Duchowość jako świadomość chwili obecnej 
Życie w prawdzie
→ człowiek jako świadomy twórca swojego wewnętrznego świata.
Papież Leon XIII próbował przywrócić Kościołowi ludzkie oblicze.
Viktor Frankl dostrzegał sens nawet w cierpieniu.
Paul Watzlawick demaskował iluzję naszego postrzegania.
Raphael Bonelli wzywał do pokory i duchowego dojrzewania.
David Steindl-Rast przypominał o mocy wdzięczności.
A hagioterapia pokazała, że prawdziwe uzdrowienie zaczyna się tam,
gdzie człowiek na nowo rozpoznaje siebie jako istotę duchową.
Ta książka łączy te spojrzenia w jedną drogę ku wewnętrznej wolności –
dla ludzi, którzy pytają, dlaczego wierzą w to, w co wierzą,
i którzy są gotowi poznać samych siebie.
„Codzienne nowe zdziwienia” 
„Codzienne nowe zdziwienia” przesuwają uwagę z błędu na zachwyt,
z iluzji na odkrycie. ?
To przestrzeń uważności, gotowości do nauki i współczucia wobec siebie.
Bernadetta Soubirous uosabia dziecięcą ufność i zdumienie serca –
doświadczyła boskiej rzeczywistości pośród ubóstwa i prostoty.
Święta Emma z Gurk wyraża czynną miłość bliźniego, hojność
i przemianę cierpienia w duchową płodność.
Hildegarda z Bingen wnosi do duchowości twórczy, uzdrawiający i wizjonerski wymiar –
łączy ciało, ducha i kosmos w jedność.
Te trzy kobiety dopełniają bardziej intelektualno-filozoficzną linię
(Frankl, Watzlawick, Bonelli, Leon XIII, Steindl-Rast)
pierwiastkiem mądrości serca i intuicyjnego doświadczenia.
„Codzienne nowe zdziwienia” wplecione są tutaj jako głosy oddania,
zachwytu i wewnętrznego prowadzenia.
Między wiarą a świadomością – człowiek jako twórca swojego wewnętrznego świata.
Dlaczego wierzymy w to, w co wierzymy – i jak duchowość staje się doświadczeniem, a nie nauką.
Rozdział 1 – Codzienne nowe zdziwienia
Zachwyt, postrzeganie i świadomość chwili obecnej.
Steindl-Rast, Watzlawick, Frankl, Bonelli, Leon XIII, Bernadetta, Emma, Hildegarda.
Rozdział 2 – Głos ciszy
O sztuce słuchania – życia, samego siebie i boskiego głosu w nas.
Inspiracje: Mistrz Eckhart, Frankl, Teresa z Ávili i Bonelli.
Rozdział 3 – Kiedy życie się sprzeciwia
Jak wzrastać w kryzysach, nie łamiąc się.
Frankl (sens w cierpieniu), Watzlawick (samostworzone paradoksy),
Hildegarda (uzdrowienie poprzez harmonię).
Rozdział 4 – Wolność sumienia
Sumienie jako miejsce prawdziwego spotkania z Bogiem – poza posłuszeństwem.
Leon XIII, Bonelli, Edyta Stein i współczesna psychologia Ja.
Rozdział 5 – Wdzięczność jako modlitwa
Wdzięczność jako codzienna praktyka duchowa.
Steindl-Rast, Bernadetta, Franciszek z Asyżu i współczesna terapia uważności.
Rozdział 6 – Uzdrowienie spojrzenia
O mocy wewnętrznych obrazów – jak postrzeganie może prowadzić do uzdrowienia lub oddzielenia.
Watzlawick, Hildegarda, psychologia jungowska i hagioterapia.
Rozdział 7 – Miłość jako droga poznania
Miłość nie jako uczucie, lecz jako duchowa postawa.
Bonelli, Leon XIII, Emma z Gurk i teologia mistyczna.
Rozdział 8 – Człowiek jako modlitwa
Kiedy życie samo staje się liturgią – poza dogmatem.
Steindl-Rast, Hildegarda, Eckhart i idea twórczej świadomości.
Zakończenie:
Prawda jako droga.
