Dżuma

Podczas czytania książki wymawiaj prawidłowo francuskie imiona i nazwiska:

Albert Camus – alber kami

Alberta Camusa – alberta kamisa

Bernard Rieux – berna rije

Jean Tarrou – żą taru

Raymond Rambert – raj ber

Joseph Grand – dżosef grą

Paneloux – panelu

Cottard – kotar

1. a) Znajdź i zapisz informacje o czasie powstania utworu.

b) Jakie znaczenie dla interpretacji utworu mogą mieć według ciebie te informacje?


2. Określ rok oraz miesiące, w których rozgrywa się akcja powieści.


3. Wypisz 4 cytaty przedstawiające miejsce akcji.


4. Nadaj tytuły poszczególnym rozdziałom utworu.

Rozdział I ……………………………………………………………………

Rozdział II ……………………………………………………………………

Rozdział III ……………………………………………………………………

Rozdział IV ……………………………………………………………………

Rozdział V ……………………………………………………………………

5. Kto opowiada o wydarzeniach? Wypisz co najmniej 4 cytaty potwierdzające twoją odpowiedź.

6. Zaznacz w książce (np. samoprzylepnymi karteczkami) wszystkie fragmenty, w których pojawia się ojciec Paneloux.

7. Jak rozumiesz motto powieści?

Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego, co nie istnieje1. Daniel Defoe



Jean-Paul Sartre Egzystencjalizm jest humanizmem (fragmenty)


[1] Co znaczy [...], że egzystencja poprzedza istotę0? To znaczy, że człowiek najpierw istnieje, zdarza się, powstaje w świecie, a dopiero później się definiuje. Człowieka w pojęciu egzystencjalisty nie można zdefiniować dlatego, że jest on pierwotnie niczym. Będzie on czymś dopiero później, i to będzie takim, jakim się sam uczyni. A więc nie ma natury ludzkiej, ponieważ nie ma Boga, który by ją w umyśle swym począł. Człowiek jest poza tym nie tylko taki, jakim siebie pojmuje, lecz również taki, jakim chce być, jakim się pojął po zaistnieniu i jakim zapragnął być po tym skoku w istnienie. Człowiek jest tylko tym, czym siebie uczynił. Taka jest pierwsza zasada egzystencjalizmu. To właśnie nosi także miano subiektywności i z tego nam się robi zarzuty. Lecz w tym wypadku chcemy powiedzieć tylko tyle, że człowiek ma większe znaczenie niż kamień czy stół. Chcemy powiedzieć, że człowiek przede wszystkim istnieje, tzn. stworzy siebie dopiero w przyszłości i jest świadomy tego swego rozwoju w przyszłości. Człowiek jest przede wszystkim projektem przeżywanym subiektywnie miast być pianą, pleśnią czy kalafiorem. [...]


[2] Ale jeżeli rzeczywiście egzystencja wyprzedza istotę, to człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest. Tak więc pierwszym krokiem egzystencjalizmu będzie uświadomienie człowiekowi, czym jest on sam i złożenie na niego całkowitej odpowiedzialności za własne istnienie. Ale mówiąc, że człowiek jest odpowiedzialny za siebie, chcemy powiedzieć, że jest on odpowiedzialny nie tylko za swoją własną indywidualność, ale również za wszystkich innych ludzi.


[3] Słowo subiektywizm ma dwa znaczenia i nasi przeciwnicy żonglują nimi na przemian. Subiektywizm można rozumieć z jednej strony jako określenie jednostkowego podmiotu przez siebie samego, a z drugiej strony jako niemożność wyjścia poza ludzką subiektywność. To drugie znaczenie jest fundamentem egzystencjalizmu. [...]


[4] A kiedy mówimy o osamotnieniu – wyrażenie cenione przez Heideggera – chcemy powiedzieć jedynie, że Bóg nie istnieje i że trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Egzystencjalista przeciwstawia się stanowczo pewnemu rodzajowi moralności laickiej1, która chciałaby usunąć Boga możliwie najmniejszym kosztem.


[5] Kiedy profesorowie francuscy około roku l8802próbowali stworzyć moralność laicką, mówili mniej więcej tak: Bóg jest hipotezą nieużyteczną i kosztowną – usuwamy ją. Jednakże aby istniała moralność, społeczeństwo, porządek, niezbędne jest, aby pewne wartości były brane poważnie i rozważane jako istniejące a priori. Trzeba, aby obowiązywało a priori3: być uczciwym, nie kłamać, nie bić swojej żony, płodzić dzieci etc. Dokonamy więc [powiadają] pewnego niewielkiego zabiegu, który pozwoli wykazać, że wartości te istnieją same przez się, w świecie idei, a poza tym Bóg nie istnieje. [...] Odnajdziemy te same normy uczciwości, postępu, humanizmu, a z Boga zrobimy przedawnioną hipotezę, która umrze spokojnie własną śmiercią.


