HIERONIM WATASZKA - listopad 2020

(Prowadzi Dextron)

Dwudziesty wywiad studia odbył się z Hieronimem Wataszką (Wójtkkiem) - reżyserem, dubbingerem oraz wiceszefem studia w latach 2017 - 2019.

DEXTRON: Ostatnio dużo się dzieje dziwnego i rzeczy dziwne przestają już dziwić, ostatnio jednak trafiłem na dość nieprzeciętne zjawisko, gdy to próbując wytatuować sobie na śledzionie imię pewnego tworzącego już od ponad 5 lat zacnego reżysera i dubbingera o imieniu „Wójtekk” wyszło mi niespodziewanie „Hieronim”. Jak można interpretować to zjawisko?


HIERONIM: Żeby wyjaśnić moją decyzję, muszę zarysować tło wydarzeń. Powiedzmy że mniej więcej w okresie ostatnich dwóch lat nieco ,,dojrzałem'' albo raczej, dość intensywnie wyewoluowałem psychicznie. Duża część zawartości mojego kanału poczęła wywoływać u mnie niejakie zniesmaczenie, czułem że są to jeno dziecięce wybryki i nie byłem z nich wielce dumny.

Oczywiście, całkowicie ich nie przeklinam i czuję do nich sentyment, a co na pewno - patrząc na te stare filmiki, zazdroszczę mojemu dawnemu ,,ja'', że potrafiło tak nieskrępowanie wytworzyć coś i czuć satysfakcję z tego. Tej dawnej werwy i chęci mi brakuje, ale zamierzam za to tworzyć z większym namysłem i to rzeczy bardziej rozbudowane. Żeby rozpocząć ten nowy etap działalności, poczułem, że potrzebuję tworzyć pod nowym szyldem, nową personą i oddzielić tamte dawne wybryki od nowej twórczości.

Co do samego imienia mojego kanału - Hieronima Wataszki - 17. października tego roku, kiedy miał miejsce ,,rebranding'', pojawiła się w moim umyśle ta kombinacja dość niepopularnego, acz majestatycznie i tajemniczo brzmiącego imienia z określeniem dowódcy bandy rzezimieszków, pisanym z błędem ortograficznym, aby graficznie prezentowało się lepiej... I kombinacja ta brzmiała dla mnie i wyglądała dobrze. Jako avatar ustawiłem przerobiony w GIMPie wizerunek księcia Ruryka, legendarnego skandynawskiego założyciela Rusi. To chyba wpływy mojej rusofili zadziałały.

Dobra, jedna nieścisłość: możliwe, że już wcześniej w głowie miałem pomysł na tą nową nazwę, może już z tydzień wcześniej. Ale dopiero 17 października wprowadziłem to w życie.


Hmm więc można powiedzieć, że to taka klasyczna filmowa scena, gdzie we spowolnionym tempie szepczesz do machinimy „zacznijmy od nowa”. Mimo wszystko zaskoczyłeś swoją decyzją: wielu machinimerów i widzów lubiło Twój stary dawny styl o czym świadczą chociażby 3 puchary SWM.

Powiedz na jakiej zatem orbicie gatunkowej będzie krążyć Hieronimowa twórczość?

Czy ta zmiana... oznacza też może tworzenie w grze innej niż Gothic?


Nie zamierzam tworzyć pod gatunek. Nie orientuję też kanału ani na wytwory komediowe, ani tragiczne. Zamierzam tworzyć dłuższe formy, które najlepiej byłoby, ot określić dramatami. Nowe dzieła mają być nieskrępowane, chciałbym aby może przybliżały się do czegoś w rodzaju projekcji strumienia świadomości, ale może to przesada. W końcu jak wspomniałem, mają być jednak tworzone z większym namysłem. Przemyślenie trzeba będzie skombinować z nieskrępowaniem.

Wypadałoby jeszcze dookreślić paroma słowami rzeczy które zamierzam tworzyć: dziwne, wywołujące u widza gwałtowne reakcje, nietypowe, może i eksperymentalne, i prowokacyjne.

