TOTEQ - Styczeń 2020

(Prowadzi Dextron)

Trzynasty wywiad studia, a dziewiąty z odrodzonej edycji odbył się Totqiem - jednym z najaktywniejszych członków studia.

DEXTRON: Cześć w 13 wywiadzie SWM – osoby przesądne mogłoby coś rzec o tej liczbie, ale my od przesądów stronimy, a od osób przesądnych trzymamy z daleka, bo jak wiadomo przynoszą pecha.

Dzisiejszy wywiad odbędzie się z człowiekiem, który chodząc do lasu zbiera tylko pewne ciekawe w swej ciekawości gatunki grzybów, człowiekiem, który wpadł do kociołka z funkcją zerową wiodącą lud na barykady i słysząc ciągnące żurawie na suchego wpłynął przestwór oceanu - słowem człowiekiem, który doskonale obraca się w absurdzie.

Zagadkowy gościu, gdybyś Ty sam na początek wywiadu mógł określić się wyłącznie trzema słowami, jakie byłyby to słowa?


ZAGADKOWY GOŚĆ: Nie mam pojęcia - 3 słowa.


DEXTRON: Wszystko się zgadza. A zatem dzień dobry wieczór noc panie Totqu Machinimo. Według słownika języka polskiego początek oznacza - „to, od czego się zaczyna w czasie lub przestrzeni”, dlatego choć może niezbyt oryginalnie, to właśnie od początku zaczniemy nasz wywiad.

Jest wiele teorii dotyczącej tego co było na początku. Niektórzy mówią, że było sobie nic, które wybuchło, inni, że był chaos, dopóki nie stała się światłość (co pewnie jest jakimś nawiązaniem do korzyści płynących z faktu płacenia za prąd), jeszcze inni... no nieważne… Wiemy za to, że z początkiem kanału Toteq machinima, wiąże się pan Enteri, z którym współpracowałeś jako pomocnik na jego kanale. Jednak… pewnego dnia Enteriemu wyświetlił się komunikat o dążącej do niepodległości frakcji Toteq. Jako że nie miał dość punktów militarnych nie mógł akurat zrobić <Harsh Treatment>, więc powstanie zakończyło się sukcesem.

Co właściwie spowodowało takie separatystyczne myśli? Kiedy zdecydowałeś się utworzenie własnego kanału, jakie były, są i będą związane z nim plany?


TOTEQ: Uzyskanie niepodległości przez kanał Toteq machinima nie było spowodowane niczym konkretnym. Pewnego dnia po prostu bardzo mi się nudziło i stwierdziłem, że zrobię machinimę. Siadłem do komputera bez nawet żadnego pomysłu w głowie i zacząłem kręcić - i w taki oto sposób powstała moja pierwsza machinima "Niedzielny obiad", a następnego dnia w taki sam sposób "Poranna czkawka". Postanowiłem jednak oba te filmy wrzucić na własny, odrębny kanał, żeby nie robić syfu u Enteriego, u którego w końcu byłem tylko pomagierem. Nie wiązałem z tym kanałem żadnej przyszłości, nie zamierzałem nic za bardzo na nim tworzyć, nie dałem nawet studiu wiadomości, że taki kanał istnieje. Jednak odbiór filmów był mocno pozytywny, mi szybko wpadły do głowy jakieś nowe pomysły, razem z Enterim nie mogliśmy nic konkretnego wymyślić, no i wkrótce okazało się, że samodzielna twórczość daje mi więcej przyjemności. I tak moje drogie dzieci Toteq machinima uzyskała samodzielność.


A więc wyzwolenie odbyło się bez perswazji fizycznej - w każdym razie w tej oficjalnej wersji. Twoje pierwsze filmy były teoretycznie krótkimi absurdalnymi shortami - teoretycznie, bo ze względu na charakter tych tworów rzec można, iż te 2-3 minuty trwały tam jakoś hmm inaczej - ale wracając, choć tworzysz głównie krótkie formy, to ostatnie twory mogą zwiastować, rozpoczęcie prac nad dłuższymi filmami. Czy te śmiałe przypuszczenie są słuszne?


