zrabować z niego co tylko zechcą, ale w zamian mają się upewnić, że sam Schron zostanie zniszczony. Nieznajomi nie wchodzili w szczegóły swojego planu, tylko szybko przystali na propozycję. Niestety, Rees uparł się, że ma z nimi pojechać jego osobisty agent, by dopilnować interesów Ula.
Do Schronu Końca Czasów prowadzą nie tylko podziemne kanały, ale także specjalna, podziemna nitka kolei. Schowani w jednym z wagonów, Nieznajomi dotarli bezpiecznie na podziemny dworzec. Gdy tylko pociąg się zatrzymał, Branon wyskoczył by zrobić zwiad. Setki skrzyń i pakunków ułożonych w wysokie stosy pozwoliło mu pozostać niezauważonym - mimo kręcących się po okolicy gwardzistów Gubernatora i całej masy robotników. Golarz dość szybko zorientował się, że wszyscy robotnicy to Bezduszni - włóczyli się z pustym wzrokiem po wyznaczonych trasach i rozładowywali pociąg. Dworzec znajdował się w dużej, ale dobrze oświetlonej jaskini. Tam gdzie kończyły się tory, zaczynała się keja, gdzie przycumowane stały niskodenne barki z inną partią towarów. Nieco na uboczu stał niewielki ceglany dom nadzorcy, za to cała przeciwległa ściana jaskini została zamurowana i stanowiła wejście do Schronu. Sznur Bezdusznych wnosił i wtaczał towary do środka przez wielkie dwuskrzydłowe wrota. Nieco z boku, Branon zauważył drugie drzwi - przypominające bardziej śluzę na statku. Kręciło się tam niewiele osób, ale Golarz nie był w stanie stwierdzić z tej odległości czy będą w stanie otworzyć zamek. Wzrok Branona powędrował ku sklepieniu jaskini, gdzie ciągnęły się rury doprowadzające wodę, żurawie i suwnice, oraz grube pęki elektroplazmicznych kabli i reflektory. W pewnym momencie zakręciło mu się w głowie, miał powiem wrażenie, że ściany jakisni pulsują, lub podążają za jego wzrokiem, albo nikną nagle w pustce. Czym prędzej wrócił do wagonu.
W środku, reszta Nieznajomych ustalała plan działania - ignorując usilnie niepokojącego agenta Ula, którego ochrzcili przydomkiem "Pan Pszczółka". Usłyszawszy spostrzeżenia Branona, Fei wyskoczyła sprawnie z pociągu i za pomocą swojej usypiającej dmuchawki "ściągnęła" jednego z Bezdusznych. Noggs dopadł do ciała i przebrał się za robotnika. Jim znalazł pudło odpowiednio wielkie by pomieścić jego i Branona - Fei ze Spiżową Mureną musiała jechać w osobnym, Wspólnymi siłami załadowali pudła na wózek i przygotowali rampę dla Noggsa - poniewczasie zorientowali się, że Pszczółka gdzieś zniknął.
Noggs, udając Bezdusznego najlepiej jak umiał, pchając przed sobą skrzynię z Branonem i Jimem, wmieszał się w tłum robotników przechodzących przez wrota. Zostawia ich w bezpiecznym miejscu i wraca po Fei.
Branon szybko wydostaje się ze skrzyni i idzie na kolejny zwiad. Drzwi magazynu prowadziły na główny korytarz, również zawalony skrzyniami, meblami i innymi towarami. Po lewej miał wejściowe wrota, po prawej zdobione dwuskrzydłowe drzwi strzeżone przez dwóch gwardzistów, ma przeciwko serię mniejszych drzwi - niektóre z nich otwarte, prowadzące do kwater mieszkalnych, łazienek, kuchni i innych pomieszczeń gospodarczych. Branon przekradł się wzdłuż ściany w prawo. Po chwili trafił na śluzę podobną do tej, którą widział z zewnątrz. Zaintrygowany, położył dłonie na zimnym metalu i spróbował wyczuć co znajduje się po drugiej strony. Wyczuł tętniącą po drugiej stornie, nagromadzoną moc - najwyraźniej po drugiej stronie znajdowały się zbiorniki elektroplazmy i generatory zasilające cały kompleks! Dziwne uczucie vertigo znów opanowuje Branona - jeszcze silniejsze niż na peronie.
