Sochacki Andrzej

Andrzej Sochacki - Phoenix, Arizona.

Był w 145/195 państwach ONZ (visited 145/195 countries of the UN).

Odwiedził także 186/275 państw i terytoriów zależnych z listy 275 UN+ 

ANDRZEJ Jędrek SOCHACKI jest unikatowym podróżnikiem świata. Od 50 lat mieszka w U.S.A. Genetycznie i z zamiłowania wagabunda, z wykształcenia magister Agro-mechanizacji z pasją dziennikarską. Jest w wieku emerytalnym, rodowity Polak z Warszawskiego Targówka z polskim i amerykańskim obywatelstwem. Ten znany w świecie, nietypowy obieżyświat spędził w podróżach przeszło 20 lat ciekawego życia, gromadząc w bagażu wagabundy około 500 000 km i 167 zwiedzone kraje. Zawsze podróżuje bez pomocy z boku, z polską fantazją i orłem na piersiach rozsławiając swoją Ojczyznę w świecie; nie wyobraża sobie inaczej.

Andrzej jest podróżnikiem, który w dziewięciokrotnym solowym okrążaniu Ziemi posługiwał się różnymi środkami transportu: VW „Beatle”, samolot, jacht, pociąg, autobus, helikopter, „Harley-Davidson”, VW „Caddy”, VW „Pasat”, Toyota „Land Cruiser”, Oldsmobile „Cutlass Supreme S”, Volvo „460”, Mitsubishi „Magna-Sport”, 2 Toyoty „Corolla Kombi” -1.4 benz. i 2.0 diesel.

W swoich podróżach startował:

Czas Transport Miejsca Ilość

1977 – 79, samochodem VW - garbus z Nowego Jorku (U.S.A.) - 35 krajów, 23 miesiące

1979, samolotami z Los Angeles (U.S.A.) - 16 krajów, 4.5 miesiąca

1992 – 94, jachtem z Las Palmas (WYSPY KANARYJSKIE) - 15 krajów, 18 miesięcy

1994 – 95, pociągami z Warszawy (POLSKA) - 15 krajów, 11 miesięcy

1998 – 99, motocyklem Harley Davidson z Phoenix (U.S.A.) - 35 krajów, 15 miesięcy

1999 – 00, motocyklem Harley Davidson z Tokio (JAPONIA) - 9 krajów, 7 miesięcy

2007, samochodem VW - Caddy z Tarnowa (POLSKA) - 13 krajów, 23 dni

Odbył najdłuższą podróż jaką można wyobrazić, tj. objechanie świata obrzeżami kontynentów, by zaliczyć „Koronę Turystyki Trampingowej”. 

Wykonał zadanie w 11 lat (2008 – 2019).

2008 – 19, pojazdami po obrzeżach kontynentów:

I. PŁN. AMERYKA (2008) z Bostonu (USA) - 2 kraje, 3.5 miesiąca

II. CENTR. AMERYKA (2010) z Phoenix (USA) - 7 krajów, 5 miesięcy

III. PŁD. AMERYKA (2011) z Cartageny (Kolumbia) - 8 krajów, 6 miesięcy

IV. EUROPA (2012) – z Warszawy (Polska) - 34 kraje, 100 dni

V. AUSTRALIA (2014) – z Adelaide (Australia) - 66 dni, 2014, samolotami, z Phoenix, Arizona (U.S.A.) - 9 krajów, 3.5 miesiąca

VI. Afryka (2016) – z Rabatu (Maroko) - 32 kraje, 11 miesięcy

VII. Azja (2019) - z Polonezkӧy (Turcja) - 23 kraje, 10 miesięcy

20. ? czas pokaże (? statkiem oceanicznym dookoła świata)

Odbył wiele mniejszych podróży jak: - dookoła byłych „Demoludów” (Polska, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Jugosławia, Bułgaria, Rumunia i ZSSR) motocyklem „MZ”, - wokół Stanów Zjednoczonych po obrzeżach samochodem „Lincoln-Continental”, - dookoła Karaibów przez 17 wysp-krajów mieszanym transportem, - po Ameryce Środkowej i Południowej samochodem, koleją i autobusem, - dookoła Skandynawii „Mercedesem”, - po Alasce i Hawajach mieszanym transportem, - czy dookoła Polski „Fiatem 1500”.

Jędrek podróżuje samotnie, za własne oszczędności, zawsze w zgodzie ze swoimi regułami: różnym środkiem transportowym i inną trasą, w innym czasie i kierunku, z innego miejsca i z innym celem przewodnim, by spotkać różne kultury i innych ludzi; ...zawsze inaczej. Jest wykładowcą „Turystyki Trampingowej” na polskich uczelniach. Biegle włada polskim, angielskim, hiszpańskim i rosyjskim. Bohater wielu publikacji. Znany z wielu wywiadów w telewizji, radiu i prasie zarówno polskiej jak i zagranicznej.

Bazując na własnym doświadczeniu w podróżowaniu, zarejestrował w 1992 roku „The Foundation of the Vagabond Center” - międzynarodowy klub podróżników “CENTRUM WAGABUNDY” w Phoenix, Arizona, USA. Klub-przystań przyjaciół zdrowego ducha i wolnego świata, w którym odwiedzający podróżnicy mają 3 dni wikt i opierunek gratis. Jest autorem gazetki internetowej PRZYSTAŃ jak i artykułów prasowych oraz kilku wydanych książek.

ANDRZEJA PRZYJMOWAŁY „KORONOWANE GŁOWY” i „GŁOWY PAŃSTW”. Był gościem w Białym Domu w Waszyngtonie, przyjęty dwukrotnie przez papieża Jana Pawła II na prywatnej audiencji, u Dalai Lamy w Himalajach, u Króla Tonga na Pacyfiku i w kancelarii prezydenta Rzeczpospolitej Polski, gdzie za krzewienie polskości w świecie został odznaczony „ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI”. W 2013 roku był honorowym gościem „XVI Balu Podróżników” w Stanach Zjednoczonych a w 2017 roku uczestniczył w audiencji prywatnej u papieża Franciszka. W 2018 roku został laureatem konkursu w USA - „WYBITNY POLAK”. W 2019 roku został odznaczony medalem „PRO PATRIA” i „ZŁOTĄ ODZNAKĄ AUTOMOBILKLUBU POLSKI”.

Wszyscy jesteśmy z Andrzeja dumni życząc mu w zdrowiu wytrwania i szczęścia w jego dalszych przedsięwzięciach.

Jędrka motta: „Bez podróży życie się dłuży” i “Świat jest zbyt pouczający by siedzieć w domu”.

- Adam Glob

Phoenix, 2020 Centrum Wagabundy


The Foundation of the Vagabond Center (1992)

CENTRUM WAGABUNDY

222 E. Indianola Ave, Phoenix, AZ 85012, USA ph.: 602 907 6491 mail: centrumwagabundy@yahoo.comy)



* JEDYNY NA KULI ZIEMSKIEJ *

Szalony Jędrek – ANDRZEJ SOCHACKI



ANDRZEJ Jędrek SOCHACKI jest unikatowym podróżnikiem świata. Od 1973 roku mieszka w U.S.A. Jest w wieku emerytalnym, rodowity Polak z warszawskiego Targówka z polskim i amerykańskim obywatelstwem. Genetycznie i z zamiłowania wagabunda, z wykształcenia magister Agro-Mechanizacji z pasją dziennikarską, jest w trakcie ukończenia pracy doktorskiej. Ten znany w świecie, nietypowy obieżyświat spędził w podróżach przeszło 20 lat ciekawego życia, gromadząc w bagażu wagabundy 350 000 km i 167 zwiedzone kraje. Zawsze podróżuje z polską fantazją i orłem na piersiach rozsławiając swoją Ojczyznę; nie wyobraża sobie inaczej.

Andrzej jest podróżnikiem, który w dziewięciokrotnym solowym okrążaniu Ziemi posługiwał się różnymi środkami transportu: VW–„Beatle”, samolot, jacht, pociąg, autobus, helikopter, „Harley-Davidson”, VW-„Caddy”, VW-„Pasat”, Toyota-„Land Cruiser”, Oldsmobile-„Cutlass Supreme S”, Volvo-„460”, Mitsubishi-„Magna Sport”, 2 Toyoty: „Corolla Kombi” 1.4 benz. i 2.0 diesel.



Odbył najdłuższą podróż jaką można sobie wyobrazić, tj. objechanie świata po obrzeżach kontynentów, by zaliczyć Pętlę Turystyki Trampingowej. Wykonał zadanie w 11 lat (2008 – 2019).

W światowych pętlach startował:

8. 2008 – 19, pojazdami po obrzeżach kontynentów:

I. PŁN. AMERYKA (2008) z Bostonu (USA) - 2 kraje, 3.5 miesiąca

II. CENTR. AMERYKA (2010) z Phoenix (USA) - 7 krajów, 5 miesięcy

III. PŁD. AMERYKA (2011) z Kartageny (Kolumbia) - 8 krajów, 6 miesięcy

IV. EUROPA (2012) – z Warszawy (Polska) - 34 kraje, 100 dni

V. AUSTRALIA (2014) – z Adelaide (Australia) - 66 dni

9. 2014, samolotami, z Phoenix, Arizona (U.S.A.) - 9 krajów, 3.5 miesiąca

VI. Afryka (2016) – z Rabatu (Maroko) - 32 kraje, 11 miesięcy

VII. Azja (2019) - z Polonezkӧy (Turcja) - 23 kraje, 10 miesięcy

10. ? 202?, statkiem dookoła świata, ?



Odbył też wiele mniejszych podróży: - dookoła byłych Demoludów (Polska, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Jugosławia, Bułgaria, Rumunia i ZSSR) motocyklem MZ-250, - wokół Stanów Zjednoczonych samochodem Lincoln-Continental, - dookoła Karaibów przez 17 wysp-krajów mieszanym transportem, - po Ameryce Środkowej i Południowej samochodem, koleją i autobusem, - dookoła Skandynawii Mercedesem, - po Alasce i Hawajach mieszanym transportem, czy - dookoła Polski Fiatem 1500.

Jędrek podróżuje samotnie, za własne oszczędności, zawsze w zgodzie ze swoimi regułami: różnym środkiem transportowym i inną trasą, w innym czasie i kierunku, z innego miejsca i z innym celem przewodnim, by spotkać różne kultury i różnych ludzi; ...zawsze inaczej. Jest wykładowcą Turystyki Trampingowej na polskich uczelniach. Biegle włada polskim, angielskim, hiszpańskim i rosyjskim. Bohater wielu publikacji. Znany z wielu wywiadów w telewizji, radiu i prasie zarówno polskiej jak i zagranicznej.

Bazując na własnym doświadczeniu w podróżowaniu, zarejestrował w 1992 roku The Foundation of the Vagabond Center - międzynarodowy klub podróżników CENTRUM WAGABUNDY w Phoenix, Arizona, USA. Klub-przystań przyjaciół zdrowego ducha i wolnego świata, w którym odwiedzający podróżnicy mają 3 dni wikt i opierunek gratis. Jest autorem gazetki internetowej PRZYSTAŃ.

ANDRZEJA przyjmowały Koronowane Głowy i Głowy Państw. Był gościem w Białym Domu w Waszyngtonie, przyjęty dwukrotnie przez papieża Jana Pawła II na prywatnej audiencji, u Dalaj Lamy w Himalajach, u Króla Tonga na Pacyfiku, w kancelarii prezydenta Rzeczpospolitej Polski, gdzie za krzewienie polskości w świecie został odznaczony ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI. W 2013 roku był honorowym gościem XVI Balu Podróżników w Stanach Zjednoczonych a w 2017 roku uczestniczył w audiencji prywatnej u papieża Franciszka. W 2018 roku został laureatem konkursu w USA - WYBITNY POLAK. W 2019 roku został odznaczony medalem PRO PATRIA, ZŁOTĄ ODZNAKĄ AUTOMOBILKLUBU POLSKI i Pucharowym Talerzem PZM.



Wszyscy jesteśmy z Andrzeja dumni życząc mu wytrwania i szczęścia w jego dalszych życiowych przedsięwzięciach.

Jędrka motta: Bez podróży życie się dłuży i Świat jest zbyt pouczający by siedzieć w domu. -Adam Glob

Phoenix, AZ, 2020 Korespondent C.W.



* * * * * * * * * * * * * *

Autor: Andrzej Sochacki

PODRÓŻE - MOJĄ TERAPIĄ

Czyli: Jak przetrwałem w tym sztucznym środowisku

Znajdź swoje miejsce na Ziemi

Czuję mądrość podróżowania. Świat jest zbyt ciekawy i pouczający by siedzieć w domu. Podróżowanie to Wyższy Uniwersytet Życia, którego nie jesteśmy w stanie ukończyć. “Vitae, non scholae” (uczymy się od otaczającego życia, nie ze szkoły).

Podróżnicze książki zapładniają umysł i podsuwają nam myśli do zrealizowania czegoś ciekawego i nietypowego. Można wybrany czas w życiu poświęcić swojej pasji, spędzać go przyjemnie i pożytecznie. …Każdy z nas ma przecież jakieś marzenia do zrealizowania. Więc realizujmy! Nie siedźmy w domu. Szkoda życia i czasu - to szybko mija i nie wraca. Moim marzeniem jak i atrybutem życia od wczesnej młodości były i są podróże, gdyż życie bez nich to jakby przeglądanie książki nie czytając jej. Inaczej świat odbierany jest z ekranu czy książki a inaczej, gdy go sami przemierzymy. …Wielka różnica, warto porównać!

Gdy znalazłem się w U.S.A. w 1973 roku poczułem, że nadszedł wreszcie czas zrealizowania swoich marzeń tkwiących gdzieś głęboko od młodości, które były niemożliwe do wykonania w Polsce - swoim ojczystym kraju za czasów żelaznej kurtyny. Przeciętnego człowieka traktowano jak przestępcę i skazańca, który musi siedzieć w domu i mówić, że jest mu dobrze. Chcąc gdzieś wyjechać dalej w świat trzeba było spowiadać się i odpowiedzieć na mnóstwo niemądrych pytań w biurze paszportowym zwykłemu urzędnikowi, wydającemu się na oko partyjnemu służbiście. Na przykład: do kogo? po co? w jakim celu? kto finansuje? skąd są znajomości? co zapraszający porabia? zarobki? stanowisko? pozwolenie z pracy, itp. itd. ...Aż nie chciało się wyjeżdżać. „Oficjałów” interesowało dosłownie wszystko, …z głupstwami włącznie. Jaką korzyść mieli z tego, nie wiadomo - pozostało do dziś tajemnicą.

W tamtym czasie propaganda była w rękach władzy fałszywa i oczerniająca „Zachód” na ślepo pod każdym względem. Głowa pękała! …Nie można było wyjechać z kraju samochodem na urlop całą rodziną, prywatnie by cieszyć się wspólnie przygodą. …To były czasy niepojęte w normalnych głowach. Lecz w tym czasie jeżdżące po Europie autobusy z Polski były pełne turystów. Było to złudzenie wolności na oko dla patrzących z boku. Zawsze ktoś z rodziny pozostawał w domu w formie zakładnika. Nasuwało się pytanie – którego, kogo, czego, za co i …po co…? Przykro się robiło patrząc z zazdrością na osobowe samochody z krajów sąsiedzkich Zachodniej Europy jeżdżące wypełnionymi rodzinami w komplecie.

