Energetyczna rewolucja.

Czeka nas energetyczna rewolucja. Starą energetykę, niezwykle kosztowną, niskoefektywną, dającą zyski nielicznym, której produkcja rujnuje naszą planetę, środowisko i klimat zastąpi nowa. Jaka ona będzie?

Przede wszystkim nie będzie rujnowała zasobów Ziemi, produkcja będzie tańsza i będzie powszechnie dostępna dla każdego Kowalskiego, Smitha i pan Lee.

Z jakimi zadaniami do rozwiązania zetkniemy się w implementacji nowych technologii, które będą zawsze w permanentnym procesie rozwoju?

Często zerkam na wykresy i zestawienia mixu energetycznego Niemiec w ujęciu różnych cykli począwszy od dobowego po całoroczny. Polska przejdzie podobną transformację do zachodnich sąsiadów. Niemcy najpierw zlikwidowały energetykę jądrową, my jej nigdy nie posiadaliśmy, także w tym momencie warunki startowe wyrównały się. Sąsiedzi z za Odry zamknęli już wszystkie podziemne kopalnie węgla kamiennego, ale pozostały jeszcze elektrownie oparte o węgiel brunatny pozyskiwany z odkrywek.

CYJLICZNOŚĆ PRODUKCJI ENERGII

Na wykresach doskonale widać, że bywają dni kiedy energia pozyskana z fotowoltaiki, wiatru i biogazowi pokrywa w 100% zapotrzebowanie konsumentów. Nie zawsze jednak jest tak słodko. Słońce, wiatr nie pozwalają równomiernie produkować energię w cyklu dobowym i całorocznym. Cykle nakładają się i powstają okresy, w których mamy nadprodukcję czystej energii i jej deficyt.

MAGAZYNOWANIE ENERGII.

Musi być odpowiedzią na cykliczność jej produkcji. Widać już zdecydowany postęp, choć jeszcze nie wystarczający. Jednak stara maksyma, że potrzeba jest matką wynalazków, pozwala mi spać spokojnie. Jest wiele metod magazynowania energii chemicznej, mechanicznej, tu jestem spokojny poradzimy sobie. Tym bardziej, o czym w następnym akapicie, że magazynowanie nie musi dotyczyć ogromnych ilości, a w znacznej mierze może i powinno się odbywać w gospodarstwach domowych.

ROZPROSZONA PRODUKCJA.

Wypracowany model produkcji energii polegający na pozyskiwaniu jej w niewielu elektrowniach spalających paliwa kopalniane, następnie dystrybucja energii do coraz mniejszych odbiorców począwszy od przemysłu po gospodarstwa domowe ulegnie odwróceniu. To przydomowe instalacje fotowoltaiczne, wiatrowe będą dawały nadwyżki sprzedawane innym odbiorcom. Oczywiście oprócz tych małych producentów na rynku zaistnieją inni profesjonalni. To wszystko będzie wymagało powstania nowych dziedzin inżynierii, która obsłuży ten proces.

BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE

CZYKI JEGO BRAK I KARMIENIE OBCYCH KAPITAŁÓW.

Przeróżne źródła, pośród których bryluje nasz rząd opowiadają bajki o naszym bezpieczeństwie energetycznym. Brutalna prawda jest taka, że zdecydowaną większość surowców koniecznych do produkcji energii, czyli gazu i ropy naftowej importujemy. Do tego dochodzi wzrastający import węgla i koniec taniego węgla z polskich kopalni. I gdzie tu bezpieczeństwo energetyczne. Z uporem maniaka karmimy imperium Putina, które żyje głównie z eksportu surowców i broni. Jest to wręcz działanie osłabiające nasze bezpieczeństwo. Energii Słońca, wiatru i innych odnawialnych zasobów nie trzeba importować z zagranicy, Malo tego są dostępne za darmo. Gdzie tu logika? No chyba, że nasz rząd jest na usługach Kremla, to logika jest gwarantowana.

RZĄD PIS NA KURSIE KOLIZYJNYM.

Rząd PiS prowadzi polskiego energetycznego Titanica prosto na grę lodową, a na pokładzie przygrywa górnicza orkiestra kopalni Rydułtowy. Opłaty związane z emisjami CO2 rosną i będą rosły dramatycznie. Zaniechania w dziedzinie budowania OZE sięgną głęboko do naszych kieszeni. Zastanawiam się czy nie jest to celowe działanie PiS, tak żeby któregoś dnia ogłosić, że dalsza egzystencja w strukturach UE zbyt wiele kosztuje, w związku z powyższym wychodzimy ze struktur. Niekiedy spotykam się z argumentami, że Niemcy i inne państwa produkują więcej CO2, ale są to zarzuty z kategorii, że owczarek je więcej od ratlerka. Trzeba prześledzić takie wskaźniki jak ilość CO2 na jedną kWh prądu z gniazdka, czy ilość CO2 na jednostkę PKB. Okaże się, ze wyprzedzamy Niemców dwu, trzykrotnie, a niektóre kraje europejskie mają kilkunastokrotnie niższe wskaźniki. Grozi nam odejście zagranicznych inwestycji, bo nikt nie będzie chciał kupować produktów obarczonych tak dramatycznymi wskaźnikami ekologicznymi.

KOSZTY NAS URATUJĄ

Kiedy nieraz już tak siedzę i rozmyślam niepotrzebnie nad energetycznym stanem naszego kraju i nie widzę światełka w tunelu, to jak zawsze trzeba zapytać o pieniądze. Okazuje się, że energia OZE jest tańsza. Owszem trzeba ponieść nakłady, ale zasoby mamy darmowe, promieniowania słońca, energii wiatru nie musimy kupować w kopali czy od Putina. Wiadomo, rządy gorsze, lepsze przeminą, a ekonomia wymusi najtańsze, najbardziej dostępne i wygodne rozwiązania.

I tym optymistycznym akcentem zakończymy na dzisiaj.

Yarik Yesze, 5019, 09 08