Jim obserwuje całą sytuację z drzwi magazynu. Widzi, że Golarz pogrążył się w transie dotykając dziwnych drzwi, a w tym czasie z części mieszkalnej wychodzi grupa gwardzistów! Jim gorączkowo myśli jak dać znać Branonowi, lub jak odwrócić uwagę strażników, którzy zaraz go zauważą, gdy nagle Golarz znika!
Branon mruga i nagle znajduje się "po drugiej stronie". Magazyn, korytarz, dworzec, są widoczne jako słabe echa i półmaterialne cienie, a on stoi pośrodku pola duchowego, widząć buzującą energię elektroplazmy przed sobą i niebo pełne gwiazd za drzwiami pilnowanymi przez strażników. Obok niego stoi mężczyzna ubrany w staromodny strój i uśmiecha się przyjaźnie.
-Witam w Schronie Końca Czasów, panie...?
-Branon Rowan.
- Panie Rowan! Nazywam się sir Peyton Wareham i Schron jest poniekąd moim dziełem! Jak widzisz, postanowiliśmy ulokować Schron na przecięciu świata fizycznego i duchowego, aby zapewnić...
Nim Branon zdążył otrząśnać się z szoku i zadać Peytonowi jakieś pytanie, poczuł nagłe szarpnięcie i znalazł się z powrotem w magazynie, koło reszty Nieznajomych i... pana Pszczółki, który wpatrywał się w niego zza swoich ciemnych okularów. Branon streszcza szybko reszcie co wyczuł za śluzą, a Jim mówi Pszczółce, że ten może już się tam udać, w celu przygotowania do zniszczenia Schronu - podczas gdy Nieznajomi pójdą wgłąb kompleksu. Pan Pszczółka znika bezszelestnie, a Nieznajomi przygotowują się do dalszych działań. Jim przebiera się w strój oficera gwardii i Branona i Fei w stronę drzwi. Noggs podąża za nimi jako Bezduszny. Strażnicy dość łatwo dają się przekonać, że dwójka cywili to goście Gubernatora, a dziwny pakunek, który Iruvianka dźwiga na plecach, to tak naprawdę artefakt, który ma być złożony w Schronie. Drzwi się otwierają, a Nieznajomi wchodzą do środka.
Nieznajomi znaleźli się w podziemnym obserwatorium. Wysoka kopuła nad ich głowami migotała światłem tysiąca gwiazd, a także delikatną poświatą księżyca. Na podłodze rozstawiono lunety, teleskopy i inne astrologiczne instrumenty, a także stoły pełne notatek i gwiezdnych map. Wyczulone na duchowy świat zmysły Branona doznały kolejnego szoku, gdy gwiazdozbiory ruszyły po niebie w opętańczym tempie, a na ścianach zobaczył wizje świata sprzed katastrofy, która strzaskała słońce! Na szczęście wizje minęły tak szybko jak się pojawiły i Nieznajomi postanowili czym prędzej opuścić to nawiedzone miejsce. Z Obserwatorium prowadziły 3 pary drzwi - wybrali te naprzeciwko.
Krótki, wykuty w skale prowadził do przestronnej groty. Na środku pomieszczenia ziała bezkresna jama, czy naturalna studnia, otoczona z trzech stron przez wykonany z kryształu ołtarz. Kamienne ściany, pozbawione ozdób przy obróbki, ociekały czymś lepkim i lśniącym w delikatnym świetle emanującym z kryształowego ołtarza. Zaintrygowana Fei podeszła bliżej - poczuła nagle mocny zapach mokrej ziemi i uświadomiła sobie, że przez lity kamień, do wnętrza pomieszczenia przesiąka czarcia smoła - jakby sama skała pociła się tą dziwną substancją. Ekipa wróciła czym prędzej do Obserwatorium i wybrała drzwi po lewej stronie.
Drzwi prowadził do ogromnej biblioteki. Na wpół wkomponowana w naturalną grotę, na wpół wybudowana od podstaw. W połowie w naszej rzeczywistości, a w połowie w świecie duchowym. Na drewnianych, polerowanych na wysoki połysk, półkach nie było ani drobinki kurzu, a w powietrz unosił się zapach świeżego papieru i farby drukarskiej. Księgi i pergaminy poukładane na półkach wyglądały na bardzo stare, ale jednocześnie były w bardzo dobrym stanie. Nieznajomi ruszyli między półki i dość szybko zgubili się w gęstwinie i dziwnym rozkładzie poszczególnych korytarzy. Fei i Jim stracili z oczy Noggsa i Branona, w pewnym momencie wydawało im się, że krążą w kółko mimo, iż nie skręcali w żadną stronę, a korytarz prowadził cały czas prosto. Noggs skręcił za Branonem za róg, by nagle zobaczyć go na suficie idącego w druga stronę. Spanikowany obrócił się, by zobaczyć na odległej ścianie zamrożonych wpół korku Jima i Fei. Ruszył na oślep przed siebie i natknął się nagle na dwie zjawy młodych kobiet - ubranych w podobnym stylu co Peyton i podobnie zawieszonych między światem rzeczywistym a światem duchów.
