Autorką poniższych pytań/ postawionych problemów jest Agnieszka (ar_koala) i moje zdanie.
Cofnąć czas /utworzony sierpień 2013/
Gdybyś mógł cofnąć czas, chciałbyś coś zmienić, czy przeżyć coś jeszcze raz?
Odp. To pytanie dość często zadaję sobie samej, gdy znajduję się w przestworzach. Powtarzam! Ten czas odnoszę tylko do SWOJEGO życia, wyborów, postaw, związków i do tych obszarów, które były zależne tylko ode mnie. Mój rachunek zysków i strat? Wyniki?! Osiągnęłam równowagę miedzy kategorią jakościową a utylitarną. Tak, więc nie zmieniłabym ani jednej minuty, sekundy swojego życia. Również nie chciałabym przeżywać czegoś powtórnie. Szkoda czasu. Idę do przodu, zgodnie z potrzebą chwili, i moimi możliwościami.
Myślę, że większość ludzi gdyby miała taką możliwość, powtórzyłaby te same wybory i te same błędy. Dlaczego? Bo są znane i bezpieczne. Nowe wybory są niewiadomą, pociągają za sobą ryzyko, nie mamy pewności czy będą lepsze. To tak jak ze światami równoległymi, w jednym świecie osiągam sukces, w innym zaś mogę być np. życiowym nieudacznikiem.
Czy zdajesz sobie sprawę, jak łatwo ukraść Twoją tożsamość? /utworzony sierpień 2013/
Pytanie dla lubiących odkrywać niezmierzone oceany polskich absurdów.
Pierwszy z brzegu przykład, bardzo popularnych ostatnio „kredytów na dowód”. Wystarczy złożyć wniosek online, bez konieczności kontaktu z agentem banku, bez wychodzenia z domu i bez zaświadczeń. Wystarczy kopia dowodu. A co, jeśli ktoś posłuży się naszym dowodem, bez naszej wiedzy?
Biorąc pod uwagę, że nawet przy załatwianiu najbłahszej urzędowej sprawy, dostajemy do wypełnienia druki, gdzie należy wpisać dane z dowodu osobistego, a dodatkowo dokument jest kserowany – mamy się czego obawiać. Jeśli ktoś będzie nieuczciwy ma wszystkie nasze dane, włącznie ze wzorem podpisu do ewentualnego podrobienia.
Odp. Dokładnie tak!!! Mnie też czasem przeraża ta myśl, że tak łatwo podszyć się pod inna osobę. Tak łatwo zdobyć wszystkie ważne dane. Przy okazji ustawy śmieciowej mogliśmy się przekonać o skali problemów. Przy wypełnianiu deklaracji śmieciowej żądano nie tylko naszych danych, ale także numerów ksiąg wieczystych, nr działek. Myślę, że w takiej sytuacji łatwo wziąć kredyt i obciążyć hipotekę innej osoby. Oczywiście wymaga to jakieś znajomości w banku, ale nie jest to niemożliwe. Problem przejmowania czyjeś tożsamości jest znaczny, wiedzą o tym operatorzy komórkowi i poszkodowani, nieświadomi obywatele. Cwaniacy na konto tych ludzi zawierają umowy, wybierają markowe telefony, tablety, laptopy. Problem zaczyna też być rozpatrywany w kategoriach zdrowia psychicznego. Niektórzy nie mogą znieść faktu ewidencji w tak wielu bazach danych. Jesteśmy odnotowani w tak różnych miejscach, że sięgnięcie po te dane i przejęcie tożsamości staje się coraz łatwiejsze.
"Umiemy już latać w powietrzu jak ptaki i pływać w wodzie jak ryby, ale nie znamy prostej sztuki życia razem jak bracia." Martin Luther King /utworzony marzec 2013/
Powyższy cytat widziałam w dokumencie o wojnie w Iraku, był wyryty na płycie nagrobnej żołnierza. Wszyscy moi historycy byli zgodni, że za każdym konfliktem zbrojnym stoi brudna polityka petrodolarów, bądź jest to przykrywka do testowania nowej broni. I od lat nic się nie zmienia, człowiek człowiekowi wilkiem. Luter wierzył, że "ostatnie słowo będzie należeć do nieuzbrojonej prawdy i bezwarunkowej miłości", ja jakoś nie podzielam jego optymizmu. 4 kwietnia będzie 45 rocznica śmierci tego niezwykłego człowieka.
Odp. Słowa Kinga o braterstwie są piękne, niestety są czystą fikcją. Bardziej prawdziwie sytuację opisują inne słowa: „Homo homini lupus est”. Człowiek w kodzie genetycznym ma wpisaną agresję (całkiem jak u szympansów, nie myślę tu o szympansach bonobo) i żądzę zysków. Powodowany tymi żądzami prowadzi wojny, nie liczy się z życiem innych. Najdziwniejsze jest to, ze nie widzi sprzeczności między wojną i swoją wiarą katolicką. Pamiętasz konflikt w Iraku, te dyskusje w telewizji nt. zysków polskich firm, kontraktów naftowych, drogowych, budowlanych, etc. Gdzie tu było braterstwo ludzi? Gdzie zasady wiary Polaka katolika? Dziwne jest też to, że o braterstwie często mówią Amerykanie- pierwszy żandarm świata. To za ich przyczyną wybucha największa ilość konfliktów zbrojnych. To oni „maczają” palce w większości lokalnych wojenek. Jak godzą to z ciągłym mówieniem o braterstwie i demokracji? Jak prawicowy kandydat na prezydenta (podczas ostatnich wyborów w USA), który nie pije alkoholu i kawy, dla którego wartości rodzinne są najważniejsze, godzi te surowe zasady wynikające ze swojej religii ze zwiększeniem wydatków na zbrojenie (taki był jego program)? Toż to sama obłuda!!! Jak to możliwe, że zapłodniona komórka jajowa jest ważniejsza od urodzonego człowieka? W imię ochrony tej komórki, można zabić przyszłą matkę. W imię ochrony życia, można się zbroić i prowadzić wojny. Kolejny raz- toż to sama obłuda!!!
Co sądzisz o gettach dla homofobów? /utworzony luty 2013/
W Holandii jakiekolwiek agresywne działania względem osób o innym pochodzeniu etnicznym, rasowym, religijnym oraz LGBT są nieakceptowane i ścigane przez prawo. Na przedmieściach Amsterdamu powstaje kontenerowe osiedle. Będzie przeznaczone m.in. dla osób znanych z niechęci do związków homoseksualnych, a także wobec cudzoziemców. Władze miejskie Amsterdamu postanowiły, że kto będzie szykanował w jakikolwiek sposób m.in. gejów i lesbijki, zostanie przymusowo umieszczony w takim kontenerowym getcie. Zakaz powrotu i nakaz mieszkania w skromnie urządzonym kontenerowym osiedlu będzie obowiązywać przynajmniej przez pół roku. W tym czasie taka antygejowsko nastawiona osoba będzie musiała zmienić swoje poglądy.
Odp. No cóż, to kolejny krok do nietolerancji, zastraszania, degradowania… Jeżeli ktoś używa przemocy, jest zagrożeniem dla otoczenia, to takimi osobnikami powinna zająć się policja, prokurator, sąd. Błąd, że rajcowie w Holandii biorą sprawiedliwość w swoje ręce. Mamy tutaj do czynienia z poważnym problemem. W imię wolności narzuca się znaczne ograniczenia innym ludziom. Czy takie działanie jest właściwe? Czy nie zostały przekroczone pewne granice? Nie czuję się na siłach zajmować wiążące stanowisko. Być może dla społeczeństwa Holandii jest to właściwe i akceptowalne rozwiązanie. Być może moja analogia jest daleko idąca, ale z akceptacją tego typu rozwiązań mieliśmy już do czynienie podczas II wojny światowej. Tworzenie gett żydowskich było akceptowane przez nieżydowskich mieszkańców Holandii. Wymownym świadectwem tego jest dziennik Anne Frank.
NWO. /utworzony 2013-01-28/
Zapewne wszyscy słyszeli o teorii (mniej lub bardziej) spiskowej NWO - Nowym Porządku Świata. A mnie zastanawia jak logistycznie można zawładnąć całym globem, co można zrobić z władzą bezwzględną i nieograniczoną? Jakich środków manipulacji, przymusu trzeba użyć? Tak sobie myślę, że ciężko jest czasem okiełznać małe wojownicze państewko, a jak tu zabierać się za podbój całego świata? Jakieś teorie?
Odp. Nie wierzę w tego typu teorie spiskowe, chociaż obserwując różne zdarzenia polityczne i gospodarcze w różnych częściach swiata, można je powiązać i stworzyć teorie spiskowe. Problem, który poruszasz nie musi być związany z ustanowieniem jakiegos super rządu (tajnego), od którego byłyby zależne rządy krajowe. Rządy te realizowałyby jakąś tajną super politykę (nie patrząc na korzyści lokalnych społeczeństw). Globalne oddziaływanie można stworzyć poprzez sterowanie pewnymi czynnikami np. kursem dolara, dostępem do wody i innych surowców naturalnych, dostępem do energii. Globalnie też można oddziaływać sterując lokalnymi konflikatami zbrojnymi. Poprzez tego typu działania utrzymuje się dużą część świata w stanie zależności. Przeciez taką politykę realizują USA, Chiny i próbuje to robić Rosja. Przykładem takiego oddziaływania jest też Watykan, bo cóż stało się w Sejmie kilka dni temu? Przedstawiciele narodu nie bacząc na dobro wszystkich obywateli wybrali przesłanki ideologiczne i religijne. Z takim samym oddziaływaniem mamy do czynienia w innych krajach Europy (związki partnerskie- Francja, Anglia). Zobacz też jak Islam oddziaływuje na społeczeństwo, jak wydarzenia w Malii odbiły się na Algierii i jak do tego ustosunkowala się Francja i inne kraje UE. Jak już pisałam patrząc na to wszystko co dzieje się w świecie można dojść do wniosku, że NWO istnieje. Tylko jest kilka ośrodków NWO
Czym dla Ciebie jest abstrakcja? /utworzony 2013-01-27/
Co widzisz na tym obrazie? Wiejską sielankę i pastuszka pasącego owce? Bukiet polnych kwiatów? Taniec PO z PIS, Allaha z Buddą, jako metaforę walki dobra ze złem jako? A może zmysłowy akt? To jest właśnie abstrakcja, tutaj każda interpretacja jest właściwa, zależy wyłącznie od wrażliwości oceniającego. Zapraszam, jestem ciekawa Waszych doznań estetycznych. <<>>
Odp. No to mnie przyszpiliłaś:) Lubię takie obrazy, w których jestem w stanie dostrzec moją wrażliwość. Nie wszystkie obrazy dla mnie są jej źródłem. Wiele obrazów odczytuję intuicyjnie i nie wnikam, co autor miał na myśli; później ewentualnie poszukuję wiedzy na jego temat. Najwyżej mogę stwierdzić, że jestem ignorantką.
Jednak uważam, aby dokonać jakiekolwiek analizy wstępnej trzeba zacząć od autora. Poznajesz w ten sposób jego wrażliwość na otaczającą rzeczywistość. No cóż, abstrakcja jest trudna do omawiania. Możesz jedynie ocenić, opisać widoczne linie, plamy, punkty, dynamikę znaków, intensywność barw. I tak jak napisałaś w warstwie znaczeniowej może mieścić się wszystko. Taki obraz mogło namalować, zdolniejsze dziecko, albo artysta lubiący „dadaizm”, „impresjonizm”. Uważam, że jest to fragment obrazu impresjonisty, być może jest to Monet; van Gogh (ale on stawiał raczej wyraźniejsze kreski, podłużne pociągnięcia pędzla). Jednak po zastanowieniu- odrzucam ten pomysł. Jeżeli już miałby być to wielki artysta, to stawiam na Claude Monet. Stawiam na łąkę pełną kwiatów.
Piękny umysł. Ile o nim wiemy? /utworzony 2013-01-21/
Czy słyszeliście o Zespole Sawanta? Cierpią na niego (hymm, ale czy rzeczywiście cierpią?) osoby upośledzone umysłowo, które są wybitnie uzdolnione – brzmi jak oksymoron, prawda? Taka osoba wykazuje nadzwyczajny talent w jakiejś dziedzinie, posiada pewne umiejętności rozwinięte w stopniu genialnym. A czy wiecie, że dziecko w wieku 0 - 5 lat co najmniej kilkakrotnie przewyższa nas inteligencją i zdolnością do uczenia się (szybkość przetwarzania informacji przez dzieci jest tak duża, że odpowiada to inteligencji 500 IQ). Wszystkim, którzy fascynują się możliwościami ludzkiego mózgu polecam gorąco program na Discovery Channel "Magia umysłu” (również na youtube) , w którym Keith Barry (mentalista i ekspert percepcji) wprawia nas w osłupienie, pokazując, jak potężne narzędzie mamy w głowach.
Odp. Jak tylko przeczytałam piękny umysł od razu przyszedł mi do głowy film o tym samym tytule. Film opowiadał autentyczną historię, której bohaterem jest John Nash ( matematyk i ekonomista, profesor Uniwersytetu Princeton, wynalazł grę planszową Hex.) - genialny umysł, laureat nagrody Nobla i … schizofrenik paranoidalny. Rzeczywiście trudno pojąć, ze mogą istnieć w jednym umyśle, geniusz i schizofrenik. Coraz bardziej poznajemy kosmos, natomiast nasz umysł dalej jest nieodgadniony. Jakże prawdziwe są tu słowa wyznawców hinduizmu „Nieskończoność jest za mną, we mnie i przede mną”
Czy to nie ironia rozwoju technologii? /utworzony 2013-01-13/
Mój mężczyzna nie może obyć się bez swojego HTC, a co za tym idzie, bez codziennego ładowania owego telefonu. Moja stara Nokia po naładowaniu działa przez dobre dwa tygodnie. Cóż za nieopisany komfort! No tak, jednak nie posiada miliona funkcji i (bez)użytecznych gadżetów: odtwarzacza muzyki, konsoli do gier (szczytem jej możliwości to gra w węża), panelu dotykowego, obrazu w 3D, GPS, przeglądarki internetowej czy modułu 3G. Ale w końcu to telefon, a nie super komputer z funkcją telefonowania. Natomiast magiczna granica działania Smartfona, Iphona etc. (czyli telefonu wszystko –mającego), to zaledwie kilka godzin surfowania w necie, grania czy telefonowania, które kończy się szybkim wyczerpaniem baterii, a brak gniazdka z prądem skazuje nas na dźwiganie ze sobą bezużytecznego gadżetu. Czeka nas frustracja i stres jeśli zostaniemy odcięci od źródeł zasilania np. w czasie podróży czy w środku ważnej rozmowy. Czy to nie ironia, że powstają coraz to nowsze i wydajniejsze wersje wszystkiego, a baterie nadal bazują na ponad 20 letniej technologii? Czy świat bez kabli i ładowarek to nie piękne marzenie?
Odp. Oj wiele w tym racji i pozostaje to w sferze marzeń. Wydaje mi się, że świat bez kabli nie jest możliwy, chyba że zdobędziemy jakąś kosmiczną technologię, przy pomocy której możliwe będzie przesyłanie energii elektrycznej z dużą sprawnością. Niestety żyjemy w świecie gadżetów. Nowe technologie ogłupiają ludzi. Dostarczają coraz to nowych, tak naprawdę nie potrzebnych gadżetów. Ludzi zaś zamieniają w bezmyślnych klika czy i mistrzów operowania kciukiem. Co z pozostałymi palcami? Co z innymi zmysłami? Przecież Internet w Smartfonie to tak jakbyśmy oglądali piękny krajobraz przez dziurkę od klucza. Czytanie e-booka, to nie to samo, co czytanie książki. Smartfony, tablety zamieniają nas w odizolowane od innych ludzi jednostki, a Internet alienuje od reszty społeczeństwa. Te odizolowane ze słuchawkami na uszach jednostki oglądam w komunikacji miejskiej. Przyszłość ludzkości pod tym względem jest raczej smutna.
Religia. Dzieli czy łączy? /utworzony 2012-12-03/
"Z religią czy bez niej, dobrzy ludzie mogą czynić dobro a źli zło; żeby jednak dobrzy ludzie mogli czynić zło - do tego potrzebna jest już religia." Steven Weinberg, fizyk noblista.
Odp. Cieszę się, że zaproponowałaś ten temat. Może dla złapania równowagi z tym, co głoszę, piszę jest fakt, że Biblię znam i NIE ze słyszenia. Nie chcę negować czegoś, dla samego negowania.
