Już XIII raz młodzież szkół ponadpodstawowych zmierzyła się z zawiłościami języka polskiego.
XIII DYKTANDO SIEDLECKIE
Przez tysiąclecie
Niemłody już bądź co bądź król Kazimierz, przez potomnych zwany Wielkim, zmierzał do Hajnówki leżącej na skraju Puszczy Białowieskiej. Towarzyszyli mu nieliczni dworzanie. Władca nie lubił hałaśliwej i licznej hałastry. Wśród małej kompanii wyróżniał się rosły halabardnik w bezgrzebieniowym hełmie, z azerbejdżańskim handżarem za pasem. Nie przeszkadzała mu obecność hegemona. Bez żenady ów sfrancuziały hurrapatriota, nie będąc w stanie pamiętać o honorze czy jedynie o zasadach rycerskiego etosu, wyjął zza pazuchy żytnią skibkę świeżego chleba, podniósł ją do ust i ...opuścił skonfundowany, napotkał bowiem pełen przygany wzrok władcy.
Tymczasem król, jeszcze hoży i krzepki, z rozrzewnieniem wspominał niedawny, lecz jakże podniosły hołd złożony przez ludy Północy. Wpierw harcownicy, uderzając w brzeszczoty, próżno czekali na pełny dźwięk, brzmienie jakże dalekie od wszechogarniającego jazgotu. Potem ich parada, pojedynki, walki i sztychy na miecze, kopie i pięści. Była też miodunka i młódki zachwycające strojem i urodą. Wreszcie przemowa akademika, i to nie lada jaka. Coś na kształt homilii z nutką mikrohistoriozofii w makrokształcie uniwersalnych uogólnień. Oracja wszak skierowana była przede wszystkim do najprzedniejszego mieszkańca Wawelu.
Król dobrze zapamiętał jej początek. Był to fragment zaczerpnięty z pism Galla zwanego Anonimem: “Bóg wszechmogący udzielił królowi Bolesławowi tyle dzielności, potęgi i zwycięstw, ile w nim samym obaczył dobroci i sprawiedliwości wobec siebie oraz wobec ludzi. Taka sława, taka obfitość dóbr wszelkich i taka radość towarzyszyła Bolesławowi, na jaką zasługiwała jego zacność i hojność.”
Słowa te mocno utkwiły w pamięci ostatniego Piastowicza, dotyczyły wszak pierwszego koronowanego władcy rzeczonej dynastii.