„Prace Verneologiczne” zeszyt 5

Robert H. Sherard

Ponowna wizyta u Juliusza Verne’a

Tytuł oryginału Jules Verne Re-visited

Z angielskiego przełożył i przypisami opatrzył Krzysztof Czubaszek


Przez ostatni miesiąc okropne i powtarzające się plotki niepokoiły miłośników Juliusza Vernea na całym świecie. Mówiono o nim, że zupełnie oślepł. Wiemy, że dla niego żyć to znaczy pracować, i chociaż jest on już bardzo, bardzo starym człowiekiem, sytuacja wydawała się poważna.

Niech mi będzie wolno od razu powiedzieć, że nie jest z nim aż tak źle, jak się niektórzy obawiali. Mimo że jedno jego oko jest już zupełnie ślepe, na drugie może jeszcze ciągle trochę widzieć.

- Mam w prawym oku kataraktę1 - rzekł do mnie Verne tego ranka w salonie swego domu przy boulevard de Longueville 442, w szarym i płaskim Amiens. - Jednak drugie oko jest nadal całkiem sprawne. Nie chcę ryzykować operacji dopóki mogę widzieć wystarczająco, ażeby trochę pracować - nieco pisać, trochę czytać, tak jak to robię do tej pory. Proszę pamiętać, że jestem już bardzo starym człowiekiem, skończyłem siedemdziesiąt sześć lat3. Od chwili, gdy rozeszła się wieść o mojej ślepocie, odezwali się moi sympatycy z całego świata. Dostałem ogromną ilość listów z wszystkich zakątków globu. Wielu ludzi przysłało mi recepty na zwalczenie katarakty, cudowne lekarstwa. Piszą mi, żebym nie pozwalał na żadną operację, że te ich medykamenty wyleczą mnie bez żadnego ryzyka. To bardzo miło z ich strony. Jestem niezwykle wzruszony, jednak oczywiście wiem, że operacja jest jedynym lekarstwem.


Pełne wygód życie domowe

Nie widziałem Juliusza Vernea przez blisko czternaście lat4. Ostatni raz miałem okazję go spotkać gdy przywiozłem do jego domu Nelly Bly5, podczas jej sławnej próby bicia rekordu w okrążaniu Ziemi na czas. Obecnie nie jest jeszcze tak stary, jak się obawiałem. W swym ubraniu z czarnej alpaki6 wygląda bardzo dostojnie, jest nieco przy tuszy, a jego piękna twarz, ozdobiona białą brodą i tegoż koloru włosami, jest pogodna i ożywiona. Jego ładne oczy w żaden sposób nie zdradzają swym wyglądem kryjącej się w nich choroby.

Verne mieszka teraz w mniejszym domu, jednak jest on zasobny i cossu7. Prowadzi pełne wygód domowe życie. Jednakże podczas naszej rozmowy nie ukrywał, że okoliczności i nieubłagalne prawo natury wzięły trochę nad nim górę. Ale że pełen jest ciągle wrodzonej pogody ducha, śpieszył się, ażeby jakoś to nadrobić.


Wydawców czekają lata pracy

- Chociaż mogę pracować jedynie bardzo niewiele - strasznie mało w porównaniu do dawnych czasów - mam lata całe co drukować. Już wkrótce zostanie opublikowana moja ostatnia książka z serii Niezwykłe podróże, nosząca tytuł Bourse de Voyage8, a już mam gotowych do druku trzynaście kompletnych rękopisów z tej samej serii. Jak Pan wie, wydaję dwa tomy rocznie, które ukazują się najpierw w odcinkach w piśmie "Magasin de Récréation"9, którego byłem jednym z założycieli. Pracuję teraz nad moją nową opowieścią, którą wydawcy dostaną do druku dopiero około 1910 roku. Jai beaucoup d'avance10 i dlatego nie ma znaczenia, że pracuję powoli, bardzo powoli. Wstaję jak zwykle o szóstej rano i siedzę przy mym biurku do jedenastej. Po południu, tak jak to robiłem zawsze, idę do czytelni Société Industrielle11 i czytam dopóki pozwalają mi na to moje oczy.


Powieści już są, gorzej z tytułami

- Nie mogę powiedzieć, jaki jest tytuł książki, którą piszę. Je nen sais rien12. Nie mam też tytułów do żadnej z trzynastu książek, które czekają w kolejce do druku. Wszystko, co mogę powiedzieć o mojej pracy, dotyczy powieści Un Drame en Livonie13, do której wprowadziłem... cóż, nie, nie może Pan tego opublikować, gdyż jacyś inni pisarze mogliby zabrać mi mój pomysł.

To było nieuniknione, jak zauważył Juliusz Verne, że będę z nim rozmawiał o H. G. Wellsie.