W ostatnim czasie w Polsce obserwuję intensywne „podpieranie” się religią w życiu codziennym. Na pewno trzeba o tym bez emocji dyskutować i wytykać różne niespójności, stereotypy lub wręcz kłamstwa związane z religią. Religia zdecydowanie dzieli ludzi. Wyznawcy jednej religii uważają się za lepszych w stosunku do wyznawców innej religii (często używają określenia psia wiara). Tylko ich religia jest właściwa, jedyna, tylko oni dostąpią zbawienia. Pozostali będą mieli poważne problemy. O ateistach nie wspomnę, bo ci na 100% będą smażyć się w ogniu piekielnym. Na przestrzeni dziejów w imię boga jednej z religii mordowano cale narody, zaprzedawano w niewole tysiące ludzi. Wreszcie w imię religii dokonywano zwykłych grabieży. Zwykłym ludobójstwem można określić działania katolickich konkwistadorów w Nowym Świecie. Wyżynano w pień całe narody, niszczono kwitnące cywilizacje. Argument był jeden- chrystianizacja. Ten sam argument stosowano przy okazji nawracania Prusów, Jadźwingów, innych plemion zamieszkujących tereny dzisiejszej Litwy. W imię „jedynej” wiary wprowadzono wyprawy krzyżowe, których efektem było morze przelanej krwi, zaprzedanie w niewolę (krucjata dziecięca) lub zwyklą grabież (krucjata organizowana przez Wenecję), której efektem, skutkiem było ograbienie Konstantynopola, a zagrabione dzieła można oglądać dzisiaj z Placu Świętego Marka. Wreszcie religia wprowadziła do wymordowania całych grup ludności np. krucjata przeciw Albigensom lub palenie czarownic. Gdy mordowano katarów wypowiedziano słynne i straszne słowa: „Mordujcie wszystkich, bóg rozpozna swoich”. Także i dzisiaj religia dzieli. Kaczyński, Macierewicz, Braun, ONR, kibole- uczestniczą w niedzielnej mszy świetej. Modlą się- miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Słuchają kazania, przekazują sobie znak pokoju. Co z tego wszystkiego zostaje, gdy zakończy się msza i wyjdą z kościoła? Zostaje nienawiść, szowinizm, ksenofobia, nawoływanie do strzelania do przeciwników politycznych. Z moich obserwacji wynika, że tak zwane prawdy wiary nie wytrzymują próby czasu. Także głoszący je księża też nie wytrzymują próby. Tak zwane prawdy wiary często są naciągane, fałszywie interpretowane lub najzwyczajniej kłamliwe. Jak wczesniej wspomniałam, religia dzieli na lepszych katolików i gorszych wyznawców innych wyznań (ci będą mieli pod górkę) i ateistów, ci mają przechlapane!!!! Na koniec dwa spostrzeżenia:
1) rodzice zastępczy z Pucka uzyskali „mandat” moralny, bo chodzili do kościoła. W tej rodzinie zastępczej zginęło dwoje dzieci;
2) kraj notorycznych ateistów (Szwecja) płaci najwięcej (w przeliczeniu na obywatela) na kraj żarliwych katolików. Natomiast kraj żarliwych katolików żąda coraz więcej i ani myśli podejść realnie do problemu.
Czy więc ateiści, czyniący dobro a priori są skazani na ogień piekielny?
Broń nie zabija, tylko człowiek. /utworzony 2012-12-15/
Debata nabiera tempa. Słychać ironiczne głosy typu najwyższy czas rozdać broń dzieciom - żeby mogły się bronić! Komentarze, że dziwny to kraj, gdzie każdy musi mieć pistolet, aby obronić trawnik przed domem. Można by sądzić, że cywilizowanym społeczeństwom wystarczy wojsko i policja. A u nas? Broń ma wojsko, policja i bandyci, a gdy trzeba masakry, w ruch pójdą kamienie, widły i płyty chodnikowe. . . Czy to rzeczywiście tylko wina dostępu do broni, na pewno nie! A Waszym zdaniem?
Odp. To prawda, broń nie zabija tylko człowiek, ale dostępność broni stwarza okazję dla różnych frustratów, wariatów, szaleńców do rozwiązań siłowych; do wyrządzenia większych szkód. Jako przykład weźmy sytuację człowieka atakującego pracowników biura PIS lub niszczącego obraz w Częstochowie. Gdyby mieli broń, ofiar śmiertelnych i szkód wyrządziliby znacznie więcej. Można powiedzieć, że broń w rekach mądrego człowieka szkód nie wyrządzi. Moim zdaniem mądremu człowiekowi broń jest zbędna. Jestem zdecydowanie przeciwna posiadaniu broni i pomysłom różnych polityków, aby po różnych amerykańskich zwyczajach przeszczepić na polski grunt także posiadanie broni. To bardzo zły pomysł i przykład źle pojętej wolności. Wyobraźmy sobie broń w rękach Polaków przy dzisiejszych podziałach miedzy nami? Co któraś dyskusja mogłaby się skończyć strzelaniną. Chcę też zwrócić uwagę na inny ważny problem. Coraz większe podziały społeczeństwa, bezsilność jednostki w różnych problematycznych sytuacjach, braku pomocy, niewłaściwej działalności różnych instytucji państwowych, samorządowych, etc., stawiają człowieka w sytuacji bez wyjścia. A w zasadzie zdaniem bezsilnego, jest jedno wyjście: „chwycić kałacha i pruć seriami…”. Dostępność broni znacznie ułatwia takie rozwiązania.
Rozkład pożycia małżeńskiego. Zostać ze względu na dzieci czy rozejść się? A może ratować resztki uczucia? /utworzony 2012-10-15/
Z życia przyjaciela wzięte. On (mąż) zakochuje się w innej i zaczyna wieść podwójne życie. Ona (żona) nieświadoma poczynań niewiernego, nadal dba o ognisko domowe. I tu zaczyna się farsa, nie małżeństwo. Jak myślicie, jest sens trwania w związku, gdzie jednego z partnerów trzyma wyłącznie uczucie do dzieci, nie do małżonka? Czy nadal warto trwać w takim układzie, jeśli druga osoba szuka u innych tego, czego brakuje jej w obecnym związku?
Odp. Ten temat wyjątkowo mi się nie podoba. Czasami boję się swoich myśli. Tym razem postaram się być powściągliwa w radykalnej ocenie opisanej sytuacji. Tak sobie myślę, że zdrada w związku nie bierze się z niczego. Właśnie, to podłoże decyduje o dalszych krokach zdradzonej i zdradzającego. Może brakowało poczucia bezpieczeństwa i matczynej opieki. Tak, tak i wiem, o czym mówię!!! Niektórzy, faceci tak mają i ten cyc musi mieć pod ręką. Nie ma cyca, to każda inna będzie dobra. Przypadek trudny, bo nigdy partnerka nie będzie znała dnia ani godziny, kolejnej zdrady. Poświeci się, aby ptasiego mleka nie zabrakło, a on przy najbliższej okazji zdradzi powtórnie.
Bywa tak, że jakość związku jest bez zastrzeżeń- mają wszystko, dbają o siebie i na pozór nie ma podstawy do zdrady, ale on biedny, męczy się z wewnętrznym rozdarciem. Ponieważ kocha matkę swoich dzieci i kochankę (może jedną i drugą i jeszcze kolejną). Może brakowało mu w związku, emocjonalnych urozmaiceń. Niestety i w pierwszym i drugim przypadku, ten kochający widział tylko czubek własnego nosa. Zdradził i zranił żonę i zdradził emocjonalnie dziecko. Bo nawet, jeżeli dziecko jest małe i jeszcze niewiele rozumie, to trauma dzieciństwa ujawni się w dorosłym życiu. Niezależnie, co jest przyczyną zdrady, ona zawsze będzie bolała. Rozumiem również, że można czuć nienawiść, by po chwili powróciło uczucie miłości, dobrych wspomnień, a w następnej chwili pojawił się żal, poczucie przegranej i braku bezpieczeństwa. Należałoby dokonać przeglądu wszystkich + i – wspólnego życia. Ocenić na ile możemy powtórnie zaufać. Przypomnieć sobie z dawnych lat, różne inklinacje partnera. Dopuszczam takie rozważania tylko w przypadku posiadania dzieci. Ale, … Myślę, że niezależnie od przyczyn zdrady, ja osobiście w takim związku już nie chciałabym pozostać. Postąpiłabym bardzo przewidywalnie. Chciałabym zawsze żyć z drugim człowiekiem, w zdrowych a nie w wyniszczających, toksycznych relacjach. Tylko tak prawdę mówiąc, nigdy nie będziemy mieli pewności. Zwłaszcza, że mam takie wrażenie jakby wszyscy w XXI w. swoje narządy rozrodcze nosili na plecach i seks był kwintesencją życia.
Hipokryzja? /utworzony 2012-10-11/
Młodzi ludzie bardzo często nie chodzą do kościoła, żyją w wolnych związkach, piętnują księży i negują Kościół, ale gdy przychodzi do legalizacji związku, wtedy tylko i wyłącznie biała suknia, ślub w katedrze i huczne wesele. Hipokryzja czy hołd tradycji?
Odp. No niestety tak jest. Nie byłoby hipokryzji, gdyby ludzie używali własnego rozumu i postępowali wg własnych zasad, potrzeb serca. Najczęściej ludzie robią wszystko, by przypodobać się innym, idą z falą. Być może dla niektórych, hipokryzja to za mocne słowo, która przecież ma różne odcienie. W najbardziej skrajnym przypadku hipokryzja, to hołd oddany cnocie przez występek. I tutaj z tym nie mamy do czynienia, ale na pewno mamy do czynienia z konformizmem, chęcią płynięcia z prądem, postępowaniem dla świętego spokoju, wypełnianiem pustych rytuałów.
Czy pyszałkowatość to przebojowość? /utworzony 2012-09-26/
"Duża wiedza czyni skromnym, mała zarozumiałym. Puste kłosy dumnie wznoszą się ku niebu, kłosy pełne ziarna w pokorze pochylają się ku ziemi." ~ Erskine Caldwell Zgadzacie się?
Odp. Takie nerwowe udowadnianie, że jest się mądrym, to ucieczka, bo „Każdy ma swoją żabę, co przednim ucieka i swojego zająca, którego się boi.”, a „błoto stwarza czasem pozory głębi.”. Ludzi pyszałkowatych natychmiast rozpoznasz, po braku racjonalnego myślenia, ślepych bezkrytycznych przekonaniach, ratujących się w wypowiedziach banałami, oklepanymi zwrotami i oczywiście to wszystko z nutą wyższości, próbą zdewaluowania innych. Uważam, że zawsze trzeba mieć pokorę do swojej wiedzy i niewiedzy. Umieć się przyznać do błędu, złych założeń w myśleniu, etc. Może bym zniosła u osobnika brak pokory, pyszałkowatość, ale genialnego. Tylko, że tacy prawie się nie zdarzają. Na ludzi pyszałkowatych nie spoglądam. Szkoda zdrowia i czasu!!! Tych, których podziwiam, to „kłosy pełne ziarna w pokorze pochylają się ku ziemi” i tych, którzy mają mądrość życiową.
Czy zakonnik budzi cieplejsze skojarzenia aniżeli ksiądz? /utworzony 2012-09-26/
Niby ta sama profesja, ale jakoś bardziej cenię skromnych zakonników od księży z parciem na szkło. Na pytanie czym różni się mnich od księdza, ktoś odpowiedział, że zakonnik robi wino, a ksiądz je pije... A dla Was, czym różni się jeden od drugiego?
Odp. Moje pierwsze skojarzenie z zakonnikiem po przeczytaniu Twojej opinii, to Monachomachia Ignacego Krasickiego. Czyli mnich prymitywny, „nieczytany” i „niepisaty”, lubiący dobrze zjeść i wypić i do tego wszystkiego nie znający zasad wiary. Drugie skojarzenie to taki sam mnich z „Imienia róży” Umberto Eco. W tym samym utworze mogliśmy przeczytać „opis księdza”. Jeden wart drugiego! Chce jednak oddać zasługi klasztorów benedyktyńskich i innych (np. cystersów) w ich pracy na rzecz metod uprawy roli, hodowli zwierząt i ryb, nowoczesnych metod zarządzania przedsiębiorstwem, edukacji na poziomie elementarnym. O uprawie winorośli i produkcji szampana oraz produkcji serów i zasług dla rozwoju piśmiennictwa i kaligrafii nie wspomnę (a uczyłam się kaligrafii). Średniowieczne opactwo było wielkim, samowystarczalnym przedsiębiorstwem rolnym. Niestety z biegiem lat poziom wiedzy mnichów zamiast rosnąć, ubożał i doszliśmy do Monachomachii. Także różne zakazy doktrynalne doprowadziły do ubożenia wiedzy czerpanej ze świata antycznego. Przecież był pogański (znowu warto przywołać „Imię róży”). Dzisiejsi mnisi są swego rodzaju anachronizmem w kraju. Natomiast poza granicami Polski są forpocztą doktryny katolickiej. Co do księży, to nie miałam i nie mam zbyt dobrego zdania. Ot zwykli urzędnicy, aż nadto często, bezdusznie wykonujący swoje obowiązki. Grzmiący z ambon i straszący ogniem piekielnym, żądających coraz to nowych pieniędzy. Narzucają ludziom różne nakazy i zakazy, sami jednak im nie podlegają. Uważają, że jako jedyni wiedzą, co jest moralne, a co nie. Mają monopol na prawdę, moralność. Żyją w błędnym przeświadczeniu, ze nie wierzący, nie może być dobrym człowiekiem. Uważają, że maja monopol na Boga. Warto tu przywołać opisaną w prasie sytuację katolickiego kościoła niemieckiego i ich zasadę „płać i módl się”. Historia pokazuje, że mnisi i księża przez wieki toczyli wojnę o wpływy.
Możesz umrzeć. Zgadzasz się? To podpisz formularz przed operacją /utworzony 2012-09-15/
Odp. Tak się składa, że im wyjątkowo nie podpisałabym in blanco żadnego formularza, bo moja decyzja jest jedna- nie chcę pośredników do …. Wiem jednocześnie, że bronią się przed swoją niekompetencją i ewentualnymi skutkami. Odbierają Tobie wszelkie argumenty w ewentualnym zaskarżeniu ich nietrafionych decyzji. Przecież podpisałaś zgodę na operacje/ zabieg/ proces leczenia. Przykro mi to mówić, ale straciłam złudzenia. Nie ma już postaw Judyma, doktora Wilczura i wielu innych wspaniałych i podziwianych lekarzy. Nie ma tych bezinteresownych, skromnych, z empatią lekarzy. Są natomiast filisterskie nawyki tych ze stetoskopem. T (4). Zastanawiam się i nie mogę wyjść z podziwu, że nawet brak empatii wykazują czerwoni i jedynie co potrafią zrobić, to zanegować i potępiać w czambuł.
Pozytywna pedofilia. /utworzony 2012-08-31/
Spotkaliście się z tym terminem? Podobno pedofil to samo dobro, przyjaciel najmłodszych, ktoś kto się zatroszczy o Twoją córkę czy synka… Nie wszyscy pedofile są groźni dla dzieci, tak twierdzi nijaki Misiaczek, dobry pedofil. Założyciel strony "Mały Książę, dobra strona pedofilii i dziecięcej seksualności", która została zamknięta, ale nadal funkcjonuje oczywiście pod zmienionym adresem. A tam zdjęcia dzieci z hasłami typu: „Dlaczego ludzie są tacy wredni i żądają, abym żyła tak jak ONI chcą? Bym w imię ICH zasad i ICH moralności wyrzekła się pieszczot i przyjemności?” No cóż, albo nie jestem, aż tak tolerancyjna, jak myślałam, albo tak nowoczesna i otwarta, bo dla mnie nadal jest to spaczenie, nie ważne jaką ideologią podparta – pedofilia to choroba i tyle. Z dala od mojego dziecka, bo pokąsam jak tygrys.
Odp. W tej dziedzinie wyznaję tylko skrajne barwy i nie dopuszczam żadnych szarości. Nie można być dobrym pedofilem. Pedofilia jest zła, nikczemna w stosunku do bezbronnego i ufnego dziecka. Tak się składa, że tego pedofila i założyciela tej strony, słyszałam i nie dowierzałam, że telewizja z tego typu zboczeńcami prowadzi wywiady. Zniesmaczenie i oburzenie, to mało. Ty użyłabyś swoich zębów (mam nadzieje, że są mocne), ja wolę nie mówić, co bym zrobiła, ale zemsta byłaby straszna.