- Popatrz, Aletho! Czyż to nie nasz gazeciarz?
- Ach, Wando, teraz to nie gazeciarz, teraz to prawdziwy gangster Nieznajomych!
Noggs uświadomił sobie, że stoi twarza w twarz z siostrami Dimmer! W jakiś sposób siostry funkcjonowały na obu płaszczyznach jednocześnie - jako fiziczne osoby w samym Doskvol i jako zjawy w Schronie!
-Czyli, chłopcze, odrzuciliście naszą propozycję, ale jednocześnie zakradliście się do naszej biblioteki?! Czy myślisz, że teraz pozwolimy wam się tu wałęsać?!
Duchy sióstr ruszyły w stronę Noggsa, gdy nagle spomiędzy półek wypadł Branon. Dopadł do księgi, którą czytały siostry, wytargał kilka stron i wziął nogi za pas. Siostry zawyły ze złości i rzuciły się za nim, dając Noggsowi szansę do ucieczki. Gnając przed siebie, dogonił Branona i obaj wypadli nagle na niewielki, wyłożony kostką brukową placyk. Na przeciwległym końcu placu, obaj zobaczyli znajomą fasadę budynku - dom Sióstr Dimmer. Za domem, korytarz piął się nagle stromo do góry, a w połowie wysokości jaskini, koło okratowanych, metalowych drzwi stała Fei i Jim! Nie myśląc długo, Branon i Noggs ruszyli w ich kierunku. Cudem udało im się zgubić zjawy sióstr, dopadli do pozostałej dwójki i cała czwórka wpadła przez drzwi do... pięknego, kwitnącego ogrodu!
Oszałamiający zapach kwitnących kwiatów i trawy, wszechogarniająca zieleń, alejki prowadzące między zadbanymi drzewami, żywopłotami i krzewami. A wszystko skąpane w ciepłym, żółtym świetle bez widocznego źródła. Nieznajomi potrzebowali kilka minut by otrząsnąć się z szoku - szoku, że być może tak kiedyś wyglądał cały świat. Ruszyli przed siebie po wysypanej żwirkiem alejce, choć Jim szybko skręcił na trawę i zanurzył w zielonej gęstwinie. Tam, na jednym z drzew znalazł dojrzałe owoce, brzoskwinie i zaczął zrywać je łapczywie. Nagle usłyszał głosy dobiegające z alejki po drugiej stronie. Wychynął ostrożnie i zobaczył niewielką altankę, a w niej dwóch Legionistów Imperatora ubranych w ciężki kirysy. Jim szybko wycofał się do reszty Nieznajomych i ostrzegł ich o nowej przeszkodzie.
Parę minut później, Jim wyszedł z krzaków na alejkę przed altanką. Był całkiem goły, a w obu rękach ściskał soczyste brzoskwinie. Zbici z tropu Legioniści, podeszli do niego kilka kroków, a ukryta za Jimem Fei rzuciła w ich stronę małą wybuchową paczkę proszku obezwładniającego. Wyszkoleni Legioniści, mimo kompletnego zaskoczenia, oparliby się działaniu narkotyku, gdyby z boku nie wyskoczyli na nich Noggs i Branon. Jeden Legionista szybko skończył żywot, drugiego wzięli na spytki. Żołnierz przyznał się, że sa tu jako dodatkowa obstawa Imperatora, który znajduje się w Galerii Szeptów na końcu ogrodu. Gubernator ma przekazać reszcie Legionistów pradawny artefakt, Miecz Życia, aby Ci zawieźli go do Imperatora. Legionista dołączył z poderżniętym gardłem do swojego kolegi pod krzakiem, a Noggs i Branon przebrali się w ich zbroje. Fei wróciła po ciężki pakunek ukryty pod drzewem i uruchomiła mechanizm, który przekształcił pakunek w zbroję Spiżowej Mureny. Jim też się ubrał.