[6] Egzystencjalizm przeciwnie, stwierdza, iż jest to bardzo kłopotliwe, że Bóg nie istnieje, gdyż wraz z nim znika cała możliwość odnalezienia wartości w świecie idei. Nie może już istnieć dobro a priori, gdyż nie ma świadomości nieskończonej i dokonanej, która by je pomyślała. Nigdzie nie jest napisane, że dobro istnieje, że trzeba być uczciwym, że nie należy kłamać, ponieważ poruszamy się wyłącznie na płaszczyźnie, gdzie istnieją tylko ludzie. Dostojewski napisał: „Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone”4. To właśnie jest punktem wyjścia dla egzystencjalizmu. W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje, i w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia. Przede wszystkim zaś nie znajduje usprawiedliwienia. Jeżeli rzeczywiście egzystencja poprzedza istotę, nigdy nie będzie można się usprawiedliwić powoływaniem się na naturę ludzką. Inaczej mówiąc, nie istnieje determinizm, [...] człowiek jest wolnością.


[7] Z drugiej strony, jeżeli Bóg nie istnieje, nie widzimy przed sobą wartości czy nakazów, które usprawiedliwiałyby nasze postępowanie. Tak więc nie mamy ani poza sobą, ani przed sobą w dziedzinie wyższych wartości potwierdzenia czy usprawiedliwienia. Jesteśmy sami, nikt nas nie usprawiedliwi. To chciałbym wyrazić, mówiąc, że człowiek skazany jest na wolność. Skazany, ponieważ [...] jest odpowiedzialny za wszystko, co robi. [...] Egzystencjalista nie wierzy w moc

namiętności. Nigdy nie pomyśli, że piękna namiętność jest falą niszczącą, która nieuchronnie prowadzi człowieka do pewnych czynów i w konsekwencji jest usprawiedliwieniem. Egzystencjalista sądzi, że człowiek jest odpowiedzialny za swoją namiętność. (tłum. Anna Rudzińska)


0 Istota [rzeczy] – esencja, najważniejsze cechy jakiegoś bytu, sprawiające, że jest on tym, czym jest. 1 Laicka – świecka, niereligijna. 2 Profesorowie francuscy około roku 1880 – przedstawiciele pozytywizmu i scjentyzmu. 3 A priori (łac.) – przed doświadczeniem, z góry odwołując się do różnych tekstów kultury. 4 Słowa Iwana Karamazowa z powieści Bracia Karamazow Fiodora Dostojewskiego (1880); dokładnie: „Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno”.


Jean-Paul Sartre(czytaj: żanmpol sartr; 1905–1980) – filozof fran- cuski, kontynuator myśli Martina Heideggera, laureat Literackiej Nagrody Nobla (1964). Autor m.in. dzieła Byt i nicość (1943), w któ- rym różnicował istnienie na byt-w-sobie (przedmioty, rzeczy) i byt-dla-siebie (świadomość). Sartre reprezentował tzw. egzystencjalizm ateistyczny, podkreślał przypadkowość istnienia, wyrażał pogląd o absurdzie (braku sensu) świata.

a) Jaką postawę przyjmuje autor w stosunku do egzystencjalizmu?

b) O jakich problemach ze zrozumieniem egzystencjalizmu przez zwykłego Kowalskiego pisze Herbert?

c) Jakie dwa typy myślicieli wyróżnia autor tekstu?

d) Jak przedstawia Herbert poglądy filozofa i pisarza Jeana-Paula Sartre’a? (Uzupełnić podanym poniżej tekstem Sartre'a!!!)

e) Na czym polega krytyczny stosunek katolików do egzystencjalizmu?

f) Za co krytykują egzystencjalizm marksiści?

g) W jaki sposób podsumowuje Herbert swoją wypowiedź?


