Nautilus nr 39

Adrien Marx

Juliusz Verne

Tytuł oryginału Jules Verne

Z francuskiego przełożył Krzysztof Jagusiak


Pewnego dnia przeczytacie w jakiejś gazecie: Niestety, wszystko zdaje się wskazywać na to, że „Saint Michel”1statek żaglowy, który wypłynął z Le Crotoy2 na początku wiosny i z którego od prawie roku nie docierają żadne nowiny – zaginął z załogą i ładunkiem na wodach Północy. Na pokładzie znajdowały się trzy osoby: pan Juliusz Verne, znany autor naukowych powieści, które wzbogaciły wydawcę Hetzela, Aleksander­ Delon3, stary rybak znany u wybrzeży La Manche ze swej zimnej krwi i doświadczenia, oraz młody marynarz, który pełnił również funkcje kucharza. „Saint Michel” był własnością pana Juliusza Verne’a, który na pokładzie spędził połowę swej egzystencji i tam napisał bądź rozpoczął większość swych interesujących utworów.

Adrien Marx
(fot. Alphonse Liebert)

Po tej ponurej wzmiance wszystkie bieżące publikacje zamieszczą mniej lub bardziej dokładne życiorysy; i tak będzie na obydwu półkulach ziemskiego globu, które znają twórczość Verne’a – koncert pochwał, wybuch ubolewań! Niektórzy zainteresowani przypomną sobie wtedy być może, że kiedyś naszkicowałem tę znaczącą osobistość i – poszukując mojej „niedyskrecji” zapodzianej w jakimś kącie – zechcą raz jeszcze przeżyć pięć poufnych minut z tym jakże oryginalnym i jakże sympatycznym literatem.

A potem nagle dowiemy się za pośrednictwem telegrafu, że „Saint Michel” właśnie powrócił w chwale i bez uszkodzeń do zatoki Sommy, a jego właściciel ze swej długiej i niebezpiecznej wycieczki przywozi książkę, która przysporzy nowych dochodów do kasy wydawcy!

Ja natomiast będę zawdzięczał Juliuszowi Verne’owi niespodziewany zaszczyt, do którego nie jestem przyzwyczajony, że jeden z moich artykułów czytany będzie dwukrotnie! Temu wspaniałemu przyjacielowi za ten niezwykły fakt składam tutaj najserdeczniejsze podziękowania.

Obecnie Juliusz Verne ma czterdzieści parę lat4. To dobry chłopak o otwartej postawie, uprzejmy w obejściu i kobieco nieśmiały w stosunkach z nieznajomymi. Wobec przyjaciół nieco wykracza poza powściągliwość, ale zawsze pozostaje skromny i widać wyraźnie, że sam nie zdaje sobie sprawy z ogromu swego talentu. Dawniej, z ogoloną twarzą, podobny był do lorda Byrona; dziś nosi sporą brodę i przypomina Demostenesa z Antycznej Galerii5. Jego niebieskie oko (mówię o oku prawym, ponieważ lewe jest na wpół zasłonięte przez to, co medycyna nazywa prolapsusem6 powieki), jego niebieskie oko wyraża szczerość i naiwność, co poeta parnasista porównałby „do okna, przez które zanurzamy się wprost w uczciwą duszę”.

To, co przede wszystkim wyróżnia charakter Verne’a, to jego filozofia – wesoła i cierpliwa. W bardzo trudnych początkach kariery skradziono mu złoty zegarek, na którym pisarzowi bardzo zależało. Ileż trzeba było wysiłku, by wymóc na nim pójście do dzielnicowego komisarza w celu zadeklarowania straty. Komisarz poprosił o opisanie zegarka.

– Moja przygoda dowodzi niezbicie – odpowiedział – że był to zegarek do ulotnienia się7.