Bardzo mała szansa, że nie pozostanę wierny Gothicowi.


Naszej redakcji szczwanie udało się pozyskać wieści o nadchodzącym debiucie (tj. sam mi powiedziałeś). Czy zdradzisz nam coś więcej?


Premiera debiutu zweryfikuje te moje eteryczne słóweczka i okaże się na ile faktycznie wypełni on założenia o których tu wspomniałem. Zdradzić mogę, ino mnie poprowadź, bo Ty wiesz najlepiej co chcą Czytelnicy przeczytać.


Zacznijmy może od czegoś mało oryginalnego, za to istotnego: na kiedy i jak dużo trzeba będzie przygotować popcornu? Czy będzie to może początek jakieś serii, czy raczej pojedynczy twór, a także w jakim uniwersum zamierzasz sprezentować nam dzieło?

I najważniejsze czy będzie to film family friendly czy oglądać raczej po 22?


Kto wie czy premiera nie odbędzie się, choćby po następnych żniwach kukurydzy. Mam około czterdzieści stron scenariusza... Który z Laresełem w kooperacji napisałem, zaskakująco prędko, bo w jakieś dwa tygodnie. Rzecz osobliwa, pojedyncza, żaden pierwszy epizod serialu, który premiery swojego drugiego już się nie doczeka...

A uniwersum.. Niegothicowe. Powiedzmy że ocierające się o nasz świat. Projekt silnie inspirowany pewnym dramatem autorstwa Witkacego.

Oglądać można będzie o każdej porze dnia i nocy, bez ograniczeń. A czy family friendly, to już od familii zależy jaka ona jest. Jeżeli składa się taka rodzina z homoseksualistów, mogą się obruszyć. Choć nie powiem, żebym strzelał w tym filmie z potężnych dział w ludzi o niestandardowej orientacji, ale dzisiaj trzeba być bardzo ostrożnym coby ich nie obrazić. A niektóre ze scen mogą budzić kontrowersje.


Lepiej budzić niż usypiać. No dobrze! Pozostaje nam jedynie czekać i trzymać kciuki! Przejdźmy tymczasem dalej: powiedz jak właściwie zaczęła się Twoja przygoda z machinimą i czym owe 9 literowe słowo dla Ciebie jest? Czy nagrywanie, montowanie i inne pokrętne czynności wiążą się z Twoimi zainteresowaniami? Czy jest to hobby, chęć oderwania się od rzeczywistości czy może po prostu czyste masochistyczne zapędy powodowane bólem i nienawiścią do owych czasowników?


Zacznijmy od początku, bo inaczej się nie da. A początkiem tej historii będzie moje pierwsze zetknięcie się z grą Gothic. Był to rok 2007, więc byłem pięcioletnim Marcinkiem. Trzynaście lat temu! Dość wczesny wiek INICJACJI, ale Gothic zasługuje na to aby traktować nim już noworodki, i takiemu małemu człowiekowi wyjdzie to tylko na dobre. Gdzieś rok, dwa później, błądząc po YouTube na którym filmy oceniane były w skali od jednej do pięciu ZŁOTYCH GWIAZDEK (!) natrafiłem na Prawdziwą Historię (to musiało być to!). Pamiętam jak przez mgłę teksty o Magicznym Kondonie, których nie rozumiałem, oraz reakcje Ojca na moje pytania co fraza ,,magiczny kondon'' oznacza. Chyba dostałem odpowiedź że to co oglądam jest ,,brzydkie'' czy coś w ten deseń xD

W moim dziecięcym, fantazyjnym myśleniu, podejrzewałem że Prawdziwa Historia prezentuje jakieś ukryte treści w samej grze, do których nie mam dostępu. Chyba jakoś tak... Później widywałem na Tubie różne klasyczne już dzisiaj filmy typu ,,Gothic - Jozin z Bazin'', sklejanki Eziego, filmy Erola. Te proste, komediowe machinimy były czymś co można było obejrzeć sobie z kolegami i się pośmiać. Na tym etapie nie myślałem w ogóle o tworzeniu czegoś takiego, wydawało mi się to coś zupełnie niedostępnego, pochodzącego z jakichś wyżyn gdzie zasiadają monumentalne postaci których imionami są nicki znanych machinimerów. Tak było do gimnazjum.