Ale to już historia!

* * *

Do podróży ciągnęło mnie jak wilka do lasu - od małego! Ucieczki z domu i wałęsanie się ze starszymi kolegami po okolicy a później z nimi rowerowe wycieczki po Polsce wbrew woli rodziców były tego dowodem. Byłem ogólnie niesfornym dzieckiem, trudnym do upilnowania. Żyłem po swojemu. Dziadek, od strony matki, który odbył w okresie międzywojennym podróż dookoła świata przekazał mi to w genach. Myślę, że w ten sposób 50% podróżowania mam w sobie, drugie 50% to ich tylko realizacja.

Marząc o podróżach nawet studia dobrałem takie, by pomogły mi więcej zrozumieć otaczający świat przyrody i umożliwiły mi znalezienie pracy nawet daleko od domu, …gdzieś daleko w świecie, na innym kontynencie. Jest to znana w Polsce moja Alma Mater, słynne SGGW w Warszawie z Wydziałem Mechanizacji. …Przecież świat to największy ogród botaniczno-zoologiczny którego jesteśmy biologiczną cząstką - dobrze go rozumieć, a że ukończyłem mechanizację więc poruszanie się po świecie środkiem transportowym jest zrozumiałe i nie trudne do pokonywania odległości i napotkanych przeszkód.

Sprawdziłem w świecie praktycznie swoje umiejętności zawodowe. Było całkiem dobrze. Pracowałem ogólnie w dziewięciu krajach na pięciu kontynentach (Polska, Niemcy, USA, Kanada, Argentyna, Boliwia, Australia, Nowa Zelandia, Indie). Praca jak praca, pryncypia zawodowo-techniczne są te same na całym świecie, tylko w innym języku.

Bodźcami mojego podróżowania są:

- wola poszerzenia wiedzy, za którą stoi zwyczajna ciekawość świata

- zaspokojenie własnych marzeń

- uczucie wolności działania

- odwiedzenie polonijnych skupisk na świecie

- pielęgnowanie polskości i ojczystego języka

- pragnienie dokonania czegoś niezwykłego

- chęć sprawdzenia się w nietypowych warunkach

- lub ochota sensownego spędzenia czasu.

Podróżowanie w pojedynkę po świecie to:

- przezwyciężenie własnych słabości

- nielękanie się niebezpiecznych przygód

- rozwiązywanie nietypowych przeszkód na poczekaniu

- nieuleganie panice towarzyszącej podczas niespodzianie trudnych sytuacji.

A podróż z emblematami polskości na zewnątrz pojazdu i ekwipunku dodaje mi zawsze dumy w reprezentowaniu swojego kraju po drodze dokładając cząstkę prestiżu wśród narodów świata. Podróżowanie solo w nieznane i pokonywanie wielkich przestrzeni naszego globu, gdzie ślepy los płata czasami przykre figle wymaga: odwagi, determinacji, zdrowia i dozę szczęścia. Liczą się te wartości, których nie można zdobyć i kupić za żadne pieniądze i skarby. Okrążenie świata nie jest łatwe, ale możliwe dla każdego, niezależnie od płci, wieku i kondycji. Trzeba tylko pamiętać o tym, chcieć i wierzyć w siebie! …A przede wszystkim – wyruszyć!

Spotykałem na trasie swoich podróży młode dziewczyny, przeważnie studentki z krajów azjatyckich (Japonia, Korea czy Tajwan) podróżujące bez żadnej asysty jak i starsze panie (Szwecja, Niemcy), niektóre były już na emeryturze, podróżujące z plecakiem i często z laską - po świecie czy dookoła. Wszystkie były zadowolone z okresowego uwolnienia się od rygorów pracy jak i ze spędzenia czasu w warunkach odbiegających od komfortu domowego w którym żyły na co dzień przez długie lata.

Po odbyciu swoich wokołoziemskich eskapad doszedłem do wniosku, że najtrudniejszymi punktami w podróżowaniu są:

1) wyruszenie w świat samemu! bez towarzystwa i pomocy z boku oraz

2) zdobycie się na gest porzucenia pracodawcy (bez wyrzutów sumienia) na okres odbywania długotrwałych

wypraw. Następnym bardzo ważnym punktem odniesienia sukcesu w podróżowaniu są:

3) start i optymizm przede wszystkim. …Dalej jest też bardzo ważna

4) reszta.

Pesymista - z natury, rozpocznie podróż jak wszyscy inni z entuzjazmem, ale już po pierwszym jakimś małym niepowodzeniu panikuje i często wraca do domu najszybszą i najkrótszą drogą pozostawiając nawet drogi sprzęt wyprawy na pastwę losu. Nie przejmuje się zbytnio fiaskiem, przechodzi do następnego dnia bez wyrzutów sumienia i osobistej odpowiedzialności, że plan zawalony. To charakteryzuje ludzi słabego charakteru turystujących po świecie i bawiących się w podróżników. Im nie zależy na wykonaniu zadania sobie nałożonego myśląc tylko o spędzeniu czasu ciekawie i miło. To ogólnie ich cel przewodni wycieczkowania. …Spotyka się w świecie mnóstwo porzuconych przez pseudo śmiałków: motocykli, samochodów czy nawet jachtów, sterczących jak wyeksponowane szkielety na wystawie; rozgrabionych przez tubylców.

Optymista - przed wyruszeniem widzi szczęśliwy koniec swojej podróży i z radością wytrwale do niego dąży. Potrafi skoncentrować się na tym co przynosi mu korzyść i satysfakcję. Osiąga cel w zaplanowanym czasie nie przejmując się i nie zwracając uwagi na przeszkody i zmęczenie po drodze, co jest normalką w podróży czy eksplorowaniu świata. Optymistę cechuje pewność i odpowiedzialność w działaniu zależna od rozwoju w okresie dzieciństwa jak i dorastania, podczas którego zdobywa wiarę, zaufanie i odpowiedni szacunek przede wszystkim do samego siebie.

...Tym się oni różnią. - wagabunda Jędrek

* * *

Taki jest ten świat, jakie jest życie

Bardzo pragnąłem wybyć z kraju już od wczesnej młodości, by zobaczyć daleki świat od strony praktycznej. Ten sam świat inaczej widziany jest i odczuwany z rodzinnej Polski a inaczej z daleka, od środka. Poprzednie wyjazdy po Europie nie dały mi pełnej satysfakcji i możliwości wyciągnięcia odpowiednich wniosków.

Mijały miesiące, lata a odbycie podróży międzykontynentalnej, tkwiącej gdzieś głęboko w podświadomości, nie dawało mi spokoju. Nie miałem pojęcia, jak znaleźć się wśród krajowych podróżników. Bardzo pragnąłem należeć do ich grona. …Ciągle szukałem jakiejś drogi. Nawet po wykonaniu solowej podróży w czasach studenckich na motocyklu przez Demoludy nie wiedziałem w jaki sposób dobrnąć do nich by podzielić się na bieżąco choć odbytą przygodą. Nie znałem żadnej osoby wprowadzającej do tego wąskiego grona. …Ojciec też nikogo nie znał, był muzykiem, nie partyjnym i od podróży myślami daleko.

Sporo wody w Wiśle upłynęło. Skończyłem studia i …nic ciekawego na horyzoncie się nie pojawiało. Myśl wyrwania się w daleki świat nie opuszczała mnie. …Męczyło mnie to.

Aż wreszcie?!

Pewnego dnia błysnęła gwiazda nadziei, …nadeszło upragnione szczęście! Na załatwione płatne lewe zaproszenie od urojonego wujka z Ameryki (tj. ze Stanów Zjednoczonych) zaryzykowałem! …Złożyłem petycję o wizę w Amerykańskim Konsulacie przy ul. Pięknej w Warszawie. …Nie czekałem nawet długo. Otrzymałem ją tego samego dnia! …W tym czasie byłem asystentem na uczelni. Może to pomogło, kto wie?

Nie zwlekałem z wyjazdem. Kupiłem szybko bilety: - jeden samolotowy do Nowego Jorku i drugi powrotny - na statek s/y Batorego, który kursował na trasie: Gdynia – Montreal – Gdynia. Nikomu o tym nie mówiąc wybyłem z kraju w ciemno, o tak, …przed siebie, do nikogo, nawet bez języka angielskiego. By spróbować swoje możliwości pod inną szerokością geograficzną. Poleciałem pierwszy raz w życiu – sam w daleki świat za ocean czeskimi liniami, gdyż polskie jeszcze nie latały do Stanów. …Nadeszła wreszcie oczekiwana od wielu lat szansa sprawdzenia się w innych warunkach, nieco odbiegających od tych znanych mi w Polsce.

...Prawie trzy dekady z życia mi upłynęło. Dziś stwierdzam, że warto było się nie poddać. Wylądowałem na lotnisku w Nowym Jorku - J. F. Kennedy szczęśliwy nie mogąc uwierzyć, że w końcu moje marzenie zamienia się w rzeczywistość - oczekiwaną latami długo i uparcie.

Pamiętna data: 13 luty 1973 rok! …Nikt mnie nie witał. Nie było to ważne. …Udało się!!!

Nie miałem żadnej bazy, żadnego wsparcia w rodzinie jak niektórzy co wyjeżdżają z Polski w świat. Dopiero później okazało się, że …nieznanego wujka poszukała mi agencja wysyłająca zaproszenia, która dane osobiste mojego „krewnego” wzięła z jakiegoś nagrobka. …Wiedziałem tylko, że istnieje dzielnica ze skupiskiem Polaków w Nowym Jorku gdzieś na Brooklynie. …I to wszystko.

Ciągle jeszcze z niedowierzaniem, że jestem już w innym świecie wziąłem taksówkę z lotniska, która zawiozła mnie tam okrężną drogą. Okazało się, że całkiem niepotrzebnie. Wysiadłem na Greenpoincie - „polskiej dzielnicy”, sporo zapłaciłem i taxi szybko odjechała. …Pamiętam, było ładne popołudnie, nigdzie mi się nie spieszyło, …nie miałem zresztą do kogo. Pochodziłem sobie pierwszy raz w życiu po amerykańskich ulicach gapiąc się dookoła by ochłonąć z wrażenia i oswoić się z nową atmosferą. Zauważyłem na domach sporo napisów w języku polskim oznajmiających rodzaj sklepów, restauracji, gabinetów czy organizacji. …To mnie podniosło na duchu. W razie jakiegoś niepowodzenia siedział w kieszeni powrotny bilet i około 200 dolarów na rozeznanie się przez kilka dni w nieznanym mi świecie. …I tak się zaczęło. Już na drugi dzień poczułem się weselszy i bardziej komfortowo. Następne dnie były więcej sprzyjające.

Doświadczenie, jakiego nabyłem w ciągu przeszło 30-letniego pobytu w jednym z krajów o największym uprzemysłowieniu – wprost i dosłownie - tj. U.S.A. i podczas wielu indywidualnych podróży dookoła świata różnymi środkami transportu, przyczyniło się u mnie do zahamowania wyalienowania, które mnie prześladowało, tak jak i obecne na całym świecie społeczeństwo. …Odczułem, że życie ogólnie jest bojowaniem. Człowiek przez świat musi przeciskać się, bo mu nikt nie ustąpi i nie pomoże, wg łacińskiej sentencji: “Homo homini lupus est” (człowiek człowiekowi jest wilkiem).

Wszyscy w nim patrzą tylko na siebie! Egoizm ludzki nie ma granic. Przyjaźń w pracy istnieje tylko pozornie do momentu, kiedy jeden drugiego potrzebuje, szczególnie przy rozwiązaniu jakiegoś zawodowego problemu. Lecz po opuszczeniu budynku, już na parkingu wszyscy idą pospiesznie do swoich samochodów jakby nie znając się wzajemnie. …Takiej atmosfery nie odczuwałem będąc w kraju. W tamtym systemie jeden drugiemu był potrzebny na okrągło. Żyło się przez to bardziej swojo i weselej.



Nowe i inne życie!

Musiałem wszystko od początku zaakceptować i do tego się przyzwyczaić. Nie miałem wyboru. …Zauważyłem, że w tym bogatym kraju nie wszyscy mają siłę iść do przodu, z rodowitymi Amerykanami włącznie. Nawet ci co korzystali z rodzinnej pomocy. Wszyscy mają wspólny problem, nie mając siły go rozwiązać, na który ja starałem się znaleźć jakiś sposób, by być szczęśliwym, zdrowym i zadowolonym z życia. …I myślę, że go znalazłem.

Po to zaryzykowałem i wyruszyłem w świat z Polski, w której byłem już materialnie ustawiony. Pracowałem na uczelni, posiadałem dwupokojowe mieszkanie z telefonem i samochód. Ale w tamtym systemie do osobistej satysfakcji i szczęścia w pełni brakowało mi …wolności życia!



W dzisiejszych czasach ekonomia i technika wypaczają naturę i wyniszczają człowieka. W epoce przemysłowej rasa ludzka aktywnie przejmuje kontrolę nad przyrodą. Z galopującym rozwojem techniki i zdolności rozumowej ludzie zatracają jedność z naturą. Jesteśmy jak stado, które pędzi tą samą drogą wierząc, że idzie prawidłowo do celu, ponieważ inni również nią idą, np. odbiorca telewizyjny. …Stany Zjednoczone są najlepszym tego przykładem. W tym kraju przez telewizję programuje i ustawia się całe masy społeczne od najmłodszych lat po wiek dojrzały. Widać i czuć to na co dzień.

O Jankesach zza oceanu słyszy się często powiedzenie, że gość ze Stanów urodził się wg programu i żyje wg instrukcji. Często w pracy potrzebne mu są tylko oczy, podana instrukcja i język - nie mózg, by przeczytać i powtórzyć komuś co ma robić. Nie musi rozumieć. ...To wszystko.

Programowanie człowieka przez mass-media jest bardzo powszechne i skuteczne, gdyż zrobione jest wszystko najlepiej i jakościowo najdrożej, przez to bardzo widowiskowo, wciągająco a tym samym wydając się przekonująco. Wpatrujący się w telewizyjny ekran młodzieniec z zaciekawieniem, jedząc przy tej okazji na okrągło płatki ziemniaczane czy inne pożywienie typu fast food, staje się automatycznie odbiorcą ubożejąc nie tylko umysłowo, ale duchowo i zdrowotnie.

Sugestia, której ulegamy w rzeczywistości ogranicza nas i manipuluje nami aż tak bardzo, że nie mamy świadomości tego, iż jest to pewnego rodzaju narzucanie woli wyboru i władanie naszymi umysłami z zewnątrz. …Ten młody osobnik tresowany jest tylko na odbiorcę poleceń a nie na rozwiązującego problemy dnia powszedniego. Brak mu jest wiary w siebie, później brakuje aktywności w rządzeniu lub podejmowaniu odpowiednich decyzji, które przydają się tak bardzo w pracy zawodowej jak i w codziennym życiu i podróżowaniu po świecie.