Czy wszystko jest tylko czarne albo białe? A może istnieją liczne odcienie szarości? /utworzony 2012-08-20/
A może nie ma szarości, tylko biały, który został ubrudzony, a czarny wybielony? Czy moralność można rozpatrywać w kategorii czarne -białe, czy można nadawać jej odcienie szarości? Czy szarości to próby usprawiedliwiania się, szukania wymówek, alibi, chęć tłumaczenia się? A może szarość to po prostu główny kolor życia i naszych kompromisów?
Odp. Mimo wszystko wolałabym MORALNOŚĆ rozpatrywać tylko w kategorii białe- czarne. Dlaczego? Bo w dziedzinie moralności nie chciałabym poruszać się jak we mgle lub „szarej strefie”. Bo chciałabym wiedzieć, przy podejmowaniu decyzji moralnych, jakie są granice dobra i zła. W „szarościach moralnych”, zawsze można znaleźć wytłumaczenie, usprawiedliwienie, własnych niegodziwości. Właśnie, dlatego że ludzie dopuszczają szarości, mamy tyle dylematów moralnych i tak różnie interpretowanych norm postępowania. Uważam, że zbyt wiele osób dopuszcza te właśnie szarości do własnego moralnego kodeksu postępowania. Przykładów można podać wiele, ale pierwszy z brzegu … chóralne wykrzykiwanie- wszyscy to złodzieje, ale ja jestem prawy... a to, że jadę na gapę, z pracy zabrałam ryzę papieru, etc. … nie ma nic wspólnego z kradzieżą…!!!!???? „Szarości moralne ” zawsze mnie usprawiedliwią. Tak szarości dopuszczam, ale w zupełnie innych aspektach życia.
Niebezpieczna tęcza i drzewko szczęścia. /utworzony 2012-08-20/
Niebezpieczne znaki. Katoliku uważaj! Spotkaliście się z tym plakatem? Jakieś komentarze?
Odp. Zawsze uważałam, ze katolicyzm a szczególnie polski katolicyzm nie ma nic wspólnego z intelektualnym rozumieniem Boga. Mamy tutaj do czynienia tylko z zastępami świętych, relikwiami, procesjami, pielgrzymkami, odpustami, zewnętrznymi formami obrzędowości. To katolicyzm w wydaniu siermiężno – ludowym. Ostatnimi czasy zauważam dużą aktywność „inkwizycyjną”, chodzi mi o przytoczone przez Ciebie problem, walkę ze wszystkim, co jest inne niż katolickie, walkę z sektami. Przecież każda inna religia, wiara- to sekta, a może potencjalny konkurent do kasy. Stoi sobie w Gdańsku Oliwie, opuszczona rudera (ale jest zabytkowa), która straszyła swoim wyglądem. Grupa młodych ludzi z ASP, wykonała kilka malunków i instalacji artystycznych. Budynek nabrał nowego charakteru, przechodnie interpretowali dzieło. Natychmiast głos zabrał jakiś ksiądz na etacie egzorcysty i we wszystkich dziełach umieszczonych na budynku, dopatrzył się znaków satanistycznych i orzekł, że cały budynek jest niebezpieczny dla człowieka (może dodam, że dom stoi w okolicach ich włości i ma apetyczny teren do zaanektowania). Moim zdaniem te wszystkie działania świadczą o słabnięciu kościoła. Ludzie przestają praktykować. Oferta kościoła nie jest odkrywcza, nie porywa. Ludzie znajdują w otaczającym świecie inne idee, często o wiele starsze niż katolicyzm. Sięgają do symboli, które istniały w czasach pogańskich, sięgają do symboli innych wyznań i religii. Przestali się bać ognia piekielnego i diabła. Boga można widzieć na różne sposoby, a katolicyzm nie ma już monopolu.
Jakiej książki chciałbyś być okładką? /utworzony 2012-06-24/
Zastanawiasz się czasem nad oryginalnym prezentem, chciałbyś zostawić cząstkę siebie komuś bliskiemu, może sam chcesz się poczuć wyjątkowo i mieć coś nietuzinkowego? Ciach – bach i voilà – książka oprawiona w ludzką skórę, w Twoją na dodatek. Jak Ci się pomysł podoba? Nierealne? Ależ skąd! Jestem po lekturze „ Top 10 Books Wrapped in Human Skin”, czyli 10 najlepszych książek, oprawionych w ludzką skórę. Niecałe 150 lat temu podarek z własnej skóry mógł wyrażać nie tylko szacunek, ale i miłość. Otóż hrabina Saint-Ange oddała skórę z biustu i ramion pewnemu poecie, aby ten oprawił w nią swoje dzieło, rosyjski poeta skórą z nogi oprawił kolekcję sonet dla swojej ukochanej, niejaki James Johnson został okładką słownika języka angielskiego, z kolei skóra George’a Cudmore’a została zużyta do oprawy poezji Miltona. . . . .. . . . .. .. . . Czy chciałbyś mieć w kolekcji dzieło, na którym jest czyjaś skóra? A może sam chciałbyś się wokół czegoś „owinąć”? Ktoś normalny mógłby, czy to tylko domena niepoczytalnych?
Odp. Hmm, i nie wiem czy dziwić się czy też nie? Skoro spotkałam już w swoim życiu takie osobniki, które kupują książki pasujące do biblioteczki, meblościanki. To zapewne są tacy, których fascynuje zapach skóry wykorzystany w technikach introligatorskich (to nie ma znaczenia… , bo ta i ta jest naturalna). Może u miłośników książek już zakwitła taka myśl marketingowa- napiszą bubel, którego nikt nie kupi, ale pokuszą się o oryginalny projekt oprawy (staranny dobór czcionek, złocenia, tłoczenia na „własnej” skórze). Może dzięki temu powstanie „dzieło” spójne i tylko jedno na świecie. Już widzę oczami wyobraźni jak Domy aukcyjne zabiegają o taki egzemplarz. Ja spasuję, bo pomyśleć, że ktoś by bezkarnie obmacywał moją wybraną część ciała. To może być atrakcyjny pomysł dla naszych polityków. Wyobraźcie sobie książkę pod tytułem „Dzieła zebrane- moja walka z komuną i III RP”, której autorem jest JK. Cóż by to było za dzieło? Podchodząc do tego problemu, śmiertelnie poważnie, to jest to pomysł z gatunku makabrycznych. Od razu przyszło mi skojarzenie z Oświęcimiem i produkowanymi, tam ze skóry ludzkiej abażurami lamp. Szczególnie atrakcyjna była skóra z tatuażami.
Czy nastała era bezjajecznych? /utworzony 2012-06-21/
O facetach mówię, dorosłych, ale takich niedojrzałych i nieodpowiedzialnych . Czy mi się zdaje, czy jest ich teraz na pęczki? Mam trzy nieprzeciętnie piękne i mądre przyjaciółki, które bezskutecznie próbują odnaleźć miłość, jednak każda nowa znajomość kończy się łzami. Nie dzwonią, nie szanują, nie są poważni, nie są wierni i lojalni w zasadzie nie wiedzą czego chcą. Czy to już standard, syndrom obecnych czasów?
Odp. Żal tego rozpłaszczonego amorka, ale przejdźmy do meritum sprawy. Tak prawdę mówiąc już odpowiedziałaś sobie na pytanie; „Mam trzy nieprzeciętnie piękne i mądre przyjaciółki”, toż to mieszanka wybuchowa. Gdyby, chociaż występowały w innej konfiguracji: piękna, ale głupia; mądra, ale brzydka. Mężczyzna współczesny boi się tych wyjątkowych i silnych kobiet, bo musiałby ciężko pracować, aby wykazać się i dorównać jej. Kto by tak chciał, on JUŻ chce czuć się wielkim i wspaniałym, od którego zależy jej pozycja, status, etc. Kobieta piękna i mądra odbiera mu przewagę towarzyską, intelektualną, bo kobieta wykształcona rozumie, na czym polega partnerstwo w związku. Niestety mężczyzna pozostaje w świecie stereotypów, bo przecież mamusia za niego wszystko robiła, pod nos podstawiała, wikt i opierunek w pełnym zakresie. 30- latkowie w dalszym ciągu mieszkają z rodzicami, bezkarnie biegając w krótkich „gatkach”. Nie chcą podjąć ryzyka życia na własny rachunek, wziąć odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka. W takim „silnym i pięknym” związku trudno dominować. Tak, więc z jednej strony chce być silny, władczy, ale z drugiej już mu sił i zapału brakuje. Zastanawiam się również nad innym problemem, czy my same kobiety nie doprowadziłyśmy do takiej sytuacji? Przecież jeszcze nie tak dawno, znaczenie, sposób pojmowania problemów związanych z seksem był dla kobiet tematem tabu. Mężczyzna był zdobywcą, bo przecież udało mu się nakłonić partnerkę po wielu staraniach i/lub trudach do łóżka. Teraz te standardy wyznacza kobieta. Jednym słowem chłopaczek „wymięka” jest zdezorientowany i często wykręca się bólem głowy. Z moich obserwacji, oczywiście nie popartymi żadnymi dowodami, widzę atrakcyjnych facetów z mniej atrakcyjnymi kobietami. I tak sobie myślę, że w takim związku, to ona się stara i udowadnia, że zasłużyła na tę miłość. I jeszcze jedno, Ty nie piszesz o sprawach jednostkowych, to jest już problem wielu związków!!!
✎ . B L O G . ✎ / utworzony 2012-06-06/
Na czym Waszym zdaniem polega fenomen tego wirtualnego pamiętnika? Czy jest to sposób na uzewnętrznienie się, swoiste katharsis, czy też przemyślane źródło dochodu? Blogujecie? Czytacie?
Odp. Dla mnie zdecydowanie katharsis. Traktuję go w nietypowy sposób, bo chcę zachować w swojej pamięci, te wszystkie czynności, które związane były z moim bólem, tęsknotą. Sadze, że nigdy bym nawet nie weszła na jakiś portal (w tym wypadku Toluna), rejestrowała się i opiniowała- a to zrobiłam!!! Bo to nie w moim stylu. To, co w tej chwili prowadzę (nawet nie lubię nazywać tego blogiem), robię to tylko dla mojej Siostry i siebie i nie oczekuję, że ktoś tam będzie wchodził i komentował. Tak więc, to nietypowy blog i nietypowy pamiętnik, ale nie wiem co jeszcze będzie za jakiś czas. Może rozwinę, a może będzie tylko w wirtualnej przestrzeni.
Futurologia, czyli na ile możemy liczyć na naszych sojuszników, czy w ogóle mamy takowych? /utworzony 2012-06-02/
Puśćmy wodzę wyobraźni. Jest rok 2013. Putin postanawia włączyć Białoruś, Ukrainę i Polskę do Rosji. A dlaczego nie? Przecież mu wszystko wolno. Nie znajdzie się żaden silny głos sprzeciwu, nie pojawi się też żaden obrońca. Rosja pożre nas na obiad, Niemcom skapnie się też jakiś mały deserek, a UE zapyta czy nie mają ochoty na dokładkę. Realne?
Odp. Jeśli myślisz o fizycznej aneksji krajów, to obraz, który przedstawiasz byłby realny w czasach przed I wojną światową. W XXI wieku, taka fizyczna aneksja krajów, wymazanie jego granic i państwowości nie jest realna. Realne jest natomiast, ekonomiczne uzależnienie, właśnie teraz obserwujemy takie procesy. Rosjanie wybudowali Nord Stream, szykują się do nitki południowej. Ten obszar Europy, w której lezy Polska może stać się „czarną dziurą”. Żeby móc się rozwijać potrzeba coraz więcej nośników energii. Będziemy potrzebować coraz więcej, coraz droższych nośników energii, a każde przykręcenie kurka (szczególnie zimą) będzie wywoływało panikę w kraju. Co do sojuszników, to liczmy na siebie. jeśli kraje zachodniej Europy, będą miały wybrać Polskę lub siebie- wybiora zawsze siebie.
Nie mamy mocnej pozycji i łatwo podlegamy różnym naciskom, obiecankom (wizy do USA, oddanie wraku samolotu). Zwracamy uwagę na rzeczy błahe, ciągle mówimy, kto i koga ma przepraszać i ile razy. Podlegamy emocjom, nie działamy pragmatycznie. Dlatego powinniśmy wyciągnąć wnioski z ostatniego wystąpienia Obamy, nie dawać się „wpuszczać” w różne wojenki. Tarcze antyrakietowe, etc. Powinniśmy być mądrzy. Nie wiem, czy naszym przywódcą wystarcza tej mądrości. Przeciez ostatnie awantury ze zmianą hotelu reprezentacji Rosji, przemarszem rosyjskich kibiców, to nic innego jak wywoływanie awantury, której jeszcze nie ma. Czy na tym polega mądrość?
Decydenci dyletanci czy osowiałe społeczeństwo? /utworzony 2012-06-01/
Odp. Każde państwo w mniejszym lub większym stopniu boryka się z problemami w relacjach rząd- społeczeństwo. Waldemar Łysiak w książce "Dobry" napisał - "Głupi są zawsze i wszędzie ogromną większością, a demokracja ma za podstawę, większość". Tak więc widzisz przysłowiowe 51% społeczeństwa może odebrać prawa pozostałym 49%. Zgodnie z pojmowaną polską demokracją, mam prawo narzekać, ma prawo mi cos nie odpowiadać i mam prawo nie zagłosować. Tak więc widzisz, z tych 51%, które pójdą do głosowania (staje się to 100%) oddaje głos za 51%, a 49% jest przeciw. Czyli ¼ społeczeństwa staje się większością i ta ¼ jest w stanie przegłosować każdą głupotę!!!
Wniosek z tego, że bezwzględnie musimy chodzić na wybory, gdyż frekwencja jest fundamentem. Te słuszne postulaty, rozbijają się o te same „gęby” na listach wyborczych. Widząc to macham ręka i nie ide na wybory. W ten sposób zamyka się błędne koło niemożności.
Jedna z cnót. Jaka? /utworzony 2012-05-24/
Jest odpowiedzią na doznaną dobroczynność, lecz okazywana w sposób ostentacyjny i teatralnie nieszczery, jest mało warta. Z założenia dostarcza radości i wzruszeń, ale gdy jest mało subtelna wywołuje poczucie złapania w pułapkę zobowiązań. Na listach uczuć jej nie ma, chyba jest bliższa postawie niż uczuciu. Do niedawna psychologia też jej nie zauważała. W praktyce terapeutycznej również pojawia się bardzo rzadko. Ale cytatów o niej dorobiło się wielu mistrzów pióra. Osobiście lepiej mi idzie jej wyrażanie, aniżeli przyjmowanie. Jak myślisz, o czym mowa?
Odp. Oj, Agnieszko! Zapytałaś tylko ot tak, od niechcenia, bo faktycznie trudno zgadnąć, co ar_koala miała na myśli. Jednak Twój tekst, piękny, tajemniczy zmusił, do zastanowienia się nad bagatelizowanym stanem „Wdzięczności”. Byłabym skłonna powiedzieć, że wdzięczność jest postawą wobec życia. Sadzę, że dzięki niej świadomie kształtujemy pozytywne podejście do siebie i otaczającego świata. To postawa wdzięczności jest w stanie wiele zmienić w relacjach z drugim człowiekiem. Podnosi samoocenę i wiem, co mówię, bo sama doświadczyłam tego stanu, gdy mówiłam o wdzięczności sobie za siłę i wytrwałość, o piękne uczucia do swojej siostry.
Lubię sobie podnieść w ten sposób samoocenę. Bo tylko Ty sama wiesz, kim jesteś, czego potrzebujesz, i co jest dla Ciebie dobre. O wdzięczności można pisać wiele, naukowo, od serca, z przykrością (bo mam dług wdzięczności). Temat super! Gdybyś kolejny raz mnie nie zaskoczyła tematem, to bardziej rozwinęłabym problem samooceny i znaczenia wdzięczności.
Niechżeż sczeznę! ... czyli trudne słowa. /utworzony 2012-03-28/
Jakie słowo jest dla nas najtrudniejsze do wypowiedzenia? I wcale nie chodzi mi o wymowę czy pisownię, jakby mógł zasugerować temat. Jakie wyznania przychodzą nam najciężej, kiedy jesteśmy zbyt dumni, zbyt uparci, nieśmiali bądź niedojrzali? Elton John śpiewał, że najtrudniejszym słowem jest "PRZEPRASZAM", ja dorzucę jeszcze "DZIĘKUJĘ" i "PROSZĘ". Co dodasz od siebie?
Odp. Tak sobie myślę, że chyba chodziłoby dla mnie o sprawy niebagatelne, nieskończenie wielkie. Wiem, że każde słowo byłoby pomniejszeniem, zbagatelizowaniem tego wydarzenia. Jeżeli czegoś nie wypowiadam, to zawsze związane jest z obawą ewentualnego braku zrozumienia. Wolę nie patrzeć na zdziwione miny, zakłopotanie.
