YNDRZEJ - LUTY 2020

(Prowadzi Dextron)

Czternasty wywiad studia, a dziesiąty z odrodzonej edycji odbył się Yndrzejem - jednym z najaktywniejszych twórców sklejanek ostatnich lat.

DEXTRON: Dzisiejszy wywiad odbędzie się z twórcą rapów, lifehacków, gothicowej wersji „Było sobie życie” oraz innych specyficznych wypieków. Zarazem jest to postać, której nick ewidentnie pochodzi od prawdziwego imienia owego twórcy, aczkolwiek jednak nie.

Dobry dzień Panie Yndrzeju - jak to zatem jest z tym nickiem?

Chociaż co prawda podczas tej rozmowy obaj mamy tekstury owej postaci, której nigdy nie udało się przedstawić, to mam nadzieję, że tym razem sukcesywnie uda się nam poruszyć kwestie imienia.


YNDRZEJ: Dzień dobry Panie Dextronie, witam wszystkich w studiu. Pierwsza kwestia, kwestia nicku wiąże się z kwestią pewnej gry MMO i sięga czasów, gdy nie miałem jeszcze zakoli. Jeszcze jako młody podlotek pomyślałem, że może coś ugram i stworzyłem mail, konto, nick pod sprzedaż, co jak widać, nie udało się, a nick i mail zostały ze mną do dzisiaj i wciąż z nich korzystam. Jak łatwo można zauważyć, pochodzi to od imienia Andrzej, co znaczy coś po grecku, ale nie jestem do końca pewien co. Nie przepadam za nickami w stylu Maciek2001 lubi PaladynJarekYouTube1996. Dlatego dla łatwej wymowy, zamieniłem literkę A na literkę Y.


Cieszy mnie, że nie przypadasz za nickami typu PaladynJarekYouTube1996 w końcu pisząc do Ciebie musiałbym używać 16 znaków więcej, a to jak wiadomo szkodzi palcom.

Przejdźmy zatem dalej: swoją pierwszą gothicową machinimę opublikowałeś 9 sierpnia, zatem dokładnie 18 miesięcy temu, choć i wcześniej wydałeś też inne, krótkie twory ukazujące historyczną Prawdę - jak i kiedy jednak zaczęła się Twoja prawdziwa styczność z machinimą? Od jak dawna ją oglądasz? Czy już wcześniej były jakieś plany czy faktyczne działania?


Styczność z machinimą miałem około szkoły średniej. Była to machnima z Ivoną opowiadająca historię Bezimiennego, który został przywołany przez Xardasa, ponieważ ten wisiał mu wciąż pieniądze za pancerz i zwój z zaklęciem (jeśli ktoś z widowni ma namiar na tę machinimę to proszę o kontakt). Potem obejrzałem, klasycznie: Historię Prawdziwą, a najbardziej mi się spodobało, gdy na studiach trafiłem na jeden z lepszych gatunków machinimy - sklejanki. Pierwszą serią, jaką oglądałem, było Gothic Sklejamy od eziego39. Pamiętam, że seria była tworzona wtedy na bieżąco.

Sklejanki przemówiły do mnie chyba najbardziej z gatunków gothicowej machinimy. Jakiś czas później odkryłem też gothic rapy, ten gatunek też mi się spodobał. Sama działalność na YT związana z machinimą zaczęła się, jak słusznie zauważyłeś, po wypuszczeniu dwóch filmów historycznych, stworzonych w blenderze. Zainspirował mnie wtedy film, pt. Shrek saves children from Aushwitz. Potem przechodząc po raz kolejny Gothica, pomyślałem o stworzeniu jakiegoś moda. Wypakowałem pliki, zacząłem badać struktury kodu gry i w łapki wpadły mi pliki dźwiękowe. Oglądałem jakąś sklejankę i pomyślałem, że też sobie coś takiego zrobię. Na końcówkę sklejanki zrobiłem kawałek rapu (brzmi on nieco inaczej niż oficjalna wersja) i dalej jakoś poszło.


