Opinie językowe
Jest to kopia mojego eseju (?) na stronie wikipedysty. Tutaj może być bardziej widoczny i bezpieczniejszy, bo jedna z zasad Wikipedii głosi, że nie jest to mównica – własna przestrzeń nie jest miejscem na bloga.
Nie jestem żadnym preskrypcyjnym autorytetem; nie mam nawet wykształcenia językoznawczego ani edytorskiego. Mimo to jako użytkownik polszczyzny mogę mieć pewne preferencje i nadzieje, że one zatryumfują, przechodząc do polskiej Wikipedii. Pewnych rozbieżności językowych [[Rada Języka Polskiego]], [[PWN]] itp. domyślne autorytety nie rozstrzygnęły i możliwe, że nie rozstrzygną wcale – tak więc wikipedyści muszą tutaj podjąć pewne decyzje autonomicznie, a takie teksty mają w tym pomóc. Uważam tę sekcję za kontynuację i rozszerzenie moich wywodów o inkluzjonizmie. To też zebranie w jedno miejsce opinii, które mogą się pojawiać w rozproszeniu na stronach dyskusji artykułów, w korespondencji wikipedyjnej (na stronach wikipedystów) czy w [[WP:Kawiarenka|Kawiarence]]. Jeśli społeczność uzna ten „manifest” za niepasujący do tej strony – np. za zbyt duży ze swoją pięćdziesiątką (50) tez – to przeniosę to do brudnopisu, jako szkic wypowiedzi we wspomnianych miejscach.
Niektóre z tych propozycji nie mają oparcia w uzusie; dlatego autorów cytowalnych źródeł – np. pracowników naukowych – prosiłbym o użycie tych terminów, tak żeby móc je zacytować. Ten tekst jest też pewną instrukcją komunikacji ze mną – kluczem do rozkodowania moich wiadomości i poradnikiem, jak można u mnie zapunktować (tak, wiem, że to może narcystyczne) lub mnie poprzedrzeźniać. Taka prezentacja opinii to ryzyko kompromitacji, ale lepiej wyjść na głupca niż nim pozostać – zapraszam do polemiki.
- Pisownia – wybór konwencji
Jak już pisałem – myślnik (– lub —) w terminach od wielu nazwisk jeszcze wygra; „tej siły nie zatrzymacie”, a „opór jest daremny”;
To dobrze, że wśród myślników zatryumfowała półpauza (–); całą pauzę (—) można zarezerwować do dialogów i czasem do autorów cytatów;
Dla cudzysłowów zagnieżdżonych lepsza jest opcja francuska (« ») niż niemiecka (» «), z co najmniej trzech powodów:
analogia z nawiasami, które w najróżniejszych wariantach są wypukłe na zewnątrz: () [] {} ⟨⟩; konsekwencja jest królową zasad;
w lingwistyce nawiasy ostre, kanciaste ⟨⟩ są używane w podobnej roli co cudzysłowy; znowu pojawia się argument z konsekwencji;
strzałki do wewnątrz wydają się niepotrzebnym wyróżnieniem (jak zbędne podkreślenie, pogrubienie czy rozstrzelenie);
rozumiem ludzi, którym te „nastroszone”, „odstające” strzałki kojarzą się nawet trochę agresywnie, jak zła mina (>_<).
Nie widzę dobrych argumentów za opcją niemiecką. Być może jest nią tradycja i uzus, bo polskie drukarstwo wywodzi się pewnie z tego niemieckiego (co rzutowało np. na oznaczanie całek); ale nie znam tutaj historii i nie uważam tego argumentu za przebijający powyższe. Możliwe, że ta opcja odejdzie, tak jak cała pauza ustąpiła półpauzie w wielu miejscach.
Jestem za spolszczoną, fonologiczną pisownią zapożyczeń; dlatego: ''dżinsy'', a nie ''jeansy''; ta druga opcja jest w kwietniu 2021 dużo bardziej popularna na polskiej Wikipedii. Popieram też te spolszczenia, których jeszcze nie ma w uzusie – o tym dalej.
Zakazać cyfr rzymskich wyższych niż X; te wszystkie L, C, D, M są nie tylko niepotrzebne, ale też pretensjonalne i mylące. [[Rada Języka Polskiego]] poszła w tym kierunku, potępiając zapisy jak „XL-lecie” – takie połączenia uchodzą tylko do liczby 39 (XXXIX), choć i ten graniczny przypadek jest kompromitująco rozwlekły.
W matematyce domyślnym sposobem wpisywania znaków powinien być [[Unikod]]; [[LaTeX]] niech będzie głównie w sytuacjach, kiedy Unikod zawodzi – jak ułamki, macierze, klamry czy indeksy górne i dolne z nietypowymi znakami albo symbole z nietypowymi znakami diakrytycznymi.
Tamże: [[macierz]]e (w tym [[wektor]]y kolumnowe i wierszowe) tylko z nawiasami prostokątnymi [ ]; nawiasy okrągłe ( ) albo podwójne fajki || || to jakieś nieporozumienie i wieloznaczność – kolizja odpowiednio z symbolem Newtona i z normą w przestrzeni liniowej. Wiem, że nawiasy prostokątne kolidują z liczbami Stirlinga i czasem z zaokrągleniem całkowitym, ale to dużo mniejszy problem. Dobrze, że te alternatywne zapisy zanikają, ale może trochę za wolno. Wystrzegam przed źródłami anachronicznymi notacyjnie, jak Krysicki & Włodarski albo Kostrikin.
- Pisownia – innowacje
2.1. Nowe znaki
Jest potrzeba nowej litery polskiej: i z [[diereza|dierezą]], czyli Ï ï; słyszałem też propozycje nazwy „idi” lub „dwi”. Ta litera (33. lub 36. polska, zależnie od rachuby) poprawiłaby jednoznaczność takich słów jak ''maksïmum'', ''zïścić'' czy ''cïs''. Wyrazów z połączeniami ''si'', ''zi'', ''ci'' czytanymi bez zmiękczenia jest co najmniej 70. Są spisane na stronie tego ruchu – nie wiem, czy mogę ją tutaj linkować.
Nie wykluczam też poparcia literki zet z dierezą (Z̈ z̈), dla uniknięcia [[Homografia (językoznawstwo)|homografii]] słów jak ''zamarzać'' czy niejednoznaczności imion ''Tarzan'' i ''Durza''. [[Unikod]] niech się ogarnie i wprowadzi tu dodatkowy znak zamiast zmuszać do cackania się z kombinacjami.
Nie wykluczam jeszcze więcej nowych liter, pięciu (á é í ú ý). Przydałyby się [[Akcent ostry|akuty]] w słowach, gdzie akcentowanie nie jest oczywiste, bo np. nie jest domyślnym paroksytonem (akcentem na przedostatnią sylabę). Preskryptywista i snob napisze ''múzyka'', a troll – na złość napisze ''muzýka''. W łacińskich śpiewnikach i modlitewnikach to ponoć standard. Wiem, że to ma znaczenie drugorzędne i głównie estetyczne, bo polski – inaczej niż np. angielski – praktycznie nie różnicuje znaczeń samym akcentem wyrazowym. Jeśli to robi, to pisownia też jest inna (''PKO'' vs ''Pekao'', ''UHT'' vs ''uchate''). Wiem też, że takie oznaczenie ma problem, np. w słowie ''biblióteka''.
Wypromowałbym dodatkową kropkę do skrótów: ⋅ (interpunkt). Nie kończyłaby zdania, oszczędzając wielu nieporozumień; np⋅ lata 90⋅ XX w⋅. Niestety wiem, że to ma chyba jeszcze mniejsze szanse się rozpowszechnić niż nowa litera; może brakować np. precedensów w ortografiach innych języków. Jednak takie karkołomne kwiatki i postulaty skazane na niepowodzenie mają potencjał być memem i elementem subkultury – może właśnie wikipedyjnej. (-:
Dla precyzji można wprowadzić jakieś półnawiasy, np. tzw. narożniki Quine’a: ⸢ ⸣. Łączenie znaczeń bywa – o ironio – niełączne i stąd takie subtelne ramki mogą pomóc; ⸢Muzeum wojny⸣ w Wietnamie ≠ Muzeum ⸢Wojny w Wietnamie⸣, tak jak ang. ''un''⸢''lockable''⸣ ≠ ⸢''unlock''⸣''able'' (''unable to be locked'' vs ''able to be unlocked)''. To przykład, że język pisany bywa lepszy od mówionego, który go nigdy nie zastąpi.