Człowiek nigdy nie jest skończony – ale zawsze zdolny, by się przebudzić.
Rozdział 1 – Codzienne nowe zdziwienia 
1. Przebudzenie w codzienności 
Każdego dnia budzimy się w tym samym świecie – a jednak on nigdy nie jest taki sam.
Słońce stoi inaczej, nasz oddech brzmi inaczej, serce w nocy zebrało nowe ślady.
David Steindl-Rast nazywa duchowość „świadomością chwili obecnej”.
Nie zaczyna się ona w kościele ani w świątyni, lecz w prostej zdolności bycia tu i teraz.
Cud nie tkwi w tym, co nadzwyczajne, lecz w tym, co zwyczajne – w tym, co znów uczymy się widzieć.
Kto potrafi być wdzięczny, ten zrozumiał, że życie nie jest własnością, lecz darem.
A każdy dar zaskakuje, jeśli naprawdę go przyjmujemy.
Zachwyt nie przychodzi nam łatwo.
Nie widzimy tego, co jest, lecz to, czego nauczyliśmy się widzieć.
Paul Watzlawick przypominał, że rzeczywistość jest zawsze konstrukcją – utkaną z nawyków, lęków i pragnień.
Żyjemy w opowieściach, które snujemy o sobie i o świecie.
A skoro sami je tworzymy, możemy też opowiedzieć je na nowo.
Gdy uczymy się rozpoznawać nasze wewnętrzne obrazy, rodzi się wolność –
nie dlatego, że świat się zmienia, lecz dlatego, że zaczynamy widzieć go inaczej.
Każde spojrzenie może stać się zdziwieniem,
jeśli nie nadamy mu znaczenia z góry.
3. Sens mimo sprzeczności – Viktor Frankl 
Życie zaskakuje nas nie tylko radością, lecz także bólem.
Frankl odkrył, że sens nie rodzi się pomimo cierpienia,
lecz w sposobie, w jaki mu stajemy naprzeciw.
W obozach, pośród bólu, odkrył, że człowiek pozostaje wolny,
w jaki sposób odpowiada na to, co go spotyka.
Ta wolność nie jest teorią, lecz godnością ducha.
Jeśli widzimy życie jako ciąg prób, łatwo tracimy odwagę.
Jeśli jednak dostrzegamy w nim łańcuch możliwości, które nas kształtują,
ta sama rzeczywistość przemienia się w sens.
Frankl pisał: „Kto ma dlaczego żyć, zniesie prawie każde jak.”
Może owo dlaczego to nic innego, jak zdolność
odnalezienia sensu w tym, co nieoczekiwane –
ciche, codzienne zdziwienie, że w środku jesteśmy więksi niż nasz los.
4. Droga pokory – Raphael Bonelli & Leon XIII 
Raphael Bonelli mówi, że dojrzewanie bez pokory jest niemożliwe.
Nie chodzi o pokorę, która się umniejsza,
lecz o tę, która uznaje prawdę: jestem w drodze.
Papież Leon XIII twierdził, że Kościół nie powinien prowadzić człowieka
do posłuszeństwa, lecz do sumienia.
To w sumieniu słyszymy głos Boga nie jako rozkaz, lecz jako zaproszenie.
Pokora to gotowość, by dać się zaskoczyć,
by uznać, że życie jest większe niż nasze wyobrażenia.
Nie jest słabością, lecz siłą otwartości na to, co nieznane.
5. Głosy mistyki – Bernadetta, Emma i Hildegarda 
Mniszki i święte żyły tą prawdą.
Bernadetta Soubirous, prosta dziewczyna z Lourdes, nie miała nic oprócz otwartości.
Nie oczekiwała – dlatego mogło się wydarzyć cudowne.
Jej zdumienie uczyniło niewidzialne widzialnym.
W niej spotykamy czystość serca, która poznaje, nie wiedząc.
Święta Emma z Gurk przemieniła ból w dobroć.
Po stracie i cierpieniu dawała, zamiast się skarżyć – domy, jedzenie, schronienie.
Jej życie uczy: kto daje, doświadcza codziennych zdziwień,
bo serce, które się dzieli, nigdy nie pustoszeje.