Nad podziw zdolny i z encyklopedyczną wiedzą, w pracy opiera się na swej cudownej pamięci. Któregoś dnia jadł z nami obiad u pewnego Włocha i rozmowa zeszła na temat Rzymu. Urodzony i mieszkający w pobliżu Kapitolu, siedzący po prawej gospodarz zachwycał się swobodą wysławiania i barwnym językiem swego współbiesiadnika, który mu opisał ze szczegółami wszystkie zabytki Wiecznego Miasta łącznie z najmniejszymi ruinami, gdy Verne go zapytał o starego żebraka pozostającego zazwyczaj na rogu Świętej Drogi naprzeciw sklepiku jakiegoś cukiernika.

– Ciągle tam jest.

– A portier w Watykanie nadal ma piękną córkę?

– Tak.

Czy naprawiono stopnie schodów na Forum?

– Król nakazał, ale jeszcze tego nie zrobiono... Coś takiego! Pan zna Rzym lepiej niż ja, Rzymianin. Zatem mieszkał pan w nim przez wiele lat?

- Ja? Moja noga nigdy tam nie stanęła... Ale czytałem i ciągle czytam wszystkie utwory poświęcone pana rodzinnemu miastu.

My, wiedząc, że był szczery, nie mieliśmy wątpliwości! Natomiast Rzymianin – z akcentem Sainte-Foya8 w Pré aux clercs [Murawie kleryków] – powiedział Verne’owi:

– Pan jest blagierem!

W tym samym dniu Verne – wielki boski podróżnik – w zabawnym tonie opowiedział nam o swej niechęci do Południa.

– Północ mnie pociąga – powiedział. – Ach! Mówcie mi o podbiegunowym oceanie, a nie o waszym Morzu Śródziemnym. To małe leniwe jezioro bez gniewu: może sobie falować – nigdy go nie uznam za morze. Gdy jestem na jego wybrzeżu, wydaje mi się, że, wspinając się na palcach, widzę przeciwległy brzeg... A gdy kicham w Marsylii, to mam wrażenie, że słyszę jakiegoś dowcipnisia, który mi odpowiada „Niech Bóg błogosławi!” w Afryce.

Mam nadzieję, że czytelnik nie oczekuje ode mnie systematycznej biografii tego miłego naukowca. W Słowniku współczesnych znajdzie listę tytułów książek, które opublikował. Przeczyta tam może również, że Verne był kolejno adwokatem, dramaturgiem, sekretarzem w Teatrze Lirycznym i Operze Komicznej, i że był giełdowym agentem, gdy sukces Pięciu tygodni w balonie zadecydował o jego wspaniałej karierze. Gdybym miał więcej miejsca, może wyliczyłbym jego komedie i opery..., mówiłbym o czasach, gdy, będąc librecistą w Théâtre des Bouffes, napisał M. de Chimpanzé [Pana Szympansa] – operetkę, w której Léonce śpiewał:

Ach! Małpą się stałem!

Jakże się „pozminiałem”!9

Opowiedziałbym również, jak w tym okresie Verne należał do klubu jedenastu setek kobiet!

Szalone uczty, którym za teatr służył salonik w Brébancie10, organizowało jedenastu muzyków i dramaturgów, którzy na przekór nazwie swej grupy nie mieli nic wspólnego z potomkami Don Juana!

Powyżej napisałem z błędem – zapewniam, że celowo – nazwę klubu jedenastu bez kobiet11! Tych jedenastu wesołych kompanów przyrzekło sobie, że nigdy przedstawicielka płci nadobnej nie będzie uczestniczyć w ich zabawach: stąd owa pikantna nazwa.

Nie znam gawędziarza ani opowiadacza bardziej ujmującego od Verne’a, gdy ten znajdzie się w środowisku ludzi sobie bliskich... Pożytek przynoszą zarówno jego słowa jak i jego pióro... Wynika to z posiadanego przekonania.

Zanim zacznie pisać książkę, żyje ze swymi bohaterami (proszę zauważyć, że nigdy nie są to Francuzi: Francuz go nie inspiruje) i, czyniąc się sam jednym z bohaterów, dochodzi do przekonania, że to, co jest w powieściach, przydarzyło mu się naprawdę.

Powie na przykład:

– Gdyby pan wiedział, jak dobrze się bawiłem podczas mej podróży do środka Ziemi...