2.2. Inne
Nie rozumiem, jakim cudem sanacyjna rzeź litery „j” po literach spółgłosek (np. w imieniu ''Marja'') ominęła takie nazwy jak ''lagranżjan'', ''Mjanma(r)'' czy ''Pjongjang''. Domyślam się, że w pierwszym wypadku mogło chodzić o pewną konfuzję – bo to unikalne połączenie spółgłosek – i o uniknięcie pomyłek z miękkim ''zi''; za to w dalszych nazwach mogło chodzić o transkrypcję lub transliterację. Tylko że te niedoróbki warto ociosać; czekam dnia, kiedy słowniki i poradnie ze stuletnim opóźnieniem uznają pisownie konsekwentne: ''lagranżian'', ''Mianma''(''r''), ''Piongiang''.
Jest reguła pisania nazw jednostek wielkości zgodnie z fonologią, a nie z etymologią; dlatego: niuton, paskal, dżul, wat, kulomb, wolt, amper itd. Nie rozumiem, jakim cudem ona ominęła jednostkę układu CGS znaną jako [[stokes]] (St); tylko pisownia ''stouks'', ewentuanie ''stołks'' lub ''stoks''.
Tak jak wspominałem: jestem za pisownią spolszczoną (fonologiczną) zapożyczeń; niektóre z tych pisowni są dalej w głębokiej niszy, jak ''tiszert'' czy ''keczap''.
- Słownictwo
3.1. Polityka – taksonomia doktryn
Pojęcia „[[prawica]]” i „[[lewica]]” w polityce mają sens, mimo że są bardzo rozmyte i niewyczerpujące. Nie widzę problemu w nazywaniu prawicą [[konserwatyzm]]u, a lewicą – [[socjalizm]]u. Jestem fanem modeli dwuwymiarowych – zyskujących chyba na popularności – jak diagram Nolana czy kompasy polityczne, ale to wcale nie przekreśla tych pierwotnych, XVIII-wiecznych pojęć ani nie musi odbierać im tradycyjnych znaczeń.
[[Centrum (opcja polityczna)|Centrum]] rozumiem dość szeroko, jako wszystko, co trudno zaszufladkować do prawa i lewa; nie tylko liberalne kompromizmy spod znaku Uni Wolności czy post-tuskowej PO, ale też:
dość twarde liberalizmy (jak [[libertarianizm]]) nieidące w żadną z tych stron, np. [[obiektywizm]] vel randyzm;
różne antyliberalne [[terceryzm]]y i trzecie drogi, jak np. [[nazizm]].
Umieszczenie w centrum takich skrajności może pomóc w odczarowaniu tego terminu. Centryzm może mieć nieuczciwą przewagę dzięki tendencyjnemu rozumieniu, jako antonim radykalizmów i ekstremizmów. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że te opinie terminologiczne mogą być niszowe, a taka typologia może wejść na polską Wikipedię dopiero po dekadach i to też przy dobrych wiatrach.
Nie jestem fanem anglojęzycznej (anglofońskiej?) terminologii w tym temacie, która:
jest dużo bardziej ekonocentryczna niż ta europejska,
stawia liberalizm w całkowitej opozycji do konserwatyzmu (paradoksalnie wiążąc ten ostatni z libertarianizmem).
Nie odmawiam temu ekonocentryzmowi konsekwencji (bo skoro lewicowość jest zdefiniowana ekonomicznie, to czemu nie prawicowość?). Mimo to nie chciałbym na polskim gruncie – np. tutaj na Wikipedii – widzieć kalk typu „fiskalny konserwatyzm” ani odwracania znaczenia liberalizmu ekonomicznego. To powinno być co najwyżej żartem, jak „zrobić komuś dzień”.
Pewien wpływ na polski dyskurs polityczny mogą mieć korwiniści; mogą nawet wprost edytować Wikipedię, jak dawniej [[Dobromir Sośnierz]]. Niestety chyba próbują za swoim ukochanym przywódcą przeszczepiać ten pierwszy, ekonocentryczny element. Z drugiej strony dobrze, że blokują tę fałszywą dychotomię, choć może czasem nadgorliwymi metodami typu unikanie etykietki „libertarianizm”, zostawiając mu wąską definicję; być może endemicznie polską.
Niektóre doktryny i nurty nie są z definicji i w całości ani prawicowe, ani lewicowe – np. [[anarchizm]], [[nacjonalizm]] czy nawet [[faszyzm]]; wszystkie z nich mają swoje odmiany nietypowe, idące w poprzek korelacji. Dlatego kategoryzowanie przez Wikipedię faszyzmu jako skrajnej prawicy (stan na kwiecień 2021) uważam za wątpliwe. Jednocześnie polska Wikipedia zdaje inny egzamin – o ile faszystowski ONR-ABC określa jako prawicowy, to już Falangi tak nie opisuje.
Dobrze, że Wikipedia wystrzegła się populistycznego nazywania nazizmu skrajną prawicą; czasem się zastanawiam, czy taka typologia nie pochodzi od komunistów próbujących demonizować prawicę i traktować nazizm jako straszak, na zasadzie równi pochyłej. To nieporozumienie albo manipulacja na poziomie nazywania stalinizmu skrajnie lewicowym – na szczęście polska Wikipedia pisze o problemach takiej typologii.
Kto kojarzy tzw. [[Teoria podkowy|teorię podkowy]] – którą nazwałbym prędzej modelem podkowy – ten się może domyśleć, że jej nie lubię; miesza czystość ideową (skrajność) z radykalizmem metod. Pacyfizm, demokratyzm i liberalizm też mogą być skrajne. Skrajną prawicą nie jest nazizm, faszyzm Mussoliniego ani nawet frankizm; jest nią [[rojalizm]]. Podobnie skrajną lewicą nie jest stalinizm, tylko trockizm lub anarchokomunizm; tym dwóm doktrynom jakoś daleko do francuskiej kontrrewolucji i legitymistycznych fanów Ludwika XX. Nie chciałbym, żeby takie mylące konwencje nadawały ton Wikipedii i szerzej dyskursowi. Tak jak pisałem – jednowymiarowe spektrum ma swoje zastosowanie, ale ten wariant jest zwyczajnie zły. On dobrze działa co najwyżej w wybranych tematach jak spektrum ekonomiczne – skrajnym socjalizmem jest anarchosocjalizm, a skrajnym kapitalizmem – anarchokapitalizm i tutaj faktycznie widać pewną zbieżność – do antypaństwowości (choć chyba tylko do tego).
Nazizm można uznać za odmianę faszyzmu i również przez to nie jestem fanem szufladkowania tego ostatniego jako prawicy – bo przez przechodniość inkluzji ląduje tam również z automatu nazizm; nie tylko „centrowy” hitleryzm (socjalliberalno-ordoliberalny i tolerancyjny dla chrześcijaństwa), ale i jawnie socjalistyczny [[strasseryzm]].
Wyżej zaznaczyłem wewnętrzną różnorodność nazizmu, która wpływa na klasyfikację jego samego (w szerokim centrum) i jego nadzbiorów jak faszyzm (również tam). Mimo tego rozróżnienia ''nazizm'' ≠ ''hitleryzm'' nie jestem za mnożeniem artykułów na ten temat; wystarczą odpowiednie sekcje.
