O sytuacji chrześcijan w Syrii geograficznie

Post date: Sep 30, 2013 7:03:57 PM

- autor: Dominika Kovačević (za:cerkiew.pl) - Na łamach serwisu staramy się na bieżąco informować o niezwykle trudnej sytuacji chrześcijan w ogarniętej wojną domową Syrii. Mimo to, pojedyncze artykuły i tak nie są w stanie oddać rozmiaru dziejącej się katastrofy. Swego rodzaju podsumowania – opierającego się na geografii – dokonała jedna z najbardziej poczytnych libańskich gazet: An-Nahar (pol. „Dzień”), która została założona i jest prowadzona przez prawosławnych Libańczyków. Obszerny artykuł prezentujemy niemalże w całości. Twierdzenie, iż około 450 tysięcy chrześcijan uciekło z Syrii, nasuwa niektórym wątpliwości i podejrzenie, czy ta liczba aby nie jest wyolbrzymiona z jakichś politycznych względów. Z pewnością, niektórzy próbują wyciągnąć korzyści z historycznego strachu chrześcijan, którzy boją się powtórki pogromu z 1860 roku [wówczas druzowie – wyznawcy synkretycznej religii opierającej się głównie na islamie – w ciągu kilku miesięcy na terenie Libanu i Syrii zamordowali ponad 20 000 chrześcijan, zniszczyli 380 chrześcijańskich wiosek, 560 kościołów i cerkwi oraz znaczne części chrześcijańskich dzielnic w Bejrucie i Damaszku; ponadto w wyniku tego konfliktu, który rozpoczął się od kłótni dziecka druzyjskiego i maronickiego, aż 100 000 chrześcijan opuściło te tereny, przyp. tłum.]. Jeśli jednak ktoś patrzy całościowo na tę sytuację, biorąc także pod uwagę Maaloulę i poważny wpływ tamtejszej sytuacji na psychikę, może zrozumieć tło psychologiczne walki i terroru wytoczonych przeciwko syryjskim chrześcijanom w celu zmuszenia ich do opuszczenia swej ojczyzny. Przedstawiona poniżej, realna sytuacja syryjskich chrześcijan jawi się czarnym obrazem, który jest nie do zaakceptowania dla części polityków – a zwłaszcza tych w Libanie [sąsiadujący z Syrią, gdzie niemalże połowę obywateli stanowią chrześcijanie przyp. tłum.], którzy dzielą się na zwolenników i przeciwników obecnych władz Syrii. Ze względu na brak monitorowania przez jakąkolwiek organizację liczby chrześcijańskich uciekinierów z Syrii – w badaniach bierze się pod uwagę wszystkich uchodźców bez względu na ich przynależność wyznaniową - wszelkie dane liczbowe są tylko orientacyjnymi. Dlatego też to podsumowanie jest dość ogólnikowe.

Najgorszym przypadkiem wysiedlenia chrześcijan jest Aleppo. Przed wojną domową w tym największym syryjskim mieście zamieszkiwanym przez około 2 miliony ludzi żyło 150 tysięcy chrześcijan. Obecnie pozostało tylko 80 tysięcy, a porwanie dwóch metropolitów tego miasta – Pawła (Yazigiego) i Jana (Ibrahima) – wzmacnia presję, poczucie strachu i braku bezpieczeństwa. Jedną z najbardziej znaczących grup uciekinierów są Ormianie, którzy skorzystali z ułatwionych specjalnie dla nich praw imigracyjnych przez rząd w Erewaniu, mimo sprzeciwu części ormiańskich partii politycznych. Inni chrześcijańscy uciekinierzy z Aleppo, korzystając z wszelkich możliwych środków – czasem legalnych, czasem nie - udali się do Turcji, Szwecji i Grecji. Ci, co zostali, albo już starają się załatwić odpowiednie dokumenty potrzebne do emigracji, albo żyją pogłoskami, czekając na rozwój sytuacji. Jednakże nie tylko miasto, lecz także jego okolice ucierpiały, np. kompletnie zostały opuszczone dwie rzymsko-katolickie wioski [rzymscy, jak i wschodni katolicy stanowią zdecydowaną mniejszość wśród syryjskich chrześcijan – większość z nich należy do dwóch prawosławnych Patriarchatów Antiochii: „bizantyjskiego” oraz „syryjskiego”, przyp. tłum.]: Al-Ghanimija oraz Kansada – uciekli oni do innych części Syrii, głównie do regionu Ładi Al-Nasra i na wybrzeże.

Drugi region, który szczególnie dotknęła klęska wysiedleń i emigracji, to pas graniczący z Turcją. Walki o strategiczne Dżabhat El-Nusra doprowadziły do tego, że niemalże wszyscy tutejsi chrześcijanie, szukając bezpieczeństwa, uciekli – paradoksalnie – w głąb Syrii, w tym do Aleppo. Takie chrześcijańskie wioski jak Al-Darbasijah czy Amouda wyludniły się zupełnie. Natomiast w chrześcijańskiej wiosce Qamiszli większość mieszkańców pozostała – to dzięki temu, iż znajduje się ona pod ochroną Kurdów, podobnie zresztą jak Hesake, jednakże tu już połowa uciekła. Aramejskie miejscowości [tj. takie, w których mieszkańcy posługują się językiem, w którym mówił sam Chrystus, przyp. tłum.], jak np. Tel Dżuma, Tel Tamr, Tel-Tałil, Bu Kamal czy inne, wyludniły się niemalże w zupełności; ich mieszkańcy uciekli do Libanu – dla części to tylko przystanek w drodze do Szwecji. Stało się tak dlatego, iż w tym graniczącym z Turcją regionie dominują ekstremiści, choć aramejscy chrześcijanie pokojowo stanęli z boku konfliktu.

Również otoczone chrześcijańskimi wioskami miasto Homs oraz jego okolice ucierpiało wskutek działań wojennych. I tak, np. wioska Qusair została praktycznie zupełnie opuszczona przez jej chrześcijańskich, a nawet muzułmańskich mieszkańców. Jednakże są jeszcze chrześcijańskie miejscowości na tym terenie, jak np. Rablah, które przetrwały.

Jeśli chodzi o tereny bardziej zachodnie od Homs, tzn. miasto Hama i jego okolice – tu już od dawna mieszka niewielu chrześcijan, choć takie rodziny wciąż tu istnieją. Wyjątkami są miasteczka Mhardeh (rodzinne miasto zmarłego w grudniu ub. r. prawosławnego patriarchy Antiochii Jana IV Chazima) i Suqajlabija, których mieszkańcy to prawosławni. Mimo że obydwie miejscowości były atakowane, nie poskutkowało to ucieczkami.

Natomiast najbardziej stabilną sytuacją cieszą się chrześcijanie w południowej Syrii, na terenach graniczących z Jordanią. Mówi się, że obecność opozycji liberalnej i słabe przedstawicielstwo islamskich ekstremistów są przyczynami braku porwań, wymuszania haraczy i niszczenia cerkwi w tym regionie, które są doświadczane przez Syryjczyków z północy.

Podsumowując, wydaje się, iż trwa tu jakaś kampania, która ma doprowadzić do „oczyszczenia” tego regionu, aż do Eufratu [w trakcie amerykańskiej inwazji na Irak również i stąd uciekła znaczna część chrześcijan –większość z nich posługuje się językiem aramejskim przyp. tłum.], z chrześcijan i umiarkowanych muzułmanów.

Tłum. Dominika Kovačević

araborthodoxy.blogspot.com

fot. theorthodoxchurch.info