- Je pansais bien que vous alliez me demander cela14 - rzekł on. - Przysłano mi jego książki. Przeczytałem je. Są bardzo ciekawe i, dodałbym, bardzo angielskie. Jednak nie widzę możliwości porównywania jego dorobku z moim. Nie postępujemy w ten sam sposób. Wydaje mi się, że jego książki nie są oparte na naukowych podstawach. Nie, nie ma rapport15 między jego i moim dorobkiem. Ja opieram się na fizyce. On na wymysłach. Ja wyruszam na Księżyc w kuli armatniej wystrzelonej z działa. To nie są żadne mrzonki. On leci na Marsa w statku powietrznym, który jest zbudowany z metalu nie podlegającego prawom grawitacji. Ca cest tres joli16 - krzyknął Monsieur Verne wyraźnie ożywiony. - Proszę mi jednak pokazać ten metal. Niech on go wyprodukuje.


Fikcja rzeczywistością

Nieuniknione było także nawiązanie do faktu, że wiele fikcyjnych wynalazków z książek Vernea zostało zrealizowanych w rzeczywistości. Zgodna była ze mną w tym względzie uprzejma Madame Verne.

- Ludzie są bardzo mili, mówiąc tak - rzekł Juliusz Verne. - To pochlebiające, jednak niezgodne z prawdą.

- Ależ Juliuszu - odparła Madame Verne. - A twoje łodzie podwodne?

- Aucun rapport17 - rzekł Verne, odrzucając pochlebstwa.

- Mais si18.

- Mais non19. Włosi wynaleźli łodzie podwodne sześćdziesiąt lat wcześniej zanim wymyśliłem Nemo i jego statek. Nie ma oczywiście związku między moją łodzią i współczesnymi statkami. Te ostatnie są urządzeniami mechanicznymi. Mój bohater, Nemo, będąc mizantropem20, nie chciał mieć nic wspólnego z lądem, czerpał więc siłę napędową statku, elektryczność, z morza. Sposób ten oparty jest na podstawach naukowych, gdyż morze zawiera w sobie duże zasoby elektryczności, tak samo zresztą jak ziemia. Nie odkryto jeszcze jednak, jak ową moc pozyskiwać, i ja też niczego w tym względzie nie wymyśliłem.


Literackie nazwiska

Poruszyliśmy problem znaczenia nazwisk w literackiej fikcji.

- Przywiązywałem dużą wagę do nazwisk - rzekł Verne - i gdy przyszedł mi do głowy "Fogg", byłem niezwykle zadowolony i dumny. Nazwisko to uchodziło w sumie za bardzo popularne. Jednak było to przemyślane, prawdziwe trouvaille21. No bo przecież "Fogg" nie znaczy nic innego jak brouillard22. Jednak szczególnego znaczenia osobie dodało imię Phileas23. Tak, nazwiska mogą wiele znaczyć. Proszę zwrócić uwagę na wspaniałą kreatywność w tym względzie Balzaka.

Rozpoczęliśmy naszą rozmowę w bogato wyposażonych salonach na parterze - dwóch pomieszczeniach en suite24, za którymi znajdowała się jadalnia. Na zewnątrz rozpościerał się ogród pełen kwiatów, po których igrały promienie słońca. W owych zasobnych pokojach pełno było ciężkich welwetowych25 draperii26, wspaniałych zegarów i luster, ukazujących całe postacie portretów, szkła weneckiego i cennych bibelotów. Oczywiście w trakcie rozmowy pokonaliśmy dwa rzędy schodów prowadzących do pracowni pisarza.

Pracownie - jedna do czytania, w której znajduje się większa część biblioteki, druga do pisania, wyposażona w małe biurko, pióro i atrament.


Żadnego luksusu

Wszystko jest tam bardzo proste. Żadnego luksusu. Na ścianie wiszą mapy, w gabinecie znaleźć można kilka obrazów, łącznie z akwarelą przedstawiającą "Saint Michel", jacht, na którym we wspaniałych i pogodnych czasach niczym nieskrępowanej młodości Juliusz Verne przemierzał morza świata.

Rozmawialiśmy wówczas właśnie o le reportage Américaine27, gdy, zmieniając temat, zauważyłem: "Musi być tego ze trzy jardy28".

Verne zaśmiał się serdecznie i zrobił gest jakby mierzył półkę.

- O tak - rzekł. - Napisałem w sumie trzy jardy. Proszę też spojrzeć na te wszystkie jardy tłumaczeń. Angielski, francuski29, duński, włoski, wszystkie języki.

Osiem długich półek wypełnionych było książkami z tym samym nazwiskiem na każdej okładce.

W środkowym pokoju, w którym panował półmrok, stał naprzeciwko okna niewielki stół do pracy, na którym zostały napisane prawie wszystkie książki. Na parapecie znajdowała się atrapa bomby służąca za przycisk do papieru. Zaraz za fotelem, pod ścianą, stał stojak na fajki.

- Nie pozwalają mi jednak teraz palić - rzekł Juliusz Verne tym samym tonem, jakim swego czasu powiedział to samo George Meredith30.