Lub:

– To dzielny człowiek – ten kapitan Hatteras, niezdolny do niegodziwości i łatwy we współżyciu!

Któregoś dnia spytałem Verne’a, dlaczego bohaterami swych utworów nie czyni nigdy kobiet.

– Nie! Nie – powiedział – nigdy kobiet! Cały czas by gadały i pozostali nie mogliby nic powiedzieć.

Nieograniczona wyobraźnia – choć zawsze bazująca na zjawiskach logicznych i teoretycznie wykonalnych – ciągnęła jego umysł do projektów bezsensownych... ze względu na ich gigantyczny rozmiar!

– Opiszę całą Ziemię – oznajmił mi ostatnio – to już ustalone i zadecydowane. Mam u siebie globus, na którym zaznaczam czerwonym atramentem wszystkie podróże, które odbyłem (miesza swoje z podróżami swych bohaterów), w ten sposób jasno widzę, co mi pozostało do wykonania; ale glob mi nie wystarcza... Chcę zwiedzić świat, kosmos... gwiazdy... bo w końcu jeśli ciała niebieskie istnieją, to po to, bym mógł tam pojechać i... pan również. Brakuje tylko środka lokomocji: znajdziemy go! Zresztą proszę, dziesięć lat temu kometa o twardym jądrze przecięła trajektorię Ziemi, dokładnie miesiąc po tym, jak przeszedł tamtędy nasz glob. Załóżmy, że Ziemia opóźniła się w swym biegu z jakiegoś powodu...

– Zapomniała zabrać chusteczkę?

– Mówię poważnie... Załóżmy więc, że Ziemia miała miesiąc opóźnienia, tak jak obecnie pociągi w północnej Hiszpanii...

– A więc?

– A więc! Doszłoby do spotkania...

– I zostalibyśmy starci w proch!

– Wcale nie. Komety nie są aż tak groźne: doszłoby do zwykłego zderzenia... Kometa wyrwałaby przypuszczalnie kawałek naszego globu... być może jeden departament Francji. Ja akurat znajdowałbym się tam przypadkowo i ponieważ kometa kontynuowałaby swą drogę, zabierając departament z jego prefektem i solidnym zapasem zdatnego do oddychania powietrza, żyłbym kilka lat w empireum12, podróżując moją kometą w towarzystwie światłego urzędnika, robiąc notatki w oczekiwaniu na kolejne spotkanie, które wysadziłoby mnie i prefekta na tej Ziemi, jakże maleńkiej – zapewniam pana – jeśli się bierze pod uwagę Wszechświat...

Wyobraziłem sobie siedzącego na komecie prefekta, złorzeczącego na możliwość przegapienia awansu przyobiecanego przez pana Thiersa13 i przy drugim zderzeniu wracającego do Francji, aby się dowiedzieć o swym usunięciu ze stanowiska i powołaniu czwartego nowego rządu, który już stał się dawnym..., gdy nagle Verne wykrzyknął:

– Oczywiście to pomysł na książkę!... Wezmę się zań po opublikowaniu Krainy futer i Tajemniczej wyspy...14

– Ma pan rację – przyznałem – pański prefekt osiągnie sukces! Przede wszystkim to będzie zabawny prefekt... i jest ich tak niewielu!...


Przypisy:

1 Chodzi o pierwszy z trzech statków, które Verne posiadał – wszystkie nazwane „Saint Michel”.

2 Le Crotoy – rybacki port położony przy ujściu Sommy.

3 Marynarz nazywał się Aleksander Delong.

4 Urodzony w 1828 r., Juliusz Verne miał czterdzieści pięć lat w 1873 r. Wznawiając wywiad w swej książce wydanej w 1880 r., Marx daje Verne’owi „pięćdziesiąt kilka lat”.

5 Demostenes (384-322 r. p.n.e.) – polityk i najsłynniejszy mówca grecki. Rzeźba z jego popiersiem znajduje się w Galerii Antycznej paryskiego Luwru (przyp. tłum.).

