Ostatnie kilka miesięcy upłynęło Nieznajomym na umacnianiu swojej pozycji w południowo-wschodnim Doskvol. Gang urósł w siłę, skupił się na rozkręceniu nowych rynków zbytu nielegalnych towarów - w tym zdobyciu klienteli wśród bardziej "nietypowej" części mieszkańców miasta. Podział Nightmarket na strefy wpływów dwóch większych (Nieznajomi i Billhooks) i trzech mniejszych gangów wydawał się zapewniać stabilność w dzielnicy - mimo napiętych stosunków między głównymi graczami. Dzięki staraniom Morlana, Siostry Dimmer zachowały neutralność, a nawet w kilku przypadkach znajomość przyniosła obopólne korzyści. Ul, sprawujący patronat nad Nieznajomymi, wyraził zadowolenie ze spokoju w dzielnicy i rosnących z miesiąca na miesiąc zyskach z nielegalnego handlu. Jednocześnie, bardziej "tradycyjne" sposoby zdobywania gotówki (kradzieże, napady, rabunki) Nieznajomi scedowali na Wędrowców Cieni - za drobną opłatą, oczywiście.
Do gangu dołączył też nowy członek - Branon Rowan, zwany "Golarzem" - współpracował wcześniej z Ulfem Ironbornem w Dokach, ale musiał się stamtąd "ewakuować". Uld zaświadczył za Branona i rzeczywiście ten szybko udowodnił swoje umiejętności i zardność - zyskując zaufanie Nieznajomych i szacunek gangerów.
I tak, nadeszło lato. Pogoda w mieście jest bardzo przyjemna - wieczny ziąb, deszcze i mgły ustępują miejsca umiarkowanej temperaturze, a fragmenty słońca dają więcej bursztynowego światła każdego poranka i przed zapadnięciem zmroku. Za kilka tygodni temperatury jeszcze urosną, wiatry ustaną, zrobi się parno, duszno, a miasto zacznie gotować się we własnym sosie - ale jeszcze nie teraz. Teraz...
... jest czas na spektakl! Jim Wallace, po pokonaniu Zjaw, przejął teatr Pàng Kèxīng i już dzisiaj wystawi w nim premierowe przedstawienie! Jim uwija się jak w ukropie, by dopiąć wszystko na ostatni guzik. Szczególnej troski wymaga kilka loży i górnych balkonów - otoczone mistycznymi barierami, będą w nich gościć duchy. Bariery muszą być odpowiednio zestrojone, by z jednej strony aura obecności nieumarłych nie spowodowała paniki wśród widzów, ale jednocześnie przesączała się na widownię na tyle, by podkręcić ich emocje podczas spektaklu. Targu z duchami dobija Quintus - które choć nie płacą monetą, okazały się bardzo przydatne w nowej, handlowej działalności gangu Nieznajomych. Ale Jim nie myśli teraz o interesach, a o sztuce, aktorach, scenografii i... kilkunastu Błękitnych Płaszczach, które właśnie obstawiły wszystkie wyjścia z teatru i obserwują go spod policyjnych kasków.
... jest czas na cieszenie się promieniami zachodzącego słońca! Branon oparty o zachodnią ścianę willi doktora Varnae ciesząc się ciepłem rozlewającym się po kościach. "Golarz" urodził się i wychował w Dokach. Tam walczył o przetrwanie i uczył się "zawodu" od zakapiorów z Doskvol i marynarzy ze wszystkich zakątków Imperium. Tam też poznał Ulfa Ironborna, skovlaŃskiego buntownika i podżegacza. Przez jakiś czas pracowali dalej, ale nieudana robota ściągnęła na Branona uwagę władz i łowców Lewiatanów. Ulf utrzymuje przyjazne stosunki z Nieznajomymi, więc Ci zapewnili Golarzowi bezpieczne schronienie w południowo-wschodniej części miasta. Chwilowy spokój nie stępił jednak instynktu Branona - z zamyślenia wyrwała go zmiana odgłosów dobiegających z ulicy. Coś było nie tak. Zbliżało się niebezpieczeństwo. I kiedy oddział Płaszczy wpadł przez bramy do ogrodu przed willą, Golarz znikał właśnie w kryjówce w studni.