Oni” wiedzą, że podróże kształcą, że nauka to pokarm dla rozumu i wcale nie dążą by mieć pracoholika wykształconego i inteligentnego, którym trudniej manipulować. Do tego przecież się dąży, by łatwiej sterować masami bez sprzeciwu z jej strony. …I tak się robi podobnie na całym świecie. Lubiany i słyszany zwrot dla przełożonego od podwładnego przy wykonywaniu nawet błahych poleceń na wszystkich niemal szczeblach to: “Yes Sir!”. …No cóż, nie ma na to rady. Staje się to popularne. …C’est la vie! (takie jest życie!)

Dziś przemysłem stało się niemal wszystko: - turystyka, - rozrywka, - sport, - rekreacja, - reklama, - zatrudnienie, - leczenie, - współżycie, - wykształcenie, - rodzina itp.



Pod presją niepewnej pracy

Obecnie giganty przemysłowe w wielu przodujących krajach świata redukują człowieka do numeru, popełniając tym samym czyny cechujące się krańcowym okrucieństwem. A istoty ludzkie jako przedmioty empatii i współczucia dla nich nie mają znaczenia i nie istnieją.

…Pewnego razu sam byłem niespodziewanie ofiarą takiego potraktowania w jednym większym światowym przedsiębiorstwie jakim jest „Honeywell” (czyt. hanyłel), kiedy nastąpiła redukcja pracowników z powodu krajowego spadku ekonomicznego. Nie liczyły się: pozycja inżyniera, dyplom, robienie doktoratu, kwalifikacje, wyróżnienia, patenty czy wnioski racjonalizatorskie w przedsiębiorstwie. …Przyszedł dzień, bez żadnego sorry, bez uprzedzenia w czasie i z braterskim poklepaniem po ramieniu przełożony wręczył mi kilka czeków na raz pod koniec pracy w piątek bez słowa pożegnania …i to było wszystko!

Poczułem od razu, że był to mój ostatni dzień w pracy po trzech latach zatrudnienia w tej znanej, dużej i prestiżowej w świecie firmie. Żeby było ciekawiej to kilka tygodni wcześniej otrzymałem od dyrekcji przedsiębiorstwa wyróżnienie w postaci listu atencyjnego i odznakę „Wzorowy Pracownik”. …Wiedziałem, że w tym kraju trzeba być w swoim zawodzie czy na stanowisku najlepszym w przedsiębiorstwie, wtedy wszyscy cię „widzą i szanują”. ...I to nie pomogło. Zrozumiałem nagle to, czego stale się obawiałem. Znalazłem się na bruku od następnego dnia, wśród 1600 innych pracowników, piastujących różne zawodowe pozycje, liczonych od końca …po numerkach przyjęć.

Nikomu na nikim nie zależało. Nikogo nie obchodziło kto i na jakim poziomie miał wykształcenie zawodowe, jakie miał osiągnięcia pracy w przedsiębiorstwie, w jakiej znajdowały się kondycji ekonomicznej czy zdrowotnej rodziny zwolnionych. Wszystkich potraktowano w tym dniu jednakowo - jak śmiecie, które trzeba usunąć z zakładu. I na tym koniec! Nie było innych polubownych poczynań ze strony zatrudniającego.

Poczułem w ten sposób jeszcze bardziej ten system i wielki niesmak do pracodawcy.

W tym niefortunnym dla mnie czasie spłacałem dom i samochód, jak większość zwolnionych, oraz na dodatek gościłem Rodziców z Polski. Żeby zatrzymać Ich dłużej przy sobie w pierwszej kolejności sprzedałem z żalem swój ulubiony sportowy samochód, który był moim automobilowym marzeniem, … to – znane Corvette. Ojciec widząc ten beztroski stosunek przełożonego do podwładnego oburzony był na ten system, chciał od razu wrócić z powrotem do domu. Musiałem go udobruchać, matka zniosła tę sytuację lżej. …Powiedziałem Im, że to jest normalka w tym bogatym i przodującym kraju na świecie, że już przywykłem przez ten czas pobytu do podobnych sytuacji prześladujących obok mnie ludzi pracujących na ogół ciężko i sumiennie.

Mając dobre zawodowe wykształcenie poczekałem z szukaniem nowego zatrudnienia, …nie spieszyło mi się tym razem, poszedłem na bezrobocie. Pierwszy raz w życiu, ktoś mi płacił za nic i mówił siedź w domu. Nawet nie pozwolono mi wziąć w tym czasie dowolnego kursu na uniwerku. Skorzystałem więc z tego pracowniczego „przywileju” (nieznanego mi w Polsce) już od następnego dnia. …Cieszyłem się Rodzicami jeszcze długo, ...do ostatniego zaskórniaka.

Po kilku miesiącach patrzenia z boku na ten wspaniały amerykański system ojciec z niesmakiem wrócił do Polski ze słowami skierowanymi do mnie na lotnisku – „siedź sobie w tym bogatym kraju. Twój wybór”. …I odleciał. Matka została dłużej.

Niektórzy pracownicy po nagłym zwolnieniu:

- stali się bankrutami spłacającymi domy,

- inni w panice przed dużymi płatnościami rat z wielodzietną rodziną chwytali się pierwszej lepszej pracy, by nie stracić

zdobytego z wielkim trudem majątku,

- jeszcze inni popadali w skrajną depresję i choroby nerwowo-psychiczne wymagające natychmiastowego leczenia,

- a mniej operatywni szli ostatecznie na bezrobocie uzupełniając egzystencję z „kupki” pieniędzy z trudem odłożonych przez

długie lata harowania, czekając i łudząc się nadzieją często bez końca …na ponowne otwarcie utraconych stanowisk w

danym przedsiębiorstwie.

Szkoda było mi tych ludzi, szczególnie rodowitych Amerykanów, często z wielodzietną rodziną mieszkających w dużych domach, jak skarżyli się ze łzami w oczach na ten deprymujący system w swoim kraju urodzenia, od którego i ja z innymi emigrantami byłem też zależny.

…Nadmienię tu, że: użalanie się nad sobą jest autodestruktywne. To jest kreowanie negatywnych emocji.

Duża z nich apatyczna większość stawała się bezradna w tej nagłej sytuacji i zaczęła nawet w depresji opuszczać domy i dodatkowo korzystać z państwowych zapomóg i paczek żywnościowych dla bezdomnych – ludzi wałęsających się ze swoim dobytkiem po miejskich ulicach i parkach a nieraz całymi rodzinami. Część z nich organizowała sobie życie w namiotach rozpostartych na chodnikach dla pieszych. I tak powstawały i powstają kolonie namiotowe ludzi bez domu i pracy na obrzeżach miasta a czasami w ich centrach. …Żałosny widok w tym bogatym kraju! Taki widok nieznany był mi w Polsce. …Podobny widok pierwszy raz w życiu zobaczyłem w Bangladesz i w Indiach podczas swoich światowych podróży, gdzie na ulicznych chodnikach Kalkuty czy New Delhi i nie tylko, ludzie rodzą się, żyją i umierają w pomieszczeniach pod gołym niebem zrobionych z blachy, desek, pudełek tekturowych i innych znalezionych przydatnych budowlanych materiałów bez dachu nad głową. …Lecz to jest ich dobrowolny wybór takiej egzystencji.

Mój wybór, …dalekie podróże

Ta niespodziewana utrata pracy i strata nadziei spełnienia zawodowych marzeń była bolącym ciosem dla mnie, ale była również nauczką w podejściu do pracodawcy i zarazem lekcją na przyszłość! W ten sposób wyzbyłem się uczucia lojalności i przywiązania do zakładu pracy na zawsze. …Od tego czasu takie życie konsumpcyjne na kredyt przestało mnie interesować. Od tej pory opuszczałem pracodawcę, kiedy przyszła chęć wyruszenia daleko w świat, poprzez kontynenty, nie czekając na krótki urlop czy łaskawie menadżerską zgodę na dłuższą przerwę w pracy. …Nie dręczyło mnie już, że ktoś nieuczciwie, lekceważąco pozbawia mnie w jednej chwili pracę bez uprzedniego powiadomienia, będącej moim hobby jak i jedynym źródłem utrzymania, czy dającej mi nadzieję wykorzystania swojej wiedzy i możliwości naukowo zawodowych.

…Na drugi dzień czułem się już szczęśliwszy i weselszy od samego rana, że przezwyciężyłem osobistą słabość! Myślę, że zaliczam się do ludzi nieco silniejszych psychicznie którzy nie tracą czasu na rozczulanie się nad sobą a kluczem do sukcesu jest pokazanie dookoła światu i znajomym, że wszystko jest w porządku, że docenia się to co się ma. Lecz im dłużej zwleka się z czymś w realizacji, to coraz trudniej to później zrobić. Trzeba tylko było pamiętać i sobie powtarzać, że: „żyje się raz i tylko raz za pieniądze, lecz nie dla pieniędzy”.

W dzisiejszych czasach turystyka swoimi wspaniałymi reklamami, kasetami, kolorowymi folderami na kredowym papierze zachęca i wciąga do zwiedzania znanych i drogich kurortów wczasowych. Czekają tam „zawodowi” turystyczni przewodnicy, którzy zgodnie z programem wycieczki wskazują turystom w pierwszym rzędzie miejsca zakupu jarmarkowych pamiątek typu „Made in China, Indonezja, Korea czy Tajwan” przesuwając zwiedzanie ciekawych miejsc i godnych uwagi na plan dalszy, …a czas leci. To są przeszkoleni straganowi naganiacze a nie licencjonowani prawdziwi przewodnicy turystycznych wycieczek. …Trzeba o tym wiedzieć i pamiętać. Nie dać się nabrać!

O to przecież chodzi w turystyce przemysłowej, gdzie spracowany klient przymruży oko, przemilczy i za wszystko zapłaci. Dlatego na tego różnego rodzaju organizowane wycieczki pozwalają sobie bardzo rzadko ludzie skrępowani ograniczeniami życiowo-finansowymi, dorabiając często gdziekolwiek i za ile się da w czasie przeznaczonym na urlop. …Dopiero na emeryturze uwalniają się ci, którzy żądni są wyżycia podczas turystowania po świecie do oklepanych miejsc przez różnego rodzaju reklamy, będąc w przeszłości przez dziesiątki lat niewolnikami pracy i pieniądza. Jest ich bardzo niewielka grupa, która chce żyć dalej weselej i zdrowiej.

Spotykałem w miejscach godnych zwiedzania turystyczne autobusy wypełnione emerytami z różnych krajów ledwo chodzącymi, często trzymającymi się jeden drugiego, jak dziecko matki, by nie stracić równowagi. Oni w ten sposób dopełniali życiowych przeżyć poznając uroki nieznanego im świata, o którym uczyli się dawno, dawno w szkołach. Wycieczka podnosiła ich na duchu, wracali z niej weselsi i szczęśliwi.

Są tacy, u których niewolnicza praca zabiła u nich już chęci spełnienia wszelkich poprzednich marzeń z podróżniczymi włącznie. Ci, z wypranymi mózgami Amerykanie, źle się czują po przejściu na emeryturę często nie wiedząc co z wolnym czasem zrobić, którego zrobiło się nagle za dużo. Nie mają żadnego hobby by żyć ciekawiej. …Często proszą pracodawcę po kilku miesiącach byczenia się w domu o ponowne zatrudnienie, za nawet dużo mniejsze wynagrodzenie, by znów cieszyć się w tym znanym już kieracie pracy i żyć według instrukcji jak automat bez wysiłku umysłowego, jak dawniej przywykli by pozostałe dnie życia upływały bez kłopotu wg znanego już szablonu. Nie przejmowali się blokowaniem stanowisk czekającemu na pracę młodemu wykształconemu narybkowi. …To są ludzie z grupy typu „patrzę na siebie”.

Niektórzy z nich co doczekali się lepszej emerytury zaczęli żyć już bez możliwych chęci do zrealizowania starych marzeń czy zachcianek. Minęło im to. Całkiem odizolowali się od wszystkich znajomych i społeczeństwa, w którym żyli dziesiątki lat stając się zwykłymi pustymi egoistami. Ich życie stało się wegetacją na wzór domowych zwierząt. Dnie stały się podobne do siebie podczas siedzenia w domu. …Pieniądze z kupki wykorzystała z czasem służba zdrowia do podleczenia ich starczych dolegliwości (Alzhajmer, Parkinson, Demencja itp.) ale nie oni. …Odchodzili do św. Piotra ubodzy życiowo, lecz bogato ekonomicznie z majątkiem, którego nie zdołali wykorzystać odpowiednio do kondycji fizycznej i poziomu myślowego w danym czasie lub ostatecznie nie zapisali za życia bliskim w spadku lub na jakiś szlachetny cel. …Opieka społeczna czeka tylko na takie sytuacje i wie co z tym fantem zrobić po ich śmierci.

U mocniejszych nielicznych osobowości w społeczeństwie powstaje konieczność sprawdzenia siebie w warunkach znacznie odbiegających od komfortu życia codziennego, obecnie ich otaczającego. Trzeba mieć tylko siłę wyrwać się spod numeru, za którym jest sterowanie według instrukcji z góry ustalonych, za którym kryje się między innymi dodatkowo – pranie mózgowe telewizyjnymi wiadomościami i reklamami różnego typu na okrągło, …24 godziny na dobę! Jest to jak oderwanie się jednego zęba w przekładni jakiejś maszyny, kiedy koła kręcą się w szumie, ciemności, zgrzytając razem i wypadnięcie poza zamkniętą obudowę, gdzie jest widno, cicho, przestrzeń i …swoboda.

Nigdy nie należy wyrażać negatywnej myśli! Nigdy nie mów sobie: „tego nie potrafię, tego nie rozumiem”. Twoja podświadomość będzie trzymać cię za słowo i zadba o to by zabrakło ci potrzebnych umiejętności w zrozumieniu tego systemu i spełnienia marzeń. Pamiętaj i powtarzaj: „tylko myślenie pozytywne prowadzi nieomylnie do celu!” W moim przypadku do realizowania wielkich światowych podróży – tych najdłuższych, najciekawszych, międzykontynentalnych. …Taki cel wybrałem sobie w życiu i go realizuję od początku z powodzeniem i zadowoleniem. Po latach doszedłem do wniosku, że był to trafny wybór i nie myliłem się. …Jestem zadowolony z życia, zdrowy, szczęśliwy i wesoły na co dzień.

…Pozostanie w niezmienionym środowisku nie dostarcza wystarczających impulsów do pełnej samorealizacji i zadowolenia. Ci, którzy nie chcą poddać się tej niszczącej i dehumanizującej obsesji uciekają daleko od społeczeństwa uprzemysłowionego, by spotkać inaczej myślących ludzi, by spotkać nowe życie bardziej zgodne z naturą i z nadzieją, że uda się być może odnaleźć - sens życia.

Podróżując po krajach ubogich (Płd. Ameryka, Afryka, Azja), gdzie ludzie żyją z biedą i przyrodą na „Ty”, różniących się od innych w uprzemysłowionym życiu zauważyłem zadowolenie i ciepło przyjaźni emanujące od nich na co dzień wbrew częstym kłopotom ekonomicznym. Swoim pogodnym stosunkiem i ciepłem przyciągają do siebie bliskich jak i odwiedzających te kraje turystów, którzy z chęcią odrywają się od życia technizacyjnego z rygorami by odpocząć choć krótko na łonie przyrody wśród ludzi niezmanierowanych ekonomicznie, psychicznie i duchowo a nie w stworzonych dla biznesu pięknych i drogich kurortach wczasowych.