Hildegarda z Bingen widziała świat jako żywy kosmos, śpiew Boga.
Wszystko było dla niej połączone – człowiek, ziemia, gwiazdy.
Choroba – mówiła – zaczyna się tam, gdzie człowiek traci rytm całości.
Uzdrowienie następuje, gdy znów wsłuchamy się w melodię życia.
Jej wizje przypominają: nawet nauka może się modlić,
jeśli patrzy z czcią.
Trzy kobiety, trzy drogi zachwytu:
zaufanie, oddanie, poznanie – prowadzące do jednego źródła.
Gdy wsłuchamy się we wszystkie te głosy – psychologa, teologa, mistyka, kobiety wiary –
powstaje chór, który śpiewa jedną pieśń:
Żyj przebudzony.
Każdy dzień jest nowy.
Nawet to, co boli, może otworzyć drzwi.
Życie nie chce nas karać, lecz zaskakiwać.
Trzeba tylko odwagi, by znów się dziwić.
Kto potrafi się dziwić, ten pozostaje zdolny do uzdrowienia.
Bo zdumienie otwiera serce – a otwarte serce potrafi unieść świat.
Być może życie duchowe to po prostu sztuka pozwalania się zaskoczyć –
wciąż na nowo, pośród codzienności.
I za każdym razem, gdy z wdzięcznością mówimy:
„Nigdy wcześniej nie widziałem tego w taki sposób,” –
zaczynamy od nowa.
Cisza jako miejsce spotkania z samym sobą i z Boskością.
Trudność współczesnego człowieka, by naprawdę zamilknąć –
i dlaczego uzdrowienie zawsze zaczyna się od słuchania.
Inspiracje: Mistrz Eckhart, Teresa z Ávili, Viktor Frankl, Raphael Bonelli, David Steindl-Rast.
Niepokój świata.
Żyjemy w czasach, w których każde milczenie staje się podejrzane.
Hałas wypełnia przestrzenie, słowa zalewają myśli,
a nawet serce zdaje się przyzwyczajone do zgiełku.
A jednak pod wszystkimi głosami trwa coś,
co nigdy nie przestało nas wołać –
ciche, nieustanne zaproszenie do ciszy.
Mistrz Eckhart powiedział:
„Nic na świecie nie równa się ciszy serca, w której mówi Bóg.”
A jednak uciekamy przed tą ciszą,
bo ona nas obnaża.
W niej tracimy role, pewności, wyjaśnienia.
Ale właśnie tam, w pozornym niczym, spotykamy to, co naprawdę jest.
Słuchanie jako wewnętrzny ruch 
David Steindl-Rast mówi, że duchowość zaczyna się od słuchania –
nie od wiedzy, nie od wyznań, lecz od otwartego serca.
Słuchać znaczy tworzyć przestrzeń –
przestrzeń, w której może objawić się coś większego od nas samych.
Viktor Frankl widział w wewnętrznym głosie nie tylko zjawisko psychologiczne,
lecz wskazówkę sensu.
Pisał, że sumienie często mówi ciszej niż wola,
ale prowadzi wyraźniej.
Kto milknie, słyszy czasem po raz pierwszy to,
co zawsze już w sobie wiedział.
Raphael Bonelli powiedziałby:
kto nie potrafi być w ciszy, ten oddalił się od siebie.
Bo bez ciszy nie ma dialogu z duszą.
Psychoterapia uzdrawia tam, gdzie człowiek znów słyszy,
co w nim prawdziwe.
Duchowość zaczyna się tam,
gdzie słuchanie staje się postawą –
cichą, uważną, przyjmującą.
Teresa z Ávili opisała modlitwę jako
„trwanie przy Przyjacielu, o którym wiemy, że nas kocha.”
To szkoła serca.
Uwalnia ciszę od przymusu „czynienia czegokolwiek”.
Nie chodzi tu o techniki medytacyjne,
lecz o relację – o obecność.
Cisza przestaje być pustką,
a staje się przestrzenią pełni.
Można by powiedzieć:
w głębi ciszy dokonuje się spotkanie –
z samym sobą, z Bogiem, z życiem.
To spotkanie przemienia.