Gotowi, ruszyli przez ogród, skonfrontować się z Gubernatorem Tomasem Whitlockiem
Nieznajomi wkroczyli do głównego skarbca Schronu. Pełne półek i gablot, dwupiętrowe pomieszczenie służyło do przechowywania najcenniejszych artefaktów tego i poprzedniego świata. W centralnym miejscu pomieszczenia stała wysoka gablota, w której przechowywano złoty, dwuręczny miecz. Od starożytnej broni bił ciepły, wewnętrzny blask, a przed gablota stał Gubernator Whitlock w towarzystwie czterech Legionistów i czterech gwardzistów. Po drugiej stronie stały dwie kolejne Zjawy Schronu - mężczyźni, jeden ubrany podobnie jak Peyton, drugi w paradną lekką zbroję. Wszyscy wydawali się czekać na kogoś - i rzeczywiście, nim zebrani zdążyli zwrócić uwagę na Nieznajomych, przez ściany do pomieszczenia weszły pozostałe 3 Zjawy - Wanda i Aletha, oraz Peyton. Gubernator zorientował się, że w pomieszczeniu, są też nowi, nieproszeni goście:
- Czy jest jakiś powód, dla którego nie powinien rozkazać rozstrzelać was w tej chwili? - spytał obcesowo
-Oczywiście, Gubernatorze! Przyszliśmy ostrzec Cię o śmiertelnym zagrożeniu dla Schronu i wszystkich tu zgormadzonych. Sabotażysta próbuje podłożyć ładunki wybuchowe w zbiornikach elektroplazmy! - wypalił bez chwili wahania Jim
Gubernator, wyraźnie zaskoczony, przymknął na chwilę oczy, otworzył je nagle z wyrazem przestrachu na twarzy i machnął ręka - w powietrzu pojawiła się wyrwa w rzeczywistości, przez którą można było dostrzec wnętrze magazynu elektroplazmy. Zbiorniki i kadzie pod ciśnieniem, grube rury i chodniki techniczne. A przy jednym ze zbiorników, Pan Pszczółka wyjmujący ze swojej skrzyni detonatory i ładunki wybuchowe! Dwóch Legionistów natychmiast rzuciło się przez szczelinę, by powstrzymać agenta Ula. Gubernator odwrócił się do Nieznajomych:
- Nie zmienia to faktu, że jesteście tu intruz... - Fei, w zbroi Mureny, ruszyła przed siebie roztrącając pozostałych Legionistów i prawie tratując Gubernatora. Gruba, opancerzona pięść strzaskała pancerne szkło gabloty i zacisnęła się na rękojeści miecza. Fei poczuła nagły przypływ siły, mocy i NATCHNIENIA!
Widząc, że czas rozmów się skończył, Jim mrugnął do dwójki gwardzistów po drugiej stronie pomieszczenia. Ci zerwali z głów zabudowane hełmy - Theodore i Tamara, przez ostatnie tygodnie infiltrowali gwardię gubernatora i czekali na swój moment. Theodore wbił nóż w plecy "swojemu" oficerowi, a potem oboje zajęli sie pozostałymi gwardzistami. Jim, nie niepokojony chwilowo przez nikogo, rusza w stronę stojącej w kącie niepozornej gabloty. W środku, trupim blaskiem świeci Odprysk Księżyca. Jim ma swoje plany związane z kamieniem i siostrami Dimmer. Niestety pancerne szkło jest zbyt grube by je strzaskać, a zamek zbyt skomplikowany. Jim patrzy na Alethę i syczy:
-Jeśli chcecie jeszcze dobić targu, pomożecie mi teraz wyciągnąć ten cholerny kamień!
Aletha trochę zbyt szybko przytaknęła - Jim, wyczuł, że jeśli tylko zdobędzie kamień, będzie mógł negocjować z pozycji siły. Zjawa zbliżyła się do niego, zaczerpnęła tchu i wniknęła w ciało "Chudego". Jim poczuł dreszcz, gdy dwie Zjawy w jego ciele - Aletha Dimmer i Pani Dwóch Błękitów walczyły o swoje miejsce obok jego duszy. Słaby cień Pani Dwóch Błękitów przegrał ten pojedynek i ostatecznie rozwiał się w nicość.
Jim i Noggs dopadli do podnoszącego się z ziemi Gubernatora. Branon rani go poważnie nożem, a Noggs strzela do niego, gdy ten próbuje się wycofać - gubernator pada na ziemię krwawiąc obficie. Nieznajomi z pewnym przestrachem zauważają, że rzeczywistość Schronu zaczyna załamywać się wokół nich razem z wypływającym z Gubernatora życiem. Ściany robią się bardziej niematerialne, część sufitu zapada się, czas wydaje się przyśpieszać i spowalniać w niektórych miejscach, a w powietrzu pojawiają się kolejne szczeliny prowadzące w różne obszary Schronu.