Często niewolnicy pieniądza styrani podłą pracą w kapitalizmie wracają tam do nich z powrotem podczas następnych krótkich urlopów, …do ludzkiego ciepła i przyjaźni, by odpocząć choć przez pewien czas psychicznie w otaczającej ich naturze. Ci prości autochtoni wiedzą co to jest robot i życie zaprogramowane niezgodne z ich naturą, wiedzą i odczuciem. Nie zazdroszczą wygodnego życia na pozór zamożnym a zarazem też i biednym duchowo poznanym świeżo kapitalistycznym turystującym przyjaciołom.



Wzrastająca radość życia

Nadmienię. Podróżowanie zawiera elementy twórcze. Jest to bowiem wypoczynek aktywny, tj. dostosowany do górnej granicy możliwości organizmu podróżnika. Jest to działanie zmierzające do odkrywania czegoś nowego w otaczającym nas świecie przyrody. Jest to życie, które nas absorbuje, poucza, wzbogaca, interesuje i cieszy. Tym różni się od krótkiego intensywnego, urlopowego turystowania w którym odpoczywa się również, lecz biernie i szybko wracając często niezrelaksowanym do znanego i czekającego na nas kieratu pracy.

Nadszedł wreszcie upragniony czas. Gotowy byłem pod każdym względem do podboju świata, po przygody, daleko od domu, …przez kontynenty. Za odłożone pieniądze z czterech lat pracy kupiłem używanego, 4-letniego VW-garbusa u dealera w Nowym Jorku i wyruszyłem w roku 1997 bez żadnych większych usprawnień technicznych pierwszy raz, a de facto drugi, bardzo daleko od domu w nieznany świat, bez znajomych adresów, przed siebie, bez większego doświadczenia …w świat przygód i niespodzianek!

Miałem dosyć tej niepewnej pracy. Czułem, że wyrwałem się z psychicznego dyskomfortu i psychicznej niewoli jak pies, który urwał się z łańcucha przy budzie i lata po całej wiosce w kółko od zagrody do zagrody z radości nie wiedząc co z sobą zrobić. Zapominając o powrocie na swoje miejsce.

Wyjechałem w drogę inaczej, w myśl Turystyki Trampingowej tj. samotnie, nie ze sponsorami. Bez technicznej asysty z boku, nie przy pomocy biur turystycznych, bez uprzedniego zarezerwowania miejsca w hotelu. Bez wykupionego biletu tam i z powrotem i w danym czasie. …Nawet bez ubezpieczenia samochodu, ekwipunku i siebie. …Na własne ryzyko! Każda chwila jak i każdy odcinek drogi od tego momentu był już niepowtarzalny. Obrazki mijały jak na filmie. …Azymut - Ameryka Południowa i dalej.

Zacierały się z czasem dnie podobne do siebie, jak dawniej. Przemierzałem już po przekroczeniu pierwszej granicy przez obcy teren, w innych warunkach odbiegających jakie panują w domu, w innym języku i kulturze. Już po niewielu dniach jazdy w nieznane doszedłem do wniosku, że wybór spędzenia czasu stawał się coraz bardziej trafny. Czułem się z każdym nowym dniem i chwilą zdrowszy fizycznie i silniejszy psychicznie a tym samym bardziej zadowolony z życia. …O to mi chodziło, być szczęśliwym!!!

Jadąc dalej i dalej przed siebie na południe kontynentu, po nieznanych mi bezdrożach Centralnej i Południowej Ameryki cieszyłem się jak dziecko, śmiejąc się z radości do siebie w głos dziękując Bogu, że mam możliwość w taki sposób spędzenia jednego fragmentu w swoim życiu i matce, która urodziła mnie zdrowego i normalnego. A nie tylko kierat - praca, wciąż praca i dorabianie się na okrągło. W imię czego, za co, po co i dla kogo? …Jak długo było można? Trzeba było powiedzieć sobie stanowczo – dość! Dobre samopoczucie wzrastało z upływem czasu. Czułem jak zacząłem nareszcie oddychać całymi płucami swobodnie i bezstresowo.

Nie można tego odczuć podczas wyjazdów urlopowych, kiedy przy otwieraniu drzwi w pokoju hotelowym z pięcioma gwiazdkami w piękną słoneczną pogodę ze wspaniałym widokiem z tarasu na błękitny kolor wody, nastawieni optymalnie na wesoły i miły wypoczynek, słyszymy nagle spontaniczne pytanie z boku od miłej sercu towarzyszącej nam osoby: … „mój kochany, ile czasu tu zabawimy?” …I tak zaprogramowani już na wstępie upragnionego odpoczynku, oczekiwanego od wielu miesięcy zaczynamy ze zgrzytem zębów odliczać urlopowe dnie a później i godziny, by wrócić na czas do pracy z czekającymi znanymi rygorami. …Nie ważne czy odpoczęliśmy ważne, że się nie spóźniliśmy!

Często wyjeżdżają pracodawcy na krótki urlop z telefonem komórkowym w kieszeni, by sprawdzać już od następnego dnia zaplanowanego upragnionego odpoczynku systematycznie atmosferę w przedsiębiorstwie. To nie wypoczynek, to praca na odległość. To nie terapia, to koszmar urlopowy nie dający szans na odpoczynek, zregenerowanie sił i systemu nerwowego do dalszej pracy.

Wbrew faktom psującym wypoczynek fizyczny, psychiczny i umysłowy każdy po powrocie mówi z zadowoloną miną, że …wspaniale odpoczął wstydząc się powiedzieć prawdę. …Trzeba wiedzieć i pamiętać: im bardziej problemy są w zasięgu ręki, tym mniejsza jest szansa na zrelaksowanie się. …Im dalej byłem od domu tym więcej czułem się wypoczęty. Często myślałem o swoich znajomych, o tych którym braknie siły wyrwania się z tego obłudnie ułożonego systemu, w którym wolnościowe i demokratyczne hasła przykuwają do miejsc pracy na stałe całe masy ludzi z pokolenia na pokolenie. Ci czują, że stracone stanowisko i wysokość wynagrodzenia, do którego doszli długą i mozolną drogą są trudne do odzyskania po powrocie. …Więc po co ryzykować.



Po drodze …

Jadąc na południe amerykańskiego kontynentu przez Brazylię skręciłem z autostrady i zatrzymałem się przy pięknej morskiej promenadzie w Rio de Janeiro. …Na słynnej Copacabanie wśród mrowia opalających się turystów, zauważyłem osobników - reprezentantów różnych społecznych grup ludzi, którzy korzystali z uroków pogody i pięknej plaży najdłuższej na świecie, ciągnącej się przez dziesiątki kilometrów.

Jakoś szybko wpadł mi w oko leżący sobie na piasku grubaśny facet z wypukłym brzuchem w wielkich ciemnych okularach, spod których ledwo mu nos wystawał a przy nim wtulona ładna, młoda kokietująca go brazylijska dziewczyna. Na oko tylko mu pozazdrościć urlopu, ma wszystko. …Ale czego tu zazdrościć? Co to za urlop i odpoczynek? …Założył gość duże okulary by nie było widać w ich cieniu grymasu zmartwień na twarzy. On leży i ciągle myśli jak tam fabryka działa, co jest z biznesem, czy wszystko leci normalnie, czy komuś ręki nie urwało, czy ktoś nie rozkrada itp. itd. To nie odpoczynek to urlopowy koszmar. A ładna, miła i podniecająca brazylijska kokietka to tylko okładka do urlopowego wypoczynku, dla poczucia nieistniejącego pozornego zadowolenia. Nic go z nią nie łączy prócz pieniędzy; …wiadomo, znany „kokietujący biznes”.

Zauważyłem z dala jak pewien młodzieniec lata nerwowo po plaży, kulejąc w piasku z wielką torbą przewieszoną na jednym ramieniu, na drugim sandały i z aparatem fotograficznym z długim obiektywem w ręku, robiąc zdjęcia i rozmawiając tu i tam z wybranymi sobie osobami. …To na pewno jakiś sprawozdawca dziennikarz wysłany z redakcji szuka materiału do opublikowania; sobie pomyślałem. Jaką on ma przyjemność czerpania z uroku przyrody: pięknej plaży, wody i słońca. Temperatura przeszło 30 st. C a na nim nie ma suchej nitki tylko myśląc o jednym, o jako takiej egzystencji; rodzina czeka na mamonę, wszystko inne nie ważne.

Odrębnym przykładem korzystającym całą piersią z uroków pogody i przyrody w tym czasie był niezależny człowiek od pracy niewolniczej w istniejącym kapitalistycznym systemie. Młodzieniec zatrzymał się samochodem przy promenadzie z ciekawości, …dla relaksu. Chodził sobie powoli po rozgrzanym piasku, po brzegu pluszcząc nogami w wodzie, rozglądając się tu i tam, rozmawiając z mu podobnymi plażowiczami, popijając orzeźwiający koktajl. Bez pośpiechu, bez stresu, bez ograniczonego czasu łykał świeże morskie powietrze. Widać i czuć było, że jest zadowolony z życia. …To przykład Jędrka wagabundy, który nie dał się okiełznać kapitalizmowi i życiu na kredyt, który człowieczeństwo, a nie żywot niewolniczy zależny od centa wybrał w swojej życiowej egzystencji.

To jest dopiero normalne życie, które przynosi radość i zadowolenie. Jędrek wie, że natura uzdrawia a lekarz tylko leczy (natura sanat, medicus curat). Tylko mu na prawdę pozazdrościć wyboru i tej odwagi życiowej! …Nie, nie ma czego zazdrościć, trzeba spróbować tej wolności samemu, choć raz w życiu. Trzeba tylko o niej pamiętać. Dalekie podróże to antidotum na pogarszające się zdrowie, zmartwienia i strach przed utratą niewolniczej pracy, niszczącej system nerwowy i metaboliczny człowieka a tym samym skracającej życie.



Jadąc w nieznane, daleko od domu, sprawdzam siebie, swoje warunki kondycyjne, warunki techniczne pojazdu, ekwipunek. Prowadzę dziennik podróży i trwale go uzupełniam, potwierdzam wizyty i spotkania w specjalnym albumie. Zbieram pamiątki, gromadzę różnego rodzaju upominki. Zbieram też dane i wyciągam wnioski jak zorganizować coś więcej i lepiej w przyszłości, by wyeliminować wszystkie obecne niedogodności. Materiały służą mi do podzielenia się po powrocie z tymi, którym los nie dał możliwości czerpania z przyjemności urlopowych. Służą mi również do pisania artykułów i książek.

Spotykam się po drodze z różnymi ludźmi. Jestem zapraszany często w gościnę. Dzielę się podczas spotkań swoim doświadczeniem, opowiadam o przygodach z trasy na bieżąco. Cieszę się ich wdzięcznością i wchłanianiem wszystkiego co jest dla nich w sferze marzeń. Nie liczę czasu z nimi spędzonego. Rozumiem ich status ekonomiczny, głód wiedzy i poznawanie świata. …Pamiętam to ze swoich młodzieńczych lat, kiedy całymi nocami niemalże słuchało się opowiadań przy ognisku na Mazurach starszych kolegów z dorobkiem podróży. Te bajeczne chwile spędzone w krainie przygód stały się asumptem u niejednego z nas słuchającego młodzieńca.

Często w podróży po prelekcjach w polskich czy polonijnych szkołach czy innych placówkach edukacyjnych, zakończenia spotkań kończyły się gdzieś na osobności z kilku godzinnym opóźnieniem. Pytań nie było końca. Głód wiedzy i ciekawości świata młodzieży był silniejszy od zmęczenia i planowych zajęć.

Podróżne korzyści

Już samo przygotowanie podróży wymaga doświadczenia i uwagi. Zapominamy o problemach, które prześladowały nas, jeszcze wczoraj w pracy. Teraz bez ubocznych stresów poświęcamy dużo uwagi na zorganizowanie i zrealizowanie wyprawy w sposób interesujący i wzbogacający więcej naszą osobę; a po powrocie innych. Przed wyruszeniem nakreślamy sobie miejsca docelowe, po drodze zsynchronizowane w czasie z małą poprawką na zboczenie czasami z głównej trasy w kierunku interesujących miejsc wzbogacających naszą wiedzę. …Cel i motyw podróży są to czynniki absorbujące trampa już podczas szykowania się do podróży jak i podczas pokonywania dalekich przestrzeni.

Wszystkie wyprawy mają wspólne:

1. Przygotowanie trasy jak i czas jazdy w strefach klimatycznych

2. Przygotowanie osobistego ekwipunku

3. Zasób odpowiedniej ilości pieniędzy

4. Wyposażenie techniczne

5. Sposób odżywiania

6. Zabezpieczenie się zastrzykiem przed miejscowymi chorobami

7. Zabranie z sobą apteczki „pierwszej pomocy”

8. Ustalenie bazy kontaktowej

9. Higiena po drodze

10. Przygotowanie zdrowotne i kondycyjne

11. Miejsca godne zwiedzania i odwiedzenia.

12. Przyswojenia sobie podstaw paru języków obcych dla wygody.

13. Wykorzystanie polecających adresów itp.



Po powrocie z dalekiej kolejnej podróży, w jednakowym stopniu zubożały ekonomicznie, jestem tak zmęczony jak i szczęśliwy, że dokonałem czegoś innego następnego, że odwiedziłem nowe zakątki naszej planety, że poznałem nowych interesujących ludzi, ich zwyczaje, tradycje i religie. Pozostaje coś w sercu i pamięci czyniąc mnie mądrzejszym i lepszym. Podróże uczą mnie zrozumienia bardziej prostych ludzi, większej cierpliwości do nich, przebaczenia im łatwiej za niedotrzymanie słowa. Nie wymagania od nich tyle ile od siebie samego i podejścia do nich w prosty sposób z pomocą i życzliwością. …Ta cechująca nas prostota jest owocem dojrzałości.

Pełen energii i optymizmu przystępuję do świeżej pracy, wyszukanej z gazety jak zwykle, którą traktuję jako konieczność a nie przyjemność pamiętając pranie mózgów przez system z hasłami dobrobytu, w którym się znów znalazłem, gdzie na stu ludzi umiejących czytać jeden zaledwie umie myśleć. Czas szybciej zleci pracując i myśląc, kiedy się wyruszy w następną ciekawą międzykontynentalną podróż w nieznane, która będzie znów moją terapią życia, …jak do tej pory - będzie moim uzdrowieniem! Wyprawa, która doda mi sił by nie poddać się na zawsze w kieracie, w którym na pewien czas zamieniam się w „numerek” wśród społeczeństwa, które cechuje pustka duchowa i intelektualna, które żyje na kredyt w szalonym tempie życia i w lęku przed utratą pracy, udając na pozór szczęśliwych.

