Wczoraj musiałam pójść po zakupy do CH z Synkiem. To była środa, ok godziny 12
Przygotowałam listę zakupów i przebrałam się w ciuchy, które przygotował dla mnie mój Pan. Miałam więc na sobie króciutką sukienkę mini, która ledwo zasłaniała całą pupę.
Będąc już na miejscu, poszliśmy do supermarketu, tam zaczęłam brać rzeczy z listy zakupów. Synek cały czas był ze mną i rozmawialiśmy ze sobą wygłupiając się. W pewnym momencie ktoś mnie klepnął w ramię, odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę z czasów liceum. Pogadałyśmy chwilę i obiecałyśmy sobie, że się kiedyś umówimy na spotkanie. Już miałam iść z moim Dzieckiem dalej kiedy patrzę, rozglądam się wszędzie, a nie ma Go nigdzie. Idę alejką w jedną stronę rozglądając się wszędzie, potem ruszyłam w drugą stronę, nie mogąc Go nigdzie znaleźć zaczęłam powoli wariować coraz bardziej o tym co się wydarzyło z moim Dzieckiem i jak trzeba być beznadziejną matką, żeby Je zgubić.
W pewnym momencie usłyszałam znajomy śmiech i zobaczyłam mojego Synka na rękach mojego Pana. Trzęsąc się cała ze stresu, nie wiedziałam, co się dzieje. Zastanawiałam się, co Pan tutaj robi o tak wczesnej porze i czemu zabrał Synka, nie mówiąc mi nic o tym. Byłam wściekła na mojego Pana, że ten nic mi o tym nie powiedział, chcąc, żebym się zamartwiała przez ten cały czas.
Wzięłam natychmiast Synka na ręce, wyjaśnił mi wtedy, że kiedy rozmawiałam, że znajomą, Tata przyszedł i zabrał Go ze sobą. Słysząc to, ciekły mi łzy ze zdenerwowania i zamartwiania się.
Godzinę później wróciliśmy wszyscy do domu, byłam nadal zła na mojego Pana za to jak zostałam przez Niego potraktowana. Kiedy więc nasz Synek poszedł się bawić do swojego pokoju. Ja zostałam sama ze swoim Panem i chciałam z nim wyjaśnić tę sprawę.
Pan jakby nigdy nic poszedł do salonu i kazał mi przygotować drinka. Ja jednak odmówiłam, chcąc Mu pokazać, że jestem na Niego zła.
Pan, widząc mój bunt, dał mi jeszcze jedną szansę:
Niewolnico, ostrzegam cię, daje ci ostatnią szansę. Rusz dupsko i zrób mi tego jebanego drinka. Masz 20 sekund, jak do tego czasu nie dostanę drinka to…
Dobrze Panie - podeszłam do kuchni i zrobiłam to czego ode mnie oczekiwał. Kiedy zbliżyłam się do mojego Pana, żeby podać Mu tego drinka, wylałam Mu go na Jego głowę.
Głupia pizdo coś ty zrobiła.
Pan natychmiast podniósł się na równe nogi i uderzył mnie w policzek na tyle mocno, że upadłam na podłogę. Nie zdążyłam się nawet zorientować, co się wydarzyło, kiedy Pan złapał mnie za włosy i pociągnął za sobą. Po chwili byliśmy w pokoju tortur, gdzie stałam naprzeciw Niego zupełnie naga. Miałam skórzane opaski na nadgarstkach jak i na kostkach i po chwili zostałam przykuta nimi do drewnianej konstrukcji o kształcie X stojącej przy ścianie pokoju.
Zostałam poinformowana przez mojego Pana, że w ramach kary otrzymam 140 uderzeń po tyłku i kroczu.
Mijały minuty, a ja coraz ciężej wytrzymywałam uderzenia. Coraz głośniejsze wrzaski wydobywały się z mojego gardła. Przy 78 razie zemdlałam.
Po jakimś czasie obudziłam się, leżąc na zimnej podłodze.
Pan dał mi jeszcze chwilę odpocząć, wiedząc, jaki będzie kolejny krok, podniosłam dłoń, prosząc o możliwość wypowiedzenia się, jednak nie otrzymałam zgody. Chciałam z Nim porozmawiać zwyczajnie i wyjaśnić tą sytuację.
Jako że jednak nie otrzymałam tej zgody, więc Pan kazał mi uklęknąć przed Nim na oba kolana, a następnie musiałam pocałować Go w Jego sygnet. Byłam nadal zła na mojego Pana, więc wciąż nie miałam ochoty całować Go w rękę. Wolałam dalej znosić kolejne kary, więc w ostatniej chwili odwróciłam głowę.
