Kurpie

REF.: Piast, T. (Adam Zakrzewski). Kurpie Opowiadanie Historyczne, Wydanie Drugie. Warszawa: Skład główny w księgarni M. A. Wizbeka, w Warsawie, Szpitalna No. 5., 1897

(-1-2-)


-3-

" I. Wojna domowa.

W roku 1701 zawrzała w Polsce wielka wojna domowa.

Działo się to w lat kilka po śmierci króla Jana Sobieskigo. Jego zwycięstwa na Turkami, a szczególnie uratowanie stolicy austryjackiej, Wiednia, od nawały tureckiej, okryły sławą tron polski. Niejeden więc skiąże zagraniczny ubiegał się o koronę naszą. Pozostawił wprawdzie król nieboszczyk synów dorosłych, którzy w draju dużo mieli przyjaciół i stronników. - Starszy z nich, Jakób, byłby się może utrzymał przy tronie, - lecz zgody nie było w draju, a książęta zagraniczni na wszystkie strony starania czynili, nie szczędząc trudu i kosztów.

A co gorzej, że juź wtedy zepsucie było wielkie. Dużo było takich, co gotowi byli sprzedać głos swój na siemie temu, keto więcej za niego zapłaci. Nie o dobro kraju już im chodziło, lecz jedni z chciwości, drudzy dla wyniesienia się w górę, dla urzędów i dostojeństw, inni znów dla przyjaźni, lub pokrewieństwa głosy swoje dawali.


-4-

Wkońcu po długich walkach i zabiegach z wielu ksziążąt, co się ubiegali o tron polski, zostało dwóch najsilniejszych: książe francuski Konti i książe Saski, z kraju niemieckiego, Fryderyk August. A że w ostatniej chwili francuzowi pieniędzy zbrakło i że mu było daleko jechać, by samemu swoją sprawę poprzeć, więc większość wybrała królem Fryderyka Augusta Saskiego.

Już w roku 1697 August wstąpił na tron, i zaprzysiągł, - jak to w Polsce zawsze drólowie przy wstępowaniu na tron czynili, - że wiernie i uszciwie narodowi służyć będzie. Wkrótce potem połączył się on z cesarzem rosyjskim Piotrem do wojny ze Szwedami i wysłał 12,000 swego wojska saskiego.

Lecz Szwedom przywodził wtedy młody i dzielny król Karol Dwunasty. Ten nietylko, że wysłane przeciw sobie wojska rosyjskie i saskie pobił, ale nim się jeszcze August mógł opatrzyć, wkroczył do Polski. W czasie tego najścia Szwedów zdarzył się właśnie wypadek, o którym tu opowiedzieć chcemy.

W tym czasie chłopi polscy nie mieli żadnego udziału w rządzie, a więc wszystko im było jedno, jaki król panował i co on tam w Warszawie robił. Gdzie chłop musiał odrabiać ciężką pańszczyzne, tam nie miał czasu i ochoty myśleć o sprawach drajowych. Lecz nie w całej Polsce było tak samo. O okolicach, gdzie lud był wolny, gdzie żadnego nad sobą pana nie znał, tam działo się inaczej. Tu chłop swojem własnem pra-


-5-

wem się rządził i sam o sobie stanowił, - a więc dbał o to, by mu nikt jego woli i swobód niezmniejszył i gotów był zawsze bronić swej ziemi z orężem w ręku od obcej przemocy. Gdzie to była taka okolica w Polsce, o tem teraz opowiemy.

II. Kurpie.

Gdzie dziś gubernja łomżyńska, począwszy od Narwi aż do granicy pruskiej, ciągnęły się przed dwustu laty ciemne nieprzejrzane bory. Trudo było człowiekowi dostać się w głąb tego kraju i tylko zwierz dziki, żubry, niedźwiedzie, jelenie - swobodnie bujały po tych gęstych lasach. I do dziś dnia jeszcze te puszcze pod Ostrołęką, Nowogrodem, Myszyńcem są to największe lasy w kraju.

Wodą tylko szłowiek dostać się mógł do tego kraju. Ponad rzekami powstały pierwsze osady ludzkie. Pracowity rolnik wydarczował z niezmiernym się coraz dalej. A rzek było dużo w tych stronach, bo oprócz Narwi i Bugu, płyną tu mniejsze od nich, jak: Omulew, Sawa, Rozoga, Pisia, Orzyc.

Ludność przybywała nieustannie, bo wtedy dużo przyczyn wypędzało liudzi z rodzinnych okolic. Gdzie pańszczyzna była zbyt ciężką i surową, gdzie chłop nie mógł sprawiedliwości doznać, tam rzucał dom i gospodarstwo słasne i stęskniony do woli, uchodził do puszczy. Bo tu byl wolny, jak ptak, i nikt go już tutau krzywdzić nie mógł.


-6-

Tak to powoli zaludniały się mazowieckie lasy. Lecz, że rolę trudno było karczować i że liche grunta źle rocziły, bo piasków i błot było wiele, więc jęli się ludzie innych sposobów gospodarowania.

Zwierza wszelakiego była w poszczy obfitość wielka, a i moc różnego ptactwa, więc z samego polowania mógł tu szłowiek wyźyć. I dzielni też to byli wyśliwi: na cała Polskę słynęli z umiejętności strzelania. Od Dziecka każdy ze strzelbą chodził. Opowiadają, że był tu nawet zwyczaj taki, że ojciec dla nauki syna, kładł mu chleb wysoko na dzewie i chłopak musiał strzałem swój obiad zdobywać.

Lecz głownem zajęciem Puszczaków było pszczelnictwo. Na wysokich drzewach, o 12 stóp od ziemi wyżłabiali barcie, to jest próżne miejsca, w których niby w uach osiadały roje pszczół. Każdy bartnik miał swój kawał lasu, w którym barcie stawiał. Przyjeżdżał tu wczesną wiosną, często nawet czółnem i zaczynał swoje barcie dziać.

Zaruciwszy sznur na wysoką gałąź, przytwierdzał do jednego końca deskę, na której siadał, a za koniec drugi wciągał się sam na wysokość. I tak z sosny na sosnę, aż póki wszystkich swoich barci nie opatrzył na mieszkanie pszczołom. Później znów latem wracał do lasu i tu czasem po kilka miesięcy siedział, zrobiwszy sobie z desek i gałęzi budę kla schronienia przed deszczem i burzą. Miód i wosk wtedy wybierał i zwoził do domu.


-7-

..."


Link: pbc.biaman.pl/dlibra/doccontent?id=21367