Te dalekie podróże pozwalają tylko wyleczyć mnie ze wszystkich chorób wewnętrznych, na które ludzie tu, w tym słynnym i bogatym USA łatwo zapadają. Mając taką świadomość łatwiej przeczekać chwilę rozstania z nimi w których przez zmianę położenia geograficznego, klimatu, charyzmy podczas kontaktów daleko od domu, daleko od sztucznego społeczeństwa, czujemy się zdrowsi i szczęśliwsi realizując swoje nietypowe marzenie.

Powtórzę: Trzeba tylko wiedzieć i pamiętać, że od zagubionego życia uchronią każdego zdrowo myślącego człowieka wszelkie dalsze podróże, które wymagają zaabsorbowania uczuciowego i czasowego - od początku ich szykowania do zrealizowania. Jednym słowem - trzeba być daleko od miejsca zmartwień i problemów codziennych by czuć się zdrowszym i weselszym. ...Ja to już znam!



* * *

To co każdy czuje dodatkowo, podczas szykowania się do podróży, a nie dostrzega w tym czasie tych cicho zazdrosnych będących wkoło i tych życzliwych mu inaczej przyjaciół, potwierdzę tekstem ściągniętym w jednej z warszawskich redakcji na Dolnym Mokotowie; wiszącym na ścianie przy recepcji: oto on:

Człowiek, kurwa

całe życie poświęca

stara się coś zbudować,

a za jego plecami

jakiś taki piździelec

przez cały czas

to rujnuje.” - autor, John Sladek



Pamiętajmy! Gdzie wchodzi szczęście, tam od razu niewidoczna zawiść rozpoczyna oblężenie i walczy z nim. …Jak żyć w takim środowisku przyjaciół, w którym człowiek ociera się o życzliwych mu inaczej, gdzie wszystko staje się walką bez reguł, gdzie w większości prawdą jest pieniądz i on wygrywa każdy spór mając siłę i mając zawsze „rację”. …Dlatego musimy być bardzo czujni!

Moje dalekie podróże, które mnie uzdrawiają, są sposobem na życie wyrywając mnie z ram ograniczeń i zamkniętych schematów. Trzeba potrafić iść na kompromis – jak chce się być wolnym, zdrowszym i szczęśliwym to trzeba w pewnym momencie życia zrezygnować z bogactwa (ciągłego dorabiania się). Nie ma milionera, który jest podróżnikiem i nie ma podróżnika, który jest milionerem. Lecz obaj są bogaci – jeden w mamonę a drugi w kilometry i przeżycia. Nie można mieć wszystkiego na raz! Myślę, że zaliczam się do opcji tej drugiej, zdrowszej, szczęśliwszej i myślącej po swojemu …nieco inaczej, nie zrozumianej często na ogół - przez ogół.



Człowiek szczęśliwy nie zazdrości sukcesów sportowych, zawodowych, materialnych czy osobistych drugiemu. …O to chodzi w naszym szarym życiu – być szczęśliwym! Radzę wszystkim spróbować, nigdy nie jest za późno. Podróżnikiem można być niezależnie od wieku i kondycji jak studentem, by czuć się młodszym, zdrowszym i sprawniejszym. Zawsze można znaleźć jeszcze nowy wymiar życia, życia w wolności i naturze, choć raz niezależnie od mijającego czasu wegetacji, potrzebnego każdemu z nas. …Audaces fortuna iuvat (śmiałym szczęście sprzyja).



Pro memoria: „Człowiek szczęśliwy - to człowiek zdrowy i wesoły, otwarty na przyjaźń”.



Ze swojego doświadczenia wnioskuję, że podróże przedłużają nam życie, gdyż są naszą terapią przywracającą zdrowie, energię i entuzjazm tak bardzo nam wszystkim potrzebny. …Podróżując po świecie spotykam coraz częściej ludzi turystujących grupkami na wózkach inwalidzkich, w różnym wieku i kondycji, z różnych krajów, z uśmiechniętymi twarzami bez wyrazu bólu, który im doskwiera na co dzień. Podróżowanie tłumi u nich ból i dyskomfort życia. Trzeba tylko chcieć by czuć się zdrowszym choć przez chwilę, choć przez jeden dzień. …Volenti nihil difficile (dla chcącego nic trudnego).

Dodatkowym, godnym aspektem podróżowania jak i dla dobra ogółu jest omijanie z daleka „złych znaków naszych czasów”, które skracają nam zdrowsze i ciekawe życie całkiem niepotrzebnie. Pamiętajmy o tym! …Wpajajmy to w mądrą i kochaną nam rosnącą młodzież.

- Andrzej Sochacki

asochacki@yahoo.com

Phoenix, Arizona

* * * * * * * * * * * * *

Autor: Joe Kobiałka

* WIELKI SZCZĘŚCIARZ *

Do różnych opinii o globtroterze ANDRZEJU Jędrku SOCHACKIM mniej znanym w polskim środowisku a więcej na świecie pozwoliłem sobie uzupełnić poniżej jego nietypowy i bogaty biogram życia - wszystkim niedowiarkom co do jego podróżniczej osobowości. Wspomnę tylko o jego podróżach wokołoziemskich pomijając mniejsze wypady, które były też długie w czasie i przestrzeni a dla nas mogły być marzeniem życia jak: - dookoła byłych Demoludów (Polska, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Jugosławia, Bułgaria, Rumunia i ZSSR), - wokół USA, - dookoła Karaibów, - po Ameryce Środkowej i Południowej, - dookoła Skandynawii, - po Alasce i Hawajach, - po Bałtyku i Zatoce Meksykańskiej, - czy dookoła Polski. …Sporo, nie?!

Jestem pewny, że w międzykontynentalnym podróżowaniu Jędrek nie ma równego sobie. (Jędrek - to Andrzeja imię, którym posługiwała się babcia, matka, rodzina i zżyci z nim koledzy). Myślę, że nie prędko urodzi się następny, który zrobi więcej. Jędrek od przeszło pół wieku odbywa niecodzienne wyprawy samotnie po swojemu z polską fantazją. On nie ściga się z nikim tylko wykonuje życiowe swoje założenia. Nikt mu w tym nie pomaga. Wszystkie zarobki wydaje by zaspokoić ciekawość i wiedzę teoretyczną wyniesioną

z Polski. Wygrywane konkursy geograficzne nie dawały mu praktycznego zadowolenia. …Nagrodami dzielił się z kolegami.

Kiedy Jędrek realizował „wielkie sprawy” wstydził się uganiać za sponsorami. …Żebranie to nie jego cecha charakteru. Tej maniery nie wyniósł z domu. Wolał zapożyczać się u znajomych by spłacać później zaciągnięte długi. …Niektórzy mają dar żebrania mimo swojej majętności (to jest ich „wielka zaleta charakteru”). …Znam takich. …Nie mają wstydu!

Swoje końcowe podróże odbył w wieku emerytalnym. Jest to wielki wysiłek i poświęcenie! Starsi czują do niego respekt, iż wiedzą, ile zdrowia i uporu trzeba mieć by zrobić coś ekstra w stanie spoczynku. Sukcesów nie sposób zazdrościć, przychodzą mu zbyt łatwo. Trudno z nim konkurować, trudno też i za nim nadążyć, podróżowanie płynie w jego żyłach. …Czuję u Jędrka silną osobowość! Czuję też u niego siłę pozytywnego myślenia. …Tak myślą też inni.

Gdy zapytałem, dlaczego tyle podróżuje i to samotnie? Odpowiedział mi spontanicznie: bez podróży życie się dłuży, jest nudne i nie ciekawe, a że w pojedynkę to jest taniej, wygodniej, bezpieczniej i korzystniej edukacyjnie. Dodał zaraz, że nic specjalnego nie robi tylko zamienił życie biernie komfortowe na bardziej ciekawsze i bardziej aktywniejsze pożytecznie w myśl znanego sloganu: „Nie podróżujesz – wegetujesz”. …Niewiele ludzi myśli podobnie.

Andrzej doszedł do wniosku, że w kontynentalnym podróżowaniu są dwa trudne punkty do strawienia: odbycie podróży w pojedynkę! i mieć odwagę rzucić pracę na okres podróży. …Nie każdego stać na to.

Przeważnie ludzie nie podróżują samotnie, bo siedzi w nich cykor lub nie są kontaktowi w obcym środowisku. Znam takich co udało im się wykonać większą podróż w towarzystwie by uważać siebie później za wielkiego podróżnika. Często ludzie nie zdradzają osób trzecich by sukcesy przypisać tylko sobie. To jest wielka ściema! …Oni wiedzą, że w solowym podróżowaniu wykonawca musi rozwiązać problemy sam i to natychmiast. …Są pseudo-podróżnicy, którzy mówią, że jak znajdą sponsora to zrealizują podróż nie wiadomo jaką ho! ho! lecz bez sponsora to ani rusz. …Lub niektórzy co wykorzystują swoją profesję i skaczą po globie samolotami z lotniska na lotnisko by dodać do kolekcji nowy kraj i skleić dodatkowo światową pętlę by być lepszym; myślę, że trudniej jest skleić podróżowanie po lądzie czy wodzie. …Chora ambicja.

Znam takich, którzy odwiedzają znajomych gdzieś w świecie chwaląc się, że podróżują. Bez zaczepienia o znajomą bazę siedzieliby cicho na dupie i podróżowaliby, lecz wirtualnie palcem po mapie. Są też tacy, którzy lecą do wytyczonego sobie miejsca w jedną stronę i powracają z drugiej by mieć jedno dookoła świata w kolekcji więcej; …coś tu nie gra. I tak rośnie szybko grupa niby „wielkich podróżników”. Współczesna choroba.

Niektórzy po przejściu na emeryturę zamiast ciesząc się, że jest jeszcze zdrowie i nadszedł czas nadrobienia dawnych marzeń podróżniczych, to wynegocjowali w danej instytucji trochę godzin pracy w tygodniu (w myśl zasady - każdy grosz się przyda) wykręcając się, że jest to zajęcie kontra zgnuśnieniu. …Jakiemu?! …To tak jakby już nie mieli życiowych hobby czy zainteresowań do spełnienia, dla których brakowało kiedyś pieniędzy lub czasu pracując non stop. Marnują czas z życia w nadrobieniu dawnych niezrealizowanych marzeń i pasji o których tak bardzo marzyli. …Tacy nie przejmują się, że blokują miejsca pracy dla czekającego młodego i wykształconego pokolenia, myśląc tylko o sobie. Należą oni do grupy ekonomicznych centusiów. To ludzie typu „patrzę na siebie”.



Niewielka grupa ludzi podróżuje sobie po świecie czy to rowerem czy pieszo ciesząc się, że spełniają swoje życiowe marzenia nie zwracając uwagi na ekonomiczną stronę bycia czy rozgłos. Zrealizowanie planu jest dla nich życiową nagrodą. …Swoisty prezent.

Jędrek w młodości

Urodził się w dosyć zamożnej rodzinie na warszawskim Targówku. Ojciec muzyk, biznesmen, matka wokalistka. Miał do dyspozycji od młodości: piłkę, kajak, żaglówkę, rower, motocykl, samochód by poruszać się po kraju. Później jazda po Europie. …Nie znam jego życia z lat dziecięcych i szkolnych, lecz ze słyszenia wnioskuję, że miał również wypełnione ciekawie.

Szczęśliwy młodzieniec.

Jędrek jest samo wystarczalny w dobrej kondycji, ma doświadczenie bycia poza domem od młodych lat, włada kilkoma językami. Łatwo asymiluje się w nowym środowisku. Posiada te cenne atuty, które przydają się w podróżowaniu. Pomaga mu w tym dobrane wykształcenie i odwaga. A oto chodzi, być odważnym i poznać jak najwięcej. …Taki jest chłopak z Targówka!

Znamy się z Warszawy (1961). Twarda dusza! Zaprzyjaźniliśmy się w sportowym klubie „Skra” na Ochocie, gdzie przyswajał sobie nelsona i rzuty suplesem. Należał do sportowców lubiących w sparingach dużo silniejszych zawodników. Nie bał się kontuzji. Był dobrze zapowiadającym się zapaśnikiem. …Przez kilka lat trenował też boks i ciężary. …Z myślą o podróżowaniu.

Andrzej poza Polską

Po wyemigrowaniu z kraju podróżowanie stało się Jędrka życiem a nie wytyczną. To jego hobby jak i lekarstwo na szczęśliwe, wesołe i zdrowe życie. …Przestał liczyć odbyte wyprawy i sukcesy. Nie liczy też wydanych pieniędzy. Nie ściga się z innymi. …Nie widzi konkurentów. Pod względem mamony jest ubogi, lecz podróżniczo trudny do przeskoczenia. …Bogaty jest wewnętrznie.

Spotkaliśmy się wtórnie w Nowym Jorku (1973). Pracowaliśmy w jednym z przedsiębiorstw, braliśmy udział w polonijnych rajdach samochodowych i turystowaliśmy razem nieco po świecie. Jędrek dodatkowo pełnił wolontarnie funkcję kierownika Polskiej Szkoły Dokształcającej w Ozon Park. Umiał połączyć pracę inżyniera z pracą pedagoga. Był człowiekiem niezmordowanym i nie wyczerpanym, …trudnym do naśladowania. …Pomoc innym, to jego hobby.

W wolnym czasie, gdy go wykombinował, szykował się do pierwszej dalekiej podróży. Jak się okazało to samochodem dookoła świata (1977). …Nikt mu nie wierzył. Nikt tak daleko nie oddalał się od domu w tamtych czasach i to …samotnie. Warsztatem był chodnik uliczny przed domem, w którym mieszkał. Wśród przyjaciół był znany za odpowiedzialne gospodarowanie słowami a słowo „nawalić” było mu obce. …Jest tak do dnia dzisiejszego.

WIELKIE PODRÓŻE JĘDRKA

1977 / 79 - 45 lat temu!!!

Kiedy nasz nieznany ziomek dla ogółu odbył w pojedynkę dwie światowe wyprawy, jedną samochodem (36) i drugą samolotami (15) zaliczając łącznie 51 krajów w ciągu dwóch lat, wówczas stał się pierwszym na świecie, który zrealizował jednocześnie dwie podróże dookoła świata – lądem i powietrzem! …Po drodze skręcił do Watykanu poprosić ojca świętego – Jana Pawła II o udzielenie duetowi błogosławieństwa bożego u siebie na dziedzińcu. Stało sięotrzymał go! Z takim założeniem Jędrek wyruszył w podróż. Nikt mu nie wierzył, że to osiągnie. …Po dzień dzisiejszy jest jedynym! …Wszystkich wielka radość!



Nie mogę tu przemilczeć ważnej sprawy:

Otóż Jędrek wyruszył pierwszy raz w świat bez żadnego paszportu. Polski podstępnie zatrzymały mu władze twardogłowych w konsulacie R.P. w Nowym Jorku, kiedy zwrócił się o przedłużenie na podróż dookoła świata polskim samochodem. Amerykańskiego paszportu nie posiadał. …Zakwalifikowano go powszechnie do uciekinierów. A on wyjechał by uczciwie zapracować, kupić rodzimego Fiata – 125P, którego fabryka FSO przyszykowała mu na światową podróż, dodając w ten sposób rozgłosu Polsce i prestiżu polskiej motoryzacji po drodze, za oszczędzone pieniądze, by po tym wrócić do kraju. …Był już ustawiony - posiadał dwupokojowy apartament z telefonem w Warszawie, samochód i pracę na uczelni. Kto by się zdobył na taki gest, …kto???, nie istnieje taki!