W tym samym czasie Fei rozprawia się z dwoma Legionistami, którzy zostali w Galerii Szeptów. Kątem oka dostrzega, że Pan Pszczółka pokonał już prawie pozostałych Legionistów. W wirze walki spadły jego ciemne okulary odkrywając dwa pola ognia, tam gdzie powinien mieć oczy! Z ran zadanych szablami Legionistów, zamiast krwi spływa gęsta magma - Pan Pszczółka jest demonem! Wciąż czując Natchnienie płynące z Miecza Życia, iruvianka rzuca się w szczelinę i dołącza do walki przeciw demonowi! Piekielna bestia nie ma żadnych szans w starciu z magicznym mieczem - dwa ciosy kończą jego żywot i Pszczółka zamienia się w kupkę popiołów. Jednak Miecz Życia nadal jest spragniony, a Fei znalazła się w pomieszczeniu pełnym krwi Lewiatanów! Zawory na zbiornikach ciśnieniowych puszczają i strumienie krwi, ignorując prawa grawitacji, trafiają w ostrze miecza - który pijąc, staje się coraz cięższy. Nagle, u boku Fei pojawiła się jedna ze Zjaw - mężczyzna ubrany w starodawną zbroję.
-Szybko, chodź za mną - miecz musi oddać tą krew tam, gdzie jej miejsce!
Oboje ruszają przez jedną z nowo otwartych szczelin.
Noggs dobija konającego Gubernatora i proces niszczenia Schronu zdaje się przyśpieszać. W tym momencie Jim stwierdza, że należy czym prędzej ewakuować się z walących się podziemi. Na drugim końcu pomieszczenia dostrzega szczelinę prowadzącą do Biblioteki - i domu sióstr Dimmer. Nie oglądając się na pozostałych towarzyszy, rzuca się w stronę wyjścia. Branon dostrzega ucieczkę Jima i rzuca w jego kierunku jedno ze swoich elektroplazmicznych ostrzy - nóź przelatuje przez Jima i wbija się w jeden z drewnianych filarów, razem z przyszpiloną do niego zjawą Alethy. Jim rezygnuje z dalszej ucieczki i patrzy z rezygnacją na walącą się Galerię.
Do Branona podchodzi Peyton i ostatnia ze Zjaw:
-Opiekun Schronu skonał, nikt nie utrzymuje rzeczywistości i sfery duchowej w równowadze. Jeśli Schron ma przetrwać, musimy znaleźć nowego Opiekuna. Musimy przeprowadzić Rytuał Spętania.
Branon wymienia spojrzenia z Noggsem i Jimem, po czym milcząco kiwa głową. Cztery Zjawy prowadzą trójkę Nieznajomych do wewnętrznego sanktuarium Schronu. Tam spotykają Fei i ostatnią Zjawę. Fei, ciągle w zbroi Spiżowej Mureny, staje na skraju studni na środku pomieszczenia i z całej siły wbija Miecz Życia w krawędź. Ostrze wchodzi w kamienne podłoże jak w masło, a z powstałej szczeliny tryska strumień krwi lewiatanów. Całe pomieszczenie wydaje się pulsować, a czarcia smoła pokrywająca ściany sanktuarium zaczyna spływać strumieniami do studni w ślad za krwią z miecza. Zjawy stają za kryształowym ołtarzem i ogłaszają:
-Pora rozpocząć Rytuał Spętania!
Branon, przyszły Spętany, stanął przed ołtarzem w oczekiwaniu na wypełnienie rytuału.
Jim, Szeptający, ze starożytnego zwoju zaczął odczytywać wersy rytuału. Po kolei odczytał prawdziwe imiona pięciu Zjaw - założycieli Schronu, prosząc o błogosławieństwo dla nowego Spętanego. Z każdym słowem, czuje jak strzaskane bramy umarłych, które pozwalają Zjawom i innym duchom, manifestowały swoją spaczoną moc. Jego usta wypełnił gorzki popiół, kolory wokół wyblakły, a dźwięki stały się przytłumione. Jednak wrodzony hedonizm Jima wziął górę nad potęgą świata umarłych i Jim znów poczuł, że jego zmysły potrafią czerpać radość życia.