Nazizm (mam nadzieję, że dawka tego tematu nikogo nie odstrasza) moim zdaniem mógłby mieć artykuł osobny od narodowego socjalizmu, który jest szerszym pojęciem. Wikipedia o tym wspomina, ale:
te inne „natsoce” to temat wystarczająco szeroki na osobny artykuł; przynajmniej z mojej perspektywy inkluzjonisty;
chyba nie powinno się ich demonizować przez dominację przykładu najbardziej znanego, choć niekoniecznie najbardziej reprezentatywnego.
Niestety nie czuję się na siłach podeprzeć tego literaturą politologiczną – proszę o to innych.
Korwiniści i rednecki nazywający nazizm lewicą i negujący prawicowość socjalkonserwatyzmu (np. PiS-u) są co najmniej karkołomni, a może i odrealnieni. Mam wrażenie, że jednak wywarli pewien wpływ, bo artykuł [[Prawo i Sprawiedliwość]] (przynajmniej w kwietniu 2021) unika bezpośredniego nazywania PiS-u prawicowym.
Wspomniany korwinizm można spokojnie nazywać formą paleolibertarianizmu. Pan założyciel chyba niechętnie używa tej nazwy, ale pasuje do definicji stających się pewnym standardem – czyli głęboki liberalizm, kapitalizm z państwem co najwyżej minimalnym.
[[Anarchokapitalizm]] i anarchonacjonalizm – nawet anarchokonserwatyzm i anarchofaszyzm – można uznać roboczo, w domyśle, za formy [[anarchizm]]u i dobrze, że ten pierwszy tak jest skategoryzowany. Lewicowi gatekeeperzy anarchii chyba nie oferują w zamian żadnego innego, wygodnego terminu na wszelkie ruchy antypaństwowe; może kiedyś się rozpowszechni ''akracja'' i wtedy się pomyśli o przemianowaniu akapu.
Wyżej wspomniano nazwę ''[[socjalkonserwatyzm]]''; moim zdaniem to nie najgorsze określenie PiS-u, [[Solidarna Polska|Solidarnej Polski]] czy niektórych polskich narodowców jak [[Robert Winnicki]]. Nazwa [[solidaryzm]] wydaje się trochę szersza – pasuje też do socjalliberaów, zwł. chadeckich. Dziwi mnie, że ''socjalkonserwatyzm'' jest w Polsce nazwą tak rzadką; liczę na to, że Wikipedia pomoże ją wypromować, dzięki czemu przejdzie do uzusu i będzie można jej użyć w artykułach o tych partiach i ludziach.
Jak pisałem, za przeciwieństwo konserwatyzmu nie uważam liberalizmu. Bardziej precyzyjną nazwą jest [[progresywizm]], chyba chętnie używana przez socjalliberalnego Roberta Biedronia i jego partię Wiosna, zwł. we wczesnej fazie (2019). Możliwe, że to się rozpowszechni przez angielskie ''progressive'' – takie podobne tłumaczenie chyba nasuwa się silniej niż rodzima „postępowość”, zresztą trochę skompromitowana i używana chyba głównie jako obelga. Po co o tym w ogóle piszę, skoro to niezbyt kontrowersyjna opinia? To dlatego, że mam też opinię mniej popularną.
Otóż nazwa „progresywizm” jest tendencyjna; postęp to poprawa, zmiana na lepsze, w małej skali – korekta. Moim zdaniem Wikipedia powinna się wystrzegać takiego nacechowania i używać tej nazwy głównie przy cytowaniu i relacjonowaniu cudzych opinii; nie traktować takiego stronniczego języka jako własnego. Wiem, że to wyzwanie, bo trudno znaleźć neutralny zastępnik. Słowo [[modernizm]] ma takie znaczenie głównie kontekście wyznaniowym (chyba zwłaszcza katolickim), obecnie jest tam głównie obelgą od tradycjonalistów, a w dodatku sporo ruchów antykonserwatywnych silnie odcina się od modernizmu na rzecz [[postmodernizm]]u. Wspomniany „antykonserwatyzm” jest co prawda precyzyjny i nie ma problemu z nobilitującą nazwą, ale niestety dla uczciwości trzeba przyznać, że może być tendencyjny w przeciwnym kierunku, jako słowo negatywne. Może to i dobrze, że w uzusie go nie widać. Liczę na pomysłowość Wikimedian, jak redakcyjnie rozwiązać ten węzeł gordyjski.
3.2. Polityka – inne
Mam opinie nazewnicze nie tylko o typologii doktryn, ale i o historii politycznej. Nie podoba mi się nazwa artykułu „[[Obozy niemieckie (1933–1945)]]”. Tu nie chodzi tylko o barbarzyństwo zbiorowej odpowiedzialności narodowej, które do powstania takich obozów się przyczyniło. Chodzi też o precyzję geograficzną: „niemieckie” sugeruje nie tylko winę państwa niemieckiego, ale i lokalizację w samych Niemczech.
Nazwa „polskie obozy” jak najbardziej ma sens; np. [[obozy koncentracyjne w II Rzeczypospolitej]] i obozy w PRL. Polacy i ich sympatycy nie powinni się bać tej terminologii. Piekło obozów nazistowskich – porównywalne chyba tylko do obozów komunistycznych – nie rezerwuje tej nazwy, zwłaszcza że one mają już swoją (obozy nazistowskie i komunistyczne). Polskie janusze patriotyzmu strzelają sobie w stopę, bo takie rozumienie „polskich obozów” może ograniczyć mylne użycie tej nazwy – np. w USA – na obozy nazistowskie w okupowanej Polsce.
„Nie ma darmowych obiadów”; może poza dobrowolnymi darowiznami. Tymczasem artykuł „[[Anglia]]” opowiada jakieś fantazje o darmowej opiece medycznej; sugerując, że tysiące pracowników NHS pracuje za darmo albo że opłacający ich podatnicy płacą te podatki w prezencie. Wiem, że to marudzenie brzmi libertariańsko (na polskim gruncie: korwinistycznie), ale jestem daleki od tego typu propagandy. Uważam też, że także środowiska lewicowe nie powinny się bać tego hasła, mimo jego liberalnego rodowodu – właśnie dla zwrócenia uwagi, skąd się bierze siła nabywcza pieniędzy (bo same pieniądze mogą się brać z banku centralnego) i że pozyskiwanie jej może szkodzić także ludziom skromnym, uciśniętym państwowym butem polityków.
Nazwę „[[Australia]]” można by zarezerwować dla państwa. To dlatego, że jego terytorium nie pokrywa się z kontynentem:
ani w sensie wąskim – jako głównego lądu – bo obejmuje np. Tasmanię,
ani w sensie szerokim – jako głównego lądu razem z powiązanymi geologicznie wyspami, tak jak Europa obejmmuje Wyspy Brytyjskie, a Azja – Wyspy Japońskie; to dlatego, że Australia nie obejmuje Nowej Gwinei.
Jestem otwarty na propozycje osobnej nazwy tego kontynentu, jak w języku [[volapük]]; nie mam preferencji między dotychczasowymi propozycjami jak ''Australinea'', ''Sahul'' czy ''Whenua''. Nazwa ''[[Oceania]]'' nie pasuje do tej roli – jest albo za szeroka, obejmując też Pacyfik, albo w ogóle rozłączna z tym kontynentem, obejmując tylko ocean.
Zostaje pytanie, czemu przemianować kontynent, a nie państwo. Otóż europejska nazwa bardziej pasuje do państwa białych kolonizatorów niż do kontynentu odkrytego i zamieszkanego dużo wcześniej przez inne ludy, z własnymi językami. Nie przekonuje mnie inny argument etymologiczny, odwołujący się do tego, że pierwotnie ''Terra Australis Incognita'' oznaczało sam ląd, a nie państwo. Poza tym mam naiwne wrażenie, że przemianowanie kontynentu może być łatwiejsze.
