Zawsze pierwszą rzeczą, jaką należy zrobić, jest decyzja dotycząca wzoru. W tym wypadku planowanie nie jest zbyt trudne – po pierwsze, możliwości narzędzia są ograniczone, a po drugie, znajomość nieskomplikowanego mechanizmu działania bardka (który, mam nadzieję, tutaj jasno wytłumaczę) wystarczy do odpowiedniego przygotowania osnowy. Drugim etapem jest wycięcie nitek o odpowiedniej długości. Trzeba wziąć pod uwagę, że krajka „skróci się” oraz niewielkie straty na końcu – nie da się wykorzystać całej długości wycinków. Później nadchodzi czas na przewlekanie osnowy przez odpowiednie oczka i szczeliny - właśnie od ich ułożenia zależy wzór.
Nici przeciągnięte przez bardko muszą być równo napięte, aby wzór był równy. Kiedy mi się to już uda osiągnąć, początek osnowy związuję wątkiem, a koniec kawałkiem włóczki. Następnie przywiązuję jeden koniec do nogi od stołu, a drugi do siebie (do paska, krajki) i zaczynam pracę.
No dobrze, a jak to właściwie działa? Przypatrzcie się zdjęciu - włóczka przechodzi na zmianę przez otwory i pionowe szczeliny. Nici w oczkach są nieruchome, a pozostałe zmieniają swoje położenie. Jeżeli podniesiemy bardko, znajdą się one na dole, a jeśli popchniemy je na dół - wręcz przeciwnie. Żeby powstała krajka podnosimy narzędzie, przeciągamy wątek pomiędzy powstałymi dwiema warstwami, opuszczamy i znów przekładamy wątek - i tak przez 3 metry. Zwróćcie uwagę, żeby równo i dosyć mocno naciągać wątek, bo to on częściowo odpowiada za szerokość Waszego dzieła. Starajcie się też nie trzymać bardka zbyt blisko - utrudni to odpowiednie napięcie.
Uniesione bardko - osnowa na dole.
Przekładanie wątku.
Opuszczone bardko - osnowa na górze.
Kiedy docieram do tego momentu, gdy zostaje mi zbyt mało włóczki, żeby odsunąć bardko, obwiązuję krajkę pozostałym wątkiem w miejscu zakończenia splotu. Widziałam też "luźne" końcówki, na pierwszy rzut oka niczym niezabezpieczone, jednak nie mam pojęcia, jak uzyskać taki efekt, nie narażając się na zniszczenie owocu pracy. W zależności od przeznaczenia przycinam pozostałą osnowę do krótkiego "frędzla" albo pozostawiam ją dłuższą i zaplatam w warkocze. Próbowałam też kilkakrotnie owinąć końcówki włóczką, ale nigdy nie wyszło mi to równo.