Jean-Paul Sartre Egzystencjalizm jest humanizmem (fragmenty)


[1] Co znaczy [...], że egzystencja poprzedza istotę0? To znaczy, że człowiek najpierw istnieje, zdarza się, powstaje w świecie, a dopiero później się definiuje. Człowieka w pojęciu egzystencjalisty nie można zdefiniować dlatego, że jest on pierwotnie niczym. Będzie on czymś dopiero później, i to będzie takim, jakim się sam uczyni. A więc nie ma natury ludzkiej, ponieważ nie ma Boga, który by ją w umyśle swym począł. Człowiek jest poza tym nie tylko taki, jakim siebie pojmuje, lecz również taki, jakim chce być, jakim się pojął po zaistnieniu i jakim zapragnął być po tym skoku w istnienie. Człowiek jest tylko tym, czym siebie uczynił. Taka jest pierwsza zasada egzystencjalizmu. To właśnie nosi także miano subiektywności i z tego nam się robi zarzuty. Lecz w tym wypadku chcemy powiedzieć tylko tyle, że człowiek ma większe znaczenie niż kamień czy stół. Chcemy powiedzieć, że człowiek przede wszystkim istnieje, tzn. stworzy siebie dopiero w przyszłości i jest świadomy tego swego rozwoju w przyszłości. Człowiek jest przede wszystkim projektem przeżywanym subiektywnie miast być pianą, pleśnią czy kalafiorem. [...]

[2] Ale jeżeli rzeczywiście egzystencja wyprzedza istotę, to człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest. Tak więc pierwszym krokiem egzystencjalizmu będzie uświadomienie człowiekowi, czym jest on sam i złożenie na niego całkowitej odpowiedzialności za własne istnienie. Ale mówiąc, że człowiek jest odpowiedzialny za siebie, chcemy powiedzieć, że jest on odpowiedzialny nie tylko za swoją własną indywidualność, ale również za wszystkich innych ludzi.

[3] Słowo subiektywizm ma dwa znaczenia i nasi przeciwnicy żonglują nimi na przemian. Subiektywizm można rozumieć z jednej strony jako określenie jednostkowego podmiotu przez siebie samego, a z drugiej strony jako niemożność wyjścia poza ludzką subiektywność. To drugie znaczenie jest fundamentem egzystencjalizmu. [...]

[4] A kiedy mówimy o osamotnieniu – wyrażenie cenione przez Heideggera – chcemy powiedzieć jedynie, że Bóg nie istnieje i że trzeba z tego wyciągnąć konsekwencje aż do końca. Egzystencjalista przeciwstawia się stanowczo pewnemu rodzajowi moralności laickiej1, która chciałaby usunąć Boga możliwie najmniejszym kosztem.

[5] Kiedy profesorowie francuscy około roku l8802próbowali stworzyć moralność laicką, mówili mniej więcej tak: Bóg jest hipotezą nieużyteczną i kosztowną – usuwamy ją. Jednakże aby istniała moralność, społeczeństwo, porządek, niezbędne jest, aby pewne wartości były brane poważnie i rozważane jako istniejące a priori. Trzeba, aby obowiązywało a priori3: być uczciwym, nie kłamać, nie bić swojej żony, płodzić dzieci etc. Dokonamy więc [powiadają] pewnego niewielkiego zabiegu, który pozwoli wykazać, że wartości te istnieją same przez się, w świecie idei, a poza tym Bóg nie istnieje. [...] Odnajdziemy te same normy uczciwości, postępu, humanizmu, a z Boga zrobimy przedawnioną hipotezę, która umrze spokojnie własną śmiercią.

[6] Egzystencjalizm przeciwnie, stwierdza, iż jest to bardzo kłopotliwe, że Bóg nie istnieje, gdyż wraz z nim znika cała możliwość odnalezienia wartości w świecie idei. Nie może już istnieć dobro a priori, gdyż nie ma świadomości nieskończonej i dokonanej, która by je pomyślała. Nigdzie nie jest napisane, że dobro istnieje, że trzeba być uczciwym, że nie należy kłamać, ponieważ poruszamy się wyłącznie na płaszczyźnie, gdzie istnieją tylko ludzie. Dostojewski napisał: „Gdyby Bóg nie istniał, wszystko byłoby dozwolone”4. To właśnie jest punktem wyjścia dla egzystencjalizmu. W rzeczy samej, wszystko jest dozwolone, jeżeli Bóg nie istnieje, i w konsekwencji człowiek jest osamotniony, gdyż nie znajduje ani w sobie, ani poza sobą punktu oparcia. Przede wszystkim zaś nie znajduje usprawiedliwienia. Jeżeli rzeczywiście egzystencja poprzedza istotę, nigdy nie będzie można się usprawiedliwić powoływaniem się na naturę ludzką. Inaczej mówiąc, nie istnieje determinizm, [...] człowiek jest wolnością.