6 Prolapsus (łac.) – opadanie (przyp. tłum.).

7 Gra słów w języku francuskim: montre à échappement to „zegarek z wychwytem (balansowym)”, ale échappement oznacza również „uchodzenie, ulatnianie się” (przyp. tłum.).

8 Sainte-Foy (1817-1877) – francuski aktor i śpiewak obdarzony fizjonomią predysponującą do postaci groteskowych, wspaniałą grą komiczną oraz głosem, który nadawał się... do wszystkich dziwactw; debiutował w Operze Komicznej w 1840 r.; w szczególności grał: Anglika w Fra-Diavolo, Włocha w Murawie kleryków, Owerniaka w Jeanot i Colen (przyp. tłum.).

9 M. de Chimpanzé grano w 1858 r. Dokładny cytat to: „Jak mój głos się zminia! Staję się prawdziwą małpą!”.

10 Brébant – hotel przy boulevard Poissonniere 32 w Paryżu (przyp. tłum.).

11 Nazwa grupy dosłownie brzmiała: dîner des „Onze-sans-femme”, czyli: klub (obiadowy) „Jedenastu bez kobiet”. Gra słów w języku francuskim: cent (sto) i sans (bez) wymawia się podobnie (przyp. tłum.).

12 Empireum (gr. emperios – doświadczony) – najwyższa sfera nieba w starożytnej i średniowiecznej kosmologii; sfera ognia i światła, miejsce uważane za źródło czystej myśli i szczytnych idei; w literaturze empireum pojawiło się w Boskiej komedii Dantego (przyp. tłum.).

13 Louis Adolphe Thiers (1797-1877) – polityk i historyk, w latach 1871-1873 prezydent Republiki Francuskiej (przyp. tłum.).

14 Pomysł z kawałkiem Ziemi uniesionym przez kometę zaowocuje książką Hector Servadac (1877). W liście do Hetzela z 1873 r. Verne pisze o tym projekcie z dużym entuzjazmem: „Przeniosłem się do Układu Słonecznego. Cztery lata w słonecznym układzie!”.


Adrien Marx był jednym z pierwszych dziennikarzy, który spotkał się z Verne’em i zarazem jednym z pierwszych autorów przedmowy do jego powieści. Za Atlantykiem znany jest ze Wstępu, który napisał do powieści W 80 dni dookoła świata, wydanej w 1873 r. w Filadelfii i Bostonie1. W owej przedmowie wspomina swą wizytę u Juliusza Verne’a.

Był on również pionierem „amerykańskiego” reportażu we Francji. Zapis jego spotkania z Verne’em, zatytułowany Indiscrétions parisiennes. Jules Verne [Paryskie niedyskrecje. Juliusz Verne], opublikowany został 26 lutego 1873 r. w „Le Figaro” (nr 57, str. 2). W 1880 r. w Paryżu wydawnictwo Dentu wznowiło ów pierwszy wywiad – lekko zmieniony – w tomie zatytułowanym Profils intimes [Intymne profile] (str. 49-56). W 1998 r. przedrukowano go w zbiorze Entretiens avec Jules Verne 1873-1905 [Rozmowy z Juliuszem Verne’em 1873-1905]2.

Fragment artykułu w „Le Figaro”, 26 lutego 1873 r.
(Gallica)

1 Adrien Marx, Introduction [w:] Jules Verne, Around the World in 80 Days, Philadelphia, Porter & Contes (str. XI-XVI) i Boston, James Osgood and Company (str. 9-13). Owo wprowadzenie zostało przetłumaczone na francuski i opublikowane w „Bulletin de la Société Jules Verne” (stara seria, tom 1, nr 4, sierpień 1936, str. 158-161) pod tytułem Jules Verne.

2 Zob. Entretiens avec Jules Verne 1873-1905, réunis et commentés par [zebrali i opatrzyli komentarzami] Daniel Compère et Jean-Michel Margot, Genève 1998 (str. 17-22). Z tego tomu pochodzą też informacje zawarte w niniejszej nocie oraz niektórych przypisach.