Natomiast, jeżeli tylko moja osoba, postępowanie sprawia komuś kłopot, nie jest dla mnie problemem przyznanie się do wszelakich braków, bo znam swoją wartość i wiem, gdzie są moje mocne i słabe strony. Potrafię je nazwać i pracować nad łagodzeniem moich przywar. Tak, więc słowa powszechnie używane nie są dla mnie problemem. Dziękuję za każdy dobry gest, słowo, czyn. A tak szczerze mówiąc, niewiele oczekuję ze strony drugiego człowieka.
Czy każdy może być celebrytą? /utworzony 2012-03-24/
Otóż wychodzi na to, że każdy może być gwiazdą, bez względu na swoje preferencje… kulinarne. Mówi Wam coś nazwisko Sagawa? Nie? Polecam serdecznie lekturę w Internecie (wujek Google i ciocia Wikipedia będą szalenie pomocne). Zastanawiam się, kto kupuje jego obrazy, czyta jego książki i poradniki kulinarne (sprzedały się w setkach tysięcy egzemplarzy) i podziwia jako aktora (porno, ale niby jednak aktora), dlaczego śpiewa się o nim piosenki (The Stranglers „La Folie” i Rolling Stones „Too Much Blood”) i pisze książki („Listy od Sagawy”). ____________________________________________ I dlaczego ludzie myślą, że to wszystko jest normalne?
Odp. Oczywiście nie wiedziałam nic na temat tego jegomościa. Szok po przeczytaniu na http://pl.wikipedia.org/wiki/Issei_Sagawa. Uważam, że ten przypadek, można rozpatrywać tylko w kategoriach swego rodzaju paranoi. Paranoik pisze książkę dokumentującą swoją zbrodnię, a inni paranoicy ekscytują się treściami tam zawartymi. Dla normalnego człowieka jest, to nie do przyjęcia. Przecież mamy jakiś system wartości, powinniśmy wiedzieć, co jest dobre, a co złe? Być może innym powodem tej ekscytacji jest zagubienie.
"Starość jest jak wyspa otoczona oceanem śmierci". S.King /utworzony 2012-03-09/
Przewrotnie zapytam: ile człowiek musi mieć na swoim "życiowym liczniku", żeby stwierdzić, że już jest stary? Czy są to odpowiednie granice wieku, czy musi zgromadzić określone doświadczenia z jakiejś "życiowej listy"? A może starość to stan umysłu?
Odp. Była taka chwila w moim życiu, że Stephen King i jego Bezsenność (Tytuł oryginału: Insomnia), była mi bardzo bliska. Chciałam zrozumieć mój ból, chaos myśli, i to moje gorączkowe poszukiwania życia dla mojej siostry. Boże jak ON wówczas był mi bliski, zwłaszcza, że wiele wątków mogłam odnieść do mojego stanu. Gdy jeszcze walczyłam i zmagałam się z przeciwnościami, wiedziałam, że muszę mieć siły, ale w pewnym momencie usłyszałam „tykanie zegara śmierci”. Wiesz, i tak sobie myślę, że stałam się starym wewnętrznie, zmęczonym człowiekiem. Mimo, że po 2 latach podjęłam ponownie pracę (bardzo atrakcyjną i twórczą), to tak sobie myślę, że moja praca stała się TYLKO lekiem dla mojej duszy. Równie dobrze mogłabym wykonywać inne i mniej ambitne czynności. I tu ma rację jurek6222 z określeniem „wyścig szczurów”. Wprawdzie od nowa uczę się optymistycznie spoglądać na świat, aby być młodą duchem, ale jest to proces długi.
Całkowicie zgadzam się z wypowiedzią marinka0 „nieważne ile mamy na liczniku nabitych lat, ważne jest to czy jesteśmy zdolni do drobnych szaleństw”. Wiesz, bardzo dobrze, że wprowadziłaś do tego tematu iluzję malarstwa Salvadora Dali „'Old couple or musician" , w tłumaczeniu „Staruszkowie lub muzyk” (1930). Obraz ma znacznie głębsze przesłanie niż tylko iluzja optyczna.
Jakie są plusy, a jakie minusy faktu, że po urodzeniu dziecka to rodzice decydują o tym jaką religię przyjmie? /utworzony 2012-02-19/
Czy zgadzacie się z teorią, że jedyną szansą na przetrwanie wiary jest "przyzwyczajanie" petentów do niej od pieluch? Uogólniając: ktoś, kto urodził się w Polsce będzie prawdopodobnie katolikiem, w Rosji prawosławnym, urodzony w Indiach będzie oddawał cześć Wisznu, a w Iraku będzie wyznawał Allaha. A może powinno się przedstawić im doktryny każdych religii, aby mogli dokonać samodzielnego, świadomego wyboru? Gdyby dopiero dorosłemu delikwentowi przedstawić doktryny religijne do własnego samodzielnego wyboru, gdyby komuś, kto nigdy w życiu w nic nie wierzył, nagle podstawiono spis religii i powiedziano " teraz wybierz sobie w co będziesz wierzył", prawdopodobnie większość ludzi odwróciłaby się wtedy od zaświatów. Czy więc dziecko powinno wychowywać się w wierze rodziców, a dopiero z osiągnięciem pełnoletności same zadecydować, czy pozostanie w wierze przekazanej przez rodziców czy tez będzie tę wiarę chciało zmienić. Wychowane w konkretnej wierze nie zmusza go do wyznawania jej dozgonnie, ale może taki człowiek nie jest już w stanie obiektywnie spojrzeć na "swoją" religię i tym samym dokonać dojrzałego wyboru.
Odp. Nie ma chyba żadnych plusów. Jest to jedna z arbitralnych decyzji rodziców w stosunku do dziecka. Nikt go nie pyta jakie imię chce nosić, jaką religie wyznawać. Jest chrzczone i automatycznie staje się członkiem KK. Pod tym względem o wiele lepiej jest w kościołach reformowanych. Gdzie konfirmacja jest świadoma deklaracją, świadomej osoby. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić sytuację, ze rodzice nie wychowują dziecka w zadnym duchu- czekają na jego świadomy wybór. Ostatnio czytałam o pewnych rodzicach, którzy nie określili płci dziecka (a przecież się coś takiego się okresla, chociazby przez zabawki, ubiory, zachowania), czekali na jego samookreślenie. Takie rozwiązanie jest dziwne.
Czy w życiu spełniasz swoje marzenia czy oczekiwania innych? /utworzony 2012-02-18/
Czy sukces i radość z życia, to spełnienie oczekiwań otoczenia, pokładanych w nas nadziei, a może naszych własnych marzeń? Czy nie uważacie, że ludzie dają sobie narzucić pragnienia innych? Wydaje im się, że dążą do szczęścia, a potem łapią się na tym, że tak naprawdę nie są szczęśliwi. Może dlatego, że sami nie wiedzą czego tak na prawdę pragną, czego im potrzeba, bo uważają, że w życiu liczy się to, do czego dążą wszyscy inni, ważne jest to, aby zadowolić wszystkich wokół, niekoniecznie siebie. Życzę Wam odwagi bycia s o b ą, powodzenia w dokonywaniu w ł a s n y c h wyborów i spełnianiu w ł a s n y c h marzeń.
Odp. "Marzenia to realne cele z odroczonym terminem realizacji." Oczekujesz bardzo osobistych zwierzeń. Nie wiem, czy jestem gotowa na wewnętrzną rozprawę o sobie. Spróbuję, ale nie wiem, co z tego wyniknie. Nie wiem nawet, czy marzenia idą w parze ze szczęściem, bo np. naszym marzeniem było podjęcie studiów …., a w konsekwencji studia i zawód przysporzyły nam licznych rozczarowań. I tu należałoby się zastanowić, czy nie realizowaliśmy marzeń, oczekiwań innych. Gdy byłam nastolatką, miałam tylko jedno marzenie- być szczęśliwą. Nad tym marzeniem pracuję całe swoje życie, a procesu realizacji tego marzenia jeszcze nie ukończyłam. Zaczęłam od siebie, od pokochania siebie, aby być szczęśliwą, by móc potem prawdziwie kochać innych i żyć dla innych, a nie życie dla innych, by zyskać coś dla siebie. Dzięki temu, życie kształtuję zgodnie ze swoją wolą. Daję, kocham, rozwijam swoje życie, żyję pełnią życia. Niestety nie zawsze jest tak różowo jakbym chciała, bo łatwo siebie obwiniać, być złym na siebie, karać siebie za działania. Pracuję również nad tym, bo wiem, że będąc zła na siebie, nie jestem w stanie dać innym spokoju, ciepła i miłości, przechodzą bezpowrotnie, „smaczki” dnia codziennego. Tak, więc pracuję, aby postawić znak równości między kochać siebie i kochać innych tzn. dbać, rozmawiać, słuchać, opiekować się, wspierać w rozwoju, etc. Dobrze, że do realizacji moich marzeń przyłączył się mój mąż.
Paradoks czyli logiczna niemożliwość. /utworzony 2012-02-12/
Uwielbiam paradoksy życiowe, to taka dręcząca łamigłówka dla umysłu. Staramy się argumentować stwierdzenie, które wydaje się samozaprzeczeniem, a jednak zawiera cząstkę prawdy. Teoretycznie poprawne rozumowanie prowadzące do sprzecznych wniosków. Paradoks jest prawdą, która stoi na głowie, by przyciągnąć uwagę. Moim ulubionym jest pytanie: Co się stanie, jeśli siła, której nic nie może zatrzymać, spotka się z obiektem, którego nic nie może poruszyć?
Odp. Oj, prowokujesz do myślenia i do próby rozwiązania problemu, który nie jest rozwiązywalny, bo mówimy w takim przypadku o tautologii. Taka konstrukcja językowa jest nierozwiązywalna. Podam Ci inny i bardzo znany przykład, Czy Bóg może stworzyć kamień, którego nie da rady podnieść? (paradoksem jest przypisanie cech ludzkich bytowi wszechmogącemu). Inny przykład - weźcie łopaty będziecie kopać od tego miejsca do wieczora. Twój i podane wcześniej przykłady są związkami wyrazowymi pozostającymi w stosunku współrzędnym, bo w zdaniu są stwierdzenia pochodzące z dwóch różnych obszarów np. oznaczenie miejsca (będziecie kopać od tego miejsca) i pory dnia (do wieczora) jako informacji, która nic nie wnosi dla miejsca kopania. To nieporozumienie wynika stąd, że nie dostrzega się różnic miedzy płaszczyzną logiczna a metafizyczna zdania.Powracając do Twojego przykładu: Co się stanie, jeśli siła, której nic nie może zatrzymać, spotka się z obiektem, którego nic nie może poruszyć? Te dwa stany tez nie mogą współistnieć - albo jest niezatrzymana siła, albo obiekt, którego nic nie możne poruszyć. Nawet, jeżeli rozpatrywalibyśmy dwa obiekty: Próżnia (bo nie ma cząsteczek, brak oddziaływania) i obiekt poruszający się w próżni, który przelatuje przez te próżnię, byłoby to z punktu widzenia fizyki dużym nadużyciem, ponieważ próżnia również jest w ruchu np. wszechświat i poruszające się obiekty (ekspansja wszechświata). Nie rozpatruję tu gdybania o dwóch niezależnych obiektach doskonałych).Uważam jednak, że z rozmysłem budowanie paradoksów, zmusza do myślenia i kwestionuje schematy myślowe. Przydałoby się naszym politykom, elitom, grupom zawodowym, czasami wyjść z niewolniczych schematów myślowych.
A może tak w przyszłym roku uciec od świąt? /utworzony 2012-01-06/
Odp. Zawsze sobie powtarzam, że każdy mój wyjazd (nie tylko) chcę by był przyjemnością, mieć dobre wspomnienia z podróży i samego pobytu. Gdy zamienia się w horror włączają się wszystkie lampki ostrzeżenia, aby zweryfikować plan. W tym roku „ przeskoczyłam święta” i jestem wolna i szczęśliwa, że nie poddałam się zniewoleniu.
Tak zgadzam się z Tobą „uciec od świąt”, to dobry pomysł. Jest taka komedia pod takim „Przeskoczyć święta”. Myślę, że czas zweryfikować te wszystkie slogany: „święta rodzinne”, „tradycja”, „sianko”, „miejsce dla nieznajomego”, „drzewko życia”. Szczególnie denerwuje mnie drzewko życia, o którym mówił jeden z papieży, dlaczego to drzewko życia musi najpierw zostać ścięte !!!. Widzę później te drzewka życia wyrzucone z balkonów i zalegające wiaty śmietnikowe, albo wbite w zaspę śniegu. Ostatnio jadąc autobusem widziałam cały stos niesprzedanych choinek wyrzuconych do rowu. Były nawet zapakowane w białe siatki. Widzę tez stosy produktów żywnościowych wyrzuconych na śmietnik. Często w rozmowach poświątecznych słyszę o tym ile koleżanki namęczyły się przygotowując potrawy, ile godzin poświeciły na stanie w kuchni, sprzątanie mieszkania. Na zakończenie rozmowy, dowiaduje się o przejedzeniu i zmarnowanych efektach odchudzania się. Nie nawołuję do likwidacji świąt, chociaż święto trzech króli, jest całkowicie dla mnie nie zrozumiałe, ale zastanówmy się nad tym wszystkim.
G l o b a l i z a c j a /utworzony 2011-12-11/
Ona Polka, on Włoch. Rozmawiają ze sobą po angielsku. Poznali się na Alasce. Pracowali dla amerykańskiego pracodawcy. Po kilku latach doczekali się małej pociechy i razem mieszkają w Holandii. Za dwa lata prawdopodobnie zmienią kraj, bądź kontynent. Ich córka będzie mówiła przynajmniej czterema językami. . . A jaki ślad globalizacja odcisnęła na Waszym życiu? Jest lepiej? Gorzej? Śmieszniej?
Odp. Jesteśmy wszyscy dziećmi Europy. Uwielbiam ludzi otwartych, śmiało czerpiących dobrodziejstwa myśli ludzi, nie zależnie od koloru skóry, wyznania, poglądów politycznych. Lubię ludzi światłych i dający swoim dzieciom perspektywy życia i wyboru. To jest Twoje bogactwo- nie narzekasz na życie i brak perspektyw, tylko poszukujesz swojego jestestwa i miejsca na ziemi. Tobie przemiany i wejście do wspólnej Europy, wyzwoliły wszystkie dobre inicjatywy- chwyciłaś mocno życie we własne ręce. Ja również czuję się obywatelem Europy.
Czy po zgaśnięciu płomienia świecy, gdzieś tam dalej trwa jego niematerialny odpowiednik? /utworzony 2011-12-08/
"Zapytałam dziecko niosące świeczkę: - Skąd pochodzi to światło? Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął. - Powiedz mi, dokąd teraz odeszło - odparł. - Wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi." Jonathan Carroll
Odp. Twój temat jest trudny i zmuszający do myślenia, a słowa o świecy mądre i poetyckie. Zgadzam się z interpretacją, że świeca to życie człowieka, byłoby strasznym, gdyby okazało się, że przed zapaleniem świecy i po jej zgaszeniu nic nie ma. Właśnie w tej chwili przypomniał mi się obraz (szkoda, że mogę tylko dołączyć link: http://www.npn.org.pl/p=1906 ) "Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?" (lub też "Skąd przybywamy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?"), to alegoryczny obraz Paula Gauguina namalowany na Tahiti. Stworzony w czasie osobistego kryzysu, jest największym dziełem, podsumowującym jego przemyślenia i poglądy. Obraz powinniśmy "czytać" od prawej do lewej, rozpoczynając od postaci śpiącego dziecka (narodzin - początku życia). Postacie rozmyślają nad pytaniami o ludzką egzystencję, danymi w samym tytule. W centrum obrazu widzimy odwołania do Biblii i raju. Niebieskie bóstwo symbolizuje wszystko co jest poza naszym światem. Stara kobieta z lewej, bliska śmierci, zrezygnowana akceptuje swój los (śmierć - koniec życia).
Czy też wzruszają Was małżeństwa o stażu 30+ ? /utworzony 2011-12-06/
Odp. Ależ oczywiście, wzruszają mnie, bo w nich jest odpowiedzialność za drugiego człowieka, bezinteresowne oddanie, a w pewnym okresie ich małżeństwo wchodzi w fazę przyjaźni. Proszę mi wierzyć, to jest sztuka!- być przyjacielem na starość. W XXI wieku brakuje dojrzałości, nastąpiło przewartościowanie życia z "być" na "mieć". Stawianie własnego interesu, rozwoju i dążenia za wszelką cenę do wyznaczonego celu. Jeżeli kobieta myśli, że mężczyzna wybierze na całe życie tylko ją, jest w błędzie. Ponieważ to "mieć" jest silniejsze i mężczyzna, zawsze prestiż zawodowy postawi na pierwszym miejscu. Ostatnio czytałam badania nad stałością związków małżeńskich i pojawił się smutny obraz 7 lat wspólnego życia. Dlatego małżeństwa o tak długim stażu napawają optymizmem i wzruszają. Dobrze by było, aby ludzie zatrzymali się!!!