Czyni nas łagodniejszymi, cierpliwszymi, prawdziwszymi.
Obdarza spokojem, który nie jest obojętnością,
lecz zaufaniem.
W psychoterapii dzieje się coś podobnego.
Pacjent mówi – a terapeuta słucha.
Lecz to, co uzdrawia, nie tkwi w analizie,
lecz w obecności między słowami.
Kiedy człowiek czuje, że jest naprawdę słuchany,
otwiera się w nim coś głębszego niż myśl.
Tak samo boska cisza nie jest nieobecnością,
lecz relacją, która obywa się bez słów.
Uzdrawia, bo przypomina nam, kim jesteśmy.
Frankl nazwał to „wymiarem duchowym” człowieka –
przestrzenią, w której rodzi się sens.
Tu rany mogą pozostać,
ale tracą swoją władzę.
Cisza nie jest ucieczką od świata.
Nie chce, byśmy się odwracali,
lecz byśmy byli obecni inaczej.
Kto uciszył się w środku, widzi wyraźniej,
działa świadomiej, mówi mniej –
ale gdy mówi, czyni to z prawdy.
Steindl-Rast powiada:
„Kto jest wdzięczny, jest uważny.
Kto jest uważny, jest cichy.”
Może więc cisza to najwyższa forma wdzięczności –
wewnętrzne skinienie głową wobec tego, co jest.
Mistycy wiedzieli:
Bóg nie krzyczy.
On szepcze.
A kto chce Go usłyszeć,
musi nauczyć się znowu być cichy.
Czasem jednak cisza woła nas przez ból.
Przez chorobę, stratę, wyczerpanie
życie zmusza nas, byśmy się zatrzymali.
Wtedy cisza nie jest luksusem, lecz koniecznością.
Nawet w milczeniu rozpaczy kryje się wołanie –
nie do ucieczki, lecz do nawrócenia.
Teresa mówiła:
„W samym środku naszego serca jest miejsce,
w którym nic nie może nas zranić.”
Może to najgłębsza prawda ciszy:
że jest przestrzenią, w której jesteśmy niezniszczalni.
Cisza nie jest stanem, lecz relacją.
Zaczyna się wtedy, gdy przestajemy zagłuszać samych siebie.
Wtedy każdy dźwięk, każde słowo, każdy oddech
staje się modlitwą.
Kto milknie, rozpoznaje:
Życie nieustannie mówi –
trzeba tylko nauczyć się słuchać. ?
Rozdział 3 – Kiedy życie się sprzeciwia 
To rozdział centralny – prowadzi przez doświadczenie cierpienia, zwątpienia i wewnętrznego tarcia, z których – u Frankla, Watzlawicka i Hildegardy – rodzi się głęboka mądrość.
Przenikają się tu dwie płaszczyzny: psychologiczno-terapeutyczna (Frankl, Watzlawick, Bonelli) i mistyczno-duchowa (Hildegarda z Bingen, Emma z Gurk).
Są chwile, gdy życie wymyka się z rąk.
Robimy wszystko „jak należy”, a mimo to coś się rozpada.
Modlimy się, mamy nadzieję, walczymy – i nic się nie zmienia.
Wtedy życie zdaje się nam sprzeciwiać, jakby mówiło:
„Jeszcze mnie nie rozumiesz.”
A jednak może ten sprzeciw nie jest błędem,
lecz zaproszeniem do głębszej prawdy.
Viktor Frankl widział w każdym cierpieniu możliwość odkrycia sensu –
nie poprzez wyjaśnianie, lecz poprzez postawę.
Pisał:
„Cierpienie przestaje być cierpieniem w chwili,
gdy nabiera sensu.”
To zdanie nie jest tanim pocieszeniem.
Jest wyzwaniem.
Bo domaga się, byśmy w ciemności nauczyli się widzieć,
zamiast ją przeklinać.
Paul Watzlawick pokazał, że wiele z tego,
co nazywamy „przeznaczeniem”,
wynika z naszych własnych struktur myślenia.
Plączemy się we wzorcach:
chcemy kontroli tam, gdzie życie uczy nas poddania,
chcemy bezpieczeństwa tam, gdzie życie domaga się ruchu.
