Krzyż na nadwoziu - pomysł kijowskich mnichów

Post date: May 12, 2015 5:22:28 PM

- tłum.Agnieszka Puciłowska (za: cerkiew.pl) - Ten nierówny zarys na samochodowych karoseriach jest już dość rozpoznawany i popularny. Na dowolnym rynku samochodowym można teraz znaleźć chińskie naklejki z krzyżem prawosławnym. Jednak nieliczni wiedzą, że wizerunek, który stał się już międzynarodowym, pochodzi z kijowskich jaskiń i pamięta czasy Rusi Kijowskiej. Nazywany jest „Zwierzynieckim” krzyżem (Зверинецкий крест) – od nazwy pieczary, w której wiele lat temu po raz pierwszy zobaczyli go mnisi z Klasztoru Świętej Trójcy. O tym, w jaki sposób średniowieczny krzyż znalazł się na współczesnych środkach lokomocji, opowiada przedstawiciel monasteru w Kijowie, biskup Jan (Czerepanow). To właśnie on służył pierwszą Liturgię w podziemnej świątyni po wielu dziesiątkach lat opustoszenia.Klasztor na Zwierzyńcu – średniowieczny, ale nieznany Zwierzyniecki monaster w Kijowie to klasztor, którego istnienie nie znalazło odbicia w ani jednej kronice, która zachowała się do dziś. Dowiedzieliśmy się o nim dopiero na początku XX wieku, kiedy to w czasie osuwiska pojawiło się wejście do średniowiecznej pieczary. Badacze odkryli wnęki pogrzebowe, zamieszkiwane niegdyś cele i, najważniejsze – cerkiew, która zachowała się w nienaruszonym stanie od czasów Rusi.

Z tego okresu czerpie swoją nazwę miejscowość Zwierzyniec – rozciąga się tam podmiejski pałac książęcy, przy którym zatrzymywały się zwierzęta do polowania.

Na ścianie przy ofiarniku w podziemnej świątyni znaleziono osiem imion. Napis brzmiał: „ihumeni Zwierzyńscy”. Odtąd stało się jasne, że była mowa o odrębnym monasterze Zwierzynieckim. Oczywistym było również to, że monaster istniał już dość długo: po pierwsze – zmienili się wyżej wspomniani ihumeni, których, jak wiemy, wybierano dożywotnio, a po drugie – klasztor funkcjonował długotrwale.

Nad stołem ofiarnym i nad tronem podziemnej cerkwi zachowały się, przy czym w dość dobrym stanie, wizerunki krzyży. Czteroramienny krzyż z symboliczną Golgotą i napisem „Jezus Chrystus Nika”, co oznacza „Jezus Chrystus – Zwycięzca” (zwyciężył śmierć i diabła).

Zwierzyniecki krzyż wychodzi na powierzchnię

W połowie lat 90. XX wieku dzięki naszym klasztornym braciom w średniowiecznej jaskiniowej cerkwi wznowiły się nabożeństwa.

W tym czasie zwróciłem uwagę, iż na wielu greckich księgach, wydanych w klasztorach, znajduje się ich logo. Zostały one wykonane na podstawie zachowanych artefaktów –wizerunków krzyża bądź pewnych charakterystycznych napisów.

Wpadłem na pomysł stworzenia podobnego logo dla naszego klasztoru. I, o ile Zwierzynieckie jaskinie były na ten czas zamknięte, sfotografowałem krzyż w pieczarach i poprosiłem naszą parafiankę, artystkę, aby wykonała jego graficzny wizerunek. Właściwie to stał się on podstawą naszego logo, który zaczęliśmy aktywnie wykorzystywać na oficjalnych dokumentach i wydaniach klasztornych.

Jak na samochodach pojawiły się „tańczące ludziki”?

Równolegle, w połowie lat 90. zaczęły pojawiać się naklejki w kształcie ryby. Ryba – to dawny chrześcijański symbol, gdyż greckie słowo „ichtis” (ryba) w skrócie oznacza Jezus Chrystus Syn Boga Zbawiciel. Współcześnie znak ryby wykorzystują głównie protestanci, którzy nie czczą krzyża Chrystusa. Możliwe, że naklejki w formie ryby były akurat na samochodach, które należały do członków tej lub innej wspólnoty protestanckiej.

