Kluby Polonijne

Ellis Island - rejestracja emigrantów

Kluby Małopolski w Chicago

Nowak Czesław

Prof. Stanisław Bujak w swoim szkicu pt. ”Wieś zachodnio galicyjska u schyłku XIX wieku” (Wieś polska – Lwów 1905) pisał:

„Jednym z najbardziej charakterystycznych objawów w życiu naszego ludu wiejskiego jest wychodźstwo zarobkowe. Galicja była krajem o najbardziej zagęszczonej ludności rolniczej w Europie, w Galicji Zachodniej na 1km2 przypadało 90 osób żyjących z rolnictwa gdy w reszcie krajów monarchii austrowęgierskiej 36 osób. Galicja była krajem cierpiącym na ogromne rozdrobnienie ziemi, 80% ogółu gospodarstw rolnych to gospodarstwa do 2 ha ziemi. Galicja była najsłabiej uprzemysłowionym krajem w monarchii austrowęgierskiej, zajmując 26 % obszaru państwa i mając 28% ludności posiadała tylko 15,8% zakładów przemysłowych i 10,1% ludzi zatrudnionych w przemyśle. Wystarczy wymienić tylko te czynniki, a przecież nie brakowało i innych aby zrozumieć przyczyny „nędzy galicyjskiej”, która doprowadziła z końcem XIX wieku i na początku XX wieku do emigracji stałej lub okresowej setek tysięcy chłopów galicyjskich do różnych krajów świata, głównie jednak do Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej."

Jeszcze bardziej wymowne świadectwo procesowi emigracji dał Wincenty Witos, który w swoich wspomnieniach poświęca sporo kart wychodźstwu chłopów galicyjskich do Ameryki.

Wprost trudno uwierzyć w jakich warunkach ta emigracja się odbywała. Jakie przeszkody musieli chłopi pokonać żeby dostać się do wymarzonej „Hameryki”, mimo wprost szalonych trudności robionych przez władze, które przez dłuższy czas nie dawały zezwolenia na wyjazd. Bardzo poważną przeszkodę stanowił brak gotówki, toteż wielu zawziętych śmiałków maszerowało piechotą nie tylko do pruskiej granicy ale nawet do Hamburga. Nie mając dokumentów podróży, przemycani byli przez różnych przewodników, którzy ich niejednokrotnie w bezwzględny sposób okradali. Bardzo często byli łapani na granicy i odstawiani przez policję do domów. Tym się jednak nie zrażali, szli na nowo nawet kilka razy, aż się im udało przekroczyć granicę. Ci szczęśliwcy nie tylko, że opisywali w listach co to za raj ta Ameryka, ale w krótkim czasie przysyłali zarobione dolary jako wymowne świadectwo panującego tam dobrobytu. Zazdrośni bliscy i dalsi sąsiedzi obliczali skwapliwie czas zarobku i przysyłane pieniądze, dlatego też Ameryka stała się przedmiotem bezustannych gorączkowych rozmów i pragnień, a wyjazd do niej szczęściem po prostu pojąć się nie dającym. Ludziska zostawiali grunty, sprzedawali inwentarz, pożyczali płacąc najbardziej lichwiarskie procenty, byle tylko zdobyć gotówkę i dostać się do Ameryki.

Wysoko ocenił znaczenie emigracji chłopskiej do Ameryki Wincenty Witos pisząc w cytowanych wspomnieniach „Jeżeli wieś polska zrobiła olbrzymi skok w postępie, wydobyła się z więzów politycznej zależności zacofania i nędzy ekonomicznej to w dużej mierze zawdzięcza to wychodźstwu i tej wytrwałości i obrotności na jaką się chłopi zdobyli nie mając z niczyjej strony żadnej pomocy.”

Wielki uczony, sławny polonista Stanisław Pigoń w swojej książce pt. „Z Komborni w świat” pisze o roli jaką odegrali na wsi „amerykanie”.

„Emigracja zwłaszcza amerykańska odegrała ogromna rolę w podniesieniu poziomu wsi zarówno materialnego jak i umysłowego, wyzbyli się też onieśmielenia i zastrachania. Przywozili też trochę otarcia umysłowego, wdrażali się niektórzy w sztukę czytania i odczuwali w niejakim stopniu potrzebę książki. Przywozili wreszcie „amerykanie” dolary, czasami nawet grubsze. Dzięki nim to właśnie wieś w tak niedługim czasie przetasowała się ekonomicznie.”

W swoich wspomnieniach prof. Pigoń pokazuje organizowanie przez emigrantów z Małopolski własnych stowarzyszeń regionalnych i ich działalności dobroczynnej na rzecz rodzinnych stron w Polsce.

