Juliusz Verne w Polsce

Referat wygłoszony przez Krzysztofa Czubaszka, prezesa PTJV, podczas Mondial Jules Verne

Amiens, 22 marca 2005 r.


Szanowni Państwo

Na początku mego wystąpienia pozwolę sobie na kilka refleksji osobistych.

Gdy miałem dwanaście lat, sięgnąłem po pierwszą w moim życiu książkę Juliusza Verne’a. Była to Tajemnicza wyspa. Powieść ta wywarła na mnie tak duże wrażenie, że zacząłem pochłaniać kolejne dzieła tego pisarza. Porwał mnie ich niezwykły klimat, duch przygody, wiara we wprost nieograniczone możliwości ludzkiego geniuszu. Fascynacja książkami pociągnęła za sobą zainteresowanie ich autorem. Zaczęło się od skrzętnie gromadzonych danych biograficznych, reprodukcji fotografii, wycinków prasowych, opracowań literackich. Potem przyszły kontakty z innymi miłośnikami Verne’a z kraju i zagranicy. Zwieńczeniem tej pasji jest Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a, którego mam przyjemność być założycielem i prezesem.

Krzysztof Czubaszek wygłasza referat podczas Mondial Jules Verne
(fot. Zvi Har’El)

Gdy zaczynała się moja przygoda z Verne’em, nie myślałem, że kiedyś przekroczę próg jego domu, wejdę do gabinetu, w którym tworzył, przespaceruję się tymi samymi ulicami, które codziennie przemierzał, pochylę się nad miejscem, w którym zakończył swą ziemską podróż. Dziś wszystko to staje się faktem i, proszę mi wierzyć, jest to dla mnie naprawdę niezwykłe przeżycie, tym bardziej, że przybywam do Amiens w tak niepowtarzalnym momencie, dokładnie sto lat po tym, jak Czarodziej z Nantes, jak nazywamy Verne’a w Polsce, pożegnał się na zawsze ze swymi czytelnikami. Pożegnał się fizycznie, duchowo jednak pozostał i jest z nami po dziś dzień. Najlepszym tego dowodem jest niniejsze spotkanie. Pokazuje ono, że, mimo upływu wieku, zainteresowanie życiem i twórczością Juliusza Verne’a nie tylko nie słabnie, ale ciągle się rozwija. Tak jest na całym świecie i tak jest w Polsce.

Pozwolą teraz Państwo, że w wielkim skrócie przedstawię dzieje liczącej ponad sto czterdzieści lat obecności Juliusza Verne’a w Polsce oraz przypomnę związki, jakie łączyły pisarza z moją ojczyzną – krajem wprawdzie nieobecnym na XIX-wiecznej mapie Europy, jednak istniejącym w sercach wszystkich tych, którym sprawa odzyskania przez Polskę niepodległości była droga.

Walkę o niepodległość Polski przywołuję tu nie bez powodu. Jej bowiem poświęcony był jeden z pierwszych tekstów, jaki wyszedł spod pióra Verne’a. Celowo używam terminu „tekst”, a nie „utwór”, bowiem była to rozprawka, rodzaj pisemnego ćwiczenia na wybrany temat. Verne napisał ją w 1848 r., a więc w wieku zaledwie dwudziestu lat, na długo przed rozpoczęciem właściwej kariery literackiej. Tytuł rozprawki brzmiał: Czy Francja ma moralny obowiązek interweniować w sprawach Polski? Esej, w którym Verne przedstawił przyczyny upadku państwa polskiego oraz zaprezentował swój punkt widzenia na temat angażowania się Francji w pomoc upominającemu się o niezależne państwo narodowi, na prawie półtora wieku popadł w zapomnienie. Światło dzienne ujrzał dopiero w 1988 r., na łamach „Cahiers du Centre d’etudes verniennes et du Musee Jules Verne”. Tym samym stał się wówczas jednym z najwcześniejszych tekstów Verne’a, jaki kiedykolwiek został opublikowany. Na marginesie dodam, iż jego pierwszy polski przekład ukazał się właśnie w najnowszym numerze biuletynu „Nautilus”, wydawanym przez Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a.

Tekst o Polsce długo czekał zarówno na francuską, jak i polską premierę. Inaczej było z książkami z serii Niezwykłe podróże. Te polscy czytelnicy otrzymywali niemal równocześnie z francuskimi. Pierwsza powieść z tej serii – Pięć tygodni w balonie – wyszła we Francji w 1863 r. i jeszcze w tym samym roku zaczęła się ukazywać na łamach „Gazety Polskiej”. Podobnie było z kolejnymi tytułami. Podróże i przygody kapitana Hatterasa wspomniana „Gazeta Polska” drukowała w odcinkach już w 1865 r. Zaraz po nich zaczęła publikować Wyprawę do wnętrza Ziemi (1865), Z Ziemi na Księżyc (1866), Dzieci kapitana Granta (1868), Wokół Księżyca (1869) i 20000 mil podmorskiej żeglugi (1870). Po debiucie prasowym powieści te były wydawane w formie książkowej. Wiele tytułów trafiało do księgarń od razu, z pominięciem edycji gazetowych. Tak było np. z Pływającym miastem (1872) czy też słynną powieścią W 80 dni dookoła świata (1873-74).

Nie sposób wymienić tu wszystkich utworów Verne’a, które zostały przełożone i w takiej czy innej formie opublikowane po polsku. Dość wspomnieć, iż do chwili obecnej z 68 powieści Verne’a w Polsce ukazało się 48, zaś kilka kolejnych zostało już przetłumaczonych i czeka na publikację. Jeśli chodzi natomiast o opowiadania, to po polsku opublikowano 14 z 22. Do tego dochodzi także jedna sztuka (Bratanek z Ameryki) oraz kilka wierszy.

Skoro jesteśmy przy statystyce, to dodam jeszcze, iż najczęściej publikowanym utworem Verne’a w Polsce jest powieść W 80 dni dookoła świata. Miała ona do tej pory 52 wydania. Zaraz za nią plasują się dwa tytuły ex aequo, każdy po 38 edycji – 20000 mil podmorskiej żeglugi oraz Dzieci kapitana Granta. Na trzecim miejscu znajduje się Tajemnicza wyspa z 37 wydaniami.

Tych jakże wymownych danych nie byłoby, gdyby nie dzieło, jakiego podjął się przed laty Winicjusz Łachaciński, nieżyjący już Honorowy Prezes Polskiego Towarzystwa Juliusza Verne’a, który jako pierwszy zaczął w Polsce badać i upowszechniać życie i twórczość Czarodzieja z Nantes. Opracował on bibliografię polskich wydań utworów Juliusza Verne’a, ogłoszoną drukiem w 1986 r. Druga jej edycja, uzupełniona i znacznie poszerzona, ukazała się w roku 1999. Obecnie pracę rozpoczętą przez Winicjusza Łachacińskiego kontynuuje Andrzej Zydorczak, wiceprezes PTJV. Zbiera on i opisuje wszystkie nowe polskie wydania utworów Verne’a oraz dociera do edycji starych, nigdy dotąd niesklasyfikowanych. Efekty jego starań dostępne są na stronie internetowej PTJV.

Wrócę jeszcze na moment do Winicjusza Łachacińskiego, bowiem postać ta dla polskiej vernologii ma znaczenie nieprzeciętne. Dzieciństwo swe spędził on właśnie tutaj, w Amiens, gdzie w latach 1927-1935 mieszkał ze swymi rodzicami-emigrantami. W drodze do szkoły przechodził codziennie obok domu pisarza, który zawładnął jego wyobraźnią na całe życie. Po powrocie do Polski Winicjusz Łachaciński nie zerwał kontaktów z Francją. Został członkiem Société Jules Verne, prowadził obfitą korespondencję z najznamienitszymi znawcami Verne’a. Wielu z nich jest dzisiaj obecnych na tej sali.