Tak rodzą się paradoksy –
sytuacje, w których każda próba rozwiązania tylko pogłębia problem.
Dopiero gdy przyjmiemy paradoks,
zaczynamy rozumieć samych siebie.
Życie nam się nie sprzeciwia –
ono nas odzwierciedla.
I czasem pokazuje, że żyjemy w niewłaściwej opowieści.
Kto to zauważy,
może przeżyć kryzys jako korektę –
zaproszenie do głębszego słuchania.
Viktor Frankl wiedział,
że cierpienia się nie szuka,
ale można je przyjąć.
Sam przeżył to, co niewyobrażalne,
i odkrył:
nawet tam, gdzie ciało jest uwięzione,
duch pozostaje wolny.
Ta wolność nie jest myślą – jest doświadczeniem.
Objawia się w chwili,
gdy przestajemy pytać „dlaczego ja?”,
a zaczynamy pytać „po co?”.
Bonelli nazywa tę postawę duchowym dojrzewaniem:
Nie wzrastamy dlatego, że jesteśmy oszczędzani,
lecz dlatego, że uczymy się pozostać sobie wierni
nawet w sprzeczności.
Tak rodzi się godność.
Tak rodzi się prawda.
W mistyce „nie” życia uchodzi często za największy dar.
Hildegarda z Bingen pisała,
że choroba, strata i ciemność nie są karą,
lecz językiem duszy.
Mówiła o viriditas – „zielonej mocy” –
tej sile życia, która rośnie nawet zimą.
Kiedy życie coś nam odbiera,
czasem chce dać coś wewnętrznego,
czego nigdy byśmy nie szukali.
Święta Emma z Gurk rozumiała to doskonale.
Po utracie rodziny przemieniła ból w służbę.
Dawała tam, gdzie inni się zamykali.
W dawaniu uzdrawiała – nie tylko innych, lecz i siebie.
Jej życie stało się cichym dialogiem z Bogiem,
który niekiedy milczał, lecz zawsze prowadził.
Sprzeczność jako nauczyciel 
Często myślimy, że uzdrowienie oznacza harmonię –
a to tylko połowa prawdy.
Czasem uzdrawia właśnie niezgodność.
Pęknięcie wpuszcza światło.
Nieoczekiwane porusza to, co zastygło.
Steindl-Rast mówi:
„We wszystkim, co się dzieje,
jest zaproszenie do wdzięczności –
nawet jeśli rozpoznamy je dopiero później.”
Wdzięczność nie jest uczuciem,
lecz decyzją, by szukać sensu.
Życie sprzeciwia się nam,
bo chce, byśmy wzrastali.
Wywołuje nas z wygody rozumienia
ku przygodzie zaufania.
W chwilach sprzeczności dojrzewa wiara –
nie jako ślepe pocieszenie,
lecz jako wewnętrzna siła,
która ma odwagę pytać samą siebie.
Hildegarda pisała:
„Dusza jest jak wiatr – nie widać jej,
ale czuć jej kierunek.”
Tak samo jest z sensem:
rzadko go rozumiemy w chwili obecnej,
lecz czujemy, gdy nas niesie.
Frankl powiedziałby:
człowiek nie jest ofiarą życia,
lecz odpowiedzią.
Pytanie nie brzmi, dlaczego jest trudno,
lecz jak odpowiadamy.
Każda odpowiedź płynąca z miłości
przemienia ból w sens.
Kiedy życie się sprzeciwia,
nie chce nas zniszczyć –
chce nas otworzyć.
Sprzeczność jest bramą,
przez którą wchodzi prawda.
Zmusza nas, byśmy szli wolniej,
czuli głębiej,
żyli uczciwiej.
I może któregoś dnia zrozumiemy:
Życie nigdy się nam nie sprzeciwiało.
Ono tylko wskazywało język,
którego dopiero musieliśmy się nauczyć –
język duszy.
Wprowadzenie – Poszukiwanie prawdy poza posłuszeństwem
Codzienne nowe zdziwienia – Zachwyt jako droga świadomości
Kiedy życie się sprzeciwia – Sens, dojrzewanie i uzdrawiająca moc paradoksu