[7] Z drugiej strony, jeżeli Bóg nie istnieje, nie widzimy przed sobą wartości czy nakazów, które usprawiedliwiałyby nasze postępowanie. Tak więc nie mamy ani poza sobą, ani przed sobą w dziedzinie wyższych wartości potwierdzenia czy usprawiedliwienia. Jesteśmy sami, nikt nas nie usprawiedliwi. To chciałbym wyrazić, mówiąc, że człowiek skazany jest na wolność. Skazany, ponieważ [...] jest odpowiedzialny za wszystko, co robi. [...] Egzystencjalista nie wierzy w moc

namiętności. Nigdy nie pomyśli, że piękna namiętność jest falą niszczącą, która nieuchronnie prowadzi człowieka do pewnych czynów i w konsekwencji jest usprawiedliwieniem. Egzystencjalista sądzi, że człowiek jest odpowiedzialny za swoją namiętność. (tłum. Anna Rudzińska)


0 Istota [rzeczy] – esencja, najważniejsze cechy jakiegoś bytu, sprawiające, że jest on tym, czym jest. 1 Laicka – świecka, niereligijna. 2 Profesorowie francuscy około roku 1880 – przedstawiciele pozytywizmu i scjentyzmu. 3 A priori (łac.) – przed doświadczeniem, z góry odwołując się do różnych tekstów kultury. 4 Słowa Iwana Karamazowa z powieści Bracia Karamazow Fiodora Dostojewskiego (1880); dokładnie: „Jeśli Boga nie ma, wszystko wolno”.

Jean-Paul Sartre(czytaj: żanmpol sartr; 1905–1980) – filozof fran- cuski, kontynuator myśli Martina Heideggera, laureat Literackiej Nagrody Nobla (1964). Autor m.in. dzieła Byt i nicość (1943), w któ- rym różnicował istnienie na byt-w-sobie (przedmioty, rzeczy) i byt-dla-siebie (świadomość). Sartre reprezentował tzw. egzystencjalizm ateistyczny, podkreślał przypadkowość istnienia, wyrażał pogląd o absurdzie (braku sensu) świata.


Człowiek według Sartre’a

• jest odpowiedzialny za samego siebie, ale i za innych

• ma obowiązek rozwoju swojej indywidualności

jest twórcą samego siebie, jego los jest w jego rękach

• może przekraczać własne istnienie, wychodzić poza siebie samego

• jest pozostawiony samemu sobie

• jest odpowiedzialny za stworzenie wartości w świecie, rozumie ich potrzebę

• sam poznaje świat, obraz rzeczywistości zależy od jego interpretacji

• najpierw pojawia się na świecie, istnieje bez celu, a potem sam określa sens

swojego życia

• musi dokonywać wyborów, których konsekwencje dotyczą jego samego oraz innych

• jest skazany na wolność

• czuje się zagubiony, nie odczuwa wsparcia

• nie może się usprawiedliwić uwarunkowaniami (np. instynktami), nikt nie narzuca

mu zasad, wartości


Albert Camus, Mit Syzyfa

Z wyroku bogów Syzyf musiał nieustannie toczyć pod górę głaz, który, znalazłszy się na szczycie, spadał siłą własnego ciężaru. Bogowie nie bez racji doszli do wniosku, że nie ma straszniejszej kary niż praca bezużyteczna i bez nadziei. [...]

Nietrudno zrozumieć, że Syzyf jest bohaterem absurdalnym tak przez swoje pasje, jak i udręki. Za pogardę dla bogów, nienawiść śmierci i umiłowanie życia zapłacił niewypowiedzianą męką: całe istnienie skupione w wysiłku, którego nic nie skończy. Oto cena, jaką trzeba zapłacić za miłość tej ziemi. Nie wiemy nic o Syzyfie w piekle. Po to są mity, by ożywiała je wyobraźnia. Tu widać ciało napięte, aby dźwignąć ogromny kamień i pchnąć go w górę po stoku, setki już razy przebytym; widać ściągniętą twarz, policzek przy kamieniu, pomocne ramię, o które wspiera się oblepiona gliną masa, stopę odnajdującą równowagę, palce sprawdzające pozycje głazu i dwie pełne ziemi niezawodne ludzkie dłonie. U końca tego długiego wysiłku, mierzonego przestrzenią bez nieba i czasem bez głębi, cel jest osiągnięty. Syzyf patrzy wówczas, jak kamień w kilka chwil spada w dół, skąd trzeba będzie go znów wynieść na górę. Schodzi na równinę.

Interesuje mnie Syzyf podczas tego powrotu, podczas tej pauzy. Twarz, która cierpi tak blisko kamieni, sama jest już kamieniem. Widzę, jak ten człowiek schodzi ciężkim, ale równym krokiem ku udręce, której końca nie zazna. Ten czas, który jest jak oddech i powraca równie niezawodnie jak przeznaczone mu cierpienie, jest czasem świadomości Syzyfa. W każdej z owych chwil, kiedy ze szczytu idzie ku kryjówkom bogów, jest ponad swoim losem. Jest silniejszy niż jego kamień.

