Wiosna w poezji.

Naplotkowała sosna,

Że już się zbliża wiosna.

Kret skrzywił się ponuro:

Przyjedzie pewno furą…

Jeż się najeżył srodze: -

Raczej na hulajnodze.

Wąż syknął :-Ja nie wierzę,

Przyjedzie na rowerze.

Kos gwizdnął: -Wiem coś o tym,

Przyleci samolotem.

-Skąd znowu –rzekła sroka-

Ja z niej nie spuszczam oka

I w zeszłym roku w maju

Widziałam ją w tramwaju.

-nieprawda! Wiosna zwykle

Przyjeżdża motocyklem.

-A ja wam dowiodę,

Że właśnie samochodem.

-Nieprawda bo w karecie!

W karecie? Cóż pan plecie?

Oświadczyć mogę krótko,

Że płynie właśnie łódką!

A wiosna przyszła pieszo.

Już kwiatki za nią spieszą,

Już trawy przed nią rosną

I szumią –Witaj wiosno.

Brzechwa Jan

Deszcz wiosenny

W tle nieba, gdzie jest więcej srebra niż błękitu,

puch pierwszych liści dymem zielonym się pieni

i jedynie nalotem lekkim malachitu

odróżnia czas przedwiośnia od szarej jesieni.

Zaspany i niemrawy, nudny dzień powszedni,

cierpliwy jak dorożkarz na miejskim postoju,

ma w sobie uroczystą nutę przepowiedni

czegoś, co się jak święto rodzi w niepokoju.

Wiatr niesie chmury, zwiastun ulewy wysłańczy,

co drzewa w tłum chorągwi rozwinie bogaty:

deszcz majowy srebrnymi stopami już tańczy

na ziemi od rzęsistych kropel piegowatej.

Leopold Staff

Kwiecień

Po niebie pędzi chmur konnica

I mruczą dzikie zwierzęta.

Drzew nagie szczyty gnie wichrzyca

I zmiata kurz jak na święta.

Kwietniowa burza niecierpliwa

Spieszy krokami wielkiemi

I w pochód cały świat porywa,

Deszcz bębni marsza na ziemi.

Wszystko doboszem się zachwyca,

Śmieją się zmokłe dziewczęta

Po niebie pędza chmur konnica

I mruczą dzikie zwierzęta.

Leopold Staff

Marzec

Marzec. Wracamy z parku. Wreszcie przeszła zima.

Spod stopniałego śniegu wyjrzały murawy.

Drzewa nagie, lecz pierwsze kiełkują już trawy,

Choć na stawie zielony, cienki lód się trzyma.

Z upojonymi wiosną wracamy oczyma,

Krokiem lekkim, jak podczas tanecznej zabawy,

Ulicą po słonecznej stronie idziem prawej,

Za sobą ciepło słońca czujemy plecyma.

W rozpiętych płaszczach śpieszą ochoczo przechodnia.

Jacyś świeżsi, wesoło patrzą i pogodnie;

Niańki z dziećmi wychodzą z ciemnych domów sieni.

A my, pierwszą przechadzką dumnie upojeni,

Idziem w miasto po płytach suchych już chodników.

Z grudkami pulchnej ziemi na piętach trzewików.

Leopold Staff

Przedwiośnie

Przemija szarość wielkopostna,

Budzi się ziemia letargiczna.

Połowa marca. Idzie wiosna,

Nie tylko już astronomiczna.

Po gorzkich żalach wnet się ocknie

Świat długo chmur okryty kwefem.

Lśnią szyby czyste wielkanocnie

I w słońcu pachnie już Józefem:

Józefem, lilia i bocianem,

Który coroczną wróci drogą

I na swem kole odzyskanem

Stanie chorągwią laskonogą.

Leopold Staff

Dzisiaj rano niespodzianie

zapukała do mych drzwi

Wcześniej niż oczekiwałem

przyszły te cieplejsze dni

Zdjąłem z niej zmoknięte palto,

posadziłem vis a vis,

Zapachniało, zajaśniało

wiosna, ach to ty Wiosna,

wiosna, wiosna, ach to ty

Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty

tekst piosenki "Wiosna" - Marek Grechuta

W majową noc...

W majową noc, wśród woni róż,

W ogrodzie, w pełń księżyca

Siedzę wsłuchany w tęskną głusz,

Co snami pierś nasyca,

I nagle błyska mi wśród drzew

Biel szat twych mgłą obłoku,

Rozlega się twój cichy śpiew...

Już mnie dojrzałaś w mroku...

A słowik w bzach zawodzi w głos,

Śpiew niesie się po perłach roś

I noc srebrzystobiała

Miłością dyszy cała.

A ty, jak nocy śnieżny kwiat,

W miesięcznych lśnień błękicie,

Skradasz się w szmerze lekkich szat,

Zachodzisz z tyłu skrycie,

Kryjesz mi oczy dłońmi rąk,

Śmiejąc się jasnym śmiechem,

A pusta twoja radość w krąg

Przeczystym dzwoni echem.

A słowik w bzach zawodzi w głos,

Śpiew niesie się po perłach roś,

I noc srebrzystobiała

Miłością dyszy cała.

Do serca garnę twoją dłoń

I miękki splot warkoczy,

Przechylam w tył ku tobie skroń

I widzę twoje oczy.

Cień znika z czoła mego bruzd

I długi jako wieki

Łączy nas pocałunek ust - -

...Otwarłem z snu powieki...

To zmilkł słowika słodki głos,

Przybyło kilka kropel roś,

Jeno noc srebrnobiała

Samotne łzy widziała.

Leopold Staff

Kiedy idę z tobą

Przez most

A wkoło wiosna

Rzeka tak nagle

Wychodzi z brzegów

Może jest zazdrosna

Adam Ziemianin

W marcu pojawia się

gawron

sroka

czajka

puszczyk

czapla

postkomunistyczna towarzyszka wrona

tylko Boga nie widać

nie chce niewierzących denerwować

Jan Twardowski

Krokusy

Krokusy wyskakują z ziemi

jak wiolinowe nuty,

a panny się chylą nad niemi

i z nut układają bukiety.

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska