Fałszerstwa na szkodę kolekcjonerów

Wśród obiegowych monet III RP nie mamy żadnej monety rzadkiej, dlatego jedynymi falsyfikatami na szkodę kolekcjonerów są domowo wyrabiane "destrukty".

Fantazyjny "destrukt" wyprodukowany w domowym warsztacie. Rdzeń pięciozłotówki został wybity z pierścienia i osadzony w nim ponownie, ale z obrotem o 180 stopni. Taki destrukt nie mógł powstać w mennicy - polskie monety bimetaliczne bite są stemplami z rysunkiem całej monety.

Przykłady "garażowych" destruktów z archiwum Allegro:

Czujność należy zachować kupując takie monety. To może być destrukt, ale równie dobrze może to być garażowa przeróbka. Odpowiedź da uważna obserwacja wewnętrznej krawędzi pierścienia. Jeżeli brak na niej śladów wypukłej linii opisanej tutaj, to jest to destrukt menniczy. Jeżeli na wewnętrznej krawędzi pierścienia jest wypukłość, to mamy do czynienia z monetą po przeróbce.

Próbowano fałszować również takie destrukty. Moneta ze wskazanej aukcji jest menniczym destruktem ale na Allegro pojawiały się też monety przerobione. Fałszerz zaciskał monetę w imadle powodując odkształcenie pierścienia i pojawienie się luki między pierścieniem i rdzeniem. Łatwo to zdemaskować, bo moneta przestaje być okrągła, a na jej krawędzi pozostają ślady po szczękach imadła.

Zastanawiając się nad kupnem destruktu trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. Najpierw należy odpowiedzieć sobie na pytanie "W jaki sposób doszło do tego, że taka dziwna moneta mogła powstać w mennicy?" Potrzebna jest w tym momencie podstawowa wiedza o technologii produkcji monet i odrobina technicznej wyobraźni. Warto też przyjrzeć się innym monetom oferowanym przez sprzedawcę. Duża ilość nietypowych destruktów w ofercie może świadczyć o zamiłowaniu sprzedawcy do zabaw zestawem "mały ślusarz".

Czytaj dalej