Możliwe, ale nie koniecznie. Jak wpadnie mi pomysł na nieco dłuższy film to go zrobię, jak na shorta to zrobię shorta. Mam też gdzieś z tyłu głowy pomysł na zrobienie rzeczywiście długiej, potężnej powagi, ale to plany raczej na daleką przyszłość. Obecnie skupiam się na stworzeniu spójnego uniwersum komediowego, ponieważ zobaczyłem, że często w moich filmach pojawiają się te same postacie, a brakuje spójności w ich losach. Teraz chciałbym się głównie zająć spójnym połączeniem filmów w uniwersum, a czy osiągnę to za pomocą shortów czy dłuższych filmów - ciężko stwierdzić.


Skoro już mówimy o pomysłach... Mówi się, że najlepsze pomysły pochodzą znikąd. Sprawdzałem w mapach google i nie ma takiego miejsca, co oznacza, że albo dobre pomysły nie istnieją albo wywodzą się z obiektów rządowych o znaczeniu strategicznym na terenie Kosowa. Jakkolwiek jednak długą trasę owe pomysły miałyby przemierzać, trzeba zawsze wybierać które to godne są realizacji. Jak zatem sam oceniasz swoje pomysły i wybierasz które są właściwymi? Od ilu procent jest zaliczenie i kiedy poprawa?


Z reguły z pomysłami i ich weryfikacją nigdy nie miałem zbyt wielkich problemów. Z reguły jak na coś wpadnę to od razu jestem w stanie stwierdzić, czy pomysł jest udany czy raczej syfiasty, a z racji, że doskonale wiem co dla mnie jest syfiaste to szybko takie pomysły upadają.


A więc, od razu już możesz dosypywać węgla do komputra. Wspominaliśmy, iż Twe filmy opatrzone są charakterystycznym stylem i humorem. Zastanawiam się... czy proces twórczy kolejnych produkcji oparty jest na gospodarce planowej, czy bardziej na bieżących warunkach atmosferycznych – dajmy na to tworzysz w zależności od ciśnienia atmosferycznego?

Dla przykładu możemy nawiązać do filmu konkursowego - Czy taki świąteczny GORO nawiązujący klimatem do 1. części był już z dawna planowany, czy wręcz przeciwnie pomysł zrodził się np. pod wpływem konkursu?


Tworzę w zależności od faz księżyca i okresu godowego pingwinów. Jednak jak zapytałeś - wcześniej nie tworzyłem i nie planowałem filmów z wyprzedzeniem, więc raczej podczas tworzenia pierwszej części GORA nie planowana była 4, chociaż nie jestem do końca pewien, bo scenariuszy do GORA niestety nie pisałem ja. Ale co do reszty to raczej nie były to filmy planowane od dłuższego czasu. Jak wspominałem jednak zamierzam stworzyć w miarę spójne uniwersum a to już będzie wymagało większego planowania.


Chociaż postacie nie były długo na ekranie, to zostają w pamięci, co już dobrze świadczy i wróży. No właśnie przy GORO pojawia się pewien pan imieniem Kokosz, który zresztą był scenarzystą i głosem tytułowej roli - trudno więc nie zapytać - czy może i on planuje wyswobodzenie się i własną działalność machinimową? To już by była dobra fabuła na serial hehe.


Hehe. Nie. Wątpię, żeby pan Kokosz wychylał się gdzieś za daleko poza totqowe progi, ewentualnie może do Enteriego, nie mówiąc już kompletnie o własnej machinimie. Pan Kokosz nie jest w żaden sposób związany z tą społecznością czy fachem machinimowym, poza tym że jest przyjacielem moim i Enteriego.


Wspomnieliśmy o GORO musimy też wspomnieć o np. Rogerze, widać, że dobrze czujesz się tworząc czy przedstawiając kolejne postaci uniwersum, jednak w przypadku takiego Rogera sam podkładasz głos. Mówi się, że nikt nie zagra własnej postaci tak jak autor, wiadomo też jednak, że podkładasz głos nie tylko w swojej machinimie - pytanie brzmi - jaką przyszłość wiążesz w dubbingiem? Czy jest to jedynie kosiarka stojąca w machinimowym garażu, czy drugi garaż tuż obok?