Jeśli ten mit jest tragiczny, to dlatego, że bohater jest świadomy. Bo też na czym polegałaby jego kara, jeśli przy każdym kroku podtrzymywałaby go nadzieja zwycięstwa? Współczesny robotnik poświęca wszystkie dni życia jednemu zadaniu i ten los nie mniej jest absurdalny. Ale nie jest tragiczny prócz tych rzadkich chwil, kiedy robotnik osiąga świadomość swojego losu. Bezsilny i zbuntowany Syzyf, proletariusz bogów, zna własny w całej pełni: o nim myśli, kiedy schodzi. Jasność widzenia, która powinna mu być udręką, to jednocześnie jego zwycięstwo. Nie ma takiego losu, którego nie przezwycięży pogarda.

Jeśli zatem to zejście w pewne dni jest cierpieniem, w inne może być radością. W określeniu nie ma przesady. Wyobrażam sobie także Syzyfa powracającego do kamienia w dniach pierwszej udręki. Kiedy obrazy ziemi zbyt mocno trzymają się pamięci, a głos przyzywający szczęście nazbyt nagli, smutek wzbiera w sercu człowieka: to zwycięstwo kamienia, to sam kamień. Bezgraniczną rozpacz trudno udźwignąć; przychodzą nasze noce w Getsemani2. Ale druzgocąca prawda ginie, gdy zostaje rozpoznana. [...].

Nie odkrywa się absurdu bez pokusy ułożenia kilku reguł szczęścia. „Jakże to, idąc ścieżką tak wąską…?”3 Ale świat jest tylko jeden, a szczęście i absurd są dziećmi tej samej ziemi. Są nierozłączne. Błędem byłoby powiedzieć, że szczęście siłą rzeczy rodzi się z odkrycia absurdalnego. Zdarza się również, że poczucie absurdu rodzi się ze szczęścia. „Mówię, że wszystko jest dobre”, oświadcza Edyp, i te słowa są święte. Rozbrzmiewają w okrutnym i ograniczonym świecie człowieka. Uczą, że wszystko nie jest i nie zostało wyczerpane. Bóg, który znalazł się w tym świecie wraz z niezadowoleniem i upodobaniem do niepotrzebnych cierpień, zostaje wygnany. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Stąd płynie milcząca radość Syzyfa. Los jest jego własnością, kamień jego kamieniem. Podobnie człowiek absurdalny: gdy zgłębi swoją udrękę, zamilkną bogowie. Cisza zostaje nagle przywrócona światu i słychać tysiące głosów ziemi. Wołania nieświadome i tajemne idą od wszystkich ziemskich twarzy: to jest ta druga strona i nagroda za zwycięstwo. Nie ma słońca bez cienia i nie można nie znać nocy. Od chwili, gdy człowiek absurdalny mówi: tak, jego wysiłkom nie będzie końca. Lecz jeśli istnieje los, to nie został dany z wysokości, dane jest tylko rozwiązanie nieuchronne; człowiek absurdalny stwierdza, że jest ono nieuchronne i godne pogardy. Lecz wszystko inne do niego należy. Powraca do życia, Syzyf do swego głazu. Syzyf rozważa działania następujące po sobie i pozbawione związku, które stają się jego losem – stworzonym przez niego, spojonym jego pamięcią; przypieczętuje je śmierć. Przeświadczony o ludzkim początku wszystkiego, co ludzkie, ślepiec, który chce widzieć, a wie, że nie ma końca ciemnościom, nie ustaje nigdy. Kamień toczy się znowu.

Zostawiam Syzyfa u stóp góry. Człowiek zawsze odnajdzie swój ciężar. Syzyf uczy go wierności wyższej, tej, która neguje bogów i podnosi kamienie. On także mówi, że wszystko jest dobre. Świat bez władcy nie wydaje mu się ani jałowy, ani przemijający. Każda z cząsteczek kamienia, każdy poblask minerału w tej górze pełnej nocy same w sobie tworzą świat. Aby wypełnić ludzkie serce, wystarczy walka prowadząca ku szczytom. Trzeba wyobrażać sobie Syzyfa szczęśliwym.

Albert Camus, Eseje, tłum. Joanna Guze, Warszawa 1971, s. 183–186.

2 Getsemani – ogród oliwny, w którym osamotniony Jezus modlił się w noc przed swoją śmiercią, odczuwając rozpacz i trwogę. 3 Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! [Mt 7,6 12–14