NIEMCY

ZUGSPITZE

2962 m n.p.m.

2021-09-04

04.09.2021

Niemcy – Zugspitze – 2962 m n.p.m.

30 szczyt do Korony Europy dla Miasta Krosna

O 5.00 rano pobudka, spakowanie się, ogarnięcie oraz dojazd pod najwyższą górę Niemiec zajmuje nam niecałe 2 godziny. Góra Zugspitze położona jest na granicy Austrii i Niemiec, na stokach tej góry znajduje się lodowiec. Jedyny lodowiec w Niemczech, przypuszcza się, że za kilka lub kilkanaście lat lodowiec ten całkowicie się roztopi i niestety zniknie, góra położona w Alpach Bawarskich.

Sprawdzoną ekipą z dnia poprzedniego: Jerzy, Piotr i Rafał, gdy zdobyliśmy Grauspitz w Liechtenstein wyruszamy szlakiem od strony Austrii.

Czeka nas teren mocno eksponowany (czyli bardzo stromy), ale jesteśmy na to przygotowani. Mamy w plecakach specjalistyczne zabezpieczenia takie jak uprząż lonże, raki i kask firmy Pertz zakupione w Decathlon Polska - w odpowiednim momencie, gdy teren stanie się bardziej wymagający i niebezpieczny pozakładamy go. Co nas czeka, to i tak nie wiemy dokładnie, poczytaliśmy informacje i opisy o przebiegu trasy, sprawdziliśmy pogodę - ma być słonecznie, możliwe opady, ale późnym popołudniem, mamy wgrane trasy zarówno w mapy na telefonie jak i w zegarku. Wiemy na pewno, że przed nami ok. 6 km trasa na szczyt oraz 1700 m przewyższenia - przez cały czas ostro pod górę.

Pierwsze 2 godziny, może 2 i pół godziny idziemy terenem żwirowym, na stokach mniejsze i większe kamienie, a kamienna ścieżka wydeptana trochę bardziej niż leżące obok drobne kamienie wije się w górę nieubłaganie, setki takich serpentyn pod górę. Muszą być takie serpentyny, gdyż jest tak stromo, że nie ma możliwości iść po prostu w górę. Tempo mamy niezłe około 400-500 m przewyższenia na godzinę. Dochodzimy do schroniska w połowie drogi, tam coś jemy i zakładamy uprząż, lonżę i kask, gdyż przed nami stroma ściana, jednolitej skały i już naprawdę ostro w górę. Zaczyna się jazda bez trzymanki....

Gdy podchodzimy pod ta ścianę, zaczynają się zabezpieczenia w postaci lin stalowych, ferratowych (taki odpowiednik naszych polskich łańcuchów). Pniemy się w górę, jak ktoś czuje się niekomfortowo to wpina się lonżą do ferraty i wtedy nawet jakby noga się powinęła jest przypięty i bezpieczny.

Na wysokości ok. 2600 m n.p.m. zaczyna się śnieg. Wielu turystów z Niemiec czy Austrii idzie i się ślizga, ale nie my. Na naszych butach są raczki - takie małe kolce metalowe - które przypinęlismy chwile temu i porusznie się po śniegu, po śliskim nie stanowi problemu. Ponieważ ścieżka po której idziemy jest na tyle wąska, aby się wyminąć, wyprzedzić kogoś to trzeba, aby ta osoba się zatrzymała i troszeczkę na boku poczekała. Piotrek z naszej ekipy śmieje się, moje najczęstrze słowa wypowiadane pod górę to: Can we go faster? (Czy możemy iść szybciej?). Inni jak nie mają na butach raków czy raczków to ta wspinaczka dla nich trawa o wiele duże, a my mamy i dobre zabezpieczenie i dużo sił do parcia w górę.

I tak po 5 godzinach zdobywamy szczyt - najwyższy szczyt Niemiec - Zugpitze - 2962 m n.p.m. - super, dla mnie to już 30-sty szczyt do Korona Europy dla Miasta Krosna. Na szczycie jesteśmy koło godziny, jest to bardzo komercyjnie, tłumy ludzi, gdyż na szczyt wjeżdżają kolejki linowe, zarówno od strony Austrii jak i Niemiec.

Jest godzina ok. 14-stej, ponieważ popołudniu mogą być opady oraz ze względu, że czeka nas powrót do domu pewnie około 14 godzin, decydujemy się zjechać kolejką liniową w dół. A zdradzę Wam, że ja jestem pojutrze umówiony w Tatrach z przewodnikiem na wspinaczkę bardziej ekstremalną - chcę wejść na Mnicha i Zadniego Mnicha - i co więcej, udało mi się to, bo tą relację piszę z delikatnym opóźnieniem.

Zadowoleni ze zrealizowania planu tej wyprawy na dwie góry w 100%, wracamy powoli domu, tj. 130 km/h autostradami. W nocy z sobotę na niedzielę wszyscy po kolei meldują się w swoich domkach, padnięci, ale szczęśliwi.