- W tym małym pokoju trzymam moje ulubione książki; książki, które w każdej chwili muszę mieć w zasięgu ręki. Znajdzie pan tu całego Dickensa - rzekł Juliusz Verne ożywionym głosem. - Jak pan wie, jestem wielkim wielbicielem Dickensa. Odnajduję u niego wszystkie przymioty, tak jak i u Sterne'a31, którego także jestem wiernym czytelnikiem i miłośnikiem - patos oraz uczucia najwyższej próby, a także postacie; postacie a ne pas savoir quoi en faire32. Pełen rozmachu, jakiegoż rozmachu, jest on jak nasz Balzak, który stworzył świat, na którym wzorowała się następnie cała śmietanka towarzyska.

Człowiek żałuje, gdy życie jego jest szare i samotne. Dlatego też obok welwetowych zasłon stał stół, pięknie przykryty dwoma ułożonymi naprzeciwko siebie obrusami, okna zaś, na których wymalowane były irysy, otwierały się na pełen słońca i kwiatów ogród. Na rzeźbionej w serca framudze kominka lśnił miedzianego koloru samowar, którego szum podkreślał spokojną i rodzinną atmosferę domu. W pobliżu kominka stały obok siebie dwa fotele.


Przypisy:

1 katarakta - inaczej zaćma; zmętnienie soczewki oka, upośledzające wzrok; choroba ta może być wrodzona, starcza lub występować w przebiegu niektórych chorób (u Vernea była to cukrzyca).

2 Właściwie boulevard Longueville.

3 W 1903 r., gdy był przeprowadzany ten wywiad, Verne miał skończonych siedemdziesiąt pięć lat.

4 Nieprawda. Dziesięć lat wcześniej, pod koniec roku 1893, Sherard spotkał się z Verneem i przeprowadził z nim wywiad dla "McClures Magazine" (zob. U Juliusza Verne'a w domu).

5 Bly Nellie [prawdziwe imię i nazwisko - Elizabeth Cochrane] (1867-1922) - amerykańska dziennikarka, która na przełomie roku 1889 i 1890 odbyła głośną podróż dookoła świata, która zajęła jej 72 dni, 6 godzin i 11 minut. Pobiła tymsamym rekord Phileasa Fogga - bohatera książki Vernea W 80 dni dookoła świata. Opis wyprawy zawarła dziennikarka w książce pt. Nellie Blys Book: Around the World in 72 Days (ang. - Książka Nelly Bly: W 72 dni dookoła świata).

6 alpaka - tkanina o osnowie bawełnianej i wątku wełnianym, gładka i błyszcząca, czasem w podłużne prążki lub tkane wzory.

7 cossu (fr.) - bogaty, zasobny.

8 Właściwie Bourses de Voyage (fr. - dosłownie: Torby podróżne; tu: Stypendia na podróż badawczą).

9 Właściwie "Magasin dEducation et de Récréation" (fr. - Magazyn Nauki i Rozrywki).

10 J'ai beaucoup d'avance (fr.) - Mam dużo zapasów.

11 Société Industrielle (fr.) - Towarzystwo Przemysłowe.

12 Je nen sais rien (fr.) - Nie wiem tego.

13 Un Drame en Livonie - Dramat w Inflantach.

14 Je pansais bien que vous alliez me demander cela (fr.) - Tak myślałem, że mnie pan o to zapyta.

15 rapport (fr.) - podobieństwo.

16 Ca cest tres joli (fr.) - To bardzo zabawne.

17 Aucun rapport (fr.) - Nic podobnego.

18 Mais si (fr.) - Jednak tak.

19 Mais non (fr.) - Jednak nie.

20 mizantrop - człowiek stroniący od innych ludzi.

21 trouvaille (fr.) - szczęśliwe odkrycie.

22 brouillard (fr.) - mgła.

23 "Phileas Fogg" znaczy mniej więcej tyle co "Miłujący Mgłę", czyli prawdziwy londyńczyk, jakim był w istocie ten bohater powieści W 80 dni dookoła świata.

24 en suite (fr.) - w jednym ciągu.

25 welwet - tkanina bawełniana gładka lub prążkowana, lśniąca, podobna do aksamitu.

26 draperia - tkanina ułożona w dekoracyjne fałdy, stosowana jako ozdoba wnętrz.

27 le reportage Américaine (fr.) - reportaż amerykański.

28 jard - anglosaska jednostka miary długości, równa trzem stopom, czyli niecały metr.

29 Komiczny lapsus. Verne z oczywistych względów nie był tłumaczony na francuski.

30 George Meredith (1828-1909) - angielski pisarz, zwolennik pozytywizmu. Tworzył ironiczno-satyryczne powieści ośmieszające konserwatyzm społeczny oraz liryki intelektualno-filozoficzne.

31 Sterne Laurence (1713-17680) - angielski pisarz, duchowny anglikański, wybitny przedstawiciel sentymentalizmu. Tworzył powieści o nowatorskiej konstrukcji (m.in. Podróż sentymentalna).

32 a ne pas savoir quoi en faire (fr.) - z którymi nie bardzo wiadomo, co począć; których nie można zaszufladkować.


Wywiad ten ukazał się w "T.P.s Weekly", 9 października 1903 r.