Winicjusz Łachaciński przez długie lata niezmordowanie propagował w Polsce wiedzę o życiu i spuściźnie Czarodzieja z Nantes. W 1982 r. założył Klub Miłośników Juliusza Verne’a przy Miejskiej Bibliotece Publicznej w Łodzi, będący oddziałem Société Jules Verne. Cieszył się on dużym zainteresowaniem, jednak z powodów organizacyjnych (brak środków finansowych i rąk do pracy) musiał zawiesić swą działalność. Winicjusz Łachaciński nie dawał jednak za wygraną. W 1987 r. wraz z gazetą „Świat Młodych” oraz Telewizją Dziewcząt i Chłopców powołał do życia ogólnopolski Klub Miłośników Juliusza Verne’a. I ta organizacja nie miała jednak szczęścia. Przestała istnieć zanim na dobre się rozwinęła. Nie zraziło to jednak Winicjusza Łachacińskiego. Już w roku 1988 założył Klub Miłośników Juliusza Verne’a przy Szkole Podstawowej nr 16 w Pabianicach koło Łodzi, gdzie mieszkał. Program cotygodniowych spotkań klubowych był bardzo ambitny. Nie ograniczał się tylko do przybliżania życia i twórczości Czarodzieja z Nantes, ale obejmował także kulturę i język francuski. Z biegiem czasu zadanie prowadzenia klubu stało się zbytnim obciążeniem dla posuwającego się w latach i coraz bardziej schorowanego człowieka. Winicjusz Łachaciński zaprzestał więc działalności na tym polu. Cały czas jednak utrzymywał kontakt z Société Jules Verne oraz zagranicznymi i polskimi miłośnikami Verne’a.

To właśnie działalność Winicjusza Łachacińskiego, z którym miałem przyjemność przez wiele lat korespondować i kilka razy się spotkać, stała się dla mnie inspiracją do powołania do życia w marcu 2000 r. Polskiego Towarzystwa Juliusza Verne’a. Winicjusz Łachaciński został jego Honorowym Prezesem. Niecały rok później zmarł.

Pozwolą Państwo, że scharakteryzuję teraz w kilku zdaniach organizację, którą mam przyjemność reprezentować. Polskie Towarzystwo Juliusza Verne’a działa na terenie całej Polski i utrzymuje kontakty z wieloma organizacjami oraz miłośnikami Verne’a z zagranicy. Liczy obecnie przeszło 50 członków i liczba ta systematycznie rośnie. Poczytujemy sobie za ogromny zaszczyt, iż w gronie członków PTJV znajduje się również Monsieur Olivier Dumas, prezes Société Jules Verne. Prowadzimy własną stronę internetową, wydajemy biuletyn „Nautilus”, który ukazuje się dwa razy w roku. Notabene jest on starszy niż samo Towarzystwo. Założył go (w 1997 r.) i przez kilka lat własnymi siłami wydawał Wojciech Jama, obecny sekretarz PTJV. Oprócz tego redagujemy ukazujące się nieregularnie „Prace Verneologiczne” (do tej pory wyszło 11 zeszytów), wydajemy serię Biblioteka Andrzeja, w której publikujemy nieznane wcześniej w Polsce utwory Verne’a. Współpracujemy też z wydawnictwami, dla których przygotowujemy do druku utwory Verne’a. Organizujemy liczne wystawy, bierzemy udział w targach książki.