Jest to chlubna karta księgi wychodźstwa polskiego. Kartę tę zapisali złotymi zgłoskami w pierwszym rzędzie emigranci z rejonu Dąbrowy Tarnowskiej i Brzeska, którzy bezprzykładnym przywiązaniem do ojczystych stron nie osłabionym ani dziesiątkami lat rozłąki ani tysiącami kilometrów oddalenia, mając na celu działalność dobroczynną na rzecz rodzinnych stron w Polsce, łączyli się we własne stowarzyszenia regionalne.

Pierwsze Kluby Małopolan powstały w Stanach Zjednoczonych w okresie I wojny światowej. Najwcześniej, bo jeszcze przed I wojną powstał w Chicago Klub Parafii Luszowice. W roku 1915 powstały w Chicago dwa kolejne Kluby małopolskie zrzeszające emigrantów z powiatu dąbrowskiego: Klub Miechowice Małe i Klub Miechowice Wielkie. Dwa odrębne stowarzyszenia skupiające ludzi z dwóch małych wsi należących do jednej parafii w Wietrzychowicach.

HISTORIA KLUBU MIECHOWICE MAŁE W CHICAGO

Klub Miechowice Małe został założony 17 lutego 1915 roku. Działalność jego z razu dość intensywna, była jednak krótkotrwała. Po niecałych dwóch latach istnienia i zbierania datków na pomoc rodakom w kraju klub zawiesił swą pracę by wznowić ją dopiero w 1928 roku, do czego przyczynili się nowo przybyli emigranci z Miechowic Małych.

HISTORIA KLUBU MIECHOWICE WIELKIE W CHICAGO

Miechowicki Józef

Jak podają kroniki historyczne, pierwsi Polacy przybyli na ziemię amerykańską, już na początku XVII wieku. Oni też to stali się zalążkiem już dzisiaj wielomilionowej społeczności amerykańskiej polskiego pochodzenia. Tak olbrzymi wzrost był oczywiście wynikiem masowej emigracji z Polski z różnym nasileniem na przestrzeni wielu, wielu lat. Emigracja - konieczne zło - miała i nadal posiada podłoże ekonomiczne lub polityczne i była zawsze związana z sytuacją, kraju w danym okresie. Emigracja naszych rodaków z Miechowic Wielkich sięga końca XIX wieku i miała podłoże czysto ekonomiczne, chociaż Polska w tym okresie nie istniała na mapie Europy.

Miechowice Wielkie jak i cała Galicja były częścią zaboru austriackiego. Warunki życia w naszej wsi w końcu XIX i na początku XX wieku były na tyle ciężkie, że pomimo ogromnego przywiązania do ziemi i rodzinnych stron, wielu naszych rodaków decydowało się na emigrację zarobkową do różnych krajów Europy Zachodniej a w większości do Stanów Zjednoczonych. Bezpośrednią przyczyną tej emigracji było przeludnienie wsi, klęski żywiołowe (wielka powódź w 1904 roku) i całkowity brak przemysłu, który mógłby wchłonąć nadwyżki siły roboczej, spowodowały że wyżywienie rodzin stawało się wręcz niemożliwe. Ciężka praca emigrantów w Stanach Zjednoczonych była ich jedyną nadzieją pomocy swoim rodzinom w Miechowicach Wielkich, jak również stwarzała możliwości polepszenia i rozbudowy podupadłych gospodarstw rolnych, do których to zamierzali powrócić. Marzenia powrotu do rodzinnych strzech i pomocy rodzinom w kraju, wraz z ogromną tęsknotą były głównym tematem spotkań wśród naszych rodaków po ciężkiej pracy, jak również w czasie świąt, tutaj na ziemi amerykańskiej. W takich to też okolicznościach rodziła się myś1 zorganizowanej pomocy rodakom w Polsce. Nie przychodziło to wcale łatwo. Główną przeszkodą była nieznajomość tutejszych zwyczajów, jak również brak podstawowej znajomości języka angielskiego. Po wielu dyskusjach i nieformalnych zebraniach, dopiero 16 Listopada 1915 roku powołano do życia organizację i nadano jej nazwę "Towarzystwo Miechowiczan". Dzisiejsza uroczystość to właśnie Jubileusz 75-lecia tego wydarzenia.