Siła uczuć między ziemią a niebem, czyli miłość matki czy miłość Boga? / utworzony 2011-11-29/
Odkąd jestem matką, moje życie się przewartościowało. Naszły mnie takie przemyślenia. Otóż: Bóg stwarza człowieka, matka rodzi dziecko. Bóg wszechwiedzący zna przyszłość, może na nią wpływać, a i tak dokona na dziecku sądu ostatecznego. Matka nie może wpłynąć na nic więcej niż wychowanie, nie wie kim będzie w przyszłości jej dorosłe dziecko, a jednak będzie je kochać bezgranicznie, bez osądzania. Bóg jest wszechmogący, może wszystko, a jednak pozwala na cierpienie i ból, nawet poświęca swego Syna w imię wyższych celów. Matka nie może wiele, jednak nigdy nie poświęciłaby żadnego ze swych dzieci w imię czegokolwiek, wolałaby już oddać własne życie. Czy macie takie odczucie, że miłość matki, jest silniejsza od wszystkiego? Kto popolemizuje?
Odp. Tak, to nie jest łatwy temat, bo nie ma jednoznacznej odpowiedzi. O miłości, relacjach, powiązaniach w różnych aspektach, łamali sobie głowy chyba wszyscy wielcy tego świata od poetów, przez socjologów, filozofów po teologów. Ja chciałabym zatrzymać się na tylko tych dwóch aspektach poruszonych przez Ciebie- miłości Matki- jako tej bezwarunkowej i miłość Boga jako wartość etyczna, cnota teologiczna. Matka kocha swoje dziecko (przynajmniej tak powinno być) miłością bezwarunkową, nie ma takich pojęć jak potrzeba/ oczekiwanie/ zazdrość/krzywda/ smutek- Ona kocha swoje dziecko nie oczekując nic w zamian, ona kocha bez jakichkolwiek warunków wstępnych za to kim jest, a nie za to, co może dzięki niemu zyskać.
Pytanie teraz czy Stwórca kocha miłością bezwarunkową?
W doktrynach religijnych jest wiele stwierdzeń, które temu przeczą, by Bóg kochał miłością bezwarunkową. Według chrześcijańskich źródeł Bóg „…jest zazdrosny, mściwy, groźny, uzależniający swoją miłość do człowieka od tego, czy człowiek będzie wypełniał jego wolę”. Jak w takim razie połączyć, te dwie miłości (oczywiście dla przeciętnego chrześcijanina). Pokochać siebie, odkryć w sobie wielkie pokłady czystej miłości, którą możemy obdarować innych, a gdy już pokochamy innych, nasze życie, Boga, to będziemy potrafili przyjmować to, co pochodzi z hojności serca. Wówczas każdy chrześcijanin zda sobie sprawę, że Bóg kocha nas tak samo, miłością czystą i bezwarunkową.
Cytat pochodzi z Księga Wyjścia [20,5], „Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny”, Księga Powtórzonego Prawa [5,9]. Można powiedzieć, że niemal cały Stary Testament i niektóre fragmenty Nowego Testamentu są nasycone takim wizerunkiem Boga.
Bóg dał nam rozum i wolną wolę. Dobry chrześcijanin to ten, kto tego używa. Jeżeli w swoich wnioskach dojdę do wniosków sprzecznych z oficjalną doktryną, to nie mogę być za to ukarana. Siłą mojego rozumu doszłam do takiego wniosku, a wolna wola pozwoliła mi dokonać wyboru.
Pakiet pomocowy dla Grecji. Spokojnie, może i długie, ale nie będzie nudne. /utworzony 2011-11-24/
Krąży w sieci już anegdota typu: Spokojny, deszczowy w małej greckiej wiosce. Nastały trudne czasy, każdy żyje w długach, każdy na kredyt.Tego dnia bogaty niemiecki turysta jedzie przez wieś, zatrzymuje się w lokalnym hotelu i kładzie banknot 100 na biurku, mówiąc, właścicielowi hotelu, że chce obejrzeć pokoje na piętrze, zanim wybierze ten, w którym spędzi noc. Właściciel daje mu klucze i jak tylko gość, się oddala, hotelarz bierze owe 100 € i biegnie obok spłacić dług u rzeźnika. Rzeźnik łapie banknot 100 € i udaje się do rolnika celem spłaty zaciągniętego długu. Rolnik natomiast zabiera 100 € i płaci zaległe rachunki za drinki w tawernie. Gospodarz zaraz oddaje pieniądze lokalnej prostytutce, bo kryzys zmusił go do brania "usług" na kredyt. Kobieta lekkich obyczajów pędzi do hotelu i banknotem 100 € reguluje swój rachunek za pokój u właściciela hotelu. Właściciel hotelu następnie umieszcza banknot € 100 z powrotem na ladzie, tak że bogaty podróżny nie będzie niczego podejrzewać. W tej chwili podróżnik schodzi po schodach, zabiera banknot 100 € tłumacząc, że pokoje nie są zadowalające, chowa pieniądze do kieszeni i wyjeżdża z miasta. Konkluzja: Nikt niczego nie wyprodukował. Nikt niczego nie zarobił. Jednakże, cała wieś wyszła z długów, patrząc w przyszłość z większym optymizmem. Panie i Panowie, w taki oto sposób działa pakiet pomocowy.
Odp. To była piękna i pouczająca anegdota i rzeczywiście coś w tym jest i różne pakiety pomocowe, tak funkcjonują np. zakup F16, za kredyt udzielony nam przez USA. Przypomina mi się też słynny manewr gospodarczy za czasów Gierka. Porównywalny z przełożeniem pieniędzy z prawej do lewej kieszeni. Przyszedł mi tez do głowy inny kreatywny pomysł. Otóż jeden człowiek ma 100 €, drugi ma 0 €, średnio mają więc po 50 €. Ten który nie miał nic, pożyczy te 50 € drugiemu, to tamten będzie miał 150 €. :-)
Frenemy. Połączenie słów friend - przyjaciel i enemy – wróg, które dosadnie określa kobiecą przyjaźń „ze zgrzytem”. Niby przyjaciółki, a jednak rywalki. /utworzony 2011-11-20/
Jest coś takiego, jak dziewczęca niewinność oraz kobieca intuicja i empatia. Szkoda tylko, że owe zalety tak często giną we mgle kobiecej zawiści. Jak to jest, że wilk wilka nie jada, ani kruk krukowi oka nie wykole, za to koleżanka koleżance - jak najbardziej (jedna baba drugiej babie wsadziła do oka grabie -to z piosenki)? Kobiety razem narzekają na facetów, chodzą na zakupy, gadają godzinami przez telefon czy wymieniają się przepisami na ciasto biszkoptowe. Jednak kiedy je coś napadnie, rzucają w upatrzoną ofiarę koktajlem nienawiści i z przyjemnością wbijają szpile w czułe miejsca. Kogo najchętniej krytykują kobiety? Kto pada ofiarą ich intryg? Oczywiście inna kobieta. Deprecjonowanie czy wyśmiewanie staje się chlebem powszednim. Zazdrość i zawiść mogą pojawić się o wszystko, nawet o rozmiar buta. A jak subtelnie koleżanki potrafią w formie dobrej rady dopiec do żywego - to już tylko one wiedzą. Bo przecież nie ma nic piękniejszego, niż łzy w oczach ładniejszej lub bogatszej koleżanki. Gdzie nasza solidarność jajników? Dlaczego mężczyzna zwykle broni mężczyzny, a kobieta dyskredytuje kobietę? Czy każda kobieta to potencjalny wróg, rywalka? Dlaczego kiedy facet zdradzi, to żona ma pretensję do tej „lafiryndy”, a nie do swojego męża. Tak tylko pytam. Retorycznie. Oczywiście, jest podaż to i popyt się znajdzie. Szkoda tylko, że nie ma między kobietami całego świata takiej solidarności, aby nie wyciągać rączek po cudzych mężczyzn. Naiwnie bym chciała , aby w sytuacji, gdy żonaty mężczyzna próbowałby swoich sił na boku, każda potencjalna zdobycz obiłaby mu mordę (nie ważne jak piękną). Uwaga, generalizuję: Słaba płeć jest nie tyle słaba, co nielojalna. Zbyt mocne? Wolno mi, też jestem kobietą.
Odp. Bo najczęściej jesteśmy wychowywane, tak aby być miłą dla innych, uczynną, rozumieć potrzeby …, podczas gdy chłopcy zachęcani są przez swoich rodziców do konkurowania otwarcie i zdecydowanie. W tej chwili, kobiety są lepiej wykształcone, potrafią sięgać po najwyższe stanowiska, ale niestety odbywa się to udowadnianiem, że potrafią, że są kompetentne. Jeżeli ma zdrowy dystans, poczucie własnej wartości, własnych pragnień i potrzeb- to uznanie, szacunek w pracy zawodowej i własnym domu będą bezdyskusyjne. Gorzej, gdy kobieta ma tylko potrzebę rywalizacji, ale sama nie jest konkurencyjna dla innych. Pozostaje jej udowodnienie, że jest lepsza, szybsza w zdobywaniu wszelakich dóbr niż jej koleżanki/przyjaciółki. Wystarczy, ze inna ma to, czego ona jeszcze nie zdobyła. Wówczas przedmiotem stałych rozgrywek może być atrakcyjny wygląd, ładniejsza fryzura, ciuch, fakt urodzenia dziecka i jego wychowania, etc.
Kurczak czy recepta? Żebrak czy przedsiębiorca? Oto jest pytanie. /utworzony 2011-11-10/
Nie daję pieniędzy żebrakom, ale gdy proszą o jedzenie nie umiem odmówić. Jednak wczoraj byłam bez grosza przy duszy, kiedy to zaczepił mnie głodny potrzebujący, prosząc abym kupiła mu pół kurczaka z rożna. Wyrzuty sumienia i swoisty niesmak towarzyszył mi do wieczora, kiedy znajoma opowiedziała mi o przeczytanym artykule na onet.pl. Czy wiecie, że najbardziej aktywni manipulanci mogą zarobić nawet 10 tys zł miesięcznie?! Są ludzie, którzy dorabiają sobie na receptach. Biorą owe recepty od sąsiadek, rodziny czy znajomych i idą z nimi pod aptekę, szpital i wszędzie tam, gdzie najlepiej wzbudza się współczucie. Błagalnym głosem proszą o wykupienie lekarstw, a potem odsprzedają je właścicielom recept, po cenie niższej niż w aptece. Cóż za operatywność! Jedni uznaja to za przedsiębiorczość, dla innych to żebractwo, a mnie podchodzi to pod przestępstwo.
Odp. Mam coraz mniej ale w dalszym ciągu pomagam potrzebującym dzieciom z Domu Małego Dziecka oraz Hospicjum dla ludzi nieuleczalnie chorych, Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Wiem, że ta pomoc trafi do rzeczywiście potrzebujących. Wiem, że pomagam a nie uciszam własne sumienie.
"Jesteś Michałem Aniołem własnego życia. Dawid, którego rzeźbisz, to Ty sam". /utworzony 2011-11-04/
To cytat J.Vitale, z książki "Sekret" autorstwa Rhondy Byrne. Książka uznana za bestseller trochę mnie znużyła, jednak zamieszczony powyżej cytat uważam za niezmiernie piekny. Jak się czujesz wiedząc, że jesteś arcydziełem własnego życia?
Odp. Każdy z nas ma wpływ na swój los. Przy optymistycznych warunkach powinniśmy cieszyć się, czerpać radość, możemy być wszystkim i niczym- mamy wybory, okazje do zmarnowania i/lub wykorzystania. Tylko należałoby odsuwać od siebie uprzedzenia, lęki.
Jednak, ładnie to brzmi, ale przecież jest również ta strona mniej optymistyczna, bo przecież każdy z nas został w początkowym okresie życia uformowany, otrzymał całą listę określonych wartości (dobrych i/lub złych). Nie wszyscy mamy na tyle odwagi, aby wymazać gumką myszką to wszystko, co nas ogranicza i zacząć od nowa. Jednak zawsze warto uwzględnić swoje braki, niedostatki we własnych planach i próbować być Michałem Aniołem własnego życia.
Po pierwsze nie szkodzić. /utworzony 2011-10-30/
Wczoraj obejrzalam "Contagion – Epidemia strachu", filmowe dzieło Stevena Soderbergha, naszpikowane doborową plejadą gwiazd (ale nie ma co sie przyzwyczajac do bohaterów, bo eliminowani są w dośc szybkim tempie). Całkiem dobry thriller, o katastrofie, która wydaje się być bardziej niż realna. Jednak to o wątku pobocznym chciałam podyskutować, a mianowicie o firmach farmaceutycznych i ich koneksjach z WHO, światem polityki i biznesu oraz deydentami. Czy wierzycie w ostatnio głosne teorie spiskowe, jakoby kartele farmaceutyczne razem ze swymi wspólnikami, sztuczne rozpętały pandemie grypy świńskiej, ptasiej czy innych wirusów? A nie przeraża Was lista skutków ubocznych, którą można znaleźć na każdym lekarstwie? A rtęć w szczepionkach? A zwykłe witaminy, podobno te w pigułkach nawet nie wchłaniaja się do naszego organizmu. Czy niezalezne ekspertyzy sa naprawdę niezależne? Czy rzeczywiście lekarze przepisuja coś do czego nie sa przekonani, czego nie znają tylko na podstawie zapewnień przedstawicieli handlowych? A my kupujemy, szczepimy dzieci, wszystko bo ktoś coś zaleca. To są biliony zysków, dla takich pieniędzy można przecież poświęcić nie jedno życie ludzkie. Tylko jak wybiją nas wszystkich, to od kogo będą łupić pieniądze? jaki mieliby w tym interes? Kto wiec nami manipuluje:media czy mafia farmaceutyczna?
Odp. Czy pamiętacie ubiegłoroczną aferę ze szczepionkami przeciwgrypowymi. Mówiono o wielkiej epidemii, rozlewającej się na całą Europę. Państwa wtopiły miliardy euro, aby ustrzec obywateli przed epidemią. Nasza E. Kopacz, chciała tylko jednego, aby koncern wziął odpowiedzialność za wyprodukowane szczepionki. Nie wziął, epidemii nie było!!!. Również nasi politycy od prawa do lewa, przyłączyli się do histerii. Grzmieli o zagrożeniu „substancji” narodu. Gotowi byli wrzucić w błoto setki milionów euro. Tak na prawdę wykorzystali tę sytuacje, aby dokopać rządzącym.
Gdy kurz histerii opadł, koncerny wzbogaciły się wprost nieprzyzwoicie, a państwa które zakupiły szczepionki, wykorzystały je w kilku procentach, reszta została i aktualnie jest przeterminowana i pewnie gdzieś zalega w magazynach lub na wysypiskach śmieci.
Jestem typem introwertyka. Ekstrawertykiem bywam. /utworzony 2011-10-26/
Odp. Kwestionariusz ten składa sie z 41 pytań. Oparty jest na typologii Carl Jung, która jest testem osobowości sporządzonym, aby pomóc określić pewne istotne preferencje osobiste. Katharine Briggs i jej córka Isabel Myers opracowały ten miernik podczas Drugiej Wojny Światowej, a użyte kryteria oceny pochodzą z teorii Carl Junga zawartej w jego pracy 'Psychological Types' (,,Typy psychologiczne”). Podaję link: http://pl.41q.com/ Po tym badaniu mój typ osobowości, prezentuje się: Ludzie o tym typie charakteru są poważni i cisi, zainteresowani zapewnieniem sobie bezpieczeństwa i spokojnego życia. Także niesłychanie sumienni, odpowiedzialni i niezawodni. Posiadają dobrze rozwiniętą zdolność koncentracji. Przeważnie zainteresowani wspieraniem i promowaniem tradycji oraz ustaleń. Dzięki dobremu zorganizowaniu i pracowitości, pracują oni pewnie w kierunku wytyczonych wcześniej celów. Są w stanie wypełnić każde zadanie, jak już nastawia się na nie. Zawody, które mogłyby do Ciebie pasować obejmują: Kierownicy przedsiębiorstw, administratorzy i zarządzający, policjanci, detektywi, sędziowie, prawnicy, lekarze, programiści komputerowi, analitycy systemów, informatycy, nauczyciele matematyki, inżynierzy techniczni. Uwaga: Nie krępuj się, zamieść powyższy opis osobowości na swojej własnej stronie internetowej/blogu. Co właśnie czynię. Dodam, że w 100% jest zgodny.