... jest czas na eksperymenty. W sumie niezależnie od pogody, jest czas na eksperymenty, bo w laboratorium w studni pogoda jest niemal taka sama przez cały rok. Ale węgorze zamieszkujące doskvolskie kanały miały w lecie okres godowy, samice robiły się bardziej agresywne, większe i potrafiły generować wyższe napięcie elektryczne. Te fascynujące fakty zajmowały Fei do tego stopnia, że nie zauważyłaby pewnie zamieszania z Płaszczami na powierzchni, gdyby jej badań nie przerwało nagłe pojawienie się Branona. Dziewczyna czym prędzej uruchomiła mechanizm zamykający tunel studni fałszywym dnem, porwała z szafki swoje karwasze i bomby, i oboje ruszyli tunelami w stronę rzeki.
... jest czas na zgłębianie tajników wszechrzeczy. Quintus, najwyższy kapłan Ręki Żalu, i doktor Varnae, były wykładowca okultyzmu na doskvolskim uniwersytecie - spędzają długie godziny zamknięci w gabinecie śledząc zawiłe klątwy mistycznych alfabetów. Poruszenie na zewnątrz oderwało ich od badań, lecz Quintus nie spanikował. Jest w końcu (wydziedziczonym) lordem de Askot i nie musi obawiać się najścia pierwszych lepszych krawężników. Gdy usłyszał łomotanie w drzwi, zszedł na dół i spokojnie otworzył drzwi.
... jest czas na spacer po swojej WŁASNEJ dzielnicy! Morlan, spokojny i usatysfakcjonowany tym jak potoczyły się wszystkie sprawy, spacerował w pobliżu swojego sklepu w Nightmarket - jak co ranek. Tym razem coś jednak było nie tak. Sklepikarze nadal witali go grzecznie ze swoich straganów i sklepów, ale można było wyczuć jakiś niepokój bijący z ich spojrzeń. Gdy dotarł do północnej części placu, a w zasięgu wzroku nie dostrzegł żadnych czujek gangu, sam zaczął czuć się nieswojo. Przyśpieszył kroku, ale było już za późno. Zza rogu wypadły nagle dwa oddziały Błękitnych Płaszczy i ruszyły w pościg!
Jim podszedł do Płaszczy, by dowiedzieć się o co im chodzi. Szeregowy stojący najbliżej odpowiedział tylko, że dostali rozkaz dopilnowania by nikt nie opuścił teatru, do czasu przybycia ich przełożonego. Jim postanowił nie awanturować się z stróżami prawa - wymógł na nich tylko zapewnienie, że nie zakłócą przebiegu spektaklu i wrócił za kulisy. Gdy przygotowywał się w garderobie, nagle uchylił się niewielki lufcik pod sufitem i do środka wślizgnął się Noggs.
"Panie Wallace! Bagiety aresztowały pana Templetona! Otoczyli sklep kordonem i chcą go przeszukać!"
Jim poczuł jak krew zastyga mu w żyłach - Morlan przejął na siebie całą księgowość gangu. Jeśli Płaszcze znajdą księgi, gang może wpaść w spore tarapaty. Co więcej, pojawienie się Płaszczy z teatrze świadczy o tym, że to jakaś szerzej zakrojona akcja i reszta gangu też może być w tarapatach. Jim kazał Noggsowi ruszyć w stronę Six Towers by ostrzec resztę i przekazać im, że będzie czekał na resztę ekipy na Chalk Street - przecznicę od sklepu Morlana. Gdy chłopak zniknął w lufciku, "Chudy" westchnął ciężko - dla niego ta droga ucieczki nie jest możliwa, czeka go wspinaczka po rusztowaniu nad sceną, a następnie ucieczka po dachach. Na szczęście Płaszcze były zbyt zajęte widowiskiem teatralnym, by dostrzec okrąglutki kształt przemykający po rusztowaniu pod sufitem, jednak Jim naruszył przez nieuwagę jedno z okultystycznych zabezpieczeń w loży dla duchów - i aura mrożącego w krew żyłach przerażenia zaczęła wysączać się w stronę widowni...
