Sergiusz, Kuba and Michael

Our Living History was an old fashion film box "Fotoplastikon". Inside we placed a laptop that played a video which you could watch through the peek holes and headphones attached to the box. The video was about Kuba's great grandfather, great grandmother and his grandfather. The Fotoplastikon was made out of a cardboard decorated to look like a tree. The box was also decorated in two stories, one in English and one in Polish. We also added a lever that people could use for replaying the video. The name of our presentation was a "A Ray in Darkness".  Below you can see a picture of the filmbox and under you can also find a link to the video that was inside, as well as the two essays.

Link to video: https://www.youtube.com/watch?v=FInP1xejIHs

ENGLISH VERSION:

A Ray in Darkness

 

 

            Lachówka, a small village in Poland located on the east side under Białystok. A hamlet occupied by many, small, polish families that all knew and admired each other. One of these families was the Kościuk family. The family lived in a small house on the outskirts of Lachówka, a family that everyone adored. People loved the three pleasant and fun children and the pregnant Bronisława Kościuk-Dereweńko with a fourth child coming, but most of all they loved Władysław Kościuk. A young man in his 30’s that loved music and the people who surrounded him, although he was just a normal farmer people idolized him in a special way. They loved him just for who he was. Every evening he would sit outside, take out his accordion and play, he played while everyone else gathered to listen, talk and enjoy. They loved staying outside appreciating the tunes Władysław played, they all had fun and lived in “peace”, but the year was 1943.

 

            Two of Władysław’s five siblings also lived in the village: Jakub and Józef. Władysław being the youngest of the six siblings often learned from the older ones and even after finishing a military school in 1930 he decided to become a farmer like his older brother Józef. They went out together every day to manage the lands and grow food for the people.  Jakub though, during the years of the German occupation built his own radio transmitter, which he used to communicate with the Russian Federation and sneak out information about the German’s forces location. His actions saved lots of lives but not his own. It came down to the day, a day that the population of Lachówka will never forget. It was a sunny day in early August. The people of Lachówka noticed something strange; the oldest son of the Kościuk family was walking from house to house. It all looked like he was trying to find place where he could hide, but from what?

 

            That same day a number of German military men came to Władysław’s house. They asked about where is Jakub and this began to build a certain kind of tension. Władysław knew about Jakub’s connection with the Russians and had a sense of what was going on. After Władysław announced to the Germans that Jakub is nowhere to be found in their house, they left. Later returning to Władysław’s cottage with his two brothers: Józef and Jakub. They announced an order for arrest claiming that Jakuba Kościuk with the help of Józef and Władysław Kościuk traded information about the German troops to the Allied troops. As Władysław’s wife saw this she protested knowing that Józef and her husband were completely innocent. The Germans ignoring her pregnant stomach and the three crying children, attacked the woman. They dreadfully beat Bronisława for several minutes applying kicks and punches to the head, back, legs and even the heavy stomach, as Władysław was trying to prevent a tragedy but he was ignored. After the beating, one of them stayed behind while the rest escorted the three arrested brothers outside. He pulled out his pistol and pointed it at the bloody head of the woman. He waited. He then looked at her stomach, got up and left smashing the door.

 

            The three men were imprisoned for a few days in an arrest facility outside of Lachówka. After their captivity they were taken outside on the street and were forced to walk tied up with a German vehicle and a group of soldiers. Jakub tied up at the front of the regiment, Władysław and Józef on the left tied up next to each other, the upcoming location: unknown. They walked for around five kilometers when they reached an intersection of the country road going either left to Grodzisk a larger town or to the house of Władysław Kościuk. Władysław quietly prayed for a turn to the right which would enable him to see his family. The group stopped. The Germans took their time to think which way they’re meant to go. The three Polish men started to think they were on their last walk. The Germans ordered to move left. Władysław emerged from his silence and begged to go back home just to see his wife and children, the soldiers shouted aggressively and ordered to go left right away. Władysław and his brothers started their walk. They walked for another 14 kilometers, suddenly in a dark forest side road of the Grodzisk town after a happily passed cemetery the huddle stopped. “We have walked together and together we will die. They say it hurts less that way.” Władysław quietly but passionately said to his beloved brother Józef”. The Germans seemed tired, mad and their eyes filled with hatred as they got their rifles out and ordered Józef and Władysław to go to the side of the road. They pointed the two rifles at the two men and the disturbing shots fired to the chests of the men. The men fell down, Józef already dead, Władysław still breathing. He fell next to his dead brother in a puddle of blood and still managed to see three shots being fired at Jakub as he tried to flee. The last one being a deadly one fired to the back of the head as he was reaching the edge of the forest, almost free. Władysław closed his eyes. An innocent father with another child to come has been killed.

 

            Although all this dark tragedy did happen, a ray of light shone through. People in the village of Lachówka, now terrified and sorrowful were surprised that after such a beating Bronisława gave birth to a boy on January 24th 1944. A boy named Właysław Kościuk in honor of his dad that he never got the chance to meet. A boy that I have the honour to call my grandfather.