Pierwszy Zarząd Towarzystwa stanowili:

Prezes - Franciszek Kolczak

Sekretarz - Stanisław Buchaniec

Skarbnik - Bartłomiej Nowak

W tym to też czasie wieś Miechowice Wielkie znalazła się w rejonie bezpośrednich działań jednego z wielu frontów I Wojny Światowej. Rzeka Dunajec była jego linią przez kilka miesięcy. Działania wojenne i przemarsze wojsk spowodowały zniszczenie zasiewów w całej okolicy. W celu niesienia pomocy rodakom, Klub natychmiast po zorganizowaniu się przekazał im sumę $105, a w kilka miesięcy później $166 na zasiewy, oraz $140 na odzież dla najbiedniejszych rodzin dotkniętych straszliwymi skutkami wojny. Przekazano również $25 na fundusz inwalidzki Im. Ignacego Paderewskiego. Dzisiaj wydawać by się mogło, że wartość tej pomocy była wręcz symboliczna. Na owe czasy, w porównaniu z poziomem zarobków i siłą nabywczą dolara, była to pomoc bardzo duża, sięgająca dzisiejszej wartości kilkunastu tysięcy dolarów. Na skutek pożaru zabudowań dworskich dzieci wiejskie straciły lokum do pobierania i tak bardzo ograniczonej nauki szkolnej. Reakcja Klubu była i tym razem bardzo szybka. W roku 1920 Klub przesłał $1000 i pomógł w zakupieniu budynku, w którym to też otwarto szkołę. W dwa lata później przekazano $150 na ulepszenie tego budynku.

W roku 1933 wieś Miechowice Wielkie rozpoczęła budowę nowego, murowanego budynku dla potrzeb szkolnych. Realizacja tej inwestycji nie odbyła się bez pomocy finansowej Klubu. Klub przeznaczył na ten cel $3000. Szkoła została oddana do użytku w 1937 roku. Po Drugiej Wojnie światowej przy wydatnej pomocy Klubu, kosztem powyżej $5000 wybudowany został Dom Ludowy, mieszczący gabinet lekarski, dentystyczny, dużą salę na zebrania wiejskie jak i dobrze wyposażoną remizę strażacką. W roku 1956 Klub rozpoczął akcję zbierania funduszy na pomoc w budowie Domu Nauczyciela. Na ten cel przesłano ponad 3000 dolarów. W roku 1961 podjęto decyzję rozbudowy szkoły, zbudowanej i sfinansowanej przez Klub w 1937 roku. Dzięki licznym zabiegom mieszkańców wsi jak i ówczesnemu Zarządowi Klubu, udało się tą inwestycję zakwalifikować do akcji "1000 Szkół Na Tysiąclecie", dzięki temu koszty inwestycji zostały pokryte z budżetu państwa, a udział Klubu wyniósł około $4500. W latach późniejszych inicjatywa inwestycyjna we wsi Miechowice Wielkie wyraźnie spadła, a tym samym i nasza pomoc finansowa. Na prośbę młodzieży wiejskiej Klub przesłał $300 na zakup aparatury stereofonicznej do świetlicy wiejskiej. Udzielono pomocy finansowej również przy odbudowie zbiorników wodnych we wsi, doraźnej pomocy dla Ochotniczej Straży Pożarnej, jak również najmłodszym dzieciom w przedszkolu wiejskim. Na te cele przesłano około $500. Osobną kartę w historii Klubu stanowi współpraca z Siostrami Zakonnymi z Miechowic Wielkich, a ich siedziba, popularna "Ochronka" jest ważną, częścią życia wsi. Nasza pomoc dla Sióstr jest dość regularna wiąże się z bieżącymi potrzebami tego zgromadzenia. W latach 80-tych Siostry przystąpiły do remontu budynku "Ochronki". Oczywiście nie byłoby to możliwe bez pomocy rodaków z Ameryki. Przesłano środki finansowe na pokrycie kosztów ogrodzenia, instalacji krzyża w ogrodzie, drzwi kaplicy, itp. Klub również pokrył koszty budowy zbiorowego grobowca dla Sióstr Zakonnych z Miechowic na cmentarzu parafialnym w Wietrzychowicach. Na te cele od roku 1982 przeznaczono około $3000. Również w latach 80-tych podjęto decyzję generalnego remontu Kościoła Parafialnego w Wietrzychowicach. Ogromna wieża kościelna systematycznie zaczęła odchodzić od głównej nawy, powodując różne pęknięcia. Sfinansowanie tej olbrzymiej inwestycji nie byłoby możliwe bez pomocy rodaków z Chicago, a w tym jak zwykle ofiarnych Miechowian. Stowarzyszenie Parafii Wietrzychowice przystąpiło do gromadzenia funduszy na ten cel, który został zasilony sumą $10,460, poprzez donację przez amerykańskich Miechowian, co stanowiło ponad połowę indywidualnych dotacji zebranych wśród wszystkich parafian. Niezależnie od tej zbiórki Klub przeznaczył $500 na zakup żyrandola dla kościoła parafialnego.