A zatem odważne przypuszczenia dokonane po dokładnej analizie Twojego kanału, zdają się potwierdzać, iż Twym ulubionym gatunkiem są jednak sklejanki - chociaż oczywiście nie możemy też wykluczyć, że jesteś machinimowym masochistą czującym jednocześnie rozkosz, ból i nienawiść przy obrabianiu kolejnych znanych kwestii.

Sklejanka jest chyba najbardziej specyficznym gatunkiem w machinimie i zaiste byłoby ciekawym co powiedziałby taki sam Tomasz Marzecki wiedząc, że rapował Jarkendar do utworu „Sash!”. Tak sobie myślę, że zapewne nic obawiając się, że jego kwestie trafią do kolejnego rapu.

Lecz my nie o tym. Rzeknij, dlaczego wciąż sklejanka? Na czym polega siła tegoż gatunku? Do tej pory nie pokusiłeś się na inne produkcję, czy planujesz zatem także inne filmy?


Sklejanie dialogów ma w sobie tą magię, słyszysz cytat, który słyszałeś już setki razy, jednak postać niespodziewanie mówi zupełnie o czymś innym, w innej sytuacji, w innym miejscu. Gdy jest to dobrze dobrane, można spaść z krzesła. A ja po prostu lubię rzeczy na wesoło. Szanuję pracę osób, robiących machinimy z dubbingiem, ale czuć tą różnicę w sprzęcie aktorów głosowych. Ten sam problem można czuć nawet w czasie miksowania kwestii dialogowych z Gothica 2 a NK. Zastanawiałem się nawet, kiedyś nad zrobieniem czegoś przy użyciu Ivony, ale zmuszenie tego do działania, przerosło moją cierpliwość, więc sobie darowałem. Może kiedyś spróbuję coś zrobić w innym klimacie, ale na razie pozostanę przy sklejankach.

Sama Lewatywa początkowo miała być czymś w formie serialu akcji, ale jednak wyszło ze mnie to co silniejsze i klimat stał się bardziej komediowy.


Myślę, że wyszło to na dobre. Komedia jest niełatwym zadaniem, w końcu co jednych śmieszy innych może żenować, a ten styl ma w sobie to coś.

Co do samych sklejanek, jesteś zapewne przednio zaznajomiony z Gothiciem, niektórzy jednak nie znają za dobrze owej gry i wykorzystują ją jedynie jako silnik, w takim więc przypadku trudno lub wręcz niemożliwe jest takową sklejankę stworzyć, pomimo iż nowe… no właściwie już nie tak nowe metody pozwalają bez skrępowania na poszukiwanie miłego nam słowa.

Czy tak właśnie jest? Jak wygląda Twoja praca nad kolejnymi sklejankami - co jest najprzyjemniejsze a co najmniej miłe przy obrabianiu kolejnych kwestii?


Najprzyjemniejsze jest, gdy słowa są w tej samej tonacji, a przede wszystkim, gdy słowa SĄ. Największy problem jest wtedy, gdy nie ma danego słowa i trzeba szukać sylab o dobrym wydźwięku, które można połączyć, aby brzmiały jak dane słowo. Sam wiesz, jak to jest, początek słowa - najlepsza sylaba z początku zdania, środek, wyciąć sylabę, która otoczona jest podobnym wydźwiękiem jak poprzednia i następna sylaba. W samych plikach można natrafić też na różnicę w tłumaczeniu i tym, co faktycznie powiedzieli aktorzy głosowi. Wtedy z pamięci trzeba przytoczyć całą kwestię. Są też ukryte smaczki, jak dialogi, które nigdy się nie pojawiły w oficjalnej wersji. Nie gardzę też korzystaniem z innych źródeł, raz pokusiłem się nawet o skorzystanie z roli Adama Baumana z serialu Plebania. Zdarza się też szukać audiobooków, ale nie zrobiłem jeszcze nalotu na Polską Kronikę Filmową, gdzie usłyszeć można Tomasza Marzeckiego. Same linie dialogowe sklejam wpierw przy użyciu darmowego programu Audacity, tworzę całą ścieżkę, która potem kleję do scen, jednak nim sceny powstaną, muszę odsłuchiwać to kilkukrotnie, by wiedzieć, ile razy mam nagrać daną postać jak rusza ustami.