Może dożyję czasów, kiedy słowo [[Ameryka]] – razem z wyrazami pochodnymi, jak ''amerykański'', ''Amerykanin'', ''Amerykanka'' – odklei się znaczeniowo od [[USA]]. Wiem, że propozycje załatania tej dziury, np. słowami ''usański'', ''Usyt''(''k'')''a'' czy ''Stańczyk'', w obecnym 2021 roku mogą być głównie żartami; choćby przez problemy z formą żeńską (''Stanka''?). Mimo to można takim zmianom torować ścieżki, nie wchodząc im w drogę i unikając homonimii. Ona prowadzi do konfuzji, np. przy przymiotnikach złożonych jak ''południowoamerykański'' – bo [[Głębokie Południe|południe USA]] jest autonomicznym pojęciem dopraszającym się swojego przymiotnika.
3.3. Antropologia fizyczna
[[Człowiek]] to zwierzę. [[Prawa człowieka]] są ściśle związane z prawami zwierząt.
Ludzkie życie i ludzki osobnik – w skrócie człowiek – istnieją od zapłodnienia („poczęcia”).
Nie każdy człowiek jest osobą; osoba ≈ żywy, ludzki mózg.
Prawa człowieka można by przemianować dla precyzji, np. na „prawa osobowe”. To pozwala np. zachować wspomnianą, biologiczną definicję człowieka bez wątpliwych wniosków jak przysługiwnie wszystkich tych praw zarodkom i rozwijającym się z nich nowotworom.
Dziecko ≈ osoba niedorosła, zwłaszcza przed dojrzewaniem. Dlatego nazwy „dziecko poczęte” i „dziecko nienarodzone”, znane z polskiego prawa, mają pewien sens, choć może w nieco węższym znaczeniu.
[[Dzieciobójstwo]] to po prostu zabicie dziecka, niekoniecznie narodzonego.
[[Jabłko Adama]] przydałoby się przemianować na „owoc Adama”. Rozumiem, że takie mylące nazewnictwo – być może owoc (nomen omen) pomyłek – miewają swój urok, ale niech on będzie czymś opcjonalnym, a nie domyślnym.
3.4. Reszta biologii
Ryba to [[mięso]]; mimo że przepisy unijne, inne handlowo-sanitarne, książki kucharskie albo wyznaniowe instrukcje postne mogą sobie roboczo stanowić inaczej. Foki itp. zwierzęta jedzące ryby są mięsożercami – nie ma potrzeby mnożyć znaczeń; to domyślne i potoczne niech się pokrywa z tym zoologicznym.
Przez to człowiek – albo inny osobnik – jedzący ryby nie jest [[wegetarianizm|wegetarianinem]]; może poza jakimiś hipotetycznymi wyjątkami obejmującymi np. jedzenie syntetycznego mięsa ryb albo ryb zmarłych naturalnie, na zasadzie „trupożerstwa”.
Dobrze, że wprowadzono nazwę „[[kawia domowa]]”. Jeszcze nie zdominowała polskiej Wikipedii, ale jestem ostrożny z szarżą – bo nie tylko jeszcze się nie przebiła do uzusu, ale ponoć i wśród zoologów nie ma jednomyślności.
Narodziny nie są „przyjściem na świat”; brzuch nie jest innym światem, a drogi rodne to nie są jakieś gwiezdne wrota ani portal. Ten temat dyskusji jest w [[Wikipedia:Kawiarenka/Zasady#„Przyjście_na_świat”|Kawiarence]].
Z podobnych powodów nie podoba mi się nazywanie potwierdzonej ciąży „oczekiwaniem dziecka”, a narodzin „zostawaniem rodzicem”.
3.5. Fizyka
Nazwa „[[zmiany klimatu]]” to niedopowiedzenie (ang. ''understatement'') i eufemizm. W domyśle: katastrofa klimatyczna, jak w niektórych mediach.
Jestem za rozdzielaniem pojęć „fizyka kwantowa” i „[[mechanika kwantowa]]”, tak jak się rodziela fizykę klasyczną od mechaniki klasycznej; fizyka (teoretyczna) dzieli się na mechanikę i teorię pola – i to powinno być zachowane przy doklejeniu przymiotników. W związku z tym jestem za rozdzieleniem wspomnianych na początku artykułów; ten pierwszy streszczałby obie dziedziny, a ten drugi skupiał się na mechanice, czy to tej nierelatywistycznej, czy to na tej wysokich prędkości. Z drugiej strony rozumiem, że tam jest skromnie i nie bardzo jest co rozdzielać. Jakimś precedensem jest tutaj artykuł [[teoria względności]], w którym też trudno powiedzieć dużo bez duplikowania artykułów o STW i OTW.
Z powyższego punktu można wydumać, że jestem za zaliczeniem STW do mechaniki klasycznej, co się robi w praktyce dydaktycznej, choć niekoniecznie terminologicznej. Takiej konwencji ani ja, ani nawet cała Wikipedia samodzielnie nie wymusi, ale można jej nie wchodzić w drogę.
Jestem za typologiczną autonomią astronomii jako nauki; dobrze, że Wikipedia to wydziela z fizyki. Wiem, że to parafiletyczne i nieprzechodnie traktować astronomię jako część (obserwacyjną) astrofizyki, ale są ku temu różne racje. Chyba mniej znaną jest to, że [[geodezja]] nie jest uznawana za dziedzinę fizyki, mimo że jest ''de facto'' obserwacyjną podstawą geofizyki. W pewnym sensie, choćby historycznym, astronomia jest bliższa naukom o Ziemi właśnie, np. geografii; astronomia lub jej wyniki bywała nazywana (np. u Keplera czy Duhema) analogicznie – kosmografią.
Nazwa [[fale grawitacyjne]] jest spaczona dwuznacznością. Stąd proponuję bardziej precyzyjne:
''fale czasoprzestrzeni'',
''fale ciężarowe'' – w końcu tam głównym źródłem falowania jest ciężar, za który odpowiada nie tylko grawitacja i nie wykluczam, że nawet da się ją całkiem emulować innymi siłami, np. bezwładnością.
Mam co najmniej 13 własnych neologizmów:
''zasada Stevina'' – najsłabsza zasada równoważności; identyczne spadanie ciał o różnych masach;
''wzór Huygensa'' – wzór na przyspieszenie dośrodkowe w ruchu po okręgu: ''a'' = ''v''<sup>2</sup> / ''r'';
''puls'' – radian na sekundę; pasuje do nazwy ''pulsacja'';
''hercowość'' lub ''hercaż'' – odwrotność okresu; ''f'' := 1/''T'', czasem też oznaczana przez greckie małe ni (ν); nazwa ''częstotliwość'' prowadzi do pomyłek z pulsacją (częstością kołową ω := 2π''f'') i arbitralnych dookreśleń jak ''częstotliwość zwykła''; por. nazwy ''klatkaż'' i ''kadraż'' w kinematografii;
''efekt Dechales’a'' [deszala] – [[efekt Coriolisa]] dla ruchu prostopadłego do wirującej powierzchni, np. dla spadku swobodnego lub rzutu pionowego; jeden ze szczególnych przypadków obok efektu Eötvösa;
''nawier'' (Nv) – jednostka lepkości kine(ma)tycznej w układzie SI; m<sup>2</sup>/s; popularny Stokes (czy, jak wolę: stouks; St) to 10<sup>–4</sup> Nv, czyli 100 μNv (mikronawierów); dobrze się składa, że popularny centystouks (cSt) to dokładnie jeden mikronawier (μNv).
mechanika Einsteina – synonim szczególnej teorii względności (STW), krótszy i informujący o typie teorii.
''wzór Poincarégo'' – wzór na [[Szczególna teoria względności#Składanie prędkości|relatywistyczne składanie prędkości]]; tak, składanie – niech mi ktoś to nazwie dodawaniem, to nie wiem, co zrobię;
''cymatyzm optyczny'' – popieranie falowej (lub impulsowej) teorii światła; np. u Younga, Fresnela, może też u Eulera, Franklina i w pewnym stopniu u Huygensa, może nawet Kartezjusza; antonim ''korpuskularyzmu'';
''skalar falowy'' – ''k'' := 2π/λ; nazwa ''liczba falowa'' jest wieloznaczna, a ''wektor falowy'' sugeruje wielowymiarowość i jego składowe też mogłyby mieć jakieś jasne nazwy.
''efekt Sliphera'' – galaktyczne przesunięcie ku czerwieni (''redshift'');
''zeron'' – cząstka o ładunku zero, jak np. neutron, neutrino, foton, bozon Z, gluony, hipotetyczny grawiton; inspirowane ''plusonem'' i ''minusonem'' innego autora;
''tauton'' – cząstka prawdziwie neutralna; własna antycząstka; fermiony Majorany + bozony.
''Polikosmos'' – jeśli ktoś nie lubi nazwy ''Wieloświat'' czy ''Multiwers''; to może mieć też jakieś racje etymologiczne.
3.6. Matematyka
Jestem za wypromowaniem nazwy „cyfry indoarabskie” (CIA ^_^), podobnie jak w języku angielskim, mimo pewnej rozwlekłości. Tu nie chodzi tylko o precyzję historyczną, ale i rzeczową; nazwa „cyfry arabskie” sugeruje [[Cyfry arabskie (w krajach arabskich)|ich współczesny kształt używany w krajach arabskich (i nie tylko)]].
Podobnie europejski wariant nie powinien zostać bez swojej nazwy i nazwa „euroarabskie” ma sens. Nazwa „cyfry europejskie” nie tylko myląco sugeruje w pełni europejską genezę; jest też trochę za szeroka – jeszcze bardziej europejskie są cyfry rzymskie i jeszcze wcześniejsze, np. greckie.
Wolę nazwę twierdzenie Wilesa niż wielkie twierdzenie Fermata – tak jest i krócej, i bardziej uczciwie.
Słowa ''trójbok'', ''wielobok'' itp. mogłyby mieć szersze znaczenia niż trójkąt, wielokąt itd. To wygodna nazwa na łamane o konkretnej liczbie boków, niekoniecznie zamknięte. Znanymi przykładami tak rozumianych trójboków są np. „zygzaki” jak litery N, Z, cyrylickie i (И), runa sïg (ᛋ), a oprócz tych zygzaków – greckie duże pi (Π) i jego cyrylickie odpowiedniki. Popularnymi czworobokami są np. częste warianty liter M, W czy greckiej dużej sïgmy (Σ);
Nie lubię nazywania fundamentów matematyki – jak [[logika matematyczna]] czy [[teoria mnogości]] – „podstawami matematyki”. Są co najmniej dwa powody:
jednoznaczność; ten drugi termin ma już inne, może bardziej intuicyjne znaczenie – matematyki dziecięco-prehistorycznej; elementarnej arytmetyki liczb naturalnych i elementarnej, jakościowej geometrii euklidesowej;
konformizm międzynarodowy; angielski ma ''fundamentals of Mathematics'' i ''foundations of Mathematis''; łacina ma ''Fundamenta Mathematicae'' osławione nazwą czasopisma. Lepiej nie tworzyć fałszywych przyjaciół ani pułapek, tylko ułatwić naukę i tłumaczenia.
W algebrze elementarnej (wielomianów liczbowych) panuje straszne zamieszanie nazewnicze. [[Zasadnicze twierdzenie algebry]] ma zatrzęsienie znaczeń, co można by ograniczyć, wprowadzając zgrabne nazwy:
zasadnicze twierdzenie algebry rzeczywistej – o rozkładzie wielomianów rzeczywistych (na wielomiany stopnia co najwyżej drugiego);
z.t.a. zespolonej – o rozkładzie wielomianów zespolonych na czynniki liniowe;
lemat Arganda (lub coś podobnego) – o istnieniu pierwiastka dla każdego wielomianu zespolonego.
Niestety to rozróżenienie znalazłem tylko w jakimś niszowym źródle anglojęzycznym, a ta ostatnia nazwa jest autorska. Znowu apel do autorytetów o użycie w źródle cytowalnym. Piewcom innych znaczeń ZTAlg zwracam uwagę na inne zasadnicze twierdzenia, jak to arytmetyki czy skończenie generowanych grup przemiennych. One również mówią o pewnych rozkładach; na upartego nawet zasadnicze twierdzenie analizy (Newtona–Leibniza) można sformułować podobnie – jako rozkład pewnego funkcjonału liniowego (''S''[''f''] := ''f''(''a'')–''f''(''b'')) na złożenie funkcjonału całki oznaczonej ''I''[''f''] z operatorem różniczkowania ''D''[''f''].
Ktoś może się upierać, że ZTAlg dotyczy z definicji zespolonej dziedziny, a „trywialnym” rzeczywistym przypadkom można zostawić jakąś osobną, byle jaką nazwę. Tylko że to może być problem dydaktyczny – bo często przypadki rzeczywiste są istotne dla wywodu, np. przy całkowaniu funkcji wymiernych. W dodatku takie „uzespolenie” (kompleksyfikacja) tego pojęcia to zerwanie z tradycją – Gauss itp. klasycy rozważali przypadek współczynników rzeczywistych (choć może zespoloną zmienną), a ponoć dopiero Argand to uogólnił na przypadek zespolony.
Nazwa „[[macierz prostokątna]]” to [[pleonazm]]; już kilkulatkom wpaja się, że każdy kwadrat jest automatycznie prostokątem, a nagle na studiach ta definicja zostaje zawieszona. Wystarczy po ludzku: macierz niekwadratowa.
Najchętniej zlikwidowałbym nazwę „[[mnożenie macierzy]]”, która jest skrajnie myląca, nawet przy dookreśleniu „mnożenie Cauchy’ego”. Lepiej: składanie macierzy; może kiedyś ta forma się rozpowszechni.
Unikać nazwy „[[całka nieoznaczona]]”, bo to zaciera granicę między definicją całki – np. tą Riemanna lub jej nieformalnymi prototypami – a wzorem na nią, pochodzącym od Newtona i Leibniza. Funkcja pierwotna ''a priori'', w samej definicji, nie ma bezpośredniego związku z polami powierzchni; potem taki politechniczny mądrala wykłada się na prostych, ale podchwytliwych przykładach, bo na ślepo stosuje wzór N.–L., wmurowany mu przez terminologię. W dodatku taka terminologia utrwala mylne wrażenie, że zwyczajowa kolej wykładu – całki koniecznie po różniczkowaniu – jest jedyną możliwą. Niewykluczone, że te nonsensy opóźniły mój rozwój matematyczny, np. ogarnięcie idei całki. Ono chyba jest dostępne nawet dla dziecka rozumiejącego dodawanie, mnożenie i pole powierzchni – co jest łatwiej przyswajalne i chyba bardziej interesujące dla laika niż ilorazy różnicowe, styczne do krzywych czy wyznaczanie wzorów na prędkość ze wzorów na położenie.
Ostre rozgraniczenie terminologiczne całek od f. pierwotnych pomaga docenić wzór NL, słusznie nazywany zasadniczym twierdzeniem analizy (ZTAn). On pożenił pozornie niezwiązane problemy i pomógł rozwiązać je obydwa:
nie tylko pozwolił rozwiązać niektóre problemy geometryczne analitycznie, ale też
pomógł rozwiązać analityczny problem funkcji pierwotnej (kluczowy np. w mechanice) metodami geometrycznymi; niektóre wzory na funkcje pierwotne można udowodnić czysto geometrycznie, np. przez pole trapezu; w dodatku często jest opcja numerycznego przybliżenia uzasadnionego właśnie geometrią.
Mam wrażenie, że ten drugi aspekt ZTAn jest dużo rzadziej podkreślany; choć ten pierwszy – tak jak sama nazwa tego twierdzenia i informacja, że to twierdzenie – też może być wiedzą luksusową w wielu kręgach.
Jedynym śladem tego zabytku – jako zło konieczne – niech zostanie czasownik ''całkować'' na znajdowanie funkcji pierwotnej; ''przeciwróżniczkować'' (tak jak ang. ''antidifferentiate'') jest przydługie. Nazwę ''całka równania różniczkowego'' (na jego rozwiązanie) również toleruję.