Jak Państwo widzą, Verne był i jest stale obecny w Polsce. Ale i Polska była na swój sposób obecna w życiu Verne’a. Wspomniany wcześniej tekst o polskich dążeniach do niepodległości nie był jedynie epizodem w twórczości ojca naukowej fantastyki. Wiemy, że Verne, poruszony powstaniem, jakie w 1863 r. wybuchło w Królestwie Polskim, zamierzał głównego bohatera swej nowej powieści pt. 20000 mil podmorskiej żeglugi uczynić Polakiem. Kapitan Nemo miał zatapiać rosyjskie okręty z zemsty za ogrom krzywd, jakie spadły na jego kraj po stłumieniu powstania. Plany te pokrzyżował wydawca Pierre Jules Hetzel. Obawiał się on, że powieść o takiej wymowie spowoduje pogorszenie stosunków z carską Rosją, a to z kolei zaszkodziłoby jego interesom. Ostatecznie Verne zmienił pochodzenie swego bohatera, a z wcześniejszych zamysłów pozostał jedynie wiszący w kajucie kapitana Nemo portret Tadeusza Kościuszki, XVIII-wiecznego bojownika o niepodległość zarówno Polski jak i Stanów Zjednoczonych Ameryki, z napisem „Finis Poloniae!” („Koniec Polski!”).

Najsilniejszy polski akcent w życiu Verne’a to jednak plotka o jego rzekomym polskim pochodzeniu. Głosiła ona, że autor Tajemniczej wyspy był Żydem z Płocka, który nazywał się kiedyś Joel (Julian) Olszewiec. Jedna jej wersja podawała, że sześcioletni Julian wyemigrował z rodzicami do Francji, gdzie zmienił nazwisko na Verne (olcha to w starofrancuskim vergne lub verne). Według drugiej wersji Julian Olszewiec dopiero w 1861 r. przybył do Rzymu, gdzie przechrzcił się u Ojców Zmartwychwstańców, ponieważ chciał pojąć za żonę polską księżniczkę Krzyżanowską, z którą był już zaręczony. Do ślubu ostatecznie nie doszło, a Julian wyemigrował do Francji.

Sam Verne znał ową plotkę. Podobno w roku 1875 otrzymał list od pewnego Polaka, który podawał się za jego brata i przypominał mu jego wcześniejsze losy, czyli emigrację i zmianę nazwiska. Później był jeszcze jeden list, aż wreszcie w domu Verne’a pojawił się pewien dziennikarz z Polski pragnący osobiście potwierdzić bądź zaprzeczyć pogłoskom. O dziwo, Verne nie zdementował ich, lecz jeszcze w żartobliwy sposób ubarwił. Powiedział, że, wyjeżdżając z Polski, porwał pewną majętną pannę o nazwisku Krakowianka, która po kłótni z nim rzuciła się do Jeziora Lemańskiego.

Plotka ta rozprzestrzeniła się po całym świecie. Rozpowszechniające ją artykuły prasowe ukazywały się jeszcze do połowy XX w. Sprawę ostatecznie wyjaśnił profesor Edmondo Marcucci. Przebadał on m.in. archiwum Ojców Zmartwychwstańców w Rzymie, co pozwoliło mu stwierdzić, iż rzeczywiście istniał polski Żyd, Julian Olszewiec, który wyemigrował z Polski i przyjął nazwisko Julien de Verne. Nie miał on jednak nic wspólnego ze sławnym pisarzem.

Kolportowana przez prasę plotka była jedynie ciekawostką i nie miała nigdy wpływu na recepcję twórczości Verne’a w Polsce. Nie pochodzenie autora sprawiało bowiem, że kolejne pokolenia zachwycały się jego książkami. Na swój sukces pracowały one same. Mimo upływu czasu zachowały swój czar i cieszą się w kraju nad Wisłą niesłabnącym zainteresowaniem. Dowodem na to są nie tylko liczne ich wznowienia, poświęcone Verne’owi wystawy czy też działalność PTJV. Świadczy o tym dobitnie również fakt, iż w 2002 r. dzieci ze Szkoły Podstawowej w Białych Błotach koło Bydgoszczy wybrały Juliusza Verne’a na patrona swej placówki.

Dziękuję Państwu za uwagę.


Krzysztof Czubaszek

prezes PTJV

członek Société Jules Verne (leg. nr 942)

członek Centre International Jules Verne (leg. nr 713)