Pojawiła się myśl: dlaczego by nie zrobić czegoś podobnego nam, prawosławnym? Zwróciłem się do firmy, która zajmowała się zewnętrzną reklamą, dałem im wzór Zwierzynieckiego krzyża, na podstawie którego wykonali naklejkę.

Umieściliśmy nalepki na monasterskich autobusach. Interesująca była reakcja ochroniarzy sadu botanicznego, na terytorium którego znajdował się nasz klasztor. Z niedowierzaniem oglądali krzyże i pytali: „co to za tańczące ludziki na waszych samochodach?”. Przecież krzyż jest przedstawiony na nierównej gliniastej podstawie i ma niedokładne kształty. Odtworzyliśmy go ściśle według kontur – tak i otrzymaliśmy „tańczące ludziki”.

Połowa Kijowa jeździła „klasztornymi samochodami”

To niezwykłe, że naklejki ze Zwierzynieckim krzyżem dosłownie od razu zdobyły szeroki zasięg. Wierni naszego monasteru zaczęli aktywnie wykorzystywać je na swoich autach, opowiedzieli o tym przyjaciołom i znajomym, a później ludzie zaczęli specjalnie przyjeżdżać, żeby zdobyć taką nalepkę na swój samochód. Samochodów ze Zwierzynieckim krzyżem po Kijowie zaczęło jeździć mnóstwo.

Związana jest z tym pewna zabawna historia. Jeden z naszych braci pojechał monasterskim samochodem na myjnię, a pracownik myjni mówi do niego: „Dlaczego Pan ma takie zwykłe auto? Wasi kierowcy przyjeżdżają tu myć i Mercedesy, i Audi”. Człowiek pomyślał, że wszystkie środki transportu, na których znajdują się naklejki przedstawiające krzyż, należą do monasteru...

Nie walczymy z „pirackimi” podobiznami

Z czasem w Kijowie zaczęły pojawiać się pirackie podobizny naszego krzyża. Naturalnie, w żaden sposób tego nie zwalczamy. Po pierwsze, to nie ma sensu, a po drugie – chwała Bogu, że ludzie chcą umieścić na swoim samochodzie nie jakąś antychrześcijańską symbolikę, a symbol Chrystusa.

W dzisiejszych czasach w Kijowie i innych ukraińskich miastach naklejki ze Zwierzynieckim krzyżem są bardzo popularne.

Zwróciłem uwagę, że naklejki na autach bywają mniej więcej neutralne, jednak spotyka się i jawnie bluźniercze. Zdarza się, że na wielu samochodach do logo dokleja się rogi, ogonek i rękę z trójzębem. Jestem zdziwiony, że ludzie świadomie nanoszą demoniczne oznakowanie na środek, którym nie tak po prostu przenoszą się z punktu A do B, lecz któremu powierzają swoje życie.

Niech auto „nosi” krzyż

Wielu nakleja krzyż na nadwozie, ale nie święci auta. Być może nie wszyscy technicznie są w stanie poświęcić swoje środki transportu, duża część nawet o tym nie myśli. O wiele prościej jest kupić na rynku naklejkę i przylepić ją na bagażnik, niż dogadywać się z kapłanem, jechać do świątyni i odprawiać „jakieś” rytuały...

Moim zdaniem jeśli auto „nosi” krzyż, to już dobrze. Istotne, by najważniejszy szczegół – „przekładka między kierownicą a siedzeniem” – odpowiadała temu symbolowi, który jest przedstawiony na karoserii. Przecież jeśli na aucie jest krzyż, to znaczy jedzie nim chrześcijanin. A jeśli człowiek jest chrześcijaninem, powinien odpowiadać temu tytułowi, również na drodze.

Bp Jan (Czerepanow), z rosyjskiego tłumaczyła Agnieszka Puciłowska

Źródło: pravmir.ru