Ogólnie po przejściu z laptopa na stacjonarkę, myślałem, że nie będzie łatwo mi robić sklejanki z tytułu błędnego odczytu linijek tekstu (notepad++ pokazywał mnóstwo krzaczków), ale jakoś uporałem się z tym problemem, i stworzyłem kolejne "dzieła".


I oby powstawały kolejne. Niestety ostatnimi czasy dość powszechne stało się mówienie o umierającej machinimie, wydaje się jednak, że coś co umiera nie winno się raczej zbytnio poruszać czy zmieniać, tymczasem pewne zmiany - choćby niewielkie - wciąż nam jednak towarzyszą m.in., w ostatnich Złotych Innosach 2019 nie zastaliśmy ani jednej sklejanki w miłym klasycznym stylu typu Origami. Tak samo stworzenie historii niezwiązanego z lore Gothica czy użycie przytoczonych przez Ciebie kwestii z innych źródeł niż Gothic nie wywołuje już dziś większych wypieków na twarzy.

Co sądzisz o podobnych zmianach? Jak w dzisiejszych czasach trzyma się sklejankowa branża? Jak wygląda na tle innych gatunków? Jakie kierunek najchętniej widziałbyś dla tej kategorii?


Śmierć machinimy jest zjawiskiem opisywanym bardziej przez starszych widzów. Zapamiętali konkretnych twórców i nie szukają niczego nowego, a też nie są to najmłodsi widzowie. Prawdą jest, że duża część reżyserów machinimy ograniczyła swoją działalność, zrozumiałe jest, że każdy robi się coraz starszy i ma coraz mniej czasu. Widać jednak, że na rynku machinimy przybywają nowi twórcy.

Sam motyw sklejanek krótkich skeczy już się przejadł widowni, można by rzec, że wszystko zostało już opowiedziane w tej dziedzinie w ten sposób. Osobiście, gdy widzę coś nowego z tego rodzaju to chętnie oglądam. Zauważyłem też, że aby dzisiejszy widz był zachwycony dzisiejszą machinimą, trzeba dać coś więcej niż tylko sam scenariusz i znane na pamięć modele i postacie - jakiś nowy model postaci, jakieś nowe animacje.

Same sklejanki najlepiej jakby ruszyły w kierunku historyjek, krótkie, długie, lore gothica, własny pomysł, niech to się po prostu dzieje. Gothic rapy są dobre, ale po 2-3 razach można ich co najwyżej po prostu posłuchać. Nikt w końcu nie ogląda teledysków w kółko, nawet puszczając muzykę z YT, mało kto się patrzy.


Swego czasu dość popularnym tematem była zależność wykonania a scenariusza: w końcu mówi się, że z dobrego scenariusza można zrobić film dobry albo film zły, a z kolei ze złego scenariusza niezależnie od techniki nie można zrobić filmu dobrego i pewno coś w tym jest.

My jednak przenieśmy się w inne rejony.

Pomówiliśmy o początkach, pomówiliśmy o technikaliach. Teraz pomówmy o stosunku sprawcy do czynu. Czym właściwie jest dla Ciebie machinima? Czy jest czymś na wzór hobby, czy może czymś więcej? Co Cię motywuje, by po ciężkim dniu pracy - miast legnąć w łożu - ogrzewać krzesełko i klawiaturę. Co było takimi pierwotnymi celami, gdy zakładałeś kanał?


Pewnego dnia postanowiłem dać pewnej grupie ludzi coś od siebie. Wiem, że każdy potrzebuje czasem relaksu, a wiem, że sklejankowa scena nie rodzi codziennie. Moimi staraniami jest nieco bardziej wypełnić tę część machinimy. Robię to hobbistycznie, pomaga się to odstresować, a często też daje możliwość zrobienia satyry na otaczający nas świat. Zrobienie filmiku jest dla mnie tym samy co włączenie gry, obejrzenie filmu, czy czytanie. To po prostu daje satysfakcję. Osobiście nie piszę scenariuszy. W głowie robię sobie pewne założenia, które zamierzam zrobić w swoim filmie, potem staram się je spełnić. W międzyczasie coś może dojść, coś mogę uznać za zbędne, a dzięki takiej metodzie, sam na koniec mam coś w rodzaju niespodzianki.