W tym czasie Quintus wpatrywał się w nakaz przeszukania, który podstawił mu pod nos kapitan Płaszczy. To nie niepokoiło Szepta - gang zadbał o to, by w samym domu nie było żadnych obciążających ekipę materiałów. Gorzej, że razem z Płaszczami na miejsce przybyło dwóch Strażników Dusz, którzy mogli wywęszyć tę bardziej "niekonwencjonalną" działalność Nieznajomych - w tym ducha Rorica. Quintus trzymał na razie ducha na wodzy - gdyby ten zaatakował stróżów prawa, Nieznajomi znaleźliby się w sporych tarapatach. Sprawy zaczęły wymykać się spod kontroli, gdy Płaszcze wyciągnęły drugi dokument, nakaz aresztowania dr Varnae, i próbowali wyprowadzić go z domu. Doktor wpadł w panikę, wyjąc opętańczo chwytał się mebli i framug drzwi, drapał funkcjonariuszy i wył opętańczo. Quintus próbował interweniować, ale nie zdążył. Policjanci przenieśli Varnae przez próg drzwi i w tym momencie nastąpiło wielkie wyładowanie duchowej mocy - dr Varnae, który dotychczas był niewykrywany w polu duchowym, rozbłysł na moment w umyśle Quintusa jak supernowa. Zarówno Szept jak i Strażnicy Dusz - zestrojeni z duchowym polem, zostali powaleni na ziemię i potrzebowali dłuższej chwili by się pozbierać. Dr Varnae stracił przytomność, z Płaszcze czym prędzej wsadziły go do wozu, który odjechał w stronę miejskiego szpitala. Kapitan Płaszczy pomógł pozbierać się Quintusowi i stanowczo zaprosił do gabinetu, by oczekiwać niejakiego detektywa Satona Helles, który nadzoruje całą akcję i ma lada chwila przybyć do willi.
Fei i Branon wyszli z kanałów kawałek na południe od willi - przy moście Krawców, gdy zobaczyli nadciągające w stronę jej stronę dwa kolejne powozy Błękitnych Płaszczy. Postanowili kupić Quintusowi nieco czasu. Fei rzuciła granaty hukowe, a Branon rzucił się z nożami pomiędzy zaprzęgnięte kozły. Spłoszone zwierzęta wywróciły pierwszy powóz - choć Golarz cudem uniknął śmierci pod kopytami. Jednocześnie, pasażer drugiego powozu, blondyn o bladej, pociągłej twarzy i rybich oczach, przeszył wzorkiem Fei - i wyraźnie ją rozpoznał! Mara rzuciła jeszcze jeden dymny granat, lecz mężczyzna zdążył wystrzelić nim zniknęła za rogiem. Gdyby nie metalowej elementy uprzęży Fei, mogło się to dla niej skończyć nieciekawie. Branon i Fei postanowili przyczaić się chwilowo w zaułku i poczekać na rozwój sytuacji.
Do gabinetu Quintusa wkroczył wysoki blondyn o rybich oczach.
"Witam, wielebny de Askot! Nazywam się Saton Helles i od dawna chciałem się z Panem spotkać. Widzi pan, jestem prywatnym detektywem - najlepszym w tym mieście. Zostałem wynajęty by odkryć sprawę zuchwałej kradzieży sprzed ponad roku. Grupa znana jako Nieznajomi wtargnęli do posiadłości Lorda Strangforda, ukradli jego rumaka oraz bezcenną kolię z Iruvii. Pocięte kamienie z kolii zostały sprzedane poprzez różnych paserów do jubilerów w całym mieście. Całe miesiące zajęło mi dojście po nitce do kłębka - małego sklepiku w Nightmarket. Z koniem sprawa była jeszcze dziwniejsza - jedyne co udało mi się odzyskać, to wygotowana głowa wrzucona do śmieci na zapleczu baru zwanego "Eel's Arm". Więc, wielebny de Askot, a może powinienem powiedzieć Puszczyku, co pan na to?"
Quintus zareagował na te rewelacje, z iście wielkopańską elegancją - cisnął w detektywa trzymanym w ręce tomikiem poezji i wyskoczył przez okno! Pędem rzucił się do tylnej furtki ogrodu - gdzie czekała na niego już Fei. Chwilę wcześniej dotarł do nich jeden z chłopaków Noggsa i przekazał informację od Jima.
Nieznajomi byli pewni, że uda im się wywinąć z zarzutów rabunku - szczególnie odkąd Lord Strangford został gorliwym wyznawcą Ręki Żalu, ale jeśli Płaszcze odkryją księgi Morlana, sprawy przybiorą zdecydowanie gorszy obrót. Na szczęście Morlan i Fei opracowali plan na taką właśnie ewentualność - pod boazerią w całym sklepie znajdują się łatwopalne ładunki. Wystarczy odpalić jeden, by cały budynek spłonął do szczętu. Pozostaje tylko problem przedostania się prze kordon policyjny. Jim dostrzegł, wśród Płaszczy otaczających sklep, znają twarz - sierżant Vey stał nieco z boku i strzelał nerwowo wzrokiem dookoła. Gdy dostrzegł Jima, odetchnął z wyraźną ulgą i dyskretnie oddalił się od reszty policjantów.
"Uff, obawiałem się najgorszego, panie Wallace. Nic nie wiedzieliśmy o całej akcji. Przed godziną Saton wpadł na komisariat z nakazami i rozkazami podpisanymi przez samego komisarza, zebrał 3 oddziały i rozpoczął obławę. Teraz trzech moich ludzi zabezpiecza sklep, ale czekamy na powrót detektywa. Niestety, mam związane ręce..."
Vey pokręcił głową i wrócił do swoich. Ze strony mostu Krawców słychać już było kołatki nadciągających Płaszczy pod wodza detektywa Hellesa. Nieznajomi mieli coraz mniej czasu. Quintus postanowił odciągnąć Płaszcze od wejścia do sklepu - wyszedł na sam środek ulicy. Policjanci byli wyraźnie zbici z tropu, ale Vey w porę krzyknął "Za nim!" i cały oddział rzucił się w pościg. Puszczyk wpadł z znajome zaułki, czuł jak krew znów zaczyna żywiej krążyć w jego żyłach, gnał przed siebie jakby niesiony na niewidzialnych rękach - Płaszcze zostawały coraz bardziej z tyłu.
W tym czasie, Jim przebrał się za żebraczkę i postanowił obstawiać tyły, a Fei i Branon zakradli się do sklepu. W środku, zgodnie ze słowami Veya, trzy płaszcze przeszukiwały sklep półka po półce. Fei sprawnym ruchem odbiła jeden z paneli na ścianie i pociągnęła za schowany tam zapalnik. Płomienie buchnęły ze ścian sklepu - niestety przyciągając uwagę Płaszczy w sklepie i na placu. Na szczęście Branon osłonił odwrót celnie rzuconymi nożami i po chwili oboje byli już bezpieczni. Gdy na miejsce przybył w końcu detektyw Helles, mógł tylko bezradnie obserwować jak jego szansa na skazanie Nieznajomych zmienia się powoli w popiół. Zapatrzony w płomienie nie zauważył zbliżającej się do niego żebraczki - do czasu, gdy ta przystawił mu do gardła nóż i głosem Jima Wallace'a powiedziała:
"Nawet nie myśl o tym, gnoju, że jesteś w stanie nam zaszkodzić. Spróbuj zbliżyć się do nas jeszcze raz, a skończysz w rynsztoku."
Dla podkreślenia wagi swoich słów, Jim wbił Satonowi nóż głęboko w udo i zniknął w ciemności.
Zgodnie z przewidywaniami, Lord Strangford wycofał większość zarzutów, a w willi dr Varnae nie znaleziono żadnych dowodów na działalność Nieznajomych. Niestety, Hellesowi udało się doprowadzić do skazania Morlana Templetona - przy wsparciu iruviańskiej ambasady, postawiono mu zarzuty paserstwa i czeka go dłuższa odsiadka w więzieniu Ironhook. Nieznajomi zadbają o to, by uprzyjemnić mu pobyt, ale sami muszą liczyć się z komplikacjami po stracie Echo - to on prowadził księgi gangu i sprawował pieczę nad ich interesami, a także utrzymywał kontakty z Ulem i z Siostrami Dimmer. Nie wiadomo jak pozostałe gangi zareagują na chwilowa słabość, nawet pozorną, Nieznajomych. Tymczasem jednak, Nieznajomi cieszyli się wyjątkowym dla Doskvol widowiskiem. Przez kilka letnich nocy w roku, wiatry wiejące znad Złych Ziem niosły w stronę miasta pył nasycony duchową esencją. Ten wpadając w pole elektroplazmicznych barier rozbłyskiwał jaskrawym, niebieskim światłem - coroczny pokaz przyciągał zawsze setki gapiów do wschodniej części miasta, a Nieznajomi z balkonu willi Varnae mieli naprawdę wspaniały widok.
Branon -
Fei -
Jim -
Quintus -
1. Teat Pàng Kèxīng 2. Willa Varnae 3. Lombard Morlana
Rep: 3
Payoff: -1 (-2 dla Ula, +1 od Wędrowców Cienia)
Heat: 4
Entanglement: Gang trouble