Szkoła Polska w Walnut Creek, Harcerstwo w Północnej Kalifornii, Zespół Taneczny Łowiczanie nie instniałyby gdyby nie zaangażowanie wielu osób działających w ośrodkach polonijnych. Wszystkie te osoby kontynuują pracę zaczętą przez kilkoro kluczowych postaci - pionierów polskiej kultury w okolicach Zatoki San Francisco. Byli i są to niesamowici ludzie - pełni energii, pozytywnego nastawienia do wszystkiego czym się zajmują, do poświecenia swojego czasu, środków finansowych oraz gotowi łączyć ludzi a nie ich dzielić. Wielu z nich przeszło zawieruchę wojenną, prześladowania, obozy, a mimo to nie stracili oni tego płomienia w sobie, płomienia, który rozgrzewa serca innych i pcha do działania.
W śród nich jest Pani Krystyna Chciuk, znana też jako Druhna Chciuk. Po przyjeździe do San Francisco w latach 60-tych współzałożyła ona Harcerstwo, Zespół Łowiczanie, Szkołę Polską oraz była członkinią innych polonijnych organizacji. Aby uhonorować jej wkład w rozwój Polonii, Ośrodek w Martinez zorganizował dnia 31. marca bieżącego roku uroczystość, na której Konsul RP Ignacy Żarski, Attaché Obrony w USA gen. dyw. pil. Cezary Wiśniewski, oraz CDR Maciej Stadnicki, Assistant Defense, Military and Naval Attaché, wręczyli Pani Krystynie Chciuk awans oficerski. Pani Chciuk wraz z Panią Haliną Butler otrzymały też Odznaczenia Państwowe Kombatantów II Wojny Światowej oraz pamiątkowy obraz. Odbyło się to zaraz po uroczystej Mszy Świętej w Kaplicy Matki Boskiej Opiekunki Emigrantów. Po części oficjalnej wszyscy przeszli do sali ośrodka gdzie zaserwowany został lunch. A potem rozpoczęły się występy Łowiczan, Orlików (dziecięcego zespołu tańca przy Polskiej Szkole), zespołu muzycznego Kuzyni, recytowanie polskiej poezji, oraz przekazanie wielu podziękowań dla Pani Chciuk i Pani Butler.
Bo przecież większość z nas w taki czy inny sposób spotkało się z Panią Chciuk i Panią Butler i zostało dotkniętych tym płomieniem rozgrzewającym nasze polskie serca. Dlatego też i moc podziękowań nadał ogólny ton uroczystości. Są to podziękowania wielokroć bardzo osobiste ponieważ w taki właśnie sposób Pani Chciuk i Pani Butler oddziaływały i wciąż oddziaływują na nas, jako osoby nam bliskie i dla nas ważne.
Ja także miałem okazję poznać Panią Chciuk i posłuchać jej doświadczeń z okresu II Wojny Światowej, oraz z czasów kiedy przyjechała już do Stanów Zjednoczonych. Zadziwiło mnie jak bardzo pozytywnie myśli ona o wszystkich staraniach na rzecz rozwoju Polonii patrząc zawsze po przez pryzmat pracy z dziećmi i młodzieżą. Spostrzegłem jak kocha ona te polskie dzieci i jak bardzo pragnie aby pozostały one polskie, aby nie były wynaradawiane - ponieważ szybko następuje to na emigracji. Moje rozmowy z Druhną Chciuk uświadomiły mi jeszcze jedno. Na pierwszy rzut oka, po usłyszeniu jej historii z czasów wojny można by dojść do wniosku, że straciła ona wiele i to kilkakrotnie. Najpierw było to świat dzieciństwa i przedwojennej Polski. Rozpadł się on podczas hitlerowskiego i sowieckiego najazdu na Polskę w 1939 r. Warszawa legła w gruzach. Język polski został zabroniony w szkołach. Rozpoczęło się życie w okupowanej stolicy. Potem Powstanie Warszawskie, ten ostatni wojenny zryw ku wolności w Warszawskie, w którym Pani Chciuk walczyła po mimo swego młodego wieku.
I znów kompletna przegrana - krwawa kapitulacja powstania z jakże licznymi ofiarami. Potem wywóz do obozów pracy i obozu jenieckiegom na terenach Niemiec, życie w strasznych warunkach. A jak wreszcie przyszło wyzwolenie z obozu - stało się jasnym, że powrót do ojczyzny był niemożliwy. Oznaczałby prześladowania, więzienie, upokorzenia. Polska jako wolny kraj, ten kraj, o który tak walczyła Pani Chciuk i całe jej pokolenie, teraz już nie istniał, będąc pod okupacją sowiecko-komunistyczną. Polskim żąłnierzom którzy znaleźli się na froncie zachodnim odebrano nawet ich honor - zabroniono uczestnictwa w paradzie zwycięstwa w Londynie, a komunistyczne władze Polski odebrały im polskie obywatelstwo. Bez możliwości powrotu kraju, do rodziny, stali się wyrzutkami bez ojczyzny, których nawet nie chciano w Anglii. Tak właśnie Pani Chciuk, wraz z jej mężem i córką znaleźli się w Stanach Zjednoczonych. I mimo tak wielu okazji do poddania się, załamania lub stwierdzenia, że dosyć już tego poświęcania, z jej ust usłyszałem coś zgoła innego.
Będąc jeszcze dzieckiem, widząc zniszczenia wojenne przysięgła, że będzie walczyć z Niemcami, że będzie uczyć się języka polskiego, że będzie uczestniczyć w powstaniu. W obozach pracy, wraz z innymi akaczkami potajemnie niszczyła produkowany niemiecki sprzęt wojskowy. I choć strasznie kobiety te traktowano i namawiano do oddania swoich wojskowych praw, nie poddały się one i były dumne, że są więźniami wojennymi, choć drogo je to kosztowało. A gdy po wyzwoleniu straciła swoją ojczyznę, tę prawdziwie wolną Polskę, bez możliwości powrotu, zaczęła tworzyć ją tam gdzie była. A stało się to właśnie tu w okolicach Zatoki San Francisco. Zaczęła działać wraz z innymi osobami z jej pokolenia, którzy podobnie jak ona, nie myślały się poddać.
Pamiętam z rozmów z Druhną Chciuk, jak mówiła ona o tej młodej Polsce, która świeżo odzyskała niepodległość w 1918 roku. Jest ona z tego właśnie pokolenia, które urodziło się w odrodzonej wolnej ojczyźnie. I choć tyle minęło już lat, i tak wiele wydarzyło się, w jej głosie zawszę słyszę tę młodość, tę radość, tę potrzebę działania. Nie po to aby być bohaterem, tylko z poczucia, że taka jest potrzeba, z tej szczerej wiary w wykonanie swojego obowiązku. A my teraz tu jesteśmy tego spadkobiercami. Kontynuujemy to wszystko: polski język, kulturę, wartości, żyjąc w tej naszej drugiej Amerykańskiej ojczyźnie. I aby ta pozytywna siła, ten płomień w naszych sercach nigdy nie wygasł.
Czuwaj!
Tekst i zdjęcia - Z. Darski, PWD