Dynia czy znicz? Jeśli znicz to jaki, wirtualny czy tradycyjny? /utworzony 2011-10-04/
Zbliża się powoli 1 listopada. Dla mnie to dzień zadumy, raczej poważny aniżeli beztroski. Będzie spotkanie nad grobem, modlitwa i pewnie kilka łez... Zamierzacie pójść na groby swoich bliskich, czy idziecie z duchem czasu, więc celebracja sprowadzi się do zapalenia wirtualnej świeczki w internecie? A może będziecie ganiać od drzwi do drzwi z dynią na głowie? Jak obchodzicie to święto?
Odp. Zdecydowanie znicz. Uważam, że „dynia” jest całkowicie obca naszej kulturze, zwyczajom, tradycji. Nasz Dzień Zaduszny jest smutny, refleksyjny, może nawet ponury. Zmusza jednak do zastanowienia się nad życiem/ śmiercią, nad przemijaniem. Halloween to karykatura tego Dnia Zadusznego. Piszę Dzień Zaduszny, a nie Wszystkich Świętych gdyż to w Dzień Zaduszny wspomina się zmarłych, a nie we Wszystkich Świętych, co jest uznawane w naszej tradycji. Halloween to jeszcze jedna bezmyślnie przyjęta tradycja z kręgu anglosaskiego. Kraj „prawdziwych Polaków”, żarliwych katolików (w sferze wierzeń) staje się krajem neopogańskim. Uważam, ze tradycja katolicka też jest w swojej istocie neopogańska. Wiele świat katolickich (Boże Narodzenie, Świętego Jana, Matki Boskiej Zielnej, etc.), to w rzeczywistości nowe katolickie nazwy dla strych pogańskich świąt. Ostatnimi czasy funkcjonariusze KK dużo mówią o chrześcijańskich korzeniach Europy, twierdzą że gdy owa tradycja zginie - zginie Europa. Jest, to zwykłe nadużycie, albo zła wola. Korzenie Europy, to starożytna Grecja i Rzym, dziedzictwo Celtów; wreszcie tradycja Maurów i Żydów.
Autorką poniższych pytań/ postawionych problemów jest alesmol6
Kółko i nasze refleksje /utworzony sierpień 2013/
Odp. Na prośbę HK216 pozwalam sobie umieścić Jej tekst w tej opinii. Niestety, ale ta wspaniała użytkowniczka wczoraj zakończyła swoja przygodę z tym portalem.
Oto Jej przemyślenia, opinia ;
" Może troszkę nie na temat, ale… Zawsze ciepło, bardzo ciepło będę wspominała osoby, które były wyjątkowe, mądre. Tak, tak wymienię, to kółko różańcowe, bo na to jej członkowie zasłużyli w 100%: ar_koala, marinka0, Barbara Jastrzębska, jurek6222, Jaga16, ela50, cobrawwo, sol.84, adamkowa, ZBWROB, kasiek03, Edixxx, STELLA176, efi56, Stagerlee1, GośkaT, iren2010, stas54, jceg8474, ulcia00, alesmol6, jasiaa71, hans-35, Bogula, ivy_7, karolina3318, karia11, mariann477, elwiesz, pietia68, Sawicka.wanda, Mblueberry, bulkazmaslem, ewa12345, kosa371, ninaa31, migowiec8898, NonBonTon, STIF5, typyus33, Krzych08, zielony kitek, Masherano, Henryk88, Niedzwiadek… może kogoś pominęłam z wcześniejszych kontaktów- przepraszam.
… Kłaniam się Wam wszystkim bardzo nisko i dziękuję za współpracę".
1 komentarze
Barbara Jastrzębska 1 miesiąc temu
Serdecznie dziękuję. Czuję się zaszczycona przynależnością do kółka różańcowego. Buziaki
Na żadnym zegarze nie znajdziesz wskazówek życia” - twierdzi S.J. Lec. Gdzie więc ich szukać? /utworzony sierpień 2013/
Czy sam/a szukasz rozwiązania codziennego lub życiowego swego problemu??? A może radzisz się najbliższych?
Odp. HK216 3 miesięcy temu
Tak, to piękne i głębokie Myśli nieuczesane Stanisława Jerzego Leca. Niestety nie każdy jest w stanie wspiąć się na wyżyny samodzielnego myślenia. Potrzebna jest szeroka wiedza w filozoficznej oprawie, umiejętność łączenia faktów i poddanie tej „papki” dogłębnej analizie. Tylko pytanie, czy najprostsze życiowe problemy musimy dodatkowo komplikować, roztrząsać i angażować innych? Takie właśnie problemy rozwiązuję sama i/lub z udziałem męża. Innych członków rodziny, bliskich nie angażuję i nie epatuję otoczenia swoimi problemami.
Rozważania natury egzystencjalnej poszukuję w wielkich umysłem tego świata i czasami dzielę się moimi wątpliwościami z tolunowiczami:)
5 Lubie, 0 Nie lubie
... Czy warto w życiu grać? Czy takie "aktorstwo" się opłaca? /utworzony czerwiec 2013/
Aktorstwo, owszem opłaca się, ale tylko, jako zawód. W życiu codziennym taka "gra" nie jest pozytywnie postrzegana. Jednak są sytuacje i okoliczności, gdy szczerość nie jest wskazana, a nawet może spowodować więcej szkody niż pożytku.
Odp. Budzisz się rano, żeby, jak co dzień wykonać zaplanowane czynności dnia codziennego. Jednak kładąc się na nocny spoczynek, dokonujesz małego podsumowania i…, obiecujesz sobie, że jutro będzie jeszcze lepiej. Każdego dnia dokładasz nowe elementy, budując w ten sposób uczucie satysfakcji, przyjemności, spełnienia; wierząc, że to właśnie one odmienią Twoje życie na lepsze. Każdy z nas jest aktorem. Odgrywamy jedną wielką rolę- rolę życia.
KOMENTARZE:
Barbara Jastrzębska 4 miesięcy temu
Tak jak Ci napisała poniżej Inka życie to jest gra. Cały czas odgrywasz rolę życia. I cały czas jest to rola jednego aktora. Bo to przecież Twoje życie prawda? Gdybym się jednak od tej "roli" trochę odczepiła to od razu przyznaję Ci rację. Są sytuacje gdy szczerość nie jest wskazana. A wręcz brutalna. Jak wiesz moja przyjaciółka leży już na oddziale paliatywnym. Ponieważ ma guza mózgu z przerzutami i nie bardzo kontaktuje, nie zdaje sobie sprawy ani z tego, że to oddział paliatywny a nie interna, ani z tego, że ona już nigdy nie wyjdzie. Co ją lecę karmić (potrzebuje tej pomocy i my mamy dyżury) to mówi, a właściwie bełkoce: jutro idę już do domu. A my wszyscy gramy. Że jutro to moze jeszcze nie ale jak ustąpi obrzęk mózgu i nie będą potrzebne kroplówki to nikt jej w szpitalu trzymał nie będzie. I uważam, że to aktorstwo, aktorstwo wobec Mańci jak najbardziej się nam wszystkim opłaca. Bo Mania jest spokojna, pogodna i to jest dla nas najważniejsze.
Na co szkoda mi czasu w swoim życiu? /utworzony maj 2013/
W moim życiu duże znaczenie ma zdrowie swoje i rodziny oraz bliski kontakt z rodziną i przyjaciółmi, gdyż pozwalają mi kształtować siebie i miło spędzać czas.
Marnowanie czasu to oglądanie seriali w telewizji, spotkania suto zakrapiane alkoholem lub z użyciem narkotyków.
Odp. Na wszystko, co jest bezsensowne, jałowe. Tylko z drugiej strony chciałabym napisać coś przewrotnego. Problem: „na co szkoda mi czasu w moim życiu” nie istnieje. Większość naszego życia to sprawy codzienne, banalne, szare. Więc na większość naszego życia szkoda czasu (można by tak odpowiedzieć). Jak śpiewał pewien piosenkarz „w życiu ważne są tylko chwile”. Czyli ogromna część, naszego życia jest zdecydowanie mniej ważna. W życiu jesteśmy w stanie uchwycić tylko „okruchy dnia”. Sensownym więc jest twierdzić, że nie ma takich chwil na które szkoda czasu.
Czy,Twoim zdaniem, wybór to TYLKO unikanie trudnych sytuacji czy może coś innego...? /utworzony marzec 2013/
Człowiek w życiu codziennym boryka się z rozmaitymi dylematami, a co za tym idzie, dokonuje trudnych wyborów. Wybór jest decyzją co wybrać z dwóch lub wielu możliwości ze świadomością jego konsekwencji. Wybór to także wyjście z sytuacji, a nie ich unikanie.
Moim zdaniem, najważniejsze w życiu jest działanie w zgodzie z samym sobą, z własnym sumieniem i wyznawanymi wartościami.
Odp. Całkowicie się z Tobą zgadzam „…najważniejsze w życiu jest działanie w zgodzie z samym sobą, z własnym sumieniem i wyznawanymi wartościami”. Kolejny raz wrócę do dzieciństwa. Właśnie w tym okresie dostajemy od naszych przodków cały wachlarz wartości, zachowań, reagowania na trudne wybory. Im więcej poświęcano uwagi własnym dzieciom, tym raźniej i łatwiej jest im w życiu. Może na początku dzieci buntują się, że to ich ogranicza, bo przecież innym tak łatwo wszystko przychodzi. Jednak w dłuższej perspektywie potrafią oddzielić ziarno od plew. Potrafią nazwać swoje uczucia i odrzucić to, co rani i upokarza.
Każdy z nas bardziej lub mniej świadomie dokonuje wyborów w swoim życiu, ale człowiek z wartościami nie szuka winnych, swoich złych wyborów. Łatwo zrzucić odpowiedzialność, nie udało mi się, bo to INNY mi nie pomógł, nie dał, nie zrobił. Tak często spotykamy się nawet tu na portalu z ogólnym narzekaniem, bo nie wyszło nam w jakimś obszarze życia. Łatwiej wówczas negatywnie ocenić wszystkie czynniki niezależne od nas samych (pogoda, rodzina, politycy, etc.)
komentarze:
ar_koala 7 miesięcy temu
Czym skorupka za młodu....
Czego,Twoim zdaniem, dorośli mogą nauczyć się od dzieci? /utworzony marzec 2013/
Uważam ,że świat jest inaczej postrzegany przez ludzi dorosłych a inaczej przez dzieci ,pomimo przebywania w tej samej sytuacji życiowej.Dorośli nie potrafią czerpać z życia tyle radości co dzieci, nie mają także tyle optymizmu i pogody ducha,brak im szczerości i pozytywnego nastawienia do problemów.
Odp. W końcu dorosły, to księga doświadczeń!!! I co dziecko ma go czegokolwiek uczyć?
Gdyby tak przekłuć ten balonik i spojrzeć wstecz, to okazałoby się, że dziecku oprócz dobrych rzeczy przekazujemy te złe. To my dorośli zabijamy w dziecku prawdomówność, szczerość, spontaniczność, dociekliwość, radość, i tę umiejętność marzenia. Jestem pewna, że każdemu dorosłemu by się przydało częściej marzyć i może to właśnie marzenie stałoby się drogą do szczęścia? Dzieci często nie mają blokad, zahamowań w mówieniu wprost o różnych rzeczach. My dorośli powinniśmy umieć z tego korzystać, i podobnie jak dziecko; bez pośpiechu obserwować, wyrażać swoje emocje bez nadęcia, napinania się, teatralnych gestów. Fascynująca u dziecka jest walka, bezkompromisowość w dążeniu do celu. Dziecko stawiając pierwsze kroki, upada i podnosi się; stawiając pierwszą literkę z mozołem ćwiczy, aż jej kształt będzie doskonały... Tak więc, niech dziecko będzie dla nas dorosłych wzorem- walczmy do końca, aż osiągniemy upragniony cel. Uczmy się od dzieci, jak żyć chwilą obecną.
Czy chciałbyś kontynuować tradycje rodzinne i wykonywać zawód jednego z Twoich rodziców? /utworzony marzec 2013/
Moja matka była nauczycielką, ale ja do tego zawodu zupełnie się nie nadaję, Moim zdaniem, zawód ten wymaga powołania, cierpliwości,umiejętności przekazywania swojej wiedzy w sposób zrozumiały dla wieku dziecka,właściwego podejścia psychologicznego do różnych zachowań młodego pokolenia i wielu innych specyficznych cech charakteru.
Odp. Tak już mam, że pochodzę z rodziny z tradycjami. Kilkanaście lat kontynuowałam zawód i pasje mojego dziadka i ojca. Tylko mam coś w sobie z niespokojnego i niepokornego dziecka, i wiecznie poszukuję nowych bodźców (tylko zawodowych). Gdy zaczyna się robić duszno i monotonnie wokół mnie, to zmieniam obszar zainteresowań. Nie boję się rzucić wszystkiego i zacząć od nowa pracę w zupełnie innym obszarze. Jestem w tych bojach zaprawiona. Znam swoją wartość i możliwości. Nie odpowiada mi rola dostojnej matrony, która odcina kupony. Jako pasję pozazawodową traktuję wykształcenie mojej mamy. To ona zaszczepiła we mnie poczucie piękna, dostrzeganie piękna w otoczeniu i/lub wytworach rąk ludzkich …
O czym powinien pamiętać każdy człowiek ? /utworzony 2012-12-26/
Moje przemyślenia skupiają się przede wszystkim na szanowaniu własnego zdrowia, bo jest ono najważniejsze w życiu człowieka.W następnej kolejności wymieniłabym miłość,, szacunek dla innych,tolerancję. Należy żyć tak, żeby szukając własnego szczęścia, nie deptać szczęścia i marzeń innych.
Odp. Nie wiem, o czym powinni pamiętać inni?! To ich życie, ich zmartwienie i ich problem. Bo załóżmy, ze powiemy powinni szanować zdrowie- i co z tego, że powinni, skoro wsiadają po pijaku za kierownicę i po drodze zabijają siebie i parę niewinnych osób. Co z tego, że powiemy nie wychodźcie w góry, bo przy ociepleniu, lawiny stanowią zagrożenie. Po tym komunikacie słyszymy, że zginęła para śmiałków. Wolałabym już, żeby każdy wziął odpowiedzialność za siebie, taki zdrowy egoizm, a nam wszystkim będzie się żyło spokojniej, szczęśliwiej i zdrowo. Pisałam kiedyś o egoizmie i właśnie w nim upatruję pozytywne strony. To bardzo znana postawa zdecydowanego bycia w zgodzie z samym sobą. Pozytywny egoista, to osoba mająca szacunek do siebie, zadowolenie, zna własną wartość i nie potrzebuje poklasku i potwierdzeń innych. Rozwija swoje pasje, ale również daje siebie. Tylko jest taka różnica, ze nie oczekuje podziękowań, zwracania na siebie uwagi. Uważam, że każda osoba, gdyby miała w sobie właśnie ten nośnik pozytywnego egoizmu nie byłoby tyle kłótni, zawiści, złych emocji, pouczania innych.
Czy,Twoim zdaniem, życie to łańcuch przypadków ? /utworzony 2012-12-26/
Niektórzy uważają, że życie to rzeczywiście łańcuch zbiegów okoliczności i wierzą, że w większości nie mają wpływu na to co się wokół dzieje i nie są w stanie nic zmienić. Moim zdaniem, ludzie, którzy tak myślą, są słabi i pozbawieni woli walki. Inni natomiast wierzą, że o wszystkim decydują sami i nic nie powinno wpływać na ich własne decyzje. Wydaje mi się,że obydwie grupy mają trochę słuszności.
Odp. Zdecydowanie jedni i drudzy maja trochę racji. Na pewno życie nasze nie jest zaprogramowane. Ale nie prawdą jest też, że jest dziełem serii przypadków. Wyobraźmy sobie, że stoimy przed ważnym wyborem życiowym. Nie mamy palety składającej się z nieskończonej ilości przypadkowych możliwości. Jesteśmy ograniczeni wiekiem, narodowością, finansami, kolorem skory, poglądami politycznymi, miejscem, w którym żyjemy, wykształceniem, etc. W rzeczywistości do wyboru mamy tylko kilka możliwości. Dokonujemy konkretnego wyboru i stajemy przed kolejną decyzją, znowu ograniczoną wcześniej wymienionymi uwarunkowaniami. Poruszamy się, więc w jakimś określonym, ogólnym kierunku i w ramach określonych jakimiś granicznymi warunkami. Całkiem jakbyśmy płynęli rzeką i jako ograniczenia mieli jej brzegi. Moim zdaniem tak wygląda nasze życie.