Wielce ważni partyjni niemyślący dyplomaci, bez poczucia polskości, okupujący niesłusznie państwowe stanowiska nie dali mu szans! …Przyszykowali tymczasowy świstek podróży na powrót do kraju, żeby z niego sobie wyruszył. …Na to było ich tylko stać! …Haniebne!!! …Czy to byli prawdziwi Polacy?!

Jędrek do naiwnych nie należy. Nie załamał się tym konsularnym prymitywnym potraktowaniem. Kupił ostatecznie używanego VW-garbusa w Nowym Jorku, nadał mu imię PRYSZCZ i pojechał w świat niczyj, lecz w sercu Polakiem z polską fantazją, z polskimi emblematami i napisami na masce i ekwipunku. Nie wstydził się swojego pochodzenia! Jechał wówczas z wyrobionym amerykańskim dokumentem podroży - Permit to Reenter i z listem przewodnim prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej – śp. Alojzego Mazewskiego z Chicago, który nazwał Andrzeja „Ambasadorem Polonii”. …List ten otwierał mu drzwi w konsulatach po drodze przy wyrabianiu wiz i u polskich kombatantów, którzy osiedli na świecie nie ze swojego wyboru. … Szalony ryzykant!

Przez dwa lata ten niezwykły odważny młodzieniec jechał desperacko przez świat bez technicznej asekuracji, ubezpieczenia i żadnej opieki zdrowotnej czy konsularnej - na własne ryzyko, na styk! …To były czasy żelaznej kurtyny! – Podróżowało się też bez: GPS-u, smartfonu, kart kredytowych i Internetu, tylko z czekami podróży, kompasem i mapą w ręku. …Niesamowita odwaga!

Będąc pedagogiem odwiedzał polskie miejsca na świecie z zainteresowaniem jak odbywa się pielęgnowanie polskiego języka, tradycji narodowych i kultury w polonijnych szkołach i rodzinach zamieszkałych w krajach na innych kontynentach. …Gratulacje!



Mieszkając w tym czasie na Brooklynie w Nowym Jorku uczestniczyłem w uroczystościach Jędrka:

- w pożegnalnym balu (1977) – odbytym w Polskim Domu Narodowym na Greenpoicie pt.: „Spełnienie marzeń Andrzeja Sochackiego”. …Wśród kilkuset gości poznałem matkę - panią Halinę Sochacką, która przyleciała po wielu urzędowych tarapatach w Polsce (osobny temat) by udzielić rodzinnego błogosławieństwa przed długą, nieznaną i niebezpieczną podróżą. …Wspaniała postać!

- w przywitaniu (1979) w polskiej dzielnicy – z której Jędrek wystartował. …Większość żegnających zwątpiła w jego końcowy sukces i nie przyszła go przywitać. Ci ocenili go względem swoich osobistych wartości. Pozostał tylko niesmak.

Lecz po kilku dniach od zakończenia podróży spotkało Andrzeja miłe wyróżnienie. Został zaproszony do Białego Domu w Waszyngtonie przez prof. Zbigniewa Brzezińskiego - byłego doradcę prezydenta USA - Jimmy Cartera, który pogratulował mu odważnego patriotycznego przedsięwzięcia. W przyjęciu towarzyszył mu polonijny fotograf Zbigniew Król, który utrwalił te spotkanie na filmie i zdjęciach. …Godne docenienie!

1980 - 42 lata temu

Andrzej przeprowadził się na stałe z Nowego Jorku do Arizony, gdzie jest klimat patelnia - nie za pieniędzmi, lecz …za pogodą! (reumatyzm, żaglówka i Mazury). …Po czasie uzyskał amerykańskie obywatelstwo by nie podróżować więcej po świecie jak bezpański pies. …Ciesząc się z otrzymanego paszportu odbył w ciągu sześciu tygodni pętlę po 17 wyspiarskich krajach Archipelagu Karaibskiego. Koktajl krajów, ludzi, języków, kultur, obyczajów, ras itp. – niesamowity. …Następna pętla podróży.

1990 - 32 lata temu

Pod wpływem przyjaciół przeznaczył część kupionego domu w Phoenix na miejsce spotkań by czuć się niezależnym. Inauguracyjne spotkanie odbyło się w maju 1991 roku w stworzonym i zrejestrowanym Centrum Wagabundy (The Foundation of the Vagabond Center) - klubie przyjaciół ludzi zdrowego ducha inaczej myślących, gdzie przez trzy dni podróżnik ma wikt i opierunek gratis. …Zawsze dla takich znajdzie się miejsce i opieka. To jest szczególna dewiza klubowej działalności Jędrka! Nie słyszałem do tej pory o polonijnym klubie z lepszą ofertą. …Takim jest Jędrek! …To Jędrka Wielkie Serce!

1991 – 31 lat temu

Na oficjalną, już klubową, imprezę Andrzej zaprosił Konsula Generalnego z Los Angeles – pana Jana Szewca z małżonką Zofią, prezesów polskich organizacji z Phoenix i około 100 innych gości. Celem spotkania było przedstawienie przyszłej działalności międzynarodowego klubu w polskich rękach. …Andrzej zrobił tym gestem wielkie wydarzenie, gdyż była to pierwsza okazja po wojnie spotkania się władz konsulatu R.P. z Arizońską Polonią. Każdy mógł sobie porozmawiać na dowolny temat z polską władzą. Dostojny gość był pod wrażeniem rodzinnej atmosfery. … Andrzeju, wielki szacun!

1992 - 30 lat temu

Hurraa!!! …Jędrek wyruszył pierwszy raz w świat zadowolony i szczęśliwy będąc reprezentantem swojego Centrum Wagabundy i z polskim paszportem konsularnym; …nareszcie! … Po 18 latach czekania.

Była to jego trzecia podróż dookoła globu. Tym razem po wodzie - jachtem s/y „White Eagle”, z kanadyjskim skiperem – Tadem Jakubowskim, …tylko we dwóch! W rejs wypłynęli z Las Palmas - Wyspy Kanaryjskie w stronę Galapagos by przez trzy oceany dobić po drodze do kei 15 krajów w czasie 18 miesięcy i wrócić do miejsca startu w 1994 roku. Po drodze Jędrek nawiązywał kontakty dla przyszłego międzynarodowego rejsu inwalidów pod polskimi żaglami zwanego „Rejsem-95”. …Śmiałkowie cudem przeżyli kilkugodzinny sztorm na Pacyfiku. Jacht z porwanymi żaglami i dziurą w burcie szczęśliwie zakotwiczył w Archipelagu Tongijskim. …W czasie naprawy Jędrek został przyjęty przez Króla Tonga na prywatnej audiencji. …Godne wyróżnienie!

1994 - 28 lat temu

Po rejsie nasz obieżyświat wykorzystał otwarcie granic Rosji by odbyć w 1994 roku podróż po szynach z Warszawy przez Moskwę do Władywostoku. Następnie przez azjatyckie kraje i Los Angeles dobrnął z Zachodu do domu w Arizonie z plecakiem trampa. Wstąpił po drodze do Hiroszimy i Nagasaki by uczcić rocznicę zrzucenia bomb atomowych przez Amerykanów. Zamknął okrążenie globu pociągami w Warszawie, w roku 1995. Zmienił ich 31 razy w ciągu 11 miesięcy. …Po drodze zaliczył jazdę Eurostar pod kanałem La Manche. …W ten sposób Andrzej stał się pierwszym podróżnikiem na świecie mając na koncie cztery różne światowe wojaże dookoła: po lądzie, w powietrzu, wodą i po szynach. …Wielkie brawo!

1997 - wyróżnienie Andrzeja

Podróże światowe Andrzeja Sochackiego zauważył i docenił ówczesny Prezydent R.P. - Aleksander Kwaśniewski. Wyróżnił Andrzeja atencyjnym listem.

Warszawa, 7 grudnia 1997 roku. …Miła pamiątka!

1998 / 2000 - 24 lata temu

Nienasycony podróżowaniem Jędrek, nie siedział długo w domu. …Kiedy nie wyszła mu rodzinna podróż dookoła świata zrealizował motocyklem Harley-Davidson, Sportster 883 o imieniu Adam dwie światowe wyprawy okrążając kulę ziemską. Nie kupił go by szpanować wokół domu. Dwa rajdy zajęły mu 22 miesiące. Stał się jedynym na świecie w owym czasie, który zrealizował dwa okrążenia globu tym samym motocyklem i to pod rząd i znów pierwszym podróżnikiem, który ma sześć różnych pętli dookoła świata! …Niespotkany szaleniec!

Jadąc jako Polak-katolik odwiedził przeszło 60 świątyń różnych religii. Zawitał również po drodze do 13 klubów harleyowych. Goszczony był na prywatnej audiencji z obiadem i noclegiem włącznie u przywódcy duchowego buddystów - Dalaj Lamy w Himalajach.Żaden motocyklista na świecie takiego spotkania do dnia dzisiejszego nie zaliczył. Odbył tę światową podróż by porównać z podróżami na czterech kółkach. …Swoisty powód!

2007 - 15 lat temu

Będąc już emerytem (od 2006 r.) niesamowity Jędrek „wyskoczył” z domu by odbyć rajd użyczonym samochodem VW-Caddy nazwanym KUFER - dookoła świata po lądzie, przeznaczając na to 30 dni. …Wykonał ten rajd „aż” w …23 dni! przez 13 krajów. Dołączył do swojego bagażu wagabundy siódmą światową podróż stając się dodatkowo pierwszym szaleńcem, który w tak krótkim czasie okrążył świat pojazdem! Dzienna dawka to ponad 1000 km. Cel: czy jest to możliwe? …Jednak możliwe, Jędrek zrealizował!

Wielkie gratulacje!

Po niebywałym wyczynie nasz polski wagabunda otrzymał skromne pisemne gratulacje od firmy „VW Kulczyk Tradex” – w Poznaniu. Chciał odkupić ten samochód by cieszyć się nim nadal, lecz firma przekazała go swojemu dilerowi. Firmowy unik.

Podczas tego paradoksu (krótkiego w czasie i długiego w kilometrach), jadąc wzdłuż Stanów Zjednoczonych zatrzymał się na kilka godzin w swoim Centrum Wagabundy by podzielić się na bieżąco przygodami z podróży i celebrować 15 lecie działalności klubu robiąc nam tym samym wielką niespodziankę. …Pozostało miłe wspomnienie!

2009 - odznaczenie Jędrka

Za 30 letnie osiągi w rozsławianiu polskości w świecie nasz filantrop został uhonorowany w kancelarii prezydenta R.P. Lecha Kaczyńskiego ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI, stając się jedynym podróżnikiem mieszkającym na obczyźnie z tak zaszczytnym wyróżnieniem. …Zasłużone wyróżnienie.

W Centrum Wagabundy śledzimy wyczyny polskich i światowych podróżników. Stwierdzamy, że nikt nie chce być od Jędrka lepszym. Jakby wielcy i znani podróżnicy przechwalający się często swoimi dokonaniami byli zahipnotyzowani jego osiągnięciami i wstydzili się z nim konkurować, ba nawet o nim wspominać podczas podróżniczych spotkań i imprez by nie pomniejszyć przy okazji swoich osiągnięć. ...No cóż bywa i tak.

Jędrek nie podróżuje dla chwały, …nie pcha się wszędzie jak gówno na trawę. Nie ze wszystkim może wyrobić się w czasie jak i informowaniem na bieżąco w mediach o swoich osiągnięciach. Szkoda, bo przez to jest mniej znany ogółowi.



WYPRAWA ŻYCIA !

2008 / 2019 - 14 lat temu

Po wzmocnieniu kondycji w Arizonie Jędrek postanowił odbyć swoje życiowe marzenie, tj. najdłuższą podróż jaką można wyobrazić: - Dookoła świata okrążając pojazdami kontynenty po obrzeżach i to na emeryturze! …Ambitne i szalone przedsięwzięcie!

Zaczął tę niesamowicie długą i ciekawą podróż z Bostonu, Mass., USA w 2008 roku by okrążyć: Ameryki, Europę, Australię, Afrykę i Azję. …Każdy kontynent okrążył innym samochodem o tym samym imieniu – ZABAWKA. …Niespotykany filantrop!



I tak zaliczył w roku: 2009 – Północną Amerykę (2 kraje), Toyotą „Land Cruiser”/ Oldsmobile “Cutlass Supreme”

2010 – Centralną Amerykę (7 krajów), Toyotą „Land Cruiser”

2011 – Południową Amerykę (8 krajów), Oldsmobile „Cutlass Supreme S”

2012 – Europę (34 kraje), Volvo-460

2014 – Australię (1 kraj), Mitsubishi „Magna”

2014 – Dookoła świata samolotami (9 krajów)

2016 – Afrykę (32 kraje), Toyotą „Corollą”, 1.4l benz.

2019 – Azję (19 krajów), Toyotą „Corollą”, 2l diesel

Odwiedził i zwiedził też sporo ciekawych sobie miejsc, np.:

(1) dotarł za kołem polarnym do „Nordkapp” – Norwegia.

(2) zaliczył najbardziej wysunięty ląd na zachodzie Europy – „Cabo da Roca” – Portugalia.

(3) we Włoszech Pisę, Wenecję i Sycylię - zaliczył po drodze.

(4) złożył hołd Polakom poległym na „Monte Casino”, Włochy.

(5) wstąpił do „Złotych Piasków” w Bułgarii.

(6) w Rosji dobrnął do miasta najbardziej na północy góry Ural – Sosnogorsk.

(7) zwiedził wyspę Jersey w Kanale Angielskim („La Manche”).

(8) wstąpił na wyspę Man przy Anglii.

(9) odwiedził cztery razy – Polonezkӧy (dawny Adampol) - dzielnica Istambułu w Turcji.

(10) zaliczył 10,000 km trasę z Anchorage - Alaska do Halifax, New Brunsfick – Kanada.

(11) w Australii wjechał samochodem na Górę Kościuszki i okrążył Tasmanię.

(12) przejechał najdłuższą prostą drogą na świecie (90 mil = 145,6 km) w Australii.

(13) nie opuścił zobaczenia „Diabła Tasmańskiego” na Tasmanii.

(14) zaliczył „replikę Katedry Św. Piotra” w Yamoussoukro - Wybrzeże Kości Słoniowej.

(15) wjechał samochodem na zbocze góry Kilimanjaro - po stronie Kenii.

(16) z Tanzanii zboczył na parę dni do Zanzibaru.

(17) zaliczył początek Nilu „Nilem Błękitnym” i „Białym” – Sudan.

(18) nie opuścił gry w kasynie w „Luz City” – RPA.

(19) przejechał wzdłuż Nilu od źródeł do Morza Śródziemnego, wstąpił do „Luxor” – Egipt.

(20) odwiedził „Taj Majal” (3X) w Agra, Auroville i Jamnagar – Indie.

(21) zwiedził „Tikal” w Gwatemali i „Copan” w Hondurasie.

(22) w Meksyku zboczył do Acapulco podziwiać „Skok Anioła”.

(23) w Peru popłyną statkiem do stolicy dżungli amazońskiej - „Iquitos”.