Z tego co pamiętam to podkładałem dubbing głównie u siebie, a także rzadkie, pojedyncze wybryki u innych autorów (a może tylko u Enteriego?) i bywało to dość dawno, ale mogę się mylić, już nie ta pamięć na starość. Jaką zaś wiążę przyszłość z dubbingiem? Na pewno u siebie dalej będę niejedną rolę dubbingował, w szczególności, że dubbing w moich filmach jest dość specyficzny i nie każdy aktor nagrałby to jakbym sobie wymarzył. Co się zaś tyczy dubbingowania na większą skalę to nie zamierzam się jakoś szczególnie udzielać, chociaż jakby ktoś ze studia poprosił z pewnością byłbym w stanie coś nagrać.


W porządku! Zatem skaczemy do kolejnego tematu: Co śmielsi poszukiwacze sensacji twierdzą, że niejaki „Toteq”, twórca skupiający się na serii Dragon Age, tworzący różne ciekawostki jak i pogadanki to ta sama osoba co Ty Totqu Machinimo. Czy to prawda? Jeśli tak, to który kanał bliższy jest jego sercu i sprawia większą radość przy tworzeniu?


Cóż Toteq był kanałem, który pojawił się jako pierwszy (już w 2014), spory kawał życia z nim przeżyłem i z pewnością jest dość bliski mojemu sercu. Jednak utrzymanie takiego kanału wymaga dość sporej regularności, co trochę mniej wypaliło i nie siadam już tak chętnie do tworzenia filmów. Jednak dalej staram się coś tam tworzyć, kiedy mam ochotę i też szkoda mi go zwyczajne rzucić. Kanał machinimowy jest luźniejszy, wrzucam tutaj co chcę i kiedy chcę, no i otoczenie studia, że przy tym kanale czuje więcej "miłości" (no chociaż może niekoniecznie pod względem widzów i ich przywiązania do kanału). W skrócie - przy kanale machinimowym czuję się bardziej swojsko, a z tego "głównego" jestem nieco bardziej dumny i przywiązany do niego.


Okej, a więc tajemnica rozwiązana. Tymczasem właśnie przeczytałem, że okres godowy kozicy górskiej trwa zwykle od końca października do połowy grudnia. Wraz z jego końcem, zaczyna się zaś okres godowy Złotych Innosów – niedługo na świat przyjdą kolejne posążki, które powędrują do tegorocznych zwycięzców. Jak zawsze temu wydarzeniu towarzyszy szczególna atmosfera (znaczy temu z Innosami, niekoniecznie z kozicami). W tym roku zdecydowanie królują jednak słowa orzekające o złym stanie machinimy jak i wyrażające się w sposób mniej lub bardziej przychylny o wprowadzonych zmianach.

Statystycznie rzecz biorąc w tym roku zgłoszonych zostało 36 różnych produkcji co małą liczbą nie jest, aczkolwiek wciąż oznacza to ok. 44% mniej zgłoszeń niż rok temu.

Czy chciałbyś sir zabrać głos w sprawie obecnych Innosów jak i stanu machinimy. Jak to wygląda? Jak Twym zdaniem powinno wyglądać? Czym są Złote Innosy? Co się dzieje? Lubisz bakłażan?


Lubię innosy, co prawda nie aż tak jak wspomniany przez ciebie okres godowy kozicy górskiej. Jednakże co do obecnej edycji Innosów: - odnośnie organizacji nie mam prawie żadnych zastrzeżeń, poza tym, że moim zdaniem film z głosowaniem powinien pojawia się w ten sam dzień co z przewodnikami.

- Odnośnie stanu machinimy - od dawna głosi się jej upadek i jeszcze nic się nie stało. Jednak w tym roku prac zgłoszonych jest rzeczywiście mniej. Czy się niepokoić? Należy się zastanowić czy rzeczywiście powstało mniej machinim czy mało osób się zgłosiło? Nie wiem, ale wydaję mi się, że tragicznie jeszcze nie jest. Co do samych Innosów - fajna zabawa, świetna inicjatywa i ogólnie bardzo je lubię (ale wolę pucharki SWM).