Uważam, że rysy twarzy zdradzają charakter człowieka.Jakie jest Twoje zdanie? /utworzony grudzień 2012/
Cała twarz jest zwierciadłem duszy. Dużo o osobowości człowieka "mówią" nie tylko oczy czy usta, ale także nos,uszy a nawet czoło,brwi i włosy .Czy zwracasz na to uwagę ?
Odp. Jakiś czas temu czytałam wywiad psychologa Paula Ekmana o systemie kodów emocjonalnych. To emocje zdradzają nasz stan ducha, uczucia, co w danej chwili czujemy. Gra mięśni; zaciśnięte usta, pojawiająca się lwia zmarszczka, mrużenie oczu, tiki mimiczne, etc. mogą zdradzić nasz stan emocjonalny. Natomiast rysy twarzy niewiele mają wspólnego z cechami osobowości. Ocenianie ludzi po wyglądzie jest oparte na stereotypach i często nie ma nic wspólnego z prawdą.
Dla wprowadzenia uśmiechu na twarzy. Znalazłam na
http://www.topshop.pl/artykuly_topshop/artykuly_topshop/rozwoj_osobowy/rysyczlowiekazdradzajacharakter.htm
artykuł: „Jak czytać z twarzy? […].Gwarantujemy dużo zabawy, gdy zaczniesz się zastanawiać, czy to się zgadza, czy nie.
Nos nic nie ukryje
• Ludzie z małym noskiem są słabi psychicznie i mają trudności z podejmowaniem decyzji.
• Długi, wąski nos jest znakiem inicjatywy, mocnego charakteru i zdolności przywódczych.
• Duży, szeroki nos – jak kartofel - świadczy o dobroduszności, braku umiejętności biznesowych i lekkiej nerwowości.
• Mały, płaski, orli nos jest typowy dla egoisty, z trudnością podejmującego decyzje i dość wrażliwego.
Uszy powiedzą Ci, że…
• Małe uszka są znakiem wrodzonej niepewności, lecz ich właściciele to osoby, które wiedzą, czego chcę i potrafią dążyć do swoich celów.
• Spiczaste uszy są typowe dla osób mało elastycznych, które mają duże problemy ze współpracą i jeszcze większe z właściwym relaksem po pracy.
• Duże uszy miewają osoby pedantyczne, które tracą wiele energii na mało ważne sprawy.
Podbródek zdradza wrednych
• Kwadratowy podbródek jest charakterystyczny dla osób bezkompromisowych, które bez skrupułów realizują swoje cele.
• Wyraźnie wystający podbródek zdradza bezczelny charakter. Osoby te są zawsze przekonane o racji – wszyscy inni oczywiście się mylą.
Oczy prawdę Ci powiedzą
• Okrągłe oczy miewają osoby naiwne lub tylko udające nieporadność, żeby zyskać stałą pomoc otoczenia.
• Wąsko osadzone oczy świadczą o żywej inteligencji, zdolnościach analitycznych i dużym krytycyzmie.
• Migdałowate oczy są znakiem delikatności, subtelności i skłonności do dużych wydatków.
• Małe oczka często należą do osób chytrych, które lubią oszukiwać, gdy tylko im to może przynieść korzyść.
Policzki jak u chomiczka?
• Pełne policzki są znakiem wigoru, energii i optymistycznej natury. Osoby te podchodzą ze zrozumieniem do cudzych błędów.
• Kościste policzki są charakterystyczne dla osób surowych i wymagających.
Usta… źródło namiętności…
• Pełne wargi zdradzają hojność, skłonność do konsumpcyjnego stylu życia i zamiłowanie do opowiadania o sobie.
• Wąskie wargi świadczą do rezerwie w stosunku do ludzi lub o dobrze ukrytym braku życzliwości.
• Wąska warga górna i pełna dolna występuje u osób mających wielką siłę przekonywania. „ T(17)
komentarze:
HK216 10 miesięcy temu
Tylko oczy prawdę powiedziały. Reszta to tylko zbieranina słów. Celowo tej ostatniej uwagi nie umieszczałam. Kto chce, to nawet uwierzy w niemożliwe. Nie wiemy jak inni zinterpretują słowa.
alesmol6 10 miesięcy temu
Przeczytałam i najważniejsza to jest końcowa rada:
ostrożnie z oceną, bo od każdej reguły są wyjątki.
Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że człowiek jest niewolnikiem czasu? /utworzono listopad 2012/
Zgadzam się z tym stwierdzeniem, ponieważ współcześni ludzie są bardzo zajęci i nie mają czasu na wypoczynek, przemyślenia.
Człowiek stał się niewolnikiem czasu potwierdza fakt, że ludzie coraz częściej zamykają się w swoich domach i przestają poznawać nowych ludzi. Siedząc w domu przed telewizorem, czy też przed komputerem zapominają, że nic nie zastąpi rozmowy i chwil spędzonych w gronie przyjaciół. Ludzie nie potrafią się śmiać i cieszyć życiem.
Odp. No tak, stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe. Ale wydaje mi się, że w swojej wypowiedzi poruszyłaś dwa, moim zdaniem tematy. 1) Ciągle żyjemy pod presją czasu, ciągle gdzieś gonimy. Na pierwszym miejscu jest praca i obowiązki z nią związane. Brakuje czasu, by wywiązać się ze wszystkiego. Brakuje też czasu, aby utrzymać kontakt z rodziną i innymi ludźmi. Pozostaje telewizor, i klikanie pilotem.
2) Pozostaje alienacja, samotność człowieka w tłumie, brak kontaktu i twórczej, rozwijającej rozmowy z drugim człowiekiem; „Jestem sam nic mnie nie usprawiedliwia”. Nie ma wymiany myśli, poglądów. Pozostaje tylko wysyłanie komunikatów.
Cóż możemy więc zrobić? Przede wszystkim zatrzymać się, przestać gdzieś gonić. Zweryfikować własne postępowanie. Otworzyć się na innego człowieka, nie zasłaniać się wymówką- „nie mam czasu”.
Czy samochód jest osiągnięciem czy przekleństwem ludzkości??? /utworzono 2012-07-30/
Odp. No tak, ktoś kiedyś powiedział, że jest to mały wynalazek z wielkimi konsekwencjami. Wiele gospodarstw domowych nie jest w stanie wyobrazić sobie życia bez samochodu. Mają ich nawet kilka. I tu samochód staje się przekleństwem dla samego środowiska. Każdy narzeka, na cenę benzyny, korki, ale osobno wyjeżdża ze swojej posesji. Jednak ten samochód zrobił niesamowity krok ewolucyjny dla samej gospodarki i jej rozwoju (miejsca pracy, bo budowa dróg, autostrad, infrastruktury, a przy tym szybka dostawa towaru, produktów, etc.). Należy jednak wziąć pod uwagę koszty pionierskich wynalazków (śmiertelność na drogach, nieodwracalne niszczenie środowiska naturalnego). Należy tu również wspomnieć o presji otoczenia. Każdy chce mieć samochód nie zważając na koszty i potrzeby. Ponieważ nie stać nas na nowe kupujemy używane (Polska jest ewenementem w skali Europy) i ponosimy konsekwencje tego. W efekcie płacimy więcej niż za samochód nowy. O kosztach dla środowiska nie wspomnę. Dla Polaka zresztą nie ma to znaczenia. Z badan wynika, ze najważniejsza jest cena, emisja CO2 nie ma znaczenia. Tym się różnimy od cywilizowanych krajów Europy.
Czy żądza pieniądza tkwi u podstaw wszelkiego zła??? /utworzony 2012-07-30/
Odp. Obawiam się, że tak!!! Mnie nigdy pieniądz nie zmanierował, bo niezależnie od ilości zawsze wspomagałam i wspomagam DD, Hospicjum. Nie zmieniam się wraz ze zmianą posiadania na koncie. Może dlatego, że pieniądz był tylko środkiem do celu, a nie samym celem. Nie mam potrzeb posiadania dóbr materialnych. Nikomu niczego nie zazdroszczę. Nie obchodzi mnie, co ma sąsiad, a jeżeli coś ma, to ja tego mieć nie chcę. Zawsze chodziłam własnymi ścieżkami i według własnych zasad i wartości. Jednak wiem, że są ludzie, którym pieniądz przyćmiewa zdrowy rozsądek, ludzkie uczucia.
Jak uważasz,kiedy przychodzi starość? Czy miernikiem starości jest osiągnięty wiek np.75 lat a może wcześniej -wraz z przejściem na emeryturę? /utworzony 2012-09-01/
Odp. Masz rację, starość to stan ducha, bez dwóch zdań. Znam dziarskich dziadków, którym chcę ustąpić miejsca w autobusie i są z tego tytułu ciężko urażeni. Znam takich ludzi, którzy są przygnieceni życiem. Żyją z dnia na dzień, wykonują liczne obowiązki niczym te roboty. Brak uśmiechu na ich twarzach, celu, dobrego i optymistycznego spojrzenia na otaczający świat. Takim ludziom ucieka czas, młodość, bo oni żyją jak starzy, zmęczeni ludzie, czekający na ostateczność. Przejście na emeryturę jest tylko zawieszeniem pracy zawodowej i nie ma nic wspólnego ze starością. Zapewne znajdą się tacy wśród emerytów, którym brak stałych obowiązków, przysporzy chwilowej depresji. Wielu emerytów zaczyna nowe życie, bez obciążeń (praca, opieka nad własnymi dziećmi).
Jaki ,Twoim zdaniem,powinien być współczesny człowiek? /utworzony 2012-10-02/
Odp. Nie wiem, jakim powinien być? To, co obserwuję nie podoba mi się. Współczesny człowiek nie dba o swoje środowisko, niszczy je, wyrzuca śmieci do lasu/ rzek. Człowiek przyczynia się do degradacji środowiska naturalnego, nie myśląc o kolejnych pokoleniach i nie zastanawiając się, co pozostawi swoim dzieciom. Współczesny człowiek jest zachłanny, i gromadząc tylko dobra materialne, zatraca, rozmienia się. Przestaje zauważać innych, bo tylko jego dobro się liczy. Współczesny człowiek zapomniał o szacunku do siebie, innych, języka ojczystego. Współczesny człowiek idzie prostą drogą ku zagładzie. Tak, więc jakim powinien być? Ot, przeciwieństwem współczesnego człowieka!!!
Czy słyszałaś/eś o takiej filozofii zwanej "slow life",czyli życiu w zwolnionym tempie ??? / utworzony 2012-08-29/
Odp. Tak bardzo chciałabym żyć wg „slow life” i dopasować świat do moich oczekiwań. Na dzień dzisiejszy już zrezygnowałam z wielu rzeczy, które doprowadzało mnie do rozedrgania, np. TV, gromadzenie dóbr materialnych, spożywanie mięsa (ale to akurat nastąpiło kilkanaście lat temu). Niestety jest jeszcze wiele barier, które nie pozwalają mi, tak do końca uzyskać te wymarzoną Nirvanę. Bo, żeby być wolnym od cierpienia, musi wystąpić spokój umysłu. Nie jestem w stanie i nie potrafię jeszcze w tej chwili, oderwać uczucia niechęci, złości, „walki z wiatrakami”, ułudy, etc.; aby powiedzieć, że jestem spokojna i szczęśliwa. Nie znalazłam jeszcze swojej alternatywnej drogi szczęścia.
Jaką klęskę żywiołową uważasz za najbardziej niebezpieczną? /utworzony 2012-10-02/
Odp. Jeżeli miałabym powiedzieć, który żywioł naturalny jest najbardziej niebezpieczny, to oczywiście postawię na ten, który przynosi ofiary śmiertelne. Wszystko jest do odbudowania, ale życia już nikt nie wróci. Ty uważasz, że trzęsienie ziemi. To może napisze o Japonii, która jest systematycznie nawiedzana trzęsieniami ziemi. Ludzie tam nie giną, bo każdy wie jak należy zachować się, gdy tylko pojawią się pierwsze jej oznaki. Zniszczenia są bardzo dotkliwe, ale sprawnie są odbudowywane. Postawię na tsunami. Ponieważ fale tsunami są długo niewidoczne, ale poruszają się z ogromną prędkością. Ludzie stojący nad brzegiem morza, kąpiący się nawet nie są w stanie zobaczyć nadciągającej tragedii. W pewnej chwili stoją przed kilku metrową ścianą wody. Nie ma szans na ratunek, wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Tak, więc niesie zniszczenia przede wszystkim w zasobach ludzkich.
Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że człowiek jest niewolnikiem czasu? / utworzony 2012-10-28/
Odp. No tak, stwierdzenie jak najbardziej prawdziwe. Ale wydaje mi się, że w swojej wypowiedzi poruszyłaś dwa, moim zdaniem tematy. 1) Ciągle żyjemy pod presją czasu, ciągle gdzieś gonimy. Na pierwszym miejscu jest praca i obowiązki z nią związane. Brakuje czasu, by wywiązać się ze wszystkiego. Brakuje też czasu, aby utrzymać kontakt z rodziną i innymi ludźmi. Pozostaje telewizor, i klikanie pilotem. 2) Pozostaje alienacja, samotność człowieka w tłumie, brak kontaktu i twórczej, rozwijającej rozmowy z drugim człowiekiem; „Jestem sam nic mnie nie usprawiedliwia”. Nie ma wymiany myśli, poglądów. Pozostaje tylko wysyłanie komunikatów. Cóż możemy więc zrobić? Przede wszystkim zatrzymać się, przestać gdzieś gonić. Zweryfikować własne postępowanie. Otworzyć się na innego człowieka, nie zasłaniać się wymówką- „nie mam czasu”.
adamkowa 25 miesięcy temu
Wasze przydomki... - czyli postrzeganie was na Tolunie. / utworzony 25 miesięcy temu/
Jest nas na Tolunie wielu.Czasem rodzą się jakieś konflikty, czasem rodzą się przyjaźnie (chociaż może to za duże słowo....). Jednych użytkowników lubimy, innych trochę mniej ;-)
Są tematy - kto kogo lubi.... Ale mnie interesuje sytuacja przeciwna. Jak myślicie - jak wy sami jesteście postrzegani na Tolunie? Czy ktoś może określił krótko waszą osobę jakimś epitetem, jakimś przydomkiem, czy może coś dłużej napisał na wasz temat....
Temat powstał bo przeczytałem ostatnio dwa określenia swojej osoby: Wojewódzki (ale z odzysku) i detektyw Sherlock ;-)
Odp. HK216 25 miesięcy temu
Nie mam pojęcia. Sądzę, ze jestem tu zbyt "młoda" stażowo abym mogła być rozpoznawalna. Jednak, ... może komuś podpadłam, bo wpisuje, że stawia mi 5*, a po chwili moja ocena spada. Jednak zaintrygowałeś mnie tym pytaniem…, bo nie zawsze ludzie postrzegają nas, tak jakbyśmy tego sobie życzyli.
komentarze:
HK216 25 miesięcy temu
Bardzo ładnie i sympatycznie. Dziękuję . . . . .
adamkowa 25 miesięcy temu
Młoda to jesteś chronologicznie.... Ale dojrzałością życiową i "tolunową" przewyższasz wielu... I jak nie wiesz, top napisze Ci jeszcze Twój przydomek (tak jak ja postrzegam): filozofka "Carpe diem" :-)
Czy lubicie sobie ponarzekać? / utworzony 25 miesięcy temu/
Jako ilustrację przytoczę dowcip.
Carska Rosja. W przedziale kolejowym siedzi Żyd i carski oficer. I ten pierwszy prze podróżą zjadł kilka słonych śledzi i jęczy: "Oj - jak mi się chce pić. Oj - jak mi się chce pić". Do kilku godzinach sytuacja staje się nie do wytrzymania. Oficer idzie do przedziału restauracyjnego, kupuje butelkę wody, wraca i daje ją Żydowi. Ten pochłania ją jednym haustem, ociera usta i zaczyna: ""Oj - jak mi się chciało pić. Oj - jak mi się chciało pić"....
A jak to jest u Was? Czy takie wieczne narzekanie sprawia, że czujecie się lepiej (na zasadzie przeciwieństwa). Czy wręcz przeciwnie - was to dołuje?