Finansowa pomoc Klubu nie ograniczała się tylko do pomocy dla rodzinnej wsi czy też parafii. Klub nasz wspomagał inicjatywy bratnich klubów niosących pomoc swoim rodzinnym wioskom w Polsce. W ramach tej współpracy przekazaliśmy $200 na budowę Domu Katechetycznego w Demblinie, $200 na taki sam cel w Miechowicach Małych, $100 na budowę kościoła w Przybysławicach i $200 na budowę kościoła w Siedliszowicach. W miarę możliwości Klub nasz wspierał akcje inicjowane przez inne organizacje polonijne. I tak na zakup budynku dla potrzeb "Copernicus Center" przekazano $500, $1000 przeznaczono na zakup siedziby Związku Klubów Polskich i $250 na jego wyposażenie, $100 na zakup "Domu Pielgrzyma" w Rzymie. Około $1000 wydano na pozostałe inne zbiórki polonijne.

Wielu członków klubu Miechowice Wielkie pracowało ofiarnie i nadal pracuje w innych organizacjach polonijnych. We władzach Stowarzyszenia Parafii Wietrzychowice pełnili i nadal pełnią zaszczytne funkcje prezesów, wice-prezesów i wice-prezeski. Również obecny prezes Stowarzyszenia Zdzisław Tokarski to były prezes naszego Klubu. Wielki wkład wnieśli i wnoszą nadal członkowie naszego Klubu w działalność Związku Klubów Małopolskich, a obecnie po zmianie nazwy "Związku Klubów Polskich". Z naszych szeregów też wywodził się główny założyciel Związku Klubów Polskich i jego pierwszy sekretarz Stanisław Kolczak. Nieco później bardzo ofiarnie dla Związku pracowali nasi członkowie jak: Franciszek, Józef i Jan Sas, chłop poeta znad Dunajca, Zofia Sobota, pełniąca urząd dyrektorki przez 2 kadencje, również dyrektor Związku, a później wice-prezes Józef Pudło. Bardzo aktywny w pracy dla Z.K.M. był sekretarz 10 i 11 Sejmu, a późniejszy sekretarz generalny i prezes tegoż Związku, były prezes Klubu Miechowice Wielkie Kazimierz Kuczak. Obecnie bardzo aktywnie pracują i reprezentują nasz Klub w Z.K.P. wielokrotny poseł na sejm Z.K.P. i jego były wice-prezes Józef Stokłosa, jak również wielokrotny poseł na Sejm Z.K.P. Władysław Kuczak. Oczywiście nie jest możliwe wspomnienie wszystkich zasłużonych członków Klubu w 75-letniej historii.

Nie sposób jednak byłoby nie wspomnieć o piątce członków Klubu, którzy jako ochotnicy wstąpili do Polskiej Armii we Francji i pod dowództwem Generała Józefa Hallera, przeszli z bronią w ręku z Francji przez Niemcy aż pod Warszawę, w ramach działań I Wojny Światowej. Ochotnikami tymi byli: Ludwik Wódka, Franciszek Niedzielak, Jan Buchaniec, Jan Dybis i Jan Wódka.

Prezesów w Klubie Miechowice Wielkie w tej długoletniej historii Klubu było niewielu. Pozwolę sobie ich wymienić w kolejności w jakiej sprawowali tą zaszczytną funkcję: Franciszek Kolczak, Jan Kuczak, Franciszek Sas, Józef Sas, Józef Pudło, Kazimierz Kuczak, Józef Tarchała, Józef Pudło, Władysław Kuczak, Zdzisław Tokarski i obecny Józef Miechowicki.

Na zakończenie chciałem złożyć cześć i uznanie dla wszystkich Miechowian, którzy swą ofiarną pracą dla dobra Klubu, z umiłowaniem rodzinnych stron i rodzinnego kraju Polski tworzyli tą 75-letnią historię Klubu. Wszystkim tym, którzy poprowadzą działalność Klubu do następnego jubileuszu 100-lecia życzymy samych sukcesów.

Na 75-lecie Klubu

napisał

Józef Miechowicki, Prezes

HISTORIA KLUBU JADOWNIKI MOKRE W CHICAGO

Nowak Czesław

Trzecim klubem „wietrzychowickim” stał się stał się Klub Jadowniki Mokre, którego pierwsze zebranie emigrantów z Jadownik Mokrych zwołane w 1911 roku przez nauczyciela tej wioski Franciszka Koguta wybrało zarząd towarzystwa. Głównym zadaniem było wyszukiwanie pracy dla swych rodaków. W roku 1917 uchwala własną „konstytucję” organizując się w normalny, zalegalizowany klub.

