Łotwa, to spontaniczna przygoda z pewnym Nieznajomym ;-)
Pierwszym punktem naszej samochodowej podróży była Jurmała. Następnego dnia pojechaliśmy do Rygi. Zdobyliśmy też kilka okolicznych zamków.
Do Jurmały przyjechaliśmy w nocy, ale nie mogło się obyć bez spaceru brzegiem morza.
Jest to niezwykle malownicze miasteczko położone między Zatoką Ryską i rzeką Lelupą.
Pogoda nas nie rozpieszczała, więc i zdjęciom ewidentnie brakuje słońca, ale mimo tego, warto zobaczyć to miejsce.
Następnego dnia wyruszyliśmy do Rygi. Ktoś chyba dziurę w chmurze zrobił, bo lało cały dzień.
Upragnionym przez Rafała miejscem zwiedzania było Muzeum Motoryzacji. Ponoć jest to jedno z największych i najstarszych muzeów tego typu.
Faktycznie robi duże wrażenie. Jest w nim mnóstwo eksponatów z różnych epok. Niektóre bardzo ładne, inne po prostu ładne lub ciekawe, a część zupełnie przeciętnych.
Cóż jak widać, słaby ze mnie znawca motoryzacji. Zwykle gdy ktoś mi opowiada o nowym samochodzie, to moje pierwsze pytanie brzmi: Jaki kolor?
Każdą wolną od deszczu chwilę wykorzystywaliśmy na zwiedzanie miasta.
Central Market - Centraltirgus - to hale targowe zbudowane z hangarów. Znajdują się one na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Znajdziemy tu świeże owoce, warzywa, mięso, ryby, nabiał oraz wszelkiego rodzaju kiszonki.
Razem z większością mieszkańców Rygi przywitaliśmy Nowy Rok na nabrzeżu.