(24) dotarł do pomnika Malinowskiego – pioniera kolejki wysokogórskiej (4818 m npm) w Andach, Peru.

(25) przejechał najdłuższą avenidę świata z Moskwy do Władywostoku (10 tys. km), Rosja.

(26) przejechał samochodem z Anchorage, Alaska - USA do Ushuai – Argentyna.

(27) zaliczył spektakl w „Teatrze-Opera” w Manaus, Brazylia.

(28) wylądował w Brunei na parę dni.

(29) celebrował swoje urodziny na wyspie „Komodo” w Indonezji.

(30) w Japonii wjechał motocyklem na górę Fuji.

(31) celebrował swoje urodziny na wyspie Maldives – Ocean Indyjski.

(32) dotarł do Komańczy - miejsca zesłania Stefana Wyszyńskiego – Polska, …i wiele, wiele innych.



W międzyczasie okrążania kontynentów samochodami, Jędrek dokończył samolotową – drugą podróż dookoła świata, którą rozpoczął z Phoenix do Australii. …Przez ponad trzy miesiące i dziewięć krajów podróżował nie jako młodzian, lecz starszawy już gość na emeryturze z bolącym biodrem i często z laską w ręku. W ten sposób ma porównanie z podróżą samolotową z przed 40 lat będąc młodzieńcem w zdrowiu i kondycji. …Wielki podziw i wielkie gratulacje!

2015 - …krótka przerwa w Jędrka podróżowaniu

Andrzej nie mógł dalej zwlekać z bólem w biodrze. Zoperował bolące miejsce. Wstawili mu endoprotezę. …Uparty jak zwykle trenował ciężko przez kilka miesięcy nabierając kondycji by móc dokończyć zaczętą światową podróż dookoła kontynentami a w niej: - afrykańską w 2016 roku a następnie: - w 2019 roku azjatycką – ostatnią, kontynentalną! Światowy rekord!!!

2019koniec wielkiego podróżowania JĘDRKA

Tym niesamowitym okrążeniem kontynentów – nasz wspaniały i unikalny globtroter zakończył swoją życiową podróżniczą międzykontynentalną pasję w Polonezkӧy, Turcja – wiosną 2019 roku w wieku 76 lat!!! Jędrek cieszył się bardzo i chwalił się dookoła, że wszystkie kontynenty objechał bez wypadku i mandatu drogowego. …Ustanowiłem swoisty rekord! powiada; dzięki Bogu! …Cieszymy się bardzo razem i gratulujemy!

Całe przedsięwzięcie zajęło Jędrkowi 11 lat!

Ostatnia azjatycka podróż dała mu w kość. Wrócił do Warszawy bardzo wyczerpany i osłabiony. Przyczyniły się do tego - pogoda i wyżywienie. Wylądował w szpitalu na Grochowie w Warszawie, by po piętnastu dniach leczenia dojść do jako takiej życiowej formy. … Mogło być gorzej!

Odbycie kontynentalnych pętli w pojedynkę potwierdziły Jędrka wyjątkową moc podróżniczą! Do chwili obecnej nie słyszałem o podobnym szaleńcu z takimi osiągnięciami. …Okrążając kontynenty Jędrek ustanowił trudny do skopiowania wyczyn.

…To nie takie proste!

Nasz wspaniały globtroter-emeryt został pierwszym zdobywcą światowej Pętli Turystyki Trampingowej. (def.: jest to solowe okrążenie środkiem transportowym kuli ziemskiej kontynentami po obrzeżach bez pomocy z boku). …Kiedy pojawi się następny?



Podczas okrążania kontynentów Jędrek zaliczył ZABAWKAMI przeszło 100 krajów pozostawiając patriotyczny ślad poprzez spotkania z polskimi kombatantami II W.Ś., ze szkolną młodzieżą i w wywiadach światowych mass-mediów. Jako wykładowca akademicki udzielał porad młodym podróżnikom z prelekcjami i pokazem zdjęć włącznie w szkolnych i studenckich placówkach wydłużając w ten sposób swoje podróżowanie w czasie. …Nie słyszałem o podróżnikach udzielających się podobnie podczas swoich podróży.

Wielkie brawo!!!



Tym Jędrek wybija się wśród polskich globtroterów! …Po prostu – JĘDREK JEST INNY! …To prawda, Jędrek jest inny!



Swoje podróże odbywał z GPS-em dzięki platformie telematycznej firmy „Emtrack-Poland” dla śledzenia pozycji przez Internet jak i kontaktu na bieżąco. Każdy mógł zmierzyć się z nim choć wirtualnie. ...Ważny dowód w przedsięwzięciu.

Andrzej jest bardzo wdzięczny Automobilklubowi Polski i PZM za kaucje po 10 tys. USD na „Carnety de Passages” bez których świat byłby nie przejezdny. …Nie nawalił, zadanie wykonał.

Tyle co Jędrek zobaczył i przeżył – zaliczany jest do WIELKICH SZCZĘŚCIARZY i tylko pozazdrościć mu takiej filozofii życia! …Obecnie byłoby to już nie możliwe! Ledwo zakończył podróżowanie a tu nagle wyrosła ściana pod koniec 2019 roku trudna do przebycia. To Koronawirus 19niewidoczna zaraza, która dziesiątkuje ludzi na całym świecie izolując kraje. …Nie wiadomo, kiedy ta sztuczna i złośliwa pandemia się skończy?!? …Czekamy jej końca.

Wiele razy w swoich podróżach Jędrek cudem unikał śmierci i poważnych wypadków. Lecz niewidzialna i niesłychana moc towarzyszyła mu cały czas w tarapatach solowej podróży! …Anioł Stróż czuwał!

I tak: - strzelano do niego (w Boliwii, Afganistanie), spadł w przepaść samochodem (na Wyspach Fiji) czy

- potyczki z chuliganami (w USA, Panamie, Włoszech, Indiach, Rosji) itp.

- w podróży dookoła Afryki musiał okrążyć Wybrzeże Kości Słoniowej z powodu niewygasłej epidemii Eboli czy

- stawić opór chuliganom / złodziejom w Nigerii i Demokratycznym Kongu. …Zawsze wychodził obronną ręką!

Stąd wniosek: - nie ma życia bez Palca Bożego! w co Jędrek bardzo wierzy. …I tak pozostało.

2019 - uznania i wyróżnienia

Za zrealizowany 11 letni patriotyczny wyczyn został uhonorowany uroczyście medalem PRO PATRIA z rąk ministra Jana Kasprzyka. Prezes Polskiego Związku Motorowego Michał Sikora wyróżnił Andrzeja Pucharowym Talerzem. Prezes Automobilklubu Polski Romuald Chałas wręczył unikatowemu członkowi klubu Złotą Odznakę. W Phoenix, miejscu zamieszkania Andrzej został laureatem konkursu w USA WYBITNY POLAK. Centrum Wagabundy wyróżniło swojego bosa DYPLOMEM UZNANIA i Pucharem za wykonanie nałożonego sobie zadania i osiągnięcie Pętli Turystyki Trampingowej. …Brawo Bravissimo!

Nasz filantrop to swojego rodzaju ikona podróżowania. Myślę, że swymi dokonaniami w podróżach przerósł swoich rówieśników. Każdą wyprawę Jędrek ma udokumentowaną dodatkowo potwierdzeniami odwiedzonych miejsc przez wpisy do albumów podróży, które wędrowały z nim i są dziś częścią jego podróżniczego sanktuarium. To jest dopiero te „coś”, co się ceni i jest ewidentne! Nie słyszałem o podróżnikach mających podobną dokumentację. …Z tym trzeba się urodzić.

Swoimi osiągnięciami Andrzej zapisał się w historii jako pionier polskiego motorowego trampingu międzykontynentalnego, którego jest akademickim wykładowcą w Polsce i zasługuje na najwyższe wyróżnienie państwowe z rąk Prezydenta R.P. - uhonorowanie kilkudziesięcioletniego (45 lat) odważnego i patriotycznego solowego podróżowania promując i umacniając wizerunek Polski w świecie w myśl idei: BÓG, HONOR i OJCZYZNA, również za działalność społeczno-pedagogiczną poza granicami kraju. …Popieramy!



Andrzej zasłużył na te wyróżnienie od dawien dawna. Myślę, że w ten sposób byłby zauważony i doceniony przez wszystkich podróżników jak i życzliwych mu inaczej przyjaciół. …To jedyna droga!

Jędrek, tak trzymaj!!! inż. Joe Kobialka

centrumwagabundy@yahoo.com/Joe

Phoenix, Arizona … (spisał twój stary przyjaciel – Józek z Ochoty)



P.S. Andrzeja Sochackiego zastać można w arizońskim domu, w Phoenix przy ul. 222E. Indianola Ave. …Zajęty jest terapią i pisaniem. Kontakt: <asochacki@yahoo.com>, <centrumwagabundy@yahoo.com>, tel: (001) 602 907 6491



* * * * * * * * * * * * *

Dodatek

Autor: Andrzej Sochacki



PODRÓŻOWANIE A TURYSTOWANIE



Zanim przejdę do przedstawienia różnic między podróżnikiem a turystą, spróbuję pokusić się o zdefiniowanie obu pojęć. Bardzo często są one używane zamiennie, a przecież istnieje ogromna różnica między turystą (zazwyczaj urlopowiczem) a podróżnikiem.

W słowotwórstwie istnieje czasownik podróżować (od rzeczownika „podróż”). Nie ma w języku polskim czasownika pochodnego od słowa „turystyka”. …Można uprawiać turystykę – takiego określenia się używa powszechnie.

Dla swoich potrzeb utworzyłem neologizm. Będę więc używał słowa „turystować”, by w ten sposób odróżnić od siebie dwa rodzaje przemieszczania się w pojęciu geograficznym i czasowym.

Ktoś kto „turystuje” - zwiedza wybrane miejsca, obiekty, fotografuje i wykorzystuje po drodze nadarzające się atrakcje urlopowe. Przede wszystkim jednak odpoczywa! Po powrocie dzieli się wrażeniami w domowym kręgu swoich najbliższych. …Jednym z typów turystów są pseudo turyści, którzy podróżują przez przypadek i są do tego nie przygotowani.

Podróżowanie natomiast zawiera elementy twórcze. Nie jest to odpoczynek bierny, lecz bardzo aktywny. To zbieranie różnego typu informacji, wykorzystywanych później do prac naukowych, publikacji prasowych, spotkań, itd. Tramping – to nie sezonowa ucieczka od obowiązków zawodowych, lecz bardzo twórcze poznawanie nowego! Jest to aktywizacja wszystkich sił fizycznych, psychicznych i umysłowych.

Oto różnice między turystą a podróżnikiem trampem:

Turysta                                          Podróżnik

wybór podróży               biuro turystyczne                           osobiście

dobór transportu          biuro turystyczne                            osobisty

wybór noclegu             decyzja biura turystycznego           planowanie osobiste

przebieg wyprawy       przewidywalny                               nieprzewidywalny

czas wyprawy             ustalony z góry                               w przybliżeniu

plan trasy                    jednowariantowy                            wielowariantowy

postawa osobista      podporządkowanie                        decydowanie samodzielne

stosunek do otoczenia konsumpcyjny                           współtworzący

kontakt z odmienną kulturą powierzchowny                 pogłębiony

cel zasadniczy         wypoczynek                                   wzbogacenie wewnętrzne

bezpieczeństwo       zapewnione                                   stały element planowania

finanse                     nieduża suma                                większa gotówka

zakwaterowanie      planowe                                         ciągła zmiana pobytu

języki                       jeden                                              kilka

po podróży             dzień powszedni                            spotkania, publikacje prasowe itp.

idea                         oglądanie                                       poznawanie

ryzyko                    nie istnieje                                      umieć podejmować

kontakty               nieplanowane                                   umiejętność ich nawiązania



Cechy podróżnika wagabundy – trampa:



* * *

Turysta – osoba, która turystuje (uprawia turystykę) podczas urlopu.

Podróżnik – osoba, która podróżuje według własnego planu i do wybranego celu.

Odwiedzający – człowiek, który wybiera się do innej miejscowości w celu załatwienia pewnych spraw lub w celach krajoznawczych.

Usługi turystyczne – są to płatne usługi przewodnickie, hotelarskie lub inne.

Wycieczka – rodzaj zorganizowanej imprezy turystycznej.

Organizator turystyki – osoba lub przedsiębiorstwo organizującą imprezę turystyczną z możliwością zmiany miejsca pobytu.

Neologizm – wyraz, zwrot lub znaczenie wyrazu nowo powstałego w jakimś języku

Neosemantyzm – wyraz już istniejący, który uzyskał nowe znaczenie: neologizm semantyczny

Środek transportu powszechnie wykorzystywany w turystyce trampingowej – tj. motocykl i samochód. Takimi środkami komunikacji odbyłem podróże dookoła świata, które zajęły mi one razem przeszło 15 lat życia.

(Więcej w Poradniku trampingu turysty zmotoryzowanego, Wydanie pierwsze, 2006, Andrzej Sochacki)





* * * * * * * * *

The Foundation of the Vagabond Center (1990) (1990)

CENTRUM WAGABUNDY

222 E. Indianola Ave, Phoenix, AZ 85 012, USA ph.: 602 907 6491 mail: centrumwagabundy@yahoo.com,


Józek Kobiałka, archiwum CENTRUM WAGABUNDY:

(streszczone refleksje)

WIELKI SZCZĘŚCIARZ


Do różnych opinii o globtroterze ANDRZEJU Jędrku SOCHACKIM mniej znanym w polskim środowisku a więcej na świecie pozwoliłem sobie uzupełnić poniżej jego nietypowy i bogaty biogram życia - wszystkim niedowiarkom co do jego podróżniczej osobowości. …Wspomnę tylko o podróżach wokołoziemskich pomijając jego mniejsze wypady, które były też długie w czasie i przestrzeni a dla nas mogły być marzeniem życia jak: - dookoła byłych „Demoludów” (Polska, NRD, Czechosłowacja, Węgry, Jugosławia, Bułgaria, Rumunia i ZSSR), - wokół USA, - dookoła Karaibów, - po Ameryce Środkowej i Południowej, - dookoła Skandynawii, - po Alasce i Hawajach, - po Bałtyku i Zatoce Meksykańskiej, - czy dookoła Polski.

Jestem pewny, że w międzykontynentalnym podróżowaniu Jędrek nie ma równego sobie. (Jędrek - to Andrzeja imię, którym posługiwała się babcia, matka, rodzina i zżyci koledzy).


Myślę, że nie prędko urodzi się następny, który zrobi więcej. Jędrek od przeszło pół wieku odbywa niecodzienne wyprawy samotnie po swojemu z polską fantazją, w innym czasie i kierunku, z innego miejsca i z innym celem przewodnim, inną trasą, innym środkiem transportowym wśród różnych kultur i innych ludzi; zawsze inaczej. On nie ściga się z nikim tylko wykonuje życiowe założenia. Nikt mu w tym nie pomaga. Wszystkie zarobki wydaje by zaspokoić ciekawość i wiedzę teoretyczną wyniesioną z Polski. …Wygrywane konkursy geograficzne nie dawały mu praktycznego zadowolenia.

