Chcesz mieć antenę na bloku? Nie wiesz kogo pytać o zgodę? Zapraszam do lektury.

fot: zbiory własne

Każdy radioamator marzy o tym by być posiadaczem najdłuższej, nawyżej umiejscowionej i możliwie najlepszej anteny. Antena to podstawa łączności radiowych. Możesz mieć najlepsze radio, ale nic nim nie zdziałasz jeśli nie masz dobrej anteny, lub nawet jakiejkolwiek anteny - w skrajnych przypadkach;-).

Jeśli jesteś właścicielem prywatnej posesji i nie masz zbyt złośliwych sąsiadów to w zasadzie możesz nie czytać dalej i zająć się budową własnego "pola antenowego". Niestety większośc z nas mieszka w budynkach wielorodzinnych, w ścisłej zabudowie miejskiej. W takiej sytuacji również mamy prawo do posiadania swoich anten, ale wymaga to kilku dodatkowych zabiegów i odrobiny determinacji. Z doświadczenia innych kolegów wiem, że najgorszym możliwym rozwiązaniem jest montowanie anteny z "partyzanta" i na "dziko" bez informowania nikogo. - Nie polecam tej opcji. 

Poniżej na swoim przykładzie opiszę jak można legalnie "postawić" antenę na dachu pięciopiętrowego budynku mieszczącego się praktycznie w centrum miasta. 

Po pierwsze jeśli jesteśmy właścicielami lokalu mieszkaniowego to musimy uświadomić sobie, że mamy prawo wykorzystywać nie tylko nasze mieszkanie, ale również części wspólne naszego budynku. Zatem nie pytamy nikogo o pozwolenie, bo wiemy, że nam wolno!

Pierwsze co musimy zrobić to poinformować zarząd budynku (odpowiedni dział w spółdzielni lub zarządzie wspólnoty mieszkaniowej) o tym, że zamierzamy instalować anteny na dachu i poprosić o ewentualne "wytyczne" techniczne jak zrobić w sposób bezpieczny i nie przeszkadzający innym mieszkańcom. 

Ja wystosowałem do mojej wspólnoty pismo o następującej treści:


W odpowiedzi na moje pismo otrzymałem:

Potem już poszło normalnie. Otrzymałem klucze na dach i zamotowałem antenę. Nie było potrzeby zbierać żadnych podpisów mieszkańców wspólnoty, żadnych dodatkowych zgód - nic. Było też zastrzeżenie ustne, że cała instalacja nie może przekraczać długości 3m w pionie od najwyższego punktu dachu, gdyż wymagałoby to zgody nadzoru budowlanego z urzędu miasta. Podczas odbioru instalacji pracownicy firmy zarządzającej sprawdzili czy wszystkie punkty wymagane przez zarząd zostały zrealizowane przeze mnie i to wszystko.

Podstawą ubiegania się o zgodę na montaż jest dobrze napisane pismo z dołączoną dokumentacją instalacji - u mnie był to zwykły rysunek ideowy, bez żadnych danych technicznych. Jeśli ktoś nie wie jak napisać taki dokument to proszę śmiało korzystać z mojej wersji. Jak pokazuje praktyka nie ma problemu i moje anteny stoją na dachu już kilka lat.

Rozumiem, że nie w każdym przypadku da się zrobić to tak łatwo i są specyficzne sytuacje, w których zarząd lub inny podmiot celowo utrudnia montaż anten na dachu. W takiej sytuacji zapewne pozostaje wyłącznie mediator, albo sprawa w sądzie. Jednak myślę, że większość z nas ma w miarę "normalną" sytuację.