Zesłanie

Aby łatwiej można zrozumieć tę część historii naszej rodziny polecam jako wstęp zajrzeć do strony Ignaś Sztejnwald.Władze carskie, na początku Wielkiej Wojny (1914-1918) zaczęły wywozić ewangelików w głąb Rosji, a główną przyczyną tych masowych deportacji była daleko posunięta nieufność do ewangelików, jako do potencjalnych sympatyków Niemców, którzy walczyli po przeciwnej stronie frontu niż Rosjanie. Proces ten nazywał się ewakuacją, i faktycznie skarb państwa na własny koszt ewakuował instytucje publiczne, agencje rządowe, pracowników i ich rodziny.Car uznał że taka ewakuacja nawet jeśli będzie kosztowna to i tak będą z tego duże korzyści.Linia kolei tran-syberyjskiej była w budowie,tak więc w pierwszym rzędzie obowiązkiem takiej ewakuacji objęto wszystkich kolejarzy,wywieziono kolejarzy z Warszawy ,Łodzi wszystkich większych miast i oczywiście Wilna.

Rosyjskie władze kolejowe nadały 26 czerwca 1915 r. specjalną depeszę, w której zarządzały, by kolejarze do 8 lipca wysłali swe rodziny do Rosji, oraz zawiadamiały, iż „... stosownie do wyjaśnienia władz wojskowych, w razie ewakuacji zarządów dróg kolejowych żaden z pracowników nie ma prawa pozostać w Warszawie ani też na liniach dróg żelaznych warszawsko-wiedeńskiej i nadwiślańskiej, lecz wszyscy bez wyjątku są obowiązani wyjechać do wyznaczonych miejscowości.

Myślę że Sztejnwaldowie wyjechali na mocy takiego samego zarządzenia – z Wilna nie w roku 1914 ale tak jak wszyscy inni w 1915.W ten oto sposób rozumiem że najstarsza córka Gertruda , która urodziła się za czasów istnienia królestwa Pruskiego - jako jedyna z dzieci naszego pradziadka, posiadała wpis w metryce ślubu że jest Prusko poddana – nie pojechała na to zesłanie ,czyli ewakuację.Jej młodsza siostra Wiktoria (nasza babcia) nie miała w dokumentach takiego wpisu , ale nie była zamężna musiała pojechać.Tak więc Gertruda została w Wilnie,brat (starszy Ignacy) był już w tym czasie na własnym utrzymaniu w Smoleńsku a reszta rodziny w następującym składzie została wywieziona w Głąb Rosji:

Mateusz Sztejnwald - lat 52.

Druga żona Mateusza Julia Łubgan (Łotyszka) - nie wiadomo w jakim wieku.

Córka Mateusza i Juli Helena ur.1906.Helena to siostra przyrodnia naszej babci Wiktorii - lat 9.

Później w drugim transportem dojechała Wiktoria - lat 17 - z Ignasiem - lat 10 - który w powrotnej drodze do Wilna, zagubił się i odnalazł dopiero w roku 1944 jako Николай Михайленко матвеевич

Wspominając opowiadania naszej babci Wiktorii na ten temat cała ta sprawa kojarzyła się z kajdanami ,bydlęcymi wagonami i temu podobnymi okrucieństwami.To nie było tak, ewakuowani nie byli zesłańcami - zesłańcy to ludzie z wyrokami sądu – czyli przestępcy.Oni do miejsca zesłania szli na piechotę zakuci w kajdanach i to oni robili czarną robotę przy budowie kolei.

Ewakuowani kolejarze żyli tam jako wolni ludzie,pracowali i mieli za to płacone.

Kolejarze wywiezieni do Rosji w 1915 r. utworzyli nawet „Związek Pracowników Kolejowych Polaków”. W literaturze spotkać można inne jego nazwy: „Stowarzyszenia Pracowników Kolejowych

-Polaków na Rusi”, „Stowarzyszenia Ewakuowanych Kolejarzy-Polaków w Kijowie”, „Związek Kolejarzy Pragnących Powrócić do Kraju”

Większa część fali deportacyjnej była przez administracje kierowana na tereny tych Rosyjskich prowincji – w których sprawnie funkcjonowały linie kolejowe.Wśród syberyjskich miastach, które mogłyby wziąć uchodźców, zostały wybrane miasta Tomsk ,Omsk i okolice. Znaczną część uchodźców wysłano tam do obszarów wiejskich.