Kiedy Jędrek realizował „wielkie sprawy” wstydził się uganiać za sponsorami. Żebranie to nie jego cecha charakteru. Tej maniery nie wyniósł z domu. …Wolał zapożyczać się u znajomych by spłacać miesiącami zaciągnięte długi. …Niektórzy mają dar żebrania mimo swojej majętności (to jest ich wielka „zaleta charakteru”).

Końcowe podróże Jędrek odbył w wieku emerytalnym. To jest wielki wysiłek i poświęcenie! Starsi czują do niego respekt, iż wiedzą, ile zdrowia i uporu trzeba mieć by zrobić coś ekstra w stanie spoczynku. Sukcesów nie sposób mu zazdrościć, przychodzą zbyt łatwo. ...Trudno z nim konkurować, trudno też i za nim nadążyć, podróżowanie płynie w jego żyłach. …Czuję u Jędrka silną osobowość. Czuję też u niego siłę pozytywnego myślenia.

Gdy zapytałem go, dlaczego tyle podróżuje i samotnie? Odpowiedział mi spontanicznie: bez podróży życie się dłuży, jest nudne, a że w pojedynkę to jest taniej, wygodniej i korzystniej edukacyjnie. …Dodał zaraz, że nic specjalnego nie robi tylko zamienił życie biernie komfortowe na bardziej ciekawsze i aktywniejsze w myśl znanego sloganu: „Nie podróżujesz – wegetujesz”.

Andrzej doszedł do wniosku, że w kontynentalnym podróżowaniu są dwa trudne punkty do strawienia:

1. Odbycie podróży w pojedynkę! 2. Mieć odwagę rzucić pracę na okres podróży. nie każdego stać na to.


Przeważnie ludzie nie podróżują samotnie, bo siedzi w nich cykor lub nie są kontaktowi w obcym środowisku. Znam takich co udało im się wykonać większą podróż w towarzystwie by uważać siebie później za wielkich podróżników. Często ludzie przy eksplorowaniu świata nie zdradzają osób trzecich by sukcesy przypisać tylko sobie. To jest wielka ściema! …W solowym podróżowaniu wykonawca musi rozwiązać problemy sam i to natychmiast.

Są pseudo-podróżnicy, którzy mówią, że jak znajdą sponsora to zrealizują podróż nie wiadomo jaką ho ho, lecz bez sponsora to ani rusz. …Lub niektórzy co skaczą po globie samolotami by dodać do kolekcji jakiś kraj i skleić dodatkowo światową pętlę by być lepszym; trudniej jest skleić podróżowanie po lądzie.

Znam takich, którzy odwiedzają znajomych gdzieś w świecie chwaląc się, że podróżują. Bez zaczepienia o znajomą bazę siedzieliby cicho na dupie i podróżowaliby, lecz wirtualnie palcem po mapie. …Są też tacy, którzy lecą do wytyczonego sobie miejsca w jedną stronę i powracają z drugiej by mieć jedno dookoła świata w kolekcji więcej; coś tu nie gra. …I tak rośnie szybko grupa „wielkich podróżników”. współczesna choroba.


Niektórzy po przejściu na emeryturę zamiast ciesząc się, że nadszedł czas zrealizowania dawnych marzeń podróżniczych wynegocjowali w danej instytucji trochę godzin pracy w tygodniu (w myśl powiedzenia - każdy grosz się przyda) wykręcając się, że jest to zajęcie kontra zgnuśnieniu. To tak jakby już nie mieli życiowych hobby czy zainteresowań do spełnienia, dla których brakowało czasu pracując zawodowo non stop. …Marnują czas z życia w nadrobieniu dawnych niezrealizowanych podróżniczych marzeń i pasji.

Tacy nie przejmują się, że blokują miejsca pracy dla czekającego młodego i wykształconego pokolenia, myśląc tylko o sobie. …Zakwalifikowałem ich do grupy ekonomicznych centusiów. … typ ludzi patrzę na siebie.

Andrzej w młodości

Jędrek urodził się w dosyć zamożnej rodzinie na warszawskim Targówku. Miał do dyspozycji: kajak, żaglówkę, rower, motocykl, samochód by poruszać się po kraju. Później jazda po Europie. …Nie znam jego życia z lat dziecięcych i szkolnych, lecz ze słyszenia wnioskuję, że miał również wypełnione ciekawie.

Jest samo wystarczalny w dobrej kondycji, ma doświadczenie bycia poza domem od młodości, włada kilkoma językami. Łatwo asymiluje się w nowym środowisku. …Posiada te cenne atuty, które przydają się w podróżowaniu. Pomaga mu w tym dobrane wykształcenie i odwaga. A oto chodzi, …być odważnym i poznać jak najwięcej.


Znamy się z Warszawy (1959). Twarda dusza! Zaprzyjaźniliśmy się w sportowym klubie „Skra” gdzie przyswajał sobie nelsona i rzuty suplesem. Należał do sportowców lubiących w sparingach dużo silniejszych zawodników. Nie bał się kontuzji. …Był dobrze zapowiadającym się zapaśnikiem. …Przez kilka lat trenował też boks i ciężary.

Andrzej poza Polską

Po wyemigrowaniu z kraju podróżowanie stało się Jędrka życiem a nie wytyczną. To jego hobby jak i lekarstwo na szczęśliwe i zdrowe życie. Przestał liczyć odbyte wyprawy i sukcesy. Nie liczy też wydanych pieniędzy. Nie ściga się z innymi. …Nie widzi konkurentów. …Pod względem mamony jest ubogi, lecz podróżniczo trudny do przeskoczenia.


Spotkaliśmy się wtórnie w Nowym Jorku (1973). Pracowaliśmy w jednym z przedsiębiorstw, braliśmy udział w rajdach samochodowych i turystowaliśmy nieco po świecie. Jędrek dodatkowo pełnił wolontarnie funkcję kierownika „Polskiej Szkoły Dokształcającej” w Ozon Park. Umiał połączyć pracę inżyniera z pracą nauczyciela. ...Był człowiekiem niezmordowanym i nie wyczerpanym, trudnym do naśladowania.

W wolnym czasie, gdy go wykombinował, szykował się do pierwszej dalekiej podróży. Jak się okazało to samochodem dookoła świata (1977). Nikt mu nie wierzył. Nikt tak daleko nie oddalał się od domu w tamtych czasach i to …samotnie. Warsztatem był chodnik uliczny przed domem, w którym mieszkał. Wśród przyjaciół był znany za odpowiedzialne gospodarowanie słowami a słowo „nawalić” było mu obce. …jest tak do dnia dzisiejszego.


WIELKIE WYPRAWY

1977 / 79 - 45 lat temu!!!

Kiedy nasz nieznany ziomek dla ogółu odbył w pojedynkę dwie światowe wyprawy, jedną samochodem i drugą samolotami zaliczając łącznie 50 krajów w ciągu dwóch lat, wówczas stał się pierwszym na świecie, który zrealizował jednocześnie dwie podróże – lądem i powietrzem! …Po drodze skręcił do Watykanu poprosić Ojca Świętego – Jana Pawła II o udzielenie duetowi błogosławieństwa bożego u siebie na dziedzińcu. Stało sięotrzymał go! Z takim założeniem wyruszył w podróż. Nikt mu nie wierzył, że to osiągnie. Po dzień dzisiejszy jest jedynym! wszystkich Wielka radość!

Nie mogę przemilczeć pewnej sprawy:

Jędrek wyruszył w świat bez żadnego paszportu. Polski podstępnie zatrzymały mu władze Konsulatu R.P. w Nowym Jorku, kiedy zwrócił się o jego przedłużenie na podróż dookoła świata a amerykańskiego nie miał. …Zakwalifikowano go do uciekinierów. A on wyjechał by uczciwie zapracować i kupić rodzimego Fiata, którego fabryka FSO przyszykowała mu na podróż, dodając prestiżu polskiej motoryzacji w świecie by po tym wrócić. Był już ustawiony - posiadał dwupokojowy apartament z telefonem, motocykl „MZ” i pracę na uczelni. Kto by się zdobył na taki gest, …kto???, nie istnieje taki! …Dyplomaci nie dali mu szans! Przyszykowali tymczasowy dokument podróży na powrót do Polski. …co to za Polacy?!


Jędrek do naiwnych nie należy. …Kupił ostatecznie „VW-garbusa” u dealera w Nowym Jorku, nadał mu imię „PRYSZCZ” i pojechał w świat „niczyj”, lecz w sercu Polakiem z polskimi emblematami na masce i ekwipunku. Nie wstydził się swojego pochodzenia! Jechał wówczas z tymczasowym amerykańskim dokumentem podróży (Reentry Permit) i z listem przewodnim byłego prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej – śp. Alojzego Mazewskiego, który nazwał go „Ambasadorem Polonii”. List ten otwierał mu drzwi w konsulatach po drodze i u polskich kombatantów, którzy osiedli na świecie nie ze swojego wyboru.

Przez dwa lata szalony młodzieniec jechał desperacko przez świat bez technicznej asekuracji, ubezpieczenia i żadnej opieki zdrowotnej czy konsularnej - na własne ryzyko, na …styk! To były czasy żelaznej kurtyny! – Podróżowało się bez: GPS-u, smartfonu, kart kredytowych i Internetu, tylko …z czekami podróży, kompasem i mapą w ręku. …och! Niesamowita odwaga!

Mieszkając na Brooklynie w Nowym Jorku uczestniczyłem w:

- pożegnalnym balu Jędrka (1977) – odbytym w Polskim Domu Narodowym na Greenpoicie pt.: „Spełnienie marzeń Andrzeja Sochackiego”. …Wśród kilkuset gości poznałem matkę - panią Halinę Sochacką, która przyleciała po wielu urzędowych tarapatach w Polsce (osobny temat) udzielić rodzinnego błogosławieństwa przed nieznaną i niebezpieczną podróżą.

- przywitaniu Jędrka (1979) w dzielnicy polskiej – z której wystartował. ...Większość żegnających zwątpiła w jego sukces i nie przyszła na przywitanie. Ci ocenili go względem swoich wartości osobistych. …pozostał tylko smutek


Po kilku dniach od zakończenia podróży spotkało Andrzeja miłe wyróżnienie. Został zaproszony do „Białego Domu” w Waszyngtonie przez prof. Zbigniewa Brzezińskiego - byłego doradcę prezydenta USA - Jimmy Cartera. W przyjęciu towarzyszył mu fotograf Zbigniew Król, który utrwalił te spotkanie na filmie i zdjęciach.

1980 - 42 lata temu

Andrzej przeprowadził się z Nowego Jorku do Arizony, gdzie jest patelnia - nie za pieniędzmi, lecz …za pogodą! (reumatyzm, żaglówka i Mazury). …Po czasie uzyskał amerykańskie obywatelstwo by nie podróżować po świecie jak bezpański pies. Ciesząc się z otrzymanego paszportu odbył w ciągu sześciu tygodni pętlę po 17 wyspiarskich krajach Archipelagu Karaibskiego. …Koktajl krajów, ludzi, języków, kultur, obyczajów, ras itp. – niesamowity.

1990 - 32 lata temu

Pod wpływem przyjaciół przeznaczył część kupionego domu w Phoenix na miejsce spotkań by czuć się niezależnym. Inauguracyjne spotkanie odbyło się w maju 1991 roku w stworzonym Centrum Wagabundy - klubie przyjaciół ludzi inaczej myślących, gdzie przez trzy dni podróżnik ma wikt i opierunek gratis. Zawsze dla takich znajdzie się miejsce i opieka. To jest szczególna dewiza klubowej działalności Jędrka! …Nie słyszałem do tej pory o podobnym klubie z lepszą ofertą. …to Jędrka Wielkie Serce.

1991 – 31 lat temu

Na oficjalną imprezę Andrzej zaprosił polskiego Konsula Generalnego z Los Angeles – Jana Szewca z małżonką Zofią, Prezesów polskich organizacji z Phoenix i około 100 innych gości. Celem spotkania było przedstawienie przyszłej działalności klubu w polskich rękach. Andrzej zrobił tym gestem wielkie wydarzenie, gdyż była to pierwsza okazja po wojnie spotkania się władz konsulatu R.P. z Arizońską Polonią. Każdy mógł sobie porozmawiać na dowolny temat z polską władzą. …Dostojny gość był pod wrażeniem rodzinnej atmosfery. Andrzeju, Wielki Szacun!

1992 - 30 lat temu

Jędrek wyruszył pierwszy raz w świat zadowolony będąc reprezentantem swojego Centrum Wagabundy i z Polskim Paszportem Konsularnym. … po 18 latach czekania.

Była to jego trzecia podróż dookoła globu. Tym razem po wodzie - jachtem s/y „White Eagle”, z kanadyjskim skiperem – Tadem Jakubowskim, …tylko we dwóch! W rejs wypłynęli z Las Palmas - Wyspy Kanaryjskie by przez trzy oceany dobić po drodze do kei 15 krajów w czasie 18 miesięcy i wrócić do miejsca startu w 1994 roku. …Po drodze Jędrek nawiązywał kontakty dla przyszłego międzynarodowego rejsu inwalidów pod polskimi żaglami.

Śmiałkowie cudem przeżyli kilkugodzinny sztorm na Pacyfiku. Jacht z porwanymi żaglami i dziurą w burcie zakotwiczył w Archipelagu Tongijskim. …W tym czasie Jędrek został przyjęty przez Króla Tonga na prywatnej audiencji. …godny Wyróżnienia!

1994 - 28 lat temu

Po rejsie nasz „obieżyświat” wykorzystał otwarcie granic Rosji by odbyć w 1994 roku podróż po szynach z Warszawy do Władywostoku. Następnie przez azjatyckie kraje i Los Angeles dobrnął z Zachodu do domu w Arizonie z plecakiem trampa. …Wstąpił po drodze do Hiroszimy i Nagasaki by uczcić rocznicę zrzucenia bomb atomowych przez Amerykanów.

Zamknął okrążenie globu pociągami w Warszawie, w roku 1995. …Zmienił ich 31 razy w ciągu 11 miesięcy. …W ten sposób Andrzej stał się pierwszym podróżnikiem na świecie mając na koncie cztery już różne światowe wojaże dookoła: po lądzie, w powietrzu, wodą i po szynach. …Wielkie Brawo!!!

1997 - wyróżnienie Andrzeja

Podróże światowe Andrzeja Sochackiego zauważył i docenił ówczesny Prezydent R.P. - Aleksander Kwaśniewski. Wyróżnił Andrzeja osobiście atencyjnym listem.

Warszawa, 7 grudnia 1997 roku …miła pamiątka!

1998 / 2000 - 24 lata temu

Nienasycony podróżowaniem Jędrek, nie czekał długo. Zrealizował motocyklem Harley-Davidson dwie wyprawy dookoła świata. …Nie kupił go by szpanować wokół domu. …Dwa rajdy zajęły mu 22 miesiące.

Stał się jedynym na świecie, który zrealizował dwa okrążenia globu tym samym motocyklem i to pod rząd i znów pierwszym który ma sześć pętli dookoła świata! niespotkany Szaleniec!


Jechał wówczas jako Polak-katolik. Odwiedził ponad 60 świątyń różnych religii. Zawitał po drodze do