Pan, widząc moją reakcję, zamknął mnie w klatce i miałam czekać na dalsze ruchy. Dwie godziny później, mój Pan wrócił, zostałam uwolniona z klatki, a następnie Pan założył mi kajdanki na kostki oraz osobne na ręce. Kolejnym krokiem było to, że musiałam wejść do plastikowego kosza na śmieci. Jako że miałam skute ręce i nogi, więc Pan wziął mnie na ręce i włożył do środka. Musiałam kucnąć, żeby oprzeć się plecami o ścianę, a kiedy już to zrobiłam, Pan wziął mi ręce za głowę i przykuł je łańcuchem do rączki od pojemnika. Kiedy więc byłam już unieruchomiona, mój Pan przyniósł na taczce kilka dużych worków z kostkami lodu. Widząc, co mój Pan dla mnie szykuje, byłam przerażona.
Po kilku minutach byłam cała obłożona lodem i trzęsłam się z zimna. Wytrzymałam tak kolejne kilkanaście minut, a potem już błagałam Pana o zakończenie tej kary. Mój Właściciel wyjął swojego penisa, że spodni i kazał mi zrobić Mu loda, a jak ładnie to wykonam, to uwolni mnie.
Pan włożył mi więc swojego penisa do ust i zaczęłam się nim bawić i pieścić. Niebawem miałam całe usta wypełnione ciepłą lepką mazią, którą połknęłam.
Pan był zadowolony z tego jak wykonałam to zadanie więc zostałam uwolniona i pozwolił mi się okryć kocem, bo cała się trzęsłam z zimna. Pozwolił mi odpocząć chwilę i się rozgrzać. Po kilku minutach wrócił i zapytał:
I jak suko, przemyślałaś swoje zachowanie?
Tak mój Panie.
I jakie masz wnioski?
Nadal nie zmieniłam zdania. Nie przeproszę Pana, dopóki nie porozmawiamy.
Głupia kurwo nie zapominaj się. Jesteś niewolnicą a ja twoim Panem. Masz być posłuszna.
Pan złapał mnie ponownie za włosy i zaprowadził do mojej dawnej celi, gdzie spałam. Nie było tam teraz łóżka, tylko sama ubikacja. Po chwili założył mi kajdany na ręce i na nogi oraz metalową obrożę na szyję. Wszystko to, zostało ze sobą połączone łańcuchem. A od obroży szedł jeszcze jeden łańcuch, który był przypięty do ściany. Pan po chwili wyszedł z mojej celi i zamknął za sobą drzwi, zostawiając mnie samą w zupełnej ciszy. Nie było tam żadnego okna ani niczego innego poza mała kratką wentylacyjną. Dobrze, że przynajmniej Pan zostawił mi latarkę, bo tak to bym miała tam zupełnie ciemno i nic bym nie widziała. Całe szczęście, że oprócz tego Pan nie zabrał mi koca, którym byłam okryta po poprzedniej torturze.
Sekundy zamieniały się w minuty a te w godziny. Próbowałam przespać ten czas, jak byłam tam zamknięta, ale ile można było spać.
A jak zasnęłam, a potem się obudziłam, to nie wiedziałam, ile czasu przespałam. Może minutę, pięć a może parę godzin?
W pewnym momencie zaczęłam wariować wręcz, zaczęłam krzyczeć na cały głos, próbowałam uwolnić się z tych łańcuchów i wyjść na własną rękę z tej celi jednak miałam za mało sił. Z tej niemocy rozpłakałam się i położyłam się na podłodze i wkrótce zasnęłam.
Po jakimś czasie obudziłam się znowu, ale świat, który mnie otaczał wyglądał dokładnie tak samo jak wcześniej, była zupełna ciemnica a dzięki temu, że moje oczy były już przyzwyczajone do mroku, to byłam w stanie wszystko zobaczyć. Próbowałam dalej spać, żeby szybciej przeżyć ten czas bycia w zamknięciu. Najgorsze było dla mnie to, że nie wiedziałam, ile już czasu tutaj jestem. Choć nie czułam głodu, to czułam zupełną pustkę w żołądku, piłam wodę, ale byłam już tutaj zamknięta parę godzin czy cały dzień a może dni. Choć jak chodziłam po swojej celi, to byłam okryta cały czas kocem, a przynajmniej ramiona, plecy i klatkę piersiową to było mi nadal zimno. Na szczęście było znacznie lepiej kiedy kładłam się na podłodze i zwijając się w kłębek, przykrywałam się cała, zaczynając od końcówek palców u stóp po samą szyję.
Kiedy znowu udało mi się zasnąć, przyszedł mój Pan i zapytał się:
To, co niewolnico, przemyślałaś swoje ostatnie zachowanie?
Tak mój Panie, przepraszam i obiecuje, że nie będę się tak więcej zachowywać.
Dobrze suko, cieszę się, że w końcu zrozumiałaś. A teraz pocałuj mnie w dłoń.
Pan podłożył mi pod twarz swoją dłoń, a ja pocałowałam ją. Po chwili mój Pan uwolnił mnie z kajdan i zabrał do góry. Kiedy wyszłam z celi, poraziło mnie włączone światło, więc musiałam się na nowo przyzwyczaić do niego. Okazało się, że byłam zamknięta w zupełnej izolacji przez 3 dni.
Koniec