W ostatni weekend byliśmy we trójkę sami. Czyli mój Pan, nasz Synek i ja :)
Mam w swoich obowiązkach całkowitą opiekę nad naszym synkiem. Mój Pan oczywiście też się Nim opiekuje, bawi się itd, ale to jednak ja się Nim głównie opiekuje i zajmuje :)
W sobotę była piękna pogoda, więc pojechaliśmy na plażę w Sopocie. Było ciepło i słonecznie, ale wiał dosyć chłodny wiatr. Ja miałam na sobie krótkie białe spodenki jeansowe odsłaniające ledwo pośladki i bluzę z kapturem zapinaną na zamek. W pewnym momencie jak się bawiłam z naszym Synkiem, Pan kazał mi ściągnąć bluzę i miałam być na plaży od pasa w samym staniku. Jak stwierdził: Jesteś zgrabną dupą, więc powinnaś pokazywać swoje ciało. A chce się tobą suko chwalić. Więc rusz dupę i ściągaj tę bluzę.
Ściągnęłam więc z siebie tę część garderoby i poskładałam ją ładnie na kocu, który mieliśmy rozłożony na piasku. Mimo że słońce grzało tego dnia, to hulający wiatr przeszkadzał w korzystaniu z promieni słonecznych. Ja ogólnie jestem strasznym zmarzluchem i niestety będąc tam, cała się trzęsłam z zimna, jak wiatr mocniej zawiał. Tego dnia byłam więc jedyną rozebraną do tego stopnia osobą na plaży.
Mimo wszystko starałam się wytrzymać dla mojego Pana i bawiłam się dalej z naszym Synkiem. W pewnym jednak momencie Chłopiec przestał się mnie słuchać i postanowił pójść przed siebie prosto do morza. Poszłam za nim, żeby mieć Go na oku, a kiedy Synek za bardzo zbliżył się do wody, złapałam go, zanim ten wszedł do wody. Ten zaczął się wyrywać i uderzył mnie pięścią w twarz, strasznie się denerwując. Postawiłam go na ziemi i zwróciłam, mu najdelikatniej jak tylko umiałam w tej sytuacji, że nie wolno się tak zachowywać.
Kiedy dojechaliśmy do domu i wykonałam swoje obowiązki, pomagając mojemu Panu i naszemu Synkowi zdjąć ubranie a na końcu sama się rozebrałam z powrotem do samej bielizny. Miałam na sobie czarny staniczek z kwiecistymi czerwonymi wzorkami i takie same stringi.
-----------------------------
REKLAMA
-----------------------------
Po jakimś czasie szłam z holu do salonu, żeby, zapytać się mojego Pana czy ma ochotę na coś do picia, ten krzyknął do mnie:
KRASNAL
Jest to komenda, na którą muszę czekać przy nogach Pana w pozycji klęczącej i mając dłonie splecione na tyle głowy.
Natychmiast więc przyjęłam odpowiednią pozycję i czekałam na kolejne rozkazy.
Po chwili usłyszałam, że dzisiaj się zachowałam skandalicznie na plaży.
Po pierwsze zwróciłam uwagę naszemu dziecku, co mi nie wolno robić. Po drugie odeszłam z Nim, na odległość powyżej 150 m od mojego Pana co tym bardziej mi nie wolno robić i po trzecie, naraziłam Jego zdrowie i bezpieczeństwo, pozwalając mu podejść tak blisko morza, dlatego spotka mnie za to kara.
Zanim poszłam do naszego pokoju tortur, sprawdziłam, co się dzieje u naszego synka. Chłopiec spał smacznie. Co prawda mamy zawsze ze sobą elektryczną nianię, ale wolę mimo wszystko sprawdzić.
Po kilku minutach dotarłam do piwnicy, gdzie czekał już na mnie mój Pan. Ten jak tylko mnie zobaczył, stwierdził — no nareszcie suko. Rusz tę dupę, ściągaj te szmaty i ustaw się w tym miejscu — pokazał mi palcem.
Szybko się rozebrałam z bielizny i stanęłam na miejscu, które wskazał mi Pan. Po chwili związał mi ręce na plecach w okolicy łokci i nadgarstków. Oraz przypiął mi do kostek rozpórkę teleskopową. Następnie do tej rozpórki Pan przypiął linę, a ja już po chwili wisiałam, do góry nogami.