W związku z powyższym: „całkę oznaczoną” nazywałbym po prostu całką. To znamienne, że to rozróżnienie występuje tylko dla funkcji określonych na prostej rzeczywistej lub ewentualnie na płaszczyźnie zespolonej. Nie rozważa się za bardzo całek nieoznaczonych funkcji wielu zmiennych rzeczywistych, mimo że takie funkcje pierwotne (czy właściwie: ich rodziny) ze względu na różne zmienne można jak najbardziej rozważać i w sumie tak działają całki iterowane. Dla konsekwencji dobrze jest zatłuc to rozróżnienie także dla najprostszego, elementarnego kontekstu.
Nie rozumiem, czemu nazwy ''endofunkcja'' i ''endorelacja'' są tak rzadkie, że trudno przytoczyć jakieś autorytatywne polskie źródło używające ich. To dziwi przez:
popularność nazwy ''endomorfizm'';
fakt dość istotny dydaktycznie, że endomorfizm to coś więcej niż homomorfizm endofukcyjny (przez kontrprzykłady jak negacja zdania, jego wartości logicznej czy dopełnienie zbioru);
to, że pojęcia iteracji funkcji, rzutu (w sensie idempotentu złożenia), torsyjności, inwolutywności itp. stosują się do endofunkcji właśnie; choć to może pojęcia trochę za mało i za późno obecne w dydaktyce;
to, że pojęcie punktu stałego stosuje się w teorii do dowolnych funkcji z niepustym przecięciem dziedziny i przeciwdziedziny (jak np. [[tangens]]), ale w praktyce – głównie do endofunkcji, tak że nawet polska Wikipedia definiuje punkt stały właśnie w tym zawężonym kontekście;
to, że istnieje cała teoria układów dynamicznych z dyskretnym czasem;
to, że właśnie dla endofunkcji można w ogóle rozważyć złożenie w różnej kolejności i pokazać tym jego nieprzemienność – razem z różnymi własnościami endorelacji przemienności (komutacji);
to, że endofunkcje na zbiorach skończonych mają nietrywialne własności swoich reprezentacji grafami – bo to skierowane pseudolasy; zarazem ten fakt wydaje się wystarczająco elementarny, żeby był zadaniem na kursie teorii grafów;
to, że wśród najróżniejszych ciągów to właśnie ciągi endofunkcyjne – ciągi liczb naturalnych – są tematem tak obszernym, że mają cały swój atlas (OEIS);
to, że szkolne, podstawowe przykłady pojęć funkcji to właśnie przypadki endo-; konkretniej liczb rzeczywistych – z ewentualnym zawężeniem dziedziny (tak że to endofunkcje częściowe), ale też np. przekształcenia geometryczne. Przykłady innych funkcji (egzo-) też są, jak działania na liczbach naturalnych (także wieloargumentowe – jak średnie itp. statystyki), odległości punktów, długości krzywych, obwody, pola powierzchni, objętości, prawdopodobieństwo czy stopnie wielomianów, ale chyba rzadko są tak nazywane i wykładane razem z tematem funkcji;
to, że znane własności relacji – jak zwrotność, symetria, przechodniość i ich kombinacje (relacja równoważności, prapoprządek, relacja tolerancji) – stosują się do endorelacji właśnie, inaczej niż równie znane własności jak funkcyjność, iniektywność, suriektywność czy całkowitość (zupełność);
to, że teoria grafów – a przynajmniej monografów lub unigrafów, czyli bez multigrafów z ich wielokrotnymi krawędziami – to teoria endorelacji właśnie, zwłaszcza na zbiorach skończonych lub przynajmniej przeliczalnych;
to, że szkolne przykłady relacji – może nie nazwane relacjami, ale obecne – to właśnie endorelacje, jak porządek liczb rzeczywistych, podzielnosć liczb naturalnych, względna pierwszość tychże, równoległość, przecinanie się i prostopadłość prostych, różne relacje między kątami, okręgami, zbiorami (inkluzja czy rozłączność), czasem wielomianami itd. Egzorelacje „szkolne” niebędące funkcjami aż trudno podać;
''last but not least'': to, że z powyższych powodów wykład z endofunkcji i endorelacji pasuje jak ulał na pierwszy semestr matematyki lub koło matematyczne w liceum; to pomost między elementarną teorią mnogości a podstawową analizą – pełną iteracji i punktów stałych, np. w numeryce – i akademicką algebrą; czy to algebrą liniową, czy to teorią grup i szerzej algebrą abstrakcyjną. Tematy charakterystyczne dla tamtych dziedzin – jak np. dowody zbieżności, wzory na składanie („mnożenie”) macierzy czy definicje aksjomatyczne – mogą być trudne do przetrawienia; dlatego dobrze być zawczasu oswojonym z pewnym żargonem i podstawowymi faktami. „Dziwne” własności złożeń macierzy – jak nieprzemienność – nie wynikają tylko ze wzorów na nie; wynikają wprost z ich źródła – czyli reprezentowania endomorfizmów – tak jak te wzory. Narzekanie na elitarność tej wiedzy byłoby za daleką dygresją.
Mam też gamę parunastu neologizmów innych niż wspomniane już ''cyfry indoarabskie'', ''cyfry euroarabskie'' czy ''lemat Arganda'' (tudzież ''macierz niekwadratowa'' i ''składanie macierzy''):
''kąt krzywy'' – kąt, który nie jest całkowitą wielokrotnością kąta prostego; w praktyce to kąt ostry lub rozwarty; ang. ''oblique angle'';
''trójkąt wieloegipski'' – całkowite przeskalowanie trójkąta egipskiego; przykładowo trójkąt pięcioegipski należy do tzw. rozkładalnych trójkątów pitagorejskich – jego wysokość (inna niż boki) dzieli go na dwa mniejsze pitagorejskie;
analogicznie można wskazać: ''prostokąt wieloegipski''; choć nie widzę tutaj wyraźnych zastosowań;
''półplus'' – połowa znaku plusa; duża litera T i jej obrócenia, zwłaszcza przy równych ramionach; np. symbole ⊤ ⊥ ⊢ ⊣ w logice („motyki”);
''cegła Halckego'' – prostopadłościan o krawędziach (44,117,240); osobne nazwy, upamiętniające odkrywców, mają już np. trójkąty i prostokąty o konkretnych długościach boków, jak trójkąt i prostokąt egipski czy inne pitagorejskie;
''wzór da Vinci'' – wzór biegunowy (?) na iloczyn wektorowy – i równoważne pole równoległoboku; zwł. w kontekście momentu siły; [[Ernst Mach]] w dziele ''Mechanika'' przypisywał właśnie da Vinciemu poprawne obliczanie momentów sił, które nie są prostopadłe do ramienia;
''egzofunkcja'', ''egzorelacja'', ''egzomorfizm'' – wiadomo; przez kontrast z ''endo''- – dziedzina i przeciwdziedzina się różnią; ''X'' ≠ ''Y''; macierze niekwadratowe („prostokątne”) odpowiadają egzomorfizmom liniowym; niektóre egzofunkcje – jak logarytm w dziedzinie rzeczywistej – są „silnie egzofunkcyjne” w tym sensie, że jakby im nie zawęzić dziedzin, to będą egzofunkcyjne (inaczej niż np. funkcja wykładnicza); bo nie mają tzw. zbiorów ściśle niezmiennicznych (''f''(''A'') = ''A'');
''autofunkcja'' – endobijekcja; analogicznie do automorfizmu; to uogólnienie permutacji, które oznaczają przypadek skończony;
''allomorfizm'' – izomorfizm różnych struktur; np. funkcja wykładnicza i jej odwrotność (logarytm); co istotne – on może być endofunkcyjny; np. negacja zdań lub dopełnienie zbiorów jest czymś takim, zgodnie z prawami de Morgana; tam się różnią tylko działania, a nie dziedzina z przeciwdziedziną;
''abelianka'' lub ''abelówka'' na grupę przemienną (abelową);
''przestrzeń hiperkartezjańska'' – nieskończeniewymiarowy odpowiednik przestrzeni kartezjańskiej; dowolna przestrzeń nieskończonych ciągów rzeczywistych;
''przestrzeń hipereuklidesowa'' – przestrzeń hiperkartezjańska z euklidesową metryką;
''bezprzemienność'' – silna nieprzemienność; w działaniu bezprzemiennym zmiana kolejności (inwersja, transpozycja) różnych argumentów zawsze zmienia wartość; jeśli ''a'' ≠ ''b'', to ''a''*''b'' ≠ ''b''*''a''; przykładami są tu [[implikacja]] i [[rzutowanie]] (na jeden z argumentów); por. [[niepłodność]] i [[bezpłodność]];
''grupa złożona'' – grupa ani prosta, ani trywialna, np. ℤ<sub>4</sub> lub ''S''<sub>3</sub>; analog do liczb złożonych;
trygonologia – geometria trójkąta; pojęcie szersze niż trygonometria;
relacja wzajemna – binarna (dwuczłonowa, dwuargumentowa) relacja symetryczna. Tak jest i precyzyjnej, i rodzimie, i krócej o sylabę, a w dodatku ''relacja przeciwwzajemna'' (np. ostry porządek) nie myli się z relacją antysymetryczną, a ''relacja asymetryczna'' już potencjalnie tak.