Fei, pod czujnym okiem Peytona, kontrolowała delikatne przepływy światła przez kryształowy ołtarz. Blask rzeczywistego świata i Sfery Duchowej należało skalibrować, aby Schron mógł współistnieć w obu światach. Delikatne kryształy wymagały pełnego skupienia i Fei nie mogła spuścić ich z oczu nawet na sekundę podczas całego rytuału. Gdy w końcu podniosła wzrok znad lśniącej powierzchni, zorientowała się, że migoczące światła nie opuściły jej oczu. Na zawsze oślepiona ich blaskiem, poczuła, że jej inne zmysły zyskały dodatkowy wymiar, dotykając rzeczy, które tylko częściowo są w naszym świecie.
Noggs, Arbiter rytuału, zapisuje słowa mocy na ciele Branona. Wers po wersie czuł jak Rytuał odbiera mu siły, by przekazać Schronowi i nowemu Spętanemu, lecz nie ustawał w zadaniu. Gdy postawił ostatni znak, z przerażeniem spojrzał na swoje przedwcześnie postarzałe ręce - najmłodszy członek Nieznajomych postarzał się w ciągu kilku minut o 40 lat.
Wreszcie Branon, nowy Spętany Schronu Końca Czasów. Niestety, nie przeszedł pełnego szkolenia, które pozwoliłoby mu w pełni rozdzielić swoją jaźń od mocy rytuału, postawić jasną granicę między jego ciałem, a samym Schronem. Gdy wybrzmiały ostatnie słowa rytuału, Schron zyskał nowego Spętanego - ale Branon pozostawił po sobie niemal pustą, nieświadomą skorupę ciała. Ciągle żywą, ale bezwładną niemal jak Bezduszny. Nieznajomi czuli jednak, że Schron zyskał coś na kształt świadomości, która przetrwa dłużej niż ciało Branona.
Nieznajomi przejęli Schron Końca Czasów. Choć władze miasta mogłyby próbować odbić go siłą, śmierć Gubernatora i rozruchy w całym mieście, braki elektroplazmy i wojny gangów skłoniły rządzących do negocjacji. Gang zapewnił dostęp do najpotrzebniejszych zasobów, negocjował nowe porozumienia z rodami szlacheckimi i wkroczył w sam środek polityki przestępczego półświatka. Ul, zdradzony, musiał pogodzić się, że dawny wasal, przystępuje teraz do gry na równej stopie. Obok Kręgu Płomieni, Niewidocznych i Ula, w Doskvol jest teraz czwarta siła rozdająca karty.
Największym zaskoczeniem, również dla Nieznajomych, było to, jak szybko Imperator pogodził się z nowym balansem sił. Śmierć Legionistów, przejęcie Miecza - władca Akoros powinien zareagować o wiele bardziej stanowczo, a jednak do miasta przybył emisariusz z propozycją ugody. W zaciszu niektórych mistycznych zgromadzeń pojawiła się plotka, że być może Nieznajomi odkryli sekret prawdziwej tożsamości Nieśmiertelnego Imperatora - być może nawet jego imie!
Zima tego roku jest ciężka. W mieście wybuchają zamieszki. Bariery elektroplazmincze wyłączane są na coraz dłużej. Szabrownicy i przemytnicy rozkradają zapasy żywności i opału. Uruchomione ponownie kopalnie węgla pozwalają zaadresować częściowo braki, podobnie zapasy elektroplazmy Lorda Strangeforda, ale i tak wielu mieszkańców umiera z głodu, chłodu lub w wyniku ataków duchów i upiorów. Wiosna przynosi jednak dobre informacje - w zatoce zauważono Lewiatany! Choć dużo mniejsze niż te spotykane na pełnym morzu, nadal spowodowały katastrofy kilku kutrów rybackich. Mieszkańcy przyjęli jednak te informacje z nadzieją, wszak Lewiatany na wybrzeżu wytrzebiono już prawie sto lat temu, więc ich powrót zakrawał niemal na cud. Poza Nieznajomymi, nikt nie przypuszczał, że za sprawą nagłego powrotu tych morskich potworów może stać pewien Miecz, z którego ciągłym strumieniem wypływała czerwona posoka, gdzieś głęboko pod miastem.
Z kolejnymi latami, życie w Doskvol wróciło do normy. Łowcy Lewiatanów przywozili swój łup , a rafinerie zapewniały elektroplazme do Barier. Szlacheckie rody bogaciły się na pracy i wyzysku niższych warstw. Stare gangi rosły i upadały, na ich miejscu powstawały nowe. I każdy z nich marzył, by kiedyś dołączyć do prawdziwych władców miasta.,