W roku 1918 wysłano $850 jako jednorazową zapomogę dotkniętym straszną wojną światową. W roku 1920 wysłano $1550 na dom kultury, następnie w 1925 roku wyekwipowano straż pożarną w sikawkę ręczną, wóz i mundury za sumę $800. Udzielono stypendium $200 uczniowi z tej wioski, Władysławowi Buchańcowi, którego rodzina nie była w stanie opłacić kosztów ostatniego roku na Uniwersytecie Jagiellońskim. Następnie zakupiono radio za $170 dla Koła Młodzieży, wyasygnowano $100 na odrestaurowanie biblioteki i $50 na wybudowanie sceny do przedstawień i zakup ławek. Następnie na wieść o strasznej powodzi w 1934 roku przesyła $300 na powodzian.

W roku 1934 zarząd Klubu stanowili:

Prezes – Stanisław Kozłowski

Ludwik Nowak, Rozalia Jurek, Helena Nowak, Jan Urban, Franciszek Papież, Franciszek Dembiński.

Z chwila wybuchu II wojny światowej wypełniając obowiązek do Ojczyzny klub wysyła $1000 na pomoc Polsce.

Po zakończeniu II wojny światowej wychowankowie nauczyciela Sedlaka postanowili wybudować kościół aby nie chodzić do kościoła, do oddalonych o 7 km Wietrzychowic. W roku 1946 z dużym poparciem ks. dziekana J.Opoki i za zgodą władz Kurii Biskupiej rozpoczęto budowę kościoła. Przewodniczącym komitetu był Ludwik Wiklański. Następna pomoc Klubu to elektryfikacja wsi. Z inicjatywy Marcina Urbana wybudowano przestronną szkołę. Po wybudowaniu szkoły zakupiono dzwony do istniejącego już kościoła. Wybudowano również dzwonnicę, plebanię oraz zabudowania gospodarcze dla plebanii.

Tym, którzy bohatersko polegli w I i II wojnie światowej Klub wystawił pomnik. Następnie wybudowano remizę strażacką oraz zakupiono potrzebny sprzęt.

W latach 60-tych z pomocą Klubu, jak również mieszkańców wsi wybudowano piękny Dom Ludowy, w którym maja pomieszczenia: poczta, sklepy, kawiarnia, biblioteka oraz jest sala na wesela i zabawy.

W roku 1977 Klub finansuje budowę ogrodzenia i bramy cmentarnej, na której tablica pamiątkowa głosi „Prochom Naszych Ojców Klub Jadowniki Mokre, Chicago 1977”. W następnych latach ze środków Klubu wybudowano na cmentarzu kaplice cmentarną z chłodniami, której poświęcenia dokonał w dniu 29.06.1993 rodak Jadownik, Nuncjusz Apostolski Arcybiskup Józef Kowalczyk.

Klub wspomaga organizacje na terenie USA jak Copernicus Center, Dom Polski w Rzymie i Związek Klubów Polskich w Chicago.

Prezesami Klubu byli:

F.Kogut, J.Pająk, S.Kozłowski, J.Jurczak, J.Pająk, S.Kozłowski, W.Gibes, J.Zaleśny, F.Pawlik, L.Nowak, W.Kozłowski, L.Nowak, K.Wilkosz, J.Kozioł, L.Nowak, E.Kozioł, E.Nowak, E.Kogut, L.Kapłon.

Klub z okazji okrągłych rocznic powstania wydaje pamiętniki bogato ilustrowane fotografiami członków Klubu niekiedy wraz z rodzinami. Zawierają również fragmenty wierszy zarówno „domorosłych poetów” poświęconych ojczystej wsi jak i cytowanych z różnych antologii. Na ich tle zaskakują słowa mocne i głębokie:

O Wielki Boże nie powracaj nas cudem na Ojczyzny Łono

Ni pomocą Angielską, ni łaską Anielską

Jeśli masz nam dać Polskę, nie daj darowanej

Przywróć zasłużoną

Spraw by kosztowała drogo, by była drogo zapłacona

A żebyśmy raz wiedzieli, jak wiele jest warta

Ażeby na zawsze pozostała w naszych myślach

I w naszych czynach, tak by syn i wnuk zrodzon

W wolności wiedział co to znaczy

Być wolnym

Być u siebie

Być Polakiem w Polsce