 

- Kuba Henriksen

 

 

POLISH VERSION:

Promień w Ciemności

 

 

            Lachówka, mała wioska położona na wschodniej części Polski pod miastem Białystok. Zamieszkiwana przez wiele polskich rodzin, które lubiły się i szanowały nawzajem. Jedna z nich, to rodzina Kościuków, mieszkająca w małym domku na peryferjach wioski. Rodzina, którą wszyscy podziwiali. Ludzie kochali trójkę miłych i zabawnych dzieci i ich ciężarną mamę Bronisławe Kościuk, z domu Dereweńko. Przedewszystkim jednak uwielbiali ojca i męża, Władysława Kościuka. Trzydziestokilku letni człowiek, kochał muzykę i otaczających go ludzi. Mimo że był prostym rolnikiem ludzie doceniali go za to jaki był. Każdego wieczoru siadywał na zewnątrz chaty, i grał na akordeonie. Mieszkańcy wioski zbierali się wokół niego by słuchać i miło spędzać wspólnie czas. Kochali te codzienne muzyczne spotkania, które sprawiały im przyjemność i powodowały poczucie bezpieczeństwa i spokoju, pomimo tego że był rok 1943.

 

            Władysław miał pięcioro rodzeństwa z czego w Lachówce mieszkało dwóch braci: Jakub i Józef. Jako najmłodszy, często uczył się i brał przykład z braci. Po skończeniu wojskowej szkoły w 1930 roku, poszedł w ślady brata Józefa i został rolnikiem. Bracia spędzali ze sobą każdy dzień  pracy, zajmując się uprawą i pielęgnacją roślin, z których pozyskiwali produkty spożywcze. Jakub podczas wieloletniej okupacju zbudował własne radio, którego używał do przekazywania informacji na temat niemieckich lokacji rosyjskim wojskom. Jego postawa ocaliła wiele istnień, ale nie jego samego. Nadszedł dzień, którego mieszkańcy mieli nigdy nie zapomnieć. W słoneczny poranek zanotowano dziwne zachowanie najstarszego syna: Jakuba. Krążył on od domostwa do domostwa, jakby starał się znaleźć schronienie, tylko przed czym?

 

            Tego samego dnia kilku niemieckich żołnierzy przyszło do domu Władysława. Poszukiwali Jakuba, co spowodowało napięcie i niepokój. Władysław wiedział o współpracy Jakuba z Rosjanami i zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Powiedział, że brata nie ma u niego w domu. Żołnierze odeszli. Po jakimś czasie jednak wrócili, nie tylko z Jakubem, ale również z Józefem, u którego ukrywał się starszy brat. Ogłosili rozkaz aresztowania całej trójki. Jakuba Kościuk aresztowano za współpracę z Rosjanami, a braci Józefa i Władysława oskarżono o pomoc i współudział. Widząc to Bronisława, żona Władysława zaczeła głośno protestować, wiedząc że Władysław i Józef byli niewinni, bowiem nie mieli nic wspólnego z działalnością swojego brata. Niemieccy żołnierze ignorując brzemienność Bronisławy i płaczącą trójkę jej dzieci, brutalnie ją zaatakowali. Bili ją przez wiele minut, okładając i kopiąc po głowie, plecach, nogach, a nawet brzuchu. Nie pomogły krzyki i próby zatrzymania ataku przez Władysława. Kiedy skończyli, żołnierze odeszli z aresztantami. Jeden z nich został przy kobiecie. Wyciągnął pistolet z zamiarem zastrzelenia zmasakrowanej kobiety i wycelował w jej zakrwawioną głowę. Spojrzał na jej duży bruch i coś go powstrzymało. Opuścił pistolet i odszedł trzaskając drzwiami.

 

            Trzech mężczyzn przebywało w areszcie poza Lachówką przez kilka dni. Potem zostali wyprowadzeni poza budynek i skierowani w asyscie niemieckich żołnierzy w nieznanym kierunku. Jakub skuty kajdankami szedł z przodu, a za nim związani bracia. Po około pięciu kilometrach dotarli do rozwidlenia dróg. Prowadziły one w lewo do Grodziska, a w prawo do domu Władysława, który niemo modlił się by skręcili w prawo. Chciał wrócić do swojej rodziny. Niemcy nie znali okolicy i nie byli pewni, w którą stronę powinni się udać by dojść do wyznaczonego celu. Padł rozkaz: “W lewo!”. Bracia poczuli, że to ich ostatnia droga. Władysław zaczął błagać o możliwość zobaczenia się z żoną i dziećmi. Niemcy zareagowali agresywnie i nie zmienili zdania. Orszak ruszył. Maszerowali przez kolejne 14 kilometrów. Zatrzymali się po ominięciu cmentarza na małęj leśnej drodze przed Grodziskiem. Władysław zwracając się do Józefa, cicho powiedział: “Idziemy razem i razem, bracie, zginiemy. Mówią, że to mniej boli.”  Niemcy wyglądali na zmęczonych i złych. Oczy ich wypełniła nienawiść, kiedy wyciągali broń. Rozkazali Józefowi i Władysławowi zejść z drogi na pobocze. Padły strzały. Upadli, Józef nieżywy a Władysław ciężko ranny. Resztkami sił ułożył się obok martwego brata w kałuży krwi. Załzawionymi oczami dostrzegł uciekającego brata Jakuba i usłyszał doganiające go i powalające strzały, tuż przed linią lasu, gdzie czekało bezpieczeństwo. Władysław zamknął oczy. Niewinny ojciec nienarodzonego dziecka umarł.

 

Pomimo tej tragedii, pojawiło się światło, promień życia. Mieszkańcy wsi Lachówka, teraz przestraszeni i pogrążeni w smutku, po kilku miesiącach zostali zaskoczeni, że po tak brutalnym pobiciu Bronisława urodziła zdrowe dziecko.  24 stycznia, 1944 roku na świat przyszedł chłopiec, któremu dała na imię Władysław. W ten sposób uczciła pamięć po ojcu, którego nigdy nie spotkał. Dzięki temu promieniowi, mam zaszczyt nazwać tego chłopca moim dziadkiem.

 

- Kuba Henriksen