Kolega dla Janinki
Jak już wiecie z legend prawdziwych,
na naszym strych dzieją się dziwy.
Tam, gdzie aż po sufit pełno siana,
mieszka duch Janinki, co se jęczy z rana.
Dla przypomnienia:
Janinka to była nieszczęsna dzieweczka,
co spadła z beleczek szukając koteczka.
Spadła i skręciła kark dzieweczka malutka,
tam, gdzie teraz boks Grubego i Lutka.
Kotek uciekł sobie, śladu nie ma po nim,
na darmo duch Janinki woła, kotka goni.
Czasem słychać kroki, szlochania i jęki –
to Janinka płacze, bo przeżywa męki.
Lecz jej teraz nie tak strasznie smutno
jak to było dawniej, gdy swą łzą pokutną
nakrapiała puste strychu progi
i gdy tylko jej szurały nogi.
Bowiem pewnego pięknego wieczora,
gdy włażąc na strych ze strachu chora,
na rozkaz pani Danki sianko dla koni
zrzucałam widłami, to w trawiastej toni
wyczułam coś niezbyt dla mnie przyjemnego.
Było to twarde, kształtu nieznanego.
Zabiło ze strachu mocno me serduszko,
wymacałam dziwne to coś moją nóżką.
I gdy zrozumiałam, co się czai w sianie,
strach mnie wielki dopadł, moje drogie panie.
Otóż na tym stryszku, co jest ponad nami,
trup se w sianie leży z suchymi palcami.
Teraz już wiem, czemu oprócz łez rzęsistych,
czasem z góry słychać dziwny śmiech perlisty.
Bo już duch Janinki sam wciąż tam nie biega,
teraz jest Janinka plus nowy kolega.
Może nieruchawy i trochę się sypie,
lecz umila on Janince trochę nudne życie.
Pamiętajcie wszyscy, gdy w nocy wycieczka,
wybrańcy pojadą, a wy – latareczka.
I słuchajcie, co tam się na górze dzieje.
Czy to duchów psoty, czy to tylko wietrzyk wieje?