Odp. Ja powiem w ten sposób, obserwując naszych rodaków, ich zachowania, reakcje to stwierdzam, że mają inteligencję emocjonalną. Lubimy się śmiać, chętnie nawiązujemy nowe kontakty, chwalimy się zdobytymi osiągnięciami, oczywiście jeżeli nam się coś nie udało, to natychmiast stwierdzamy, kto jest winien takiemu nieszczęściu. Jeżeli w grupie znajdzie się energiczny, ale sfrustrowany jegomość, natychmiast reszta wtóruje, narzeka, kłóci się, krzyczy. Jeżeli pojawi się napój procentowy, to jeszcze bardziej okazujemy waleczność, pragnąc zaznaczyć swoją indywidualność. Wystarczy popatrzeć na zgromadzenie się ludzi w jakieś sprawie. Byłam świadkiem takiego zachowania, (w roli głównej tłum ludzi, taczka) jedna pani do drugiej- co się tu dzieje; na co pierwsza będą wywozić kogoś na taczce; a to dobrze, bo wszyscy to złodzieje. Okazało się, że był to happening młodych ekologów, którzy zachęcali ludzi do sadzenia drzewek.Zwróćmy uwagę na wyniki sondażowe przed wyborami. Jedna plotka, wydarzenie, a natychmiast zmieniają się nasze preferencje.
Mimo wszystko, szkoda, że nie kierujemy się inteligencją rozumu!!! Bo boję się, w jakiej Polsce obudzę się 10 października.
Świat idzie naprzód.... Ale czy my jesteśmy szczęśliwsi? /utworzony adamkowa na 2011-07-18/
W ostatnim stuleciu dokonał się ogromny postęp technologiczny... Ale chyba człowiek za tym nie nadąża. Bo wbrew pozorom - wynalazki nie przynoszą ludziom szczęścia. W pogoni za tym, żeby być "na bieżąco" poświęcamy coraz więcej energii... I też z drugiej strony - jakby postęp był warunkiem poczucia szczęścia - toby Indianie z dżungli amazońskiej już dawno wyschli ze zgryzoty. A wydaje mi się, że ich poczucie szczęścia jest odwrotnie proporcjonalne do ich zamożności Cytując proboszcza z "U Pana Boga w ogródku": "Postęp, to nie jest kategoria moralna Wasyl. Jest taki postęp co ku lepszemu prowadzi i taki, co na zatracenie wiedzie. Elektryczne kotły w piekle, to tez jest postęp"... Mi się czasem marzy - takie "proste" życie.... A co wy o tym sądzicie?
Odp. Ostatnio w telewizji (nie będę reklamowała stacji) słuchałam wypowiedź profesora Janusza Czapińskiego, który przedstawił wyniki sondażu- 80% naszego społeczeństwa uważa się za szczęśliwych. Brano pod uwagę między innymi wykształcenie, poglądy polityczne, sytuację ekonomiczną. Tak sobie myślę, że tak może być. Dlaczego?Oddzielam naszą narodową przywarę- narzekania, „obsobaczania” wszystkich i wszystkiego w kontaktach interpersonalnych. Odbywa się to jednak tak na wszelki wypadek, bo przecież nie mogę pokazać, że jest mi lepiej od sąsiada.
Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ludzie wypowiadając się anonimowo, są skorzy do pochwalenia się dobrymi odczuciami. Przed kamerą (ten sam człowiek) – zaczyna lamentować, narzekać i oskarżać wszystkich za jego nieszczęścia. Fakt, że ludzie żyją w tej chwili bardziej „okopani” w swoim wąskim gronie, ale sądzę że wynika to z tempa życia. Chętniej gromadzimy dobra, ale również inwestujemy w siebie (wiedzę i umiejętności). Jesteśmy szczęśliwi gdy po ciężkim dniu, możemy złapać oddech, wypić kawę, lampkę wina w towarzystwie najbliższych. Czy to również nie jest szczęście?
Czy lubicie sobie ponarzekać? /utworzony adamkowa na 2011-10-02/
Jako ilustrację przytoczę dowcip. Carska Rosja. W przedziale kolejowym siedzi Żyd i carski oficer. I ten pierwszy prze podróżą zjadł kilka słonych śledzi i jęczy: "Oj - jak mi się chce pić. Oj - jak mi się chce pić". Do kilku godzinach sytuacja staje się nie do wytrzymania. Oficer idzie do przedziału restauracyjnego, kupuje butelkę wody, wraca i daje ją Żydowi. Ten pochłania ją jednym haustem, ociera usta i zaczyna: ""Oj - jak mi się chciało pić. Oj - jak mi się chciało pić".... A jak to jest u Was? Czy takie wieczne narzekanie sprawia, że czujecie się lepiej (na zasadzie przeciwieństwa). Czy wręcz przeciwnie - was to dołuje?
Odp. Ja powiem w ten sposób, obserwując naszych rodaków, ich zachowania, reakcje to stwierdzam, że mają inteligencję emocjonalną. Lubimy się śmiać, chętnie nawiązujemy nowe kontakty, chwalimy się zdobytymi osiągnięciami, oczywiście jeżeli nam się coś nie udało, to natychmiast stwierdzamy, kto jest winien takiemu nieszczęściu. Jeżeli w grupie znajdzie się energiczny, ale sfrustrowany jegomość, natychmiast reszta wtóruje, narzeka, kłóci się, krzyczy. Jeżeli pojawi się napój procentowy, to jeszcze bardziej okazujemy waleczność, pragnąc zaznaczyć swoją indywidualność. Wystarczy popatrzeć na zgromadzenie się ludzi w jakieś sprawie. Byłam świadkiem takiego zachowania, (w roli głównej tłum ludzi, taczka) jedna pani do drugiej- co się tu dzieje; na co pierwsza będą wywozić kogoś na taczce; a to dobrze, bo wszyscy to złodzieje. Okazało się, że był to happening młodych ekologów, którzy zachęcali ludzi do sadzenia drzewek.Zwróćmy uwagę na wyniki sondażowe przed wyborami. Jedna plotka, wydarzenie, a natychmiast zmieniają się nasze preferencje.
Mimo wszystko, szkoda, że nie kierujemy się inteligencją rozumu!!! Bo boję się, w jakiej Polsce obudzę się 10 października.
Uczciwość - czy się opłaca? /utworzony asiula100784 na 2011-09-09/
Stephen Foster pracuje jako zaopatrzeniowiec w firmie Co-operative w północnej Anglii wraz ze swoja dziewczyną zauważyli dużo większą sumę niż zwykle na odcinku z banku. Zdziwiony Foster sprawdził to w bankomacie. Faktycznie - z dnia na dzień stan jego konta powiększył się o... 800 tysięcy funtów! Wpłacono mu pensję w wysokości 1,4 mln funtów brutto. Jako uczciwy pracownik nie zrobił jednak tak, jak pewna para, której bank omyłkowo przelał dużą sumę. I nie wypłacił sobie tych pieniędzy i nie uciekł. Zamiast tego poinformował pracodawcę o pomyłce i oddał pieniądze. Sama nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji, a Wy?
Odp. Zdecydowanie TAK. Masz lustro, w którym każdego dia się przyglądasz. fajnie jest powiedzieć tej drugiej stronie- JESTEM DOBRYM CZŁOWIEKIEM
"Życie jest za krótke, aby się nim przejmować..." /utworzony adgamp na 2011-09-03/
Co sądzisz o tych słowach- czy należy brać je z prrzymrużeniem oka czy przyjąć jako dewizę?
Odp. Czy wzloty i upadki przyjmować z dystansem?Kryzys, lub jak inni nazywają trudne momenty w życiu człowieka MOGĄ, ale nie muszą prowadzić do dezorganizacji życia psychicznego i społecznego człowieka. Twierdzę również, że kryzys może być etapem twórczego wyzwolenia, mobilizując wszystkie siły jesteśmy w stanie stworzyć nową jakość, wartość dodaną własnego rozwoju. Tak więc każdy kryzys, trudny moment w życiu człowieka może być początkiem wzlotów. Fajnie to brzmi, ale wiemy, że świat jest piękny gdy człowiek jest szczęśliwy. Jednak w sytuacji kryzysu, często załamuje ręce. Niektóre sytuacje okazują się dużym zaskoczeniem, nie zawsze jesteśmy w stanie sobie poradzić, potrzebujemy pomocy bliskich. W takich sytuacjach nie wolno się poddawać- należy stawiać sobie nowe zadania, „zająć głowę”. Uważam, że to rodzice w procesie wychowania powinni wzmacniać pewność siebie u własnego dziecka, nauczyć przezwyciężać słabości, wzmacniać jego osobowość w chwili krytyki (uświadamiać, że krytyka może być życzliwa i konstruktywna). Dopiero tak przygotowane dziecko do funkcjonowania w życiu społecznym będzie rozumiało, co znaczy zachować dystans do swoich sukcesów (brakiem dystansu do osiąganych sukcesów jest „woda sodowa”, a to prowadzi do UPADKU) i dystans do swoich upadków (przyjęcie krytyki, umiejętność przeanalizowania dotychczasowych kroków postępowania) może stać się kolejnym sukcesem.
Tak więc, czy można nasze życie, nasze uczłowieczenie przyjmować z przymrużeniem oka- NIE. Przecież, to my przekazujemy wartości swoim dzieciom i bardzo chcemy, aby nasze dziecko było przedłużeniem rodu.
Polityka, politycy i nadchodzące wybory. Na kogo głosowac? Na kogo ty bedziesz głosował? /utworzony anwi23 na 2011-10-01/
Politycy w tegorocznej kampanii składają obietnice na potęgę. Wiele z nich ma bardzo lokalny charakter – czytamy w "Rzeczpospolitej". Przy okazji gazeta przypomina niezrealizowane obietnice składane przez nich w poprzednich kampaniach wyborczych. Teraz politycy również obiecują. Np. podróżujący po Polsce premier obiecał m.in. producentom w Korycinie na Podlasiu pomoc w rozwiązaniu ich kłopotów ze sprzedażą miejscowego sera, w Kuźnicy Białostockiej celnikom zbliżenie ich uprawnień i pensji do tych, jakie posiadają inne służby mundurowe, a w Świdwinie - subwencję z budżetu państwa, która pozwoli obniżyć ceny, jakie płacą rodzice posyłający dzieci do przedszkoli. Źródło: onet.pl
Odp. Trzeba mieć odwagę, aby stanąć przed tłumem "kiboli", przed niezadowolonymi ludźmi i w pretensjach (że deszcz, że pogoda paprykę zniszczyła, że kury nie znoszą "kwadratowych" jaj, że mąż pijak i nie ma co do gara włożyć, etc.). Pięknie pokazać gospodarską wizytę Kaczyńskiego, Napieralskiego, wszystko jest "och i ach", ale co z tego wynika później. PIS i SLD już byli przy władzy, gdy nie było kryzysu. Pokazali na co ich stać. Tym panom już dziękuję. Pójdę głosować na tych, którzy już WYKAZALI, że w dobie kryzysu na całym świecie zachowują się odpowiedzialnie. Nie wierzę ludziom, którzy potrafią tylko krytykować- TO JEST MOBBING. Nie toleruję ludzi, którzy w imię wyższych celów (własnych celów) są w stanie podzielić społeczeństwo. W imię pognębienia śmiertelnego wroga (Tuska), można sprzymierzyć się z „kibolami”, przymknąć oko na ich zachowanie, poręczyć za przestępcę . Nie toleruję ludzi, którzy uważają, że w lepszej dzielnicy się urodzili, i z tego tytułu są lepsi. Nie toleruję ludzi, którzy odgrażali się, że po ujawnieniu "szafy Lesiaka", opublikują wszystkie materiały jakie SB zbierało na jednego z nich. Rządził i nic nie zrobił i nic nie ujawnił (dlaczego?, czyżby były niewygodne materiały?). Takich przykładów można mnożyć. Nie należę do żadnej partii i nie jestem szczególnym kibicem PO, ale analizuję czyny, postępowanie.
witam, czy zgadzacie sie z powiedzeniem Foresta Gumpa ;zycie jest jak pudelko czekoladek i jak to rozumiecie? /utworzony anna.magda na 2011-09-28/
Zycie jest dla nas niesamowite, nigdy nie wiemy co do nas przyjdzie i co jeszcze nasspotka, nigdy nie myslalam,ze bede podrozowac po swiecie i stalo sie, widzialam mnostwo pieknych miejsc, nie pomyslalam,ze bede jak 40 latka konczyc drugie studia i tak bylo, naucze sie kolejnych rzeczy, miedzy innymi dwoch obcych jezykowi tak sie stalo.A jak jest u WAS?
Odp. ŻYCIE JEST JAK PUDEŁKO CZEKOLADEK… …nigdy nie wiesz, na co trafisz. Cytat znany, sądzę każdemu!Każdy dzień naszego życia to kolejne, zapieczętowane pudełko czekoladek. To ty będziesz decydował, którą wybrać po jej otwarciu o kształcie, smaku czekoladki. Kusić będą wszystkie, ale którą wybrać? Raz trafisz na coś bardzo słodkiego, intrygującego, a innym razem słodycz zostanie przyćmiona goryczką. Im więcej czekoladek spróbujemy, tym większe doświadczenia w smakowaniu życia. Smakuj, ciesz się doznaniami i nie przejmuj się, że jakiś smak nie będzie Tobie odpowiadał. Następnym razem tej czekoladki nie weźmiesz do ust, bo jej nie kupisz.
Teoria względności Einsteina została obalona! Neutrina szybsze od światła. /utworzony agusia 10 na 2011-09-23/
Dzisiaj dowiedziałam się o tym niesamowitym odkryciu i niestety teoria Einsteina legła w gruzach.Mój syn jak się o tym dowiedział to się rozpłakał ze szczęścia bo długo na to czekał.Jak sądzicie,ile jest możliwości do wykorzystania?
Odp. "Odkryto subatomową cząstkę poruszającą się szybciej od światła. Zaskakujące odkrycie w jednym z największych na świecie laboratoriów cząstek. Wydawało się, że nic nie może się poruszać szybciej niż prędkość światła, teraz naukowcy na całym świecie zostali zmuszeni do przemyślenia szczególnej teorii względności Alberta Einsteina, jednej z podstaw fizyki. Słynne równanie E=MC2 może przestać obowiązywać!!"Teraz potrwa długa faza ponownego weryfikowania wyników i analizowania ich pod kątem obowiązujących modeli fizycznych i tego jak na nie wpłynęłoby zakwestionowanie jednego z podstawowych prawideł nowoczesnej fizyki oraz twierdzenia, że nic nie może się poruszać szybciej od światła.
No cóż, gdyby to była prawda, to podręczniki muszą być zweryfikowane i całkowicie przebudowane. Myślenie nauczycieli fizyki- również. Pokora, pokora i jeszcze raz pokora do prawd objawionych.
"Życie jest za krótke, aby się nim przejmować..." /utworzony adgamp na 2011-09-03/
Co sądzisz o tych słowach- czy należy brać je z prrzymrużeniem oka czy przyjąć jako dewizę?
Odp. Czy wzloty i upadki przyjmować z dystansem?Kryzys, lub jak inni nazywają trudne momenty w życiu człowieka MOGĄ, ale nie muszą prowadzić do dezorganizacji życia psychicznego i społecznego człowieka. Twierdzę również, że kryzys może być etapem twórczego wyzwolenia, mobilizując wszystkie siły jesteśmy w stanie stworzyć nową jakość, wartość dodaną własnego rozwoju. Tak więc każdy kryzys, trudny moment w życiu człowieka może być początkiem wzlotów. Fajnie to brzmi, ale wiemy, że świat jest piękny gdy człowiek jest szczęśliwy. Jednak w sytuacji kryzysu, często załamuje ręce. Niektóre sytuacje okazują się dużym zaskoczeniem, nie zawsze jesteśmy w stanie sobie poradzić, potrzebujemy pomocy bliskich. W takich sytuacjach nie wolno się poddawać- należy stawiać sobie nowe zadania, „zająć głowę”. Uważam, że to rodzice w procesie wychowania powinni wzmacniać pewność siebie u własnego dziecka, nauczyć przezwyciężać słabości, wzmacniać jego osobowość w chwili krytyki (uświadamiać, że krytyka może być życzliwa i konstruktywna). Dopiero tak przygotowane dziecko do funkcjonowania w życiu społecznym będzie rozumiało, co znaczy zachować dystans do swoich sukcesów (brakiem dystansu do osiąganych sukcesów jest „woda sodowa”, a to prowadzi do UPADKU) i dystans do swoich upadków (przyjęcie krytyki, umiejętność przeanalizowania dotychczasowych kroków postępowania) może stać się kolejnym sukcesem.
Tak więc, czy można nasze życie, nasze uczłowieczenie przyjmować z przymrużeniem oka- NIE. Przecież, to my przekazujemy wartości swoim dzieciom i bardzo chcemy, aby nasze dziecko było przedłużeniem rodu.