Rozważałem też nowe nazwy, do których nie jestem do końca przekonany, jak:
''kwadratoid'' na kwadrat niebędący prostokątem; por. [[trapezoid]] – czworokąt niebędący trapezem, romboid – równoległobok niebędący rombem ani prostokątem, ang. ''cuboid'' – prostopadłościan, zwł. niebędący sześcianem (ang. ''cube'');
''twierdzenie Chapple’a'' – istnienie [[ortocentrum]];
''funkcje Hipparcha'' na te trygonometryczne (zwł. sïnus i cosïnus).
''multiplet'' – zbiór z więcej niż jednym elementem; por. sïnglet(on), dublet, triplet;
''dokrycie'' – zbiór, który razem z danym pokrywa całą przestrzeń; ''A'', ''B'' ⊆ ''X'' są swoimi dokryciami, jeśli ''A''∪''B'' = ''X''; dopełnienie zbioru to jedyne dokrycie z nim rozłączne;
''izofunkcja'' – bijekcja, por. izomorfizm;
''allofunkcja'' – bijekcja różnych zbiorów; izofunkcja inna niż autofunkcja; por. proponowany ''allomorfizm''.
3.7. Antroponimia zbiorowa
To dobrze, że [[Feminatywum|feminatywy]] wracają (tak, to powrót, a nie żadna nowomowa); choć mam standardowe, obrzydliwie prawackie i reakcyjne zastrzeżenia do niektórych z nich, jak:
trudność fonetyczna (''architekta'' > ''architektka'');
wieloznaczność (''magistra'' > ''magisterka'');
zdrobniałość lub nawet pogardliwość (''profesor(ess)a'' > ''profesorka''; por. ''facetka''); mam wrażenie, że niektóre -lożki (jak chyba najbardziej znana ''psycholożka'') mogą ucierpieć na rozpowszechnieniu się słowa ''loszka'' w znaczeniu „dziewczyna”, „panna”;
czasem nawet superkombo tych problemów (''artystka muzyczna'' > ''muzyczka'').
Dlatego byłbym ostrożny z traktowaniem wszystkich odnotowanych feminatywów jako języka domyślnego, zwł. w przypadku osób żyjących. Tak, jako facet (w dodatku biały cïshet – to już szczyt przywileju) też mam tutaj coś do gadania i to nie tylko do przytakiwania. Mogę się do ludzi zwracać tak, jak sobie tego życzą i zarazem mogę znać pewne heurystyki oraz mieć prognozy na temat tego, czego prawdopodobnie te osoby sobie życzą. Mogę też mieć swoje preferencje i formy domyślne; „wybaczam i proszę o wybaczenie”.
Dobrze, że kwitną tzw. osobatywy; słowo „[[Polacy]]” niech nie oznacza w domyśle całego narodu, a tylko męską część polskich osób. Formy wyliczeniowe, jak „Polki i Polacy”, nie rozwiązują całkiem problemu – są przydługie, asymetryczne przez kolejność i robią problemy z niebinarnością płciową.
Podobno oprócz oficjalnych nazw „[[Hindus]]” i „Indus” na człowieka z Indii rozpowszechnia się też forma ''Indyjczyk'', ''Indyjka'', czekająca na tryumf gdzieś od XVII w. Kibicuję jej serdecznie; nazwy „Hindus” całkiem bym unikał, wyznawcę hinduizmu nazywając hinduikiem (od biedy: hinduistą). Nazwa „Indus” niech zostanie dla rzeki.
Chętnie zobaczyłbym w uzusie formy „ateik” i „judaik”, co otwierałoby drogę do umieszczenia tych form na Wikipedii. Argumentem jest nie tylko krótkość, ale i precyzja:
„ateista” sugeruje pogląd, podczas gdy [[ateizm]] w ogólności – obejmującej też ateizm słaby i agnostyczny – jest brakiem poglądu;
„judaista” sugeruje naukowca.
Wiem o problemach z brzmieniem zdrobniałym, co zwłaszcza przy judaizmie może być problemem, przez smutne precedensy. Dlatego na nic ani na nikogo tutaj nie naciskam.
Człowiek z [[autyzm]]em czy [[daltonizm]]em to nie autysta czy daltonista, a ten pierwszy nie jest też autystykiem; to odpowiednio autyk i daltonik; analogicznie do reumatyka i artretyka. Czekam, aż uzus to poprawi.
Ogólnie należę do ludzi przeciwnych końcówkom -''izm'', -''ist''(''k'')''a'' w nazwach, które nie oznaczają poglądów ani doktryn. Na szczęście zanikają już słowa jak ''homoseksualizm'', ale mam wrażenie, że w uzusie może dominować ''poliamoryst''(''k'')''a'' zamiast lepszego ''poliamoryk'', ''poliamoryczka'', na szczęście również udokumentowanego. O tym temacie pewnie będzie głośno i przestrzegam Wikimedian – i innych czytelników tej strony – na zapas.
Pozostając w temacie preferencji międzyludzkich: jestem za szerokim, chyba najszerszym znaczeniem orientacji bi ([[biseksualność|biseksualności]] i biromantyczności), jako pociągu do więcej niż jednej płci – bez żadnych dodatkowych warunków; obejmując tym orientacje pan, omni, poli czy niektóre fleksybilności (jak ta hetero, homo czy bi). Wiem jednak, że to znaczenie nie jest jedyne słuszne; nie jest powszechnie uznane i nie bez powodu konkuruje z kilkunastoma innymi, bo ma swoje problemy. Dlatego dla precyzji używam też określeń jak ''bi+'' i ''pluri''. Ciekawscy mogą do mnie napisać ws. tych parunastu znaczeń i zïlustrowania ich<ref group="uwaga">Jak widać, to wyżej wspomniane i z dierezą (ï, idi, dwi) czasem się przydaje.</ref> przez planarny [[diagram Hassego]].
Pozostając w temacie tęczy: w skrócie LGBT+ i jego wariacjach widzę różne problemy, dlatego chętniej używam nazwy ''queer'', określenia „mniejszości tęczowe” czy „mniejszości orientacyjno-płciowe” (MOP). W tym ostatnim wypadku nie ma wątpliwości, że należą do nich też „asoby” – ludzie aseksualni lub aromantyczni, nawet jeśli są przy tym heteroromantyczni lub heteroseksualni (tzw. aheci – asheci i aroheci).
Wiem, że skrót MOP może być endemicznie polski i wywoływać niepożądane skojarzenia, np. z mopem lub MOPS-em. Rozważałem też bardziej neutralną i międzynarodową opcję, jak HoBA(NT+) – homo, bi(+), a, niebinarni, trans.