No i na koniec najważniejsze - ciężko mi stwierdził, czy lubię bakłażany, bo nigdy nie jadłem. Ale lubię kalafior. Dobry jest. Z bułką tartą taki.


Faktycznie dobry. Co do konkursu miejmy zatem nadzieję, że do końca będzie on nam miłym wydarzeniem i przyjemną zabawą. Przechodzimy zatem do przedostatniego już dzisiaj pytania: ostatnio poza Innosami mieliśmy w studiu Puchary, mieliśmy też konkurs. Przez wzgląd na Twe uczestnictwo w tego typu wydarzeniach, założyć chyba można, iż popierasz tego typu inicjatywy? Jak uważasz, czy winniśmy mieć ich więcej, czy przeciwnie osiągnęliśmy już ten właściwy stan?


Uważam, że konkursy i pucharki to świetne inicjatywy i jak najbardziej popieram takie pomysły. Odnośnie ilości i przebiegu konkursów - jeden konkurs publiczny na rok wydaje mi się dobrym rozwiązaniem pobudzającym do życia machinime, poza tym jest świetna atmosfera, wyczekiwanie na wyniki, emocje, pościgi, wybuchy itd. Myślę, że może nieco jaśniejsze i prostsze wytyczne mogłyby przyciągnąć więcej osób. Poza tym mamy też jeszcze wewnętrzne konkursy. No i jeszcze są pucharki - swoją drogą wspaniałe uczucie dostać pierwszy pucharek (i to jeszcze srebrny) kiedy nie widzisz swoich szans nawet na brąz

Uważam, że studio przeżywa obecnie złotą erę, chociaż twierdzę tak od dwóch lat jakoś, więc ciężko mi stwierdzić, czy się mylę czy ta złota era trwa tak długo.


Oby zatem te złote promyki świeciły długo i coraz nam mocniej, a świadectwem były kolejne pucharowe produkcje i coraz trudniejsze głosowania.

Powoli zbliżamy się więc do końca, w tej sytuacji nie mogę zrobić nic innego jak zadać pytanie o sens życia. Wiem, pytanie to może wydać się głupie, dla niektórych wręcz infantylne, pewno wielu wątpi, że od tak dostaniemy tu na nie odpowiedź, ale czy nie byłoby to dość niezwykłym, gdyby owa odpowiedź na to odwieczne pytanie zadawane od początku ludzkiego istnienia znalazła przypadkiem miejsce w tym wywiadzie? Warto spróbować.

A zatem zadam tu pytanie jeszcze raz, choć oczywiście jeśli masz ochotę możesz je również przeczytać kilka linijek wyżej. Prawdę mówiąc nic nie stoi na przeszkodzie byś przeczytał je zarówno tam jak i tu - jaki jest sens życia?


Wydaje mi się, że każdy człowiek odczuwa indywidualny sens życia - nie wiem czy się ze mną zgadzasz i czy to jest właśnie ta odpowiedź, na którą oczekuje ludzkość, dlatego napiszę ją jeszcze raz, chociaż możesz ją przeczytać u góry. Skoro jednak już przeczytałeś te parę linijek napisze swą odpowiedź jeszcze raz dla twej wygody - wydaje mi się, że każdy człowiek odczuwa indywidualny sens życia.


Chyba jest dość dobra. A zatem późną to porą, gdy słońce już śpi, zakończenie wywiadu nam staje u drzwi. Na pożegnanie i dobrego snu przywołanie rzeknij nam panie coś o sobie – od tak - ze strony chleba codziennego Toteq niechaj nam coś powie.


Jestem toteq, robię machinime. Lubię grać w gierki, głównie RPG i czytać książki fantasy. Mam kota Kufla - jest rudy, dużo je co sprawia, że jest dość puszysty. Większość swojego dnia spędza na spaniu i lubi jak się go drapie. Ogólnie fajna kicia. Co jeszcze mogę o sobie powiem - podobnie jak mój kot lubię dużo jeść i spać. Chyba tyle.


I tym samym kończymy 13 wywiad SWM, Dziękuję za wywiad radością było dla mnie móc go z Tobą przeprowadzić.


Dziękuję za wywiad, miło się rozmawiało szanowny Dextronie. Niech nam SWM żyje długo i szczęśliwie!