Pierwsza partia uchodźców z teatrów objętych wojną pojawia się w prowincji Tomsk pod koniec lipca 1915. W tym okresie prowincja nie była dokładnie przygotowana do przyjęcia tych uchodźców na dużą skalę. Władze zakładały że miasta:Tomsk, Irkuck i Omsk będą mogły przyjąć około 15 tys. Uchodźców.W rzeczywistości, w maju 1916 tylko w prowincji Tomsk znalazło się ponad 56 tys. uchodźców.

Na początku nie było żadnej instytucji, która zajmowała by się rejestracją przybywających uchodźców. Tak więc pierwsze masowe przepływy uchodźców pozostają nie rozliczone. Dzieje się tak nie tylko w prowincji Tomsk, ale w całym kraju.Od roku 1915 zaczęto tworzyć listy, zostały one opublikowane jako zbiór wiadomości o deportowanych "uchodźcach"

Nie udało się nam jak do tej pory zdobyć żadnych dokumentów potwierdzających konkretne miejsce ich pobytu,jednak na podstawie skromnych opowiadań naszej babci Wiktorii i informacji zgromadzonych na tej stronie - można dosyć dokładnie określić to miejsce.

* Rok 2019.

Z archiwum w mieście Perm przyszły dokumenty naszej babci Wiktorii i Ignasia. Są one potwierdzeniem przekazu babci co do okoliczności ich przyjazdu do rodziców którzy przyjechali tam nieco wcześniej.Wiktoria i Ignaś odbyli tę podróż sami. Zapisano tam że ich miejscem docelowym jest małe miasteczko niedaleko Perm o nazwie Irbit.

PERMSKIEGO ZARZĄDU GUBERNIALNEGO

Wydziału

1-go, Sekcji 3-ciej.

Arch. Nr 680

Nr 966 - 1915 r.

Sprawa

Wykaz korespondencji wysłanej do Guberni Permskiej w sprawie poddanej niemieckiej Wiktorii Matusowej Sztejnwald.

Początek 2 września 1915 roku.

Koniec 30 września 1915 roku.

Na 2 kartach.

Raport

Donoszę Zarządowi Guberni, że 21 sierpnia w mieście Perm na podstawie jawnego listu Wileńskiego Miejskiego Zarządu Policji z 28 czerwca tego roku za Nr 3985, przybyła poddana niemiecka Wiktoria Matusowa Sztejnwald, lat 17, z bratem Ignacym, lat 8. Z listu Wileńskiego Zarządu Policyjnego wynika, że Sztejnwald wysłana została etapem na jej osobistą prośbę z powodu braku środ-ków, a z okazanego przez samą Sztejnwald wypisu metrykalnego, wydanego przez proboszcza wileńskiego kościoła św. Rafała z 3 października 1907 r. za Nr 883 wynika, że Sztejnwald jest wyznania rzymskokatolickiego i należy do narodowości słowiańskiej, i dlatego na podstawie zarządzenia okólnego Pana Gubernatora Permskiego z 30 czerwca tego roku za Nr 5363, ma prawo do za-mieszkania w mieście Permie.

Za Policmajstra, Pluszczewski

Raport

W uzupełnieniu raportu z 29 minionego sierpnia za Nr 5919, donoszę Zarządowi Guberni, że poddanej niemieckiej Wiktorii Matusowej Sztejnwald z bratem Igna-cym, lat 10, na skutek pierwszej prośby z 22 tego września wydano przechodnie świadectwo na przeniesienie do miasta Irbit, o czym jednocześnie z tym zawia-damiam Irbistkiego Naczelnika Policji Powiatowej.

Za Policmajstra, Pluszczewski

Mapka poniżej pokazuje trasę jaką nasza babcia razem z młodszym bratem Ignasiem musieli pokonać aby dołączyć do reszty rodziny która wyjechała na to zesłanie troszkę wcześniej.Opis ich pobytu w Petersburgu można znaleźć na stronie ,,Ignaś Sztejnwald''

Trasa jaką pokonała Wiktoria i Ignacy to 4672 km w dwie strony.

Odnośnie ich pobytu w st.Petersburu dodam że nie dawno rozmawiałem z Panią dyrektor muzeum twierdzy Pietropawłowskiej,która to skontaktowała się ze mną - po przeczytaniu naszego opisu w tej sprawie w internecie.

Powiedziała ona że takie zdarzenie jak najbardziej mogło mieć miejsce, ale z małą poprawką.Caryca nigdy nie odwiedzała więźniów w więzieniu,tak więc powiedziała mi że oni musieli być w szpitalu który mieścił się na zewnątrz ale był pod zarządami twierdzy i tam leczono też więźniów. Odpowiedziałem jej że jak najbardziej ma rację bo oni zostali odłączeni od transportu z powodu choroby małego Ignasia