---------------------------------
REKLAMA
---------------------------------
Kiedy tak wisiałam, Pan podszedł do mnie i mocnym chwytem złapał mnie za jedną pierś, a potem chwilę odczekał i zrobił to samo z drugą piersią.
Wziął bata i zaczął mnie nim uderzać po plecach, kroczu i piersiach. Miałam dostać początkowo 30 uderzeń na plecy, 15 na krocze i na piersi 20. Oczywiście musiałam liczyć na głos każde uderzenie i dziękować Mu za wymierzenie mi kary. Za każdą pomyłkę miałam dostać 5 dodatkowych. A że mój Pan wymyślił sobie taki system, że na początku 4 razy uderzył mnie w plecy, potem 10 razy na piersi i 7 na krocze to łatwo było mi się pomylić. I tak naprzemiennie mnie karał. W ten oto sposób dostałam dodatkowo 15 uderzeń na plecy, 40 uderzeń na piersi i 5 na krocze.
Kiedy Pan skończył tą masakrę byłam wykończona.
To jednak nie był koniec moich cierpień tego dnia. Pan chciał przejść do kolejnej części swojego planu kiedy usłyszeliśmy płacz naszego dziecka. Jako że ja nadal byłam podwieszona, to poszedł mój Pan, sprawdzić co się stało. Zanim wyszedł, udało mu się założyć na moje sutki zapięcia z metalowymi i falowanymi zapięciami więc tym większe czekały mnie przy nich doznania.
-----------------------------
REKLAMA
-----------------------------
Znając więc zasady tego zadania, w
Ponad pół godziny później mój Pan wrócił, co prawda słyszałam wszystko, co się działo przez elektryczną nianię, ale kiedy mój Pan potwierdził, że wszystko jest ok i mały znowu jest głodny, to szybko mnie uwolnił i wróciliśmy do góry. Mój Pan do swoich zajęć a ja do opieki nad dzieckiem i zajmowaniu się dzieckiem.
Wieczorem kiedy już dziecko zasnęło, wróciliśmy do sali tortur, gdzie ponownie musiałam się rozebrać do naga. Tym razem jednak Pan kazał mi postawić na środku sali, tzw. hiszpańskiego konia dla niewtajemniczonych jest to narzędzie tortur i dyscyplinowania. Jest to belka na dwóch stojakach przypominająca wyglądem grzbiet konia a jego powierzchnia, na której ofiara siada, jest ostra. Im więc ofiara dłużej na niej siedzi, tym bardziej cierpi.
Przeciągnęłam więc to narzędzie tortur na środek pokoju, a następnie Pan związał mi ręce za plecami i kazał mi wejść okrakiem na grzbiet tej konstrukcji. Nogi mi zwisały, więc Pan podwiązał mi jedną i drugą nogę w kostkach, a następnie zmuszając mnie do lekkiego zgięcia ich w kolanach, Pan przywiązał resztę tych sznurów do wystających elementów tej konstrukcji. Następnie Pan wziął nową linę, miała z pół metra, obwiązał nim i zrobił supeł w miejscu zgięcia w kolanie, tak samo oplótł mi drugą nogę podobną liną. Na końcu obu tych sznurów były już zrobione małe pętle
więc kiedy już skończył przygotowania, a ja męczyłam się już pierwsze minuty, Pan poszedł do stołu na końcu sali i przyniósł kilka ciężarków. Każdy z nich był w formie kuli i każdy ważył 1,5kg.
Kiedy więc Pan przypiął pierwsze ciężarki, a one spowodowały, że jeszcze bardziej się wbiłam w ostrą krawędź belki, to poczułam, że będzie naprawdę ciężko.
Pan zapowiedział, że co 5 minut będzie dodawać kolejne ciężarki. Dodatkowo bił mnie szpicrutą po udach, łydkach, brzuchu i piersiach. Wytrzymałam na tym narzędziu tortur niecałe 20 minut. Po uwolnieniu mnie uprawialiśmy jeszcze seks. Choć byłam cała obolała, to było cudownie.
--------------------
Pamiętaj drogi/droga czytelniku/czytelniczko że jeśli chcesz popisać lub masz jakieś pytania, to napisz do mnie maila.
kicia.s@tlen.pl