HUFIEC KRAKÓW
NASZ PATRON
NASZ PATRON
Sługa Boży ks. Stefan Wincenty Frelichowski porywa młodych pięknem własnej młodości. Urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży, będącej w latach 1251-1824 stolica diecezji chełmińskiej, której teren w tym okresie niemal pokrywał się z terenem obecnej diecezji toruńskiej. W cieniu dawnej katedry spędził Wicek, jak go wszyscy nazywali, swa młodość. W latach szkolnych związał się z harcerstwem. Zapalony wielkimi ideałami odnajdywał radość w służbie drugiemu człowiekowi działając w 24-tej Pomorskiej Drużynie Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Wstąpił do niej w marcu 1927 r.
W swoim pamiętniku tak pisał o swojej roli drużynowego:
Jednocześnie, będąc uczniem ośmioklasowego męskiego gimnazjum humanistycznego w Chełmży, rozwijał swoje życie wewnętrzne w Sodalicji Mariańskiej zostając w 1930 r. jej Prezesem. I dziś tęsknota za zdrowa wspólnoty koleżeńska, za autentycznym życiem chrześcijańskim jest obecna w życiu młodych ludzi. Szukają oni spełnienia tych ideałów od 40 już lat w grupach oazowych czy od kilkunastu lat we wskrzeszonym autentycznym ruchu harcerskim. O rozwoju życia wewnętrznego kilkunastoletniego Wicka świadczą zapiski w jego pamiętniku. W czerwcu 1931 r. pisał:
Decyzja wstąpienia na drogę ku kapłaństwu nie przyszła mu łatwo. Pisał:
Nie było mu łatwo wszystko zostawić... ale nie utracił swojej naturalnej radości, która nadal promieniował w nowym środowisko. Zapisał:
Nikt z kolegów nie wiedział o jego rozterkach, o których zwierzał się tylko w swoim pamiętniku:
Obok tych myśli znajdują się i takie:
Jako diakon zostaje kapelanem i sekretarzem biskupa Stanisława Okoniewskiego. 14 marca 1937 r. przyjmuje w Pelplinie świecenia kapłańskie.
Na obrazku prymicyjnym napisał:
W lipcu 1938 r. zostaje wikariuszem w parafii Wniebowzięcia NMP w Toruniu. Do dziś wielu pamięta jego gorliwość apostolska wśród dzieci i chorych, która wykazał jako kapelan Chorągwi Pomorskiej ZHP czy jako redaktor Wiadomości Kościelnych. Młodzieńcze ideały, którymi promieniował, zostały szybko zweryfikowane. 7 września 1939 r. oddziały Wermachtu wkroczyły do Torunia. Rozpoczęły się aresztowania. 17 października aresztowano ks. Frelichowskiego. Był władz on dla władz niemieckich szczególnie podejrzany ze względu na swoje zaangażowanie w ruchu harcerskim. Osadzony w Forcie VII realizował nadal swoje ideały harcerskie. Zdawał tu praktycznie egzamin z tego, czego nauczył się w harcerstwie. Uwieziona młodzież spontanicznie garnela się do niego z wielka ufnością. Ks. Wicek sam wyszukiwał ludzi szczególnie smutnych i samotnych, chorych i słabych.
Odtąd realizuje swoje powołanie kapłańskie w warunkach konspiracyjnych organizując w kolejnych obozach w Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i Dachau wspólne modlitwy, ciągle szukając najbardziej umęczonych i załamanych współwięźniów. Współwięzień obozowy, późniejszy biskup chełmiński, ks. Bernard Czapliński, tak wspomina postać ks. Frelichowskiego:
W Dachau opiekował się chorymi na tyfus przekradając się do ich baraków, by nieść im pomoc i umacniać Eucharystia. Sam nie dalby rady pomóc wszystkim umierającym. Udało mu się pozyskać 32 polskich księży, którzy zgłosili się, by na tych właśnie blokach pielęgnować zakażonych. Wszyscy oni bez wyjątku przeszli ciężki tyfus, a dwóch zmarło. Ks. Stefan już wcześniej zaraził się tyfusem i umarł w opinii świętości 23 lutego 1945 r., w przeddzień wyzwolenia obozu. Wyjątkowość zmarłego kapłana uznali nawet hitlerowcy pozwalając po raz pierwszy w obozie w Dachau na wspólne modlitwy przy trumnie, wyłożonej białym prześcieradłem, udekorowanej kwiatami (!!!). Współwięzień wyjął kilka kosteczek z jego palców, by przechować je jako relikwie, zanim spalono ciało w krematorium.
Długo czekał ks. Stefan Wincenty na beatyfikacje. Widać Opatrzność Boża zachowała ten moment na przyjazd Namiestnika Chrystusowego do Torunia. Tu ks. Frelichowski pracował i rozpoczynał swoje drogi męczeństwa, by teraz patronować naszej młodzieży i harcerzom, naszym klerykom i kapłanom, chorym i całemu ludowi naszej diecezji.
Numer specjalny "Zwiastuna Różańcowego" ks. Wacław Dokurno; Parafia Podwyższenia Krzyża Świętego w Przecznie
Wszechmogący i miłosierny Boże. Ty nam dajesz pasterzy według serca swego, uzdalniając ich do ofiarnej miłości na wzór Jezusa Chrystusa, dobrego pasterza. Napełniony taka miłością. Ksiądz Stefan Wincenty Frelichowski, uczestnik cierpień Chrystusowych, poniósł męczeńska śmierć w służbie braciom, którzy doznali ogromu krzywd, bólu i opuszczenia. Idąc ciemna dolina, złą się nie uląkł, lecz zło dobrem zwyciężał. Racz. Panie, za wstawiennictwem Błogosławionego Stefana Wincentego udzielić mi laski.... o która proszę. Spraw również w swej dobroci. aby ten heroiczny świadek miłości pasterskiej rychło dostąpił chwały Świętych.
Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Relikwia Błogosławionego Stefana Wincentego Frelichowskiego