Źródło: Opowiadania bogobojnych Szeicha Ahmeda Alego; przekład: Siostra Beata
Oto opowieść Szeicha Fatha al-Mołsiliego.
Kiedyś zobaczyłem młodego chłopca idącego przez las.
Zdawało mi się, że wypowiadał pewne słowa.
Pozdrowiłem go "Salam", a on odpowiedział na nie.
Zapytałem: "Dokąd idziesz?"
Chłopiec odrzekł: "Do domu Allaha (Mekki)."
Ciągnąłem dalej: "Co recytujesz?"
"Koran"- odpowiedział.
"Jesteś bardzo młody, pielgrzymka nie jest dla ciebie jeszcze obowiązkowa" - zauważyłem.
On odparł: "Byłem świadkiem, gdy śmierć zabierała ludzi młodszych ode mnie i dlatego chciałbym się przygotować, na wypadek, gdyby śmierć miała zapukać do mych drzwi."
Zdumiony skomentowałem: "Twe kroki są małe, a cel, do którego zmierzasz daleko".
On zaś odpowiedział: "Moim obowiązkiem jest zrobić krok, zaś doprowadzenie mnie do celu jest w gestii Allaha."
Pytałem dalej: "Gdzie jest twój prowiant i transport?"
Chłopiec na to: "Moja jakin (wiara, ufność) jest moim pokarmem, a moje stopy są moim środkiem transportu."
Wyjaśniłem mu: "Pytam cię o chleb i wodę."
On odpowiedział: "Och Szeichu, jeśli ktoś zaprosił cię do swego domu, czy byłoby odpowiednim zabranie ze sobą własnego jedzenia?"
Zaprotestowałem: "Nie!"
"Podobnie, mój Pan zaprosił Swego sługę do Swojego domu, tylko brak silnej wiary (jakin) każe nam brać ze sobą jedzenie. Poza tym, czy uważasz, że Allah pozwoli na to, bym cierpiał z głodu lub pragnienia?"
"Nigdy" - odpowiedziałem.
Chłopiec odszedł. Nieco później zobaczyłem go w Mekce.
Podszedł do mnie i zapytał: "Och, Szeichu czy nadal jesteś słabej wiary?"