W tym czasie, w 2015. roku nastąpił przełom. Siedząc u mnie w domu z dwoma kumplami, pomyślałem że można by się pobawić i stworzyć jakiś filmik, nagrywając ich głosy (mój był jeszcze wtedy w zupełnych powijakach). Tak powstał pierwszy, żałosny odcinek prymitywnego, rachitycznego pseudo-serialu Strażnicy Pokoju, którego tworzenie przysporzyło mi wiele radości.

Czym dla mnie machinima jest teraz?

Jest, można powiedzieć, ostoją, przystanią. Może i nie miałem okazji poświęcić samej działalności filmowej wiele czasu, i może czasem zaniedbywałem kontakty z moimi towarzyszami ze studia... Ale zawsze gdzieś z boku machinima jest, zawsze gotowa abym w końcu się w nią aktywniej zaangażował. Naprawdę ją lubię, mimo iż zdarza się, że bywają tygodnie, kiedy o niej prawie w ogóle nie myślę. Taki mój problem, jestem zbyt rozmemłany i skłonny ku prokrastynacji, co sprawia że nie potrafię WEJŚĆ GŁĘBOKO w machinimę. Pasja to byłoby zbyt mocne słowo, na określenie, czym machinima dla mnie jest. Nawet zainteresowanie to być może za dużo. To trudna do określenia relacja.


Czy masz w machinimie jakiś cel, takie zadanie główne jak „Znajdź Xardasa!” w G3 do którego stopniowo dążysz i które Cię napędza niczym węgiel brunatny?


Nie, nic tak konkretnego. Celem byłoby raczej samo tworzenie i premiery filmów oraz interakcje z widzami. Żadne nagrody społeczności niespecjalnie mnie rajcują (choć Złotego Innosa zabawnie byłoby złapać). Coś jednak sprawia, że mam pewien popęd do samej machinimy i jest to chyba chęć ekspresji.


Ciężko o lepszą motywację, a wraz z tym przyjdzie i Innos, czego wszyscy życzymy. No dobrze wspominaliśmy o machinimie, ale nie można nie pamiętać o pamiętaniu Twojej współpracy z mikrofonem i licznych wynikających z tego machinimowych ról. Jaką rolę pełnił i pełni dla Ciebie dubbing? Czy masz jakieś swoje ulubione charaktery i typy postaci? W których filmach, seriach czuliście się wraz ze swym urządzeniem rejestrującym dźwięk najbardziej kontent i rad?


Oj, dubbing. Samo to słowo już powoduje ciepełko w organach moich. Dubbing był dla mnie czymś co pozwalało mi zachować łączność z machinimą w okresach w których sam byłem w kwestii filmowej nieproduktywny. Cieszyłem się zawsze z każdej roli. Trochę może manifestuję się w tym, coś w rodzaju narcyzmu, ale cholera, cieszy mnie fakt że moje struny głosowe przykładają się do powstawania filmów i lubię słuchać siebie w filmach. Dubbing jest też dla mnie przednią rozrywką. Lubię bardzo modulować głos, kombinować z intonacją, akcentowaniem słów. Chyba jest tak że lubię grać postaci energiczne, choleryczne. Zbójów, zawadiaków, watażków.

Tytułowa rola w nadchodzącym ,,Viva la Hilarion, czyli (...)'' będzie apogeum moich dubbingowych preferencji, albo czymś jemu bliskim. Ostatnia seria Billego Maszinimy, to jest ,,Łotry'', to filmy w których realizuję się chyba z największą satysfakcją spośród filmów w których dubbałem. TonegoFiutta (,,Gwiezdni Rebelianci'') też bym dodał do moich ulubionych ról. Wygląda na to że role serialowe które zapewniają mi ,,stałe zatrudnienie'' mają duże szanse na to, aby być przeze mnie dobrze wspominane. Pewnie to przez moją sklerozę, bo pewnie były fajne role pojedyncze które grałem, ale ze łba wyleciały.


