GÓRY NIEBIESKIE
Gdy czarownice na Łysiec
Na miotłach gnały
Gdy przy wale kamiennym
Bieżały korowody Śwista
Gdy w Noc Kupały
Słowiańskie dusze piły i tańczyły
Jak wtedy nazywały się
Te pasma łagodne i leniwe?
Patrzyłem na nie pod słońce
Jako małe pacholę
Wierzyłem że za linią grzbietów
Skończył się świat
Wciąż patrząc w niebo
Na te góry kolorowe
Marzyłem w młodości
Pijąc nektar rozkochania
Dzisiaj poznałem że o każdej porze
Błękitem świecą się po lasach
Lędzian miejsca święte
Słowiańskie uroczyska
O Świętokrzyskie góry niebiańskie
- Góry Niebieskie!
/2008/
Tryptyk świętokrzyski
Zafascynowany ,,Chłopami“ Reymonta i krainą, której już (prawie) nie ma – krainą mojego dzieciństwa, postanowiłem napisać kilka wierszy o ważnych wydarzeniach z życia świętokrzyskich chłopów. Odpust, (może z 1978 roku?) jaki corocznie odbywa się w Zielone Święta na Górze Witosławskiej zapamiętałem właśnie takim, jak go opisałem. Wszystkie te wydarzenia: odpust, żniwa i pogrzeb były ,,świętami“ w życiu wsi. W te świąteczne dni wszystko się zmieniało i nikt nie pozostawał w domu, jeśli nie musiał. Napisałem więc o tym – stosując autentyczny język Gór Świętokrzyskich. Uczyniłem tak pod wpływem wierszy czytanych latem w Ustce w 2007 r. w języku kaszubskim. Wówczas zrozumiałem, że regionalizmy językowe i dialekty są prawdziwymi skarbami naszej mowy.
Odpust-Żniwa-Pogrzeb
Odpust
Na Witosławsko Góre
ido chłopy na łodpust
dziewuchy tyz leco
lipowo umajone
jado wozy
Na polanie w lesie
z cudonym łobrazem
stoi kaplicka
tam dzisioj bedzie
urocysto suma
Ludzie stojo w lesie
klenco i cekajo
po krzokach siedzo
dzwonek zabrzencoł
to sie zerwały
Przyjechoł ksiondz probosc
z wikarym ze Słupi
Łoblot ze Świntego Krzyza
głosieł kozanie
echo tyko niesie
,,Nie pijta tyle ludzie!“
,,Nie bijta swych kobit“
jak z góry schodzili
to jesce w usach
im sumiało
-,,prowde un godoł“
A w dole pod lipom
muzykanty grajo
zobawa dlo ludzi
karuzelo sie krenci
obwarzanki sprzedajo
korki strzylajo
piscołki wyjo
Na grombach se siedli
wino sie rozliwo
chłopy sie zawziny
i mocno pijo
baby sie z dzieckami
na kocach wylegujo
Muzykanty grajo
coroz szybci
wino sie rozliwo
karuzelo sie krenci
w usach sumi
-cy to z lasu?
Zzo góry
wysła chmura
i lunoł dysc
jedne wzieły kunie
i pojechały do dom
inne sie schowały
do remizy
tańce łodchodzo
-zobawa trwo...
Żniwa
Słonko przypiko
goronco dzisioj
a tu trza w pole iść
-do zboża
Wstawojta chłopoki
żyto trza sprzątnoć
Sirpiń gospodorz
ludziom daje chlib
Wstawajom rozespane
wczoraj tęgo pili
po szklonce mlika do gęby
i som gotowe
Na polu sie złoci
pikno pszenica
u sonsiada za miedzom
jak świrk sie łowies świci
Jeden wzion kose
i zajazd obkoszo
drugi powrósła
jak sznury krenci
Jedzie już wionzałka
z nieba żor sie leje
-dejta troche pić
wydźgoł cały gor
Kosą ręka kosi
ręka -kosa
zboże zbirajom
powrósło -snop
i wiążo
Ręka-kosa-
powrósło-snop
Tak na polu stojo
jak indiańskie namioty
snopkowe mendle
Sirpiń gospodorz...
Pogrzeb
Przez wieś przelecioł
jak czorny kruk
złowrogi szept:
to Ignac umar...
Wszyscy go znali
bo krzepki był chłop
umioł ponoć na jeden roz
zjiść sto pirogów
Pod polnym krzyzem
na rozstaju wsi
przez roztopy
za trumnom ido ludzie
Ido na czorno ubrane
śpiwajo: ,,Anielski łorszak“
trumna jest ciężko
jak by jego życie...
Krzyz patrzy na nich
baby lamentujo
dzieciska płaczo
-dobry był chłop
Weszły do kościoła
potem ksiondz
na cmentorz wiedzie
cały konduk
-Nie płaczta nad nim
bo un już u Boga
nad sobom sie lepi
zastanówta
Wodom pokropił
rzucił grudke zimi
doł znak i poszedł
-mowe Jaś powiedzioł
Ignac żegno wszystkich
-słychać jak zawodzo baby
graborz wbił łopate
i zimiom rzuco
Zasypali Ignaca...
2007
Kolorowy Spacer
W niedzielne południe
poszedłem ujrzeć
wapienną biel
kościelnej wieży
Jaskrawą złocień
łanów
boksyckich pól
Wtopione w błękit
nieba kresów
sinawe stoki Gór
W zielono - kasztanowym parku
pochyłą czerń
samotnego dworku
Przystanąłem
by poczuć powiew
falującego echa...
Tak wielu żyło i odeszło
Z momińskiej wieży
zagrzmiał
kościelny dzwon
Więc idę tam
w modlitwie
- poszukać pamięci...
PRO MEMORIAM
Smukłe jodły ze szczytu
Witosławskiej Góry
spoglądaja na kraj lat dziecinnych
- gdzieśmy wzrośli: Kochowski, Ponury
ja i wielu zapomnianych innych...
Te Góry są naszą Matką
gdy tam będziesz
mocno w pierś nabierz
błękitnego tchnienia
tej przecudnej woni
wiatru który kiedyś
i nas karmił...
Poczujesz wtedy
wiosenną młodość
usłyszysz ciche
echo strumyka
w kamieniu bliski
serca bijący dzwon
- Gór Świętokrzyskich...
Płock 2004
Copyright by Allen Mironov 2012. All rights reserved. Prawa autorskie zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody autora zabronione.