Stroje damskie z lat 70. XIX w.

W XIX w. udzielająca się towarzysko kobieta winna była posiadać co naj­mniej cztery rodzaje strojów wraz z towarzyszącymi im dodatkami tj.: negliż poranny (w którym zasiadała do śniadania), suknię dzienną , suknie wizytową oraz suknię wieczorową (na uroczyste okazje i bale). Istotna w kobiecym ubiorze była nie tylko doskonałość jego kroju czy użytych materiałów, ale także wyrobienie towarzyskie prezentującej go damy: nie­umie­jęt­ność dopasowania sukni do okazji (np. włożenie sukni zbyt skromnej wieczorem lub zbyt eleganckiej rano) uznawana była za przejaw wulgarności, a niezręczność w noszeniu toalety groziła wręcz kompromitacją, gdyż nieuważny ruch groził rozdarciem materiału, pęknięciem fiszbin czy uniesieniem się sukni ponad akceptowalną wysokość.


Negliż (suknia poranna)

Wywodzi się z XVIII wieku, kiedy poranna toaleta wydłużyła się do niemożliwości, stając się pretekstem do długich godzin układania włosów, pudrowania i przyjmowania gości (!) jeszcze na pół w łóżku. W następnym stuleciu utrwalił się już zwyczaj, że pierwszy strój poranny, zakładany po wstaniu z łóżka, nadaje się do zjedzenia śniadania w ścisłym gronie rodzinnym, albo z bliskimi przyjaciółkami, do nie cierpiących zwłoki porannych zabiegów przy doglądaniu gospodarstwa, czy lektury porannej korespondencji. Tego rodzaju suknią była właśnie Zosina „w jakiej Litwinka zwykła chodzić z rana, w jakim nigdy nie bywa od mężczyzn widziana”. „W porannym stroju i z głową odkrytą” – czyli właśnie w negliżu, odpowiednim do zabawy w karmienie kur czy plotki z ciotką, ale już nie na wizyty nieznajomego młodego człowieka.

Negliż nie wymagał gorsetu, prosto na bieliznę (koszula i halka, czasem ozdobna, wyglądająca spod ubrania przez rozcięcie) zakładano suknię poranną, czyli peniuar, który potem wyewoluował w szlafrok. Odpowiednim nakryciem głowy był czepeczek, np taki. Mimo niewątpliwej wygody, byli tacy, którzy pomstowali na nieestetyczny i niechlujny charakter sukni porannej.

Pierwsze ubranie

Stanowiło już „pełny” strój, z obowiązkowym gorsetem, kapeluszem, właściwy do zajęć przedpołudniowych, wyjścia z domu, spaceru w mieście, zjedzenia lunchu (zwanego w Polsce wówczas śniadaniem, jedzonego ok. godz. 12-13). Zmieniała się oczywiście wraz z modą, niezmiennie jednak należało zachować pewną dozę prostoty, nie nazbyt duży dekolt i umiar w kolorystyce i doborze ozdób. Na większą ekstrawagancję zachowane były późniejsze godziny. Poniżej przegląd żurnali ze strojem „spacerowym”, odpowiednim na pierwsze ubranie, od 1806 roku co dziesięć lat aż do 1906.





Suknia wizytowa

Po południu następowała pora wizyt, rozrywek towarzyskich i proszonych obiadów (które dziś byłyby raczej kolacją na ciepło, podobną do tej jedzonej przez współczesnych Francuzów). Należało ubrać się nieco bardziej elegancko, odsłonić więcej dekoltu, założyć droższą biżuterię. Jak zawsze – obowiązywał kapelusz. Poniżej – kolekcja zachowanych sukni wizytowych.





Suknia balowa

Najwspanialsze okazje wymagały największej oprawy. Dekolty zjeżdżały nieprawdopodobnie nisko, pojawiały się nagie plecy, klejnoty, długie treny. Na głowie – obowiązkowe przybranie (zamiast kapelusza). Takie stroje wypadało założyć wyłącznie na całonocny bal.

Obok siebie suknia balowa i wizytowa

Suknie balowe