Z grona siedzących od tej strony rynku, najpierw cicho podniósł się z ziemi, a potem poderwał do biegu młody mężczyzna i pobiegł w kierunku domu Jaworskich. Był nim bardzo lubiany w miasteczku, młody kupiec Jakub ,,Kowka” Majzels. Kowka zawsze był odważny, bo jego ojciec Chaim był w przeszłości zawodowym żołnierzem i przekazał synowi najlepsze junackie cechy. Wszystko stało się tak szybko, że nawet Jaworski nie zdążył zareagować, bo wydawało się, że chciał zamknąć pospiesznie drzwi, ale nie zdążył. Młody Żyd wbiegł do jego domu, a z tyłu za nim podążało dwóch rosłych esesmanów z karabinami, stukając w biegu oficerkami o bruk. Jaworski z zaciekawionego zbrodnią na rynku człowieka, zmienił się w ułamku jednej sekundy w przerażonego śmiercią starca. Twarz jego przybrała taką przepraszającą minę, jakby chciał przekazać czarnym zbrodniarzom: ,,nie chciałem go wpuścić”. Jeden z esesmanów nie chciał tego dostrzec, gdyż biegnąc w kierunku domu nacisnął spust, lufa wypluła serię ołowiu i Jaworski osunął się bezwładnie, upadając na twarz przed schodami.