I oby było jak najwięcej reżyserów z takim nastawieniem. Nasza machinimowa społeczność bywa dość specyficzna, jednak mimo wszystko jest dość aktywa: za nami chociażby Złote Innosy, Puchary, Turniej Trzech Życzeń. Jak Ty sam, drogi Yndrzeju, spostrzegasz naszą niewielką grupę? Jak oceniasz ostatni rok, ostatnie wydarzenia, a także swój własny udział i osiągnięcia w podobnych eventach?


Widzę, że społeczność machinimy wciąż żyje. Nie odczuwam, że jest gorzej, bo wciąż przybywa tworów. Prawdą jest jednak, że miło by było, gdyby wydarzenia związane z machinimą wybiły się nieco wyżej poza zamknięte grono tych, którzy ją oglądają. Myślę, że można by było zaciekawić nową widownię. Tworząc lewatywę, sam mam nadzieję, że przyciągnę kilka nowych osób spoza fanów machinimy. Nie chcę, żeby widz widział tylko Gothic śmieszny filmik, ale bardziej to co się dzieje w filmie.

Na temat Innosów się nie wypowiem, mam wrażenie, że były zrobione na szybko. Podobał mi się Turniej Trzech Życzeń, który faktycznie był zrobiony z rozmachem i pewnym przygotowaniem. Puchary SWM są dobrym rozliczeniem roku każdego z twórców naszego studia, gdzie każdy może pomyśleć, co dobrego zrobił, czym się może pochwalić. Wyniki pucharów oczywiście były dla mnie miłą niespodzianką. Szczerze to nie liczyłem na wiele, widząc, jak dobrą konkurencję.

Sam pomysł zrzeszania reżyserów machinimy w studia też jest czymś co mi się bardzo podoba, twórcy mogą wymieniać swoje doświadczenia, dostawać porady od bardziej doświadczonych kolegów.


Zbliżamy się zatem do końca naszego wywiadu i jak zawsze pozostaje to ostatnie opcjonalne pytanie o panu Yndrzeju z drugiej strony ekranu. Czym się zajmuje? Jaki jest? Co zamierza? I w czym gustuje? Liczymy na pikantne szczegóły.


Prywatnie jestem raczej przyjaznym facetem. Charakterystyczna morda, zarost. Nie zwykłem robić sobie wrogów, szanuję drugiego człowieka na tyle, na ile on sam mi na to pozwala. Robię na magazynie, gdzie można zobaczyć i usłyszeć wiele. Ostatnio nawet, parę metrów ode mnie ktoś prawie zmiażdżył sobie nogę i teraz spędza czas na wymarzonym przez większość Polaków L4.

Cały czas uczę się programować, zamierzam kiedyś znaleźć w tym pracę. Stworzyłem nawet kiedyś grę, którą można znaleźć w sklepie GooglePlay (dzisiejszy dodatek do gazety), ale nie kupiła sobie popularności. Cały czas poszerzam swoje zdolności w tym kierunku, może kiedyś sam zrobię jakiegoś klasyka. Zebrałbym chętnie jakąś ekipę, aby stworzyć projekt czegoś na wzór klasycznych gier RPG pokroju pierwszych części serii Fallout lub Baldur's Gate czy Planescape: Torment. A na chwilę obecną, skończę remont, przejdę Returninga 2.0 i pomyślę nad planami kreskówki.


W porządku! Dziękuję Ci zatem za wywiad Yndrzeju, to była prawdziwa przyjemność, pozostaje mi jedynie życzyć sukcesów zarówno w machinimie jak w życiu prywatnym.


Dziękuję i pozdrawiam czytelników.