Trochę owych ról było, a i będzie jeszcze więcej. Osobiście szczególnie zapadła mi w pamięć Twoja charakterystyczna gra łotra/karczmarza i staruszka. Dobrze: powiedz jeszcze w jakiej w skali od ogniska do opiekacza do kanapek oceniasz istotę dubbingu i aktorów w machinimie? Czy pełnią oni ważną? Czy zapewniają raczej coś w rodzaju śmietanki na torcie?


Dla mnie dubbing w machinimie pełni rolę KLUCZOWĄ, z tego powodu, że dysponując bardzo ograniczonymi środkami w materii animacji czy tekstur, głos postaci jest tym co ją w ogromnej części STANOWI. Dubbing musi być przekonywający, ażeby to czego nie można pokazać, widz mógł sobie sam w wyobraźni nadbudować, bądź nie dostrzegać braku tych pozostałych środków wyrazu, skupiając się silnie na głosie postaci.


Pełna racja, ileż to kwestii przeszło do machinimowej historii nie dzięki tekstom, a sposobie gry. Przejdźmy jednak dalej: Ostatnio o dość dużej czcionce widzi się wieści o złym stanie machinimy i coraz mniejszym sensie machinimowych programów czy machinimowej rywalizacji. Jak w perspektywie zbliżającego się grudnia – tego zwyczajowego okresu podsumowań oceniasz owe opinie? Czy podzielasz je? Czy takie programy jak Puchary, Innosy wciąż mają rację bytu?


Mam wielkie braki w rozeznaniu w środowisku machinimowym co raczej uniemożliwia rzeczową odpowiedź. Puchary SWM sens będą mieć póki nasze studio będzie trwało. Co do sensu Innosów, byłbym bardziej wątpliwy, ale ograniczę się tylko do tego ogólnego niepodpartego konkretnymi obserwacjami stwierdzenia. Lubię kurde Puchary przez to że odbywają się w w studio, wiąże się z tym dużo interakcji i integracji. Złote Innosy za to wioną chłodem i pustością. Ino nazwa kultowa.


Pomówmy teraz o studiu, bowiem przez dwa lata pełniłeś zaszczytną rolę wiceszefa, aż do czasu gdy w 2019 zrezygnowałeś z funkcji co rozpoczęło nową tradycję SWM jaką są Wybory na wiceszefa. Co sądzisz o owym zwyczaju? Jak oceniasz swoich następców i najważniejsze jak sam wspominasz swoją kadencję?

Czy pełniona funkcja jak i po prostu sam pobyt w studiu miały i wciąż mają jakiś na Twoją twórczość?


Prawda jest taka, że Szef jest jeden. Cała reszta członków może się mianować dowolną tytulaturą. Ale niczego to nie zmieni. I nawet jeśli jacyś wiceszefowie są, to tylko dla pozoru. Nie żebym narzekał, jednowładztwo ma swoje korzyści i tutaj działa wyśmienicie.

Mojej kadencji już nie pamiętam. Tzn. Chyba podczas niej rozpocząłem rankingowanie, i nie byłem w nim zbyt skrupulatny... I na swoje karczysko wziął to pewnego czasu niejaki Dextron i robi to elegancko do dziś, na pewno regularniej niż ja. Nie odczuwałem aby moja wiceszefowska funkcja miała jakiś wpływ na moją twórczość. Co innego przynależność do studia, kurka wodna. Bez niej, sądzę, uschnąłbym twórczo. Ludzie ze studia inspirują i można z nimi współpracować na różne sposoby.


Módlmy się, żeby Billy nie doczytał do tego fragmentu o jednoosobowej tyranii hehe (wice lepiej też nie). I tym kończymy nasz wywiad! Dziękuję Ci Wój... Hieronimie za zaszczyt przeprowadzenia z Tobą wywiadu. Czy chcesz podzielisz się jakąś myślą na koniec, pozdrowić kogoś?


Żadnymi bon-motami rzucać nie chcę. Pozdrawiam SWM.

Danke.