Popieram dobry trend porzucenia słowa ''[[transseksualizm]]'' na rzecz ''transpłciowości''; od tego pierwszego już lepszy jest dziwoląg – może żartobliwy – ''transizm'', a od ''transseksualisty'' – ''transpłciowiec''. Niestety 9 kwietnia 2021 wyszukiwarka znajduje na polskiej Wikipedii ponad 100 wystąpień tego zabytku; nie wiem, czy będzie mi się chciało to poprawiać ani jak to by było odebrane.
Polszczyzna ma mylące i krzywdzące słownictwo związane z rynkiem pracy (czy właściwie – zatrudnienia):
''bezrobotny'' → ''niezatrudniony'';
''pracodawca'' → ''płacodawca'';
''urlop opiekuńczy'' (np. wychowawczy, rodzicielski, macierzyński, ojcowski lub „tacierzyński”) → ''zwolenienie opiekuńcze'', analogicznie np. do zdrowotnego.
Angielski wydaje się tutaj bardziej wyważony i uczciwy ze swoimi ''unemployed'', ''employer'' i ''maternity leave''; choć w ramach dygresji – niezwiązanej wprost z polską Wikipedią – przyznam, że też ma swoje patologie jak ''working class'' – dla mnie to jest antyintelektualizm godny bolszewizmu, [[Pol Pot]]a czy polskich boomerów-nosaczy. Jeśli komuś przyjdzie do głowy kalkować to na ''klasa pracująca'' zamiast ''klasy robotniczej'', to wywoła u mnie zgorszenie.
Słowo ''[[kleryk]]'' powinno oznaczać każdego duchownego – członka kleru; tak jest nie tylko konsekwentnie i intuicyjnie z punktu widzenia samej polszczyzny, ale i jej „wielkiego brata”, jakim jest angielski ze swoim ''cleric''. Na szczęście widzę trend w tym kierunku, przez użycie słów ''seminarzysta'' i ''alumn''.
3.8. Antroponimia indywidualna
Nie podobają mi się subiektywne tytuły „święty” i „wielki” w nazwach artykułów, np. [[Święty Wojciech]] albo [[Albert Wielki]]. Rozumiem, że czasem trudno tego uniknąć, bo np. taki św. Patryk jest znany tylko jako taki, tak że nawet Wikipedia angielska – bardziej powściągliwa w tych laurach – używa tej nazwy. Tyle że w podanych dwóch przypadkach można tego uniknąć, dzięki odnotowanym formom ''Wojciech z Pragi'' czy ''Albert z Kolonii''. Kryterium neutralnego punktu widzenia ([[WP:NPOV]]) wydaje mi się tutaj naruszone i jednocześnie uważam je za ważniejsze niż odzwierciedlanie dominującego uzusu.
Nie jestem fanem niepotrzebnego spolszczania imion i nazwisk, np. [[Marcin Luter]], [[Mikołaj z Oresme]] czy [[Jan Buridan]]; to niech zostanie dla:
monarchów – w tym papieży,
niektórych postaci starożytnych, np. biblijnych,
niektórych świętych chrześcijańskich (typu [[Franciszek z Asyżu]]),
[[Kalwin]]a, [[Galileusz]]a oraz [[Kartezjusz]]a – w drodze wyjątków uświęconych tradycją, np. słowotwórczą (''kalwinizm'', ''kartezjański'').
Na szczęście widzę tutaj dobre trendy, np. [[Isaac Newton]], [[Anders Celsius]], [[Karl Marx]], [[Friedrich Engels]], [[Charles Dickens]], [[Charles Darwin]] czy [[Friedrich Nietzsche]], mimo długich tradycji spolszczania.
3.9. Inne
[[Nauka]] w domyśle niech ma znaczenie szerokie, chyba tradycyjne, jak niem. ''Wissenschaft''. To nie tylko ang. ''science'' – czyli nauki przyrodnicze (mat-fiz-astro-chem-bio-geo) – ale wszystkie nauki:
empiryczne (czyli społeczne też, może i techniczne),
formalne (matma, logika i informatyka teoretyczna),
nawet humanistyka, filozofia, prawo czy teologia.
Tak jest zwyczajnie wygodnie, np. w organizacyjnym mówieniu o naukowych stopniach, tytułach i konferencjach czy w nadawaniu nazw jak [[Polska Akademia Nauk]] albo PKiN. Dobrze mieć definicję inkluzywną; może nią być powyższe wyliczenie albo definicja negatywna – nauka to dziedzina badań niebędąca pseudonauką; przy czym za badania można uznać już samą refleksję. Nie ma tutaj błędnego koła – pseudonauką można nazwać tę refleksję, która opiera się na:
a) fałszu „obiektywnym”, tzn. empirycznym – jak negacjonizm klimatyczny negujący np. pomiary temperatur – albo logicznym, jak pseudomatematyczna grafomania;
b) spekulacjach bardzo odważnych, wątpliwych i poza empirycznym dyskursem, jak homeopatyczne wymysły o pamięci wody albo spiskowe teorie wszystkiego.
Wiem, że osobna, krótka nazwa na ang. ''science'' i słowa pochodne jest wygodna; można rozważyć neologizmy ''sajens'', ''sajensowy'', ''sajentysta'' („[[scjentyzm|scjentysta]]” już jest zajęte).
Nazwa [[antysemityzm]]u ma spore szanse wreszcie ustąpić miejsca bardziej precyzyjnej ''judeofobii''. Słowo „wreszcie” padło nie tylko dlatego, że nazwa antysemityzmu ma długą historię tego mylącego użycia. Jak się okazuje – ''judeofobia'' ma korzenie już w XIX w.; tak więc to czarny koń długo czekający na tryumf, jak ''Indyjczyk'', ''Indyjka'' czy w pewnym stopniu polskie feminatywy.
Te szanse można zawdzięczać fali częstego użycia słowa „fobia” w sensie dyskryminacji, uprzedzenia lub wstrętu (jak przy fotofobii – światłowstręcie). Ta fala to nie tylko nagłaśnianie ksenofobii (nazwanej ok. 1900) czy islamofobii (lata 20. XX w.), ale też wybuch nazw jak ''homofobia'' (lata 60.), ''bifobia'' (lata 90.), ''transfobia'' (wtedyż), chyba kilkanaście innych ''queerfobii'' (tęczowstrętów?), a nawet komplementarna do nich ''het''(''ero'')''fobia'', ''fatfobia'', jej przyległości jak ''faktfobia'', ''fapfobia'' czy eksperymentalne terminy typu ''hoplofobia'', ''katofobia'', ''klerofobia''.
Jestem za tym, żeby powyższy termin zarezerwować do dyskryminacji etnicznej; jest słowo ''antyjudaizm'' z tradycją dość długą, ale chyba niestety za wąską. Krytyka Starego Testamentu i zwyczaju obrzezania niemowląt nie jest antysemicka ani judeofobiczna (w preferowanym przeze mnie znaczeniu), bo nie pociąga nikogo do zbiorowej odpowiedzialności etnicznej, tylko krytykuje pewną religię i promowane przez nią tradycje.
[[Kościół katolicki]] – przynajmniej w polskiej sferze językowej – mógłby skorygować swój język katechezy:
przykazanie siódme – wg katolickiej, nie najgorszej rachuby – niech brzmi „nie morduj”;
na liście grzechów głównych „zazdrość” → „zawiść” i „lenistwo” → „gnuśność”.
Kiedy tylko to wejdzie do cytowalnych źródeł, chętnie to zacytuję.
Jestem za zapożyczeniami wiernymi, używającymi fonemów rodzimych, ale najbliższych oryginalnym; stąd do poprawy są np.:
[meksyk] → [mechyk],
[martensy] → [mertensy],
różne zdeformowane anglicyzmy jak:
[keczup] → [keczap],
[kowboj] → [kauboj],
[stalking] → [stoking],
[walkower] → [łoko(ł)wer],
[tajbrek] → [tajbrejk],
[trener] → [trejner],
[blezer] → [blejzer],
[ka'tering] → ['kejtering].