Od zawsze mam spore problemy z równowagą podczas różnych ćwiczeń fizycznych, więc mój Pan musiał to wykorzystać.
Kilka dni temu wieczorem, poszłam z moim Panem do Jego sali tortur. Byłam naga i bez obuwia, mój Pan związał mi ręce ze sobą na plecach, następnie przełożył część liny przez hak, który miałam nad moją głową i owinął nią moją szyję, robiąc na końcu supeł. Drugi koniec tego sznura mój Pan wziął do ręki i stanął przy mojej głowie, jednocześnie każąc mi podnieść jedną nogę a konkretnie stopę i unieść ją jak najbliżej mojego Pana. Ten złapał ją w pewnym momencie i obwiązał mi ją na wysokości kostki, przez co musiałam utrzymywać balans ciała na jednej nodze.
Przez pierwsze kilkanaście minut Pan przyglądał mi się, siedząc blisko i obserwując, jak sobie radzę w tej niewygodnej pozycji. Pilnowałam się cały czas, żeby nie stracić równowagi, każdy odchył w jedną lub drugą stronę powodował, że automatycznie chciałam zmienić położenie drugiej nogi jednak w jednym i drugim mogłam się udusić jeśli bym się nie opamiętała i złapała odpowiedniego balansu.
Kilkanaście minut później mój Pan postanowił się pobawić moim kosztem.
Kiedy więc nadal walczyłam, żeby nie stracić równowagi, mój Pan postanowił dodatkowo utrudnić mi to zadanie, bijąc mnie drewnianym wskaźnikiem nauczycielskim po udzie, na którym stałam. Najpierw robił to bardzo lekko, ale w pewnym momencie uderzył tak mocno, że raptownie straciłam kontrolę, chcąc odsunąć nogę od zagrożenia i zaczęłam się dusić, więc mimo bólu szybko musiałam odzyskać równowagę. Z kącików moich oczu zaczęły spływać pierwsze łzy. Pan dał mi chwilę odsapnięcia, żebym odzyskała kontrolę i znowu zaczął mnie bić po udzie, kilka razy bardzo lekko aż w końcu uderzył mocno, aż wrzasnęłam z bólu. Oczywiście ponownie straciłam kontrolę i zaczęłam się dusić, jednak tym razem odzyskanie kontroli nad ciałem było dużo trudniejsze i potrzebowałam dużo więcej czasu, żeby się uspokoić i opanować kaszel spowodowany brakiem możliwości wzięcia oddechu. W pewnym momencie, oczy miałam pełne łez, przez co nic nie widziałam.
Podniosłam palec, żeby zgłosić Panu, że chce coś powiedzieć.
Gadaj szmato — usłyszałam.
Błagam Pana, litości. Kończmy to już — powiedziałam ochrypniętym i zmęczonym głosem.
Stul pysk niewolnico — mówiąc to, Pan uderzył mnie wskaźnikiem po pośladkach. Przez co głośno jęknęłam oraz spowodowało, że zaczęłam się znowu dusić, tracąc balans ciała. Więc musiałam odzyskać szybko kontrolę.
Kiedy ja walczyłam, żeby odzyskać równowagę i stanąć na tej jednej nodze mój Pan mówił:
Nie będziesz mi tu tępa szmato mówiła co robić. Ja decyduje kiedy będzie koniec. Rozumiemy się?
Tak Panie.
Znowu oberwałam po udzie na tyle mocno, że wrzasnęłam z bólu i straciłam balans ciała, przez co zaczęłam się dusić i nie potrafiłam znaleźć balansu ciała. Byłam już na tyle zmęczona i obolała, że nie potrafiłam już sobie poradzić z tym zadaniem. Mój Pan, widząc, co się dzieje, szybko zareagował i zdjął mnie z tego haka, a następnie położył na podłodze, żebym nie zrobiła sobie krzywdy.
Mimo że leżałam nadal związana na tej podłodze od kilku minut, nadal kaszlałam, nacisk na tchawice był na tyle silny na końcu, że ledwo mogłam złapać oddech. Niestety dodatkowo zaczęłam panikować, co tym bardziej mi nie pomogło. Pan przyniósł mi wodę w butelce 0,5 l, pomógł mi usiąść i kazał mi się napić. Byłam tak spragniona, że chciałam wypić wszystko za jednym zamachem. Niestety nie było mi to dane, bo Pan w pewnym momencie kiedy wypiłam kilka łyków, zabrał mi butelkę spod nosa, mówiąc:
Tyle musi ci wystarczyć suko.
Dziękuję Panie.
Popchnął mnie ręką w ramie, przez co położyłam się całym ciałem na podłodze. Następnie powiedział:
-Dzisiejszą noc spędzisz tutaj, chociaż mam nadzieję, że tylko częściowo. Masz za zadanie uwolnić się z węzłów i pójść spać na swoje miejsce. Jeśli rano mnie nie obudzisz i znajdę cię tutaj, to dostaniesz później karę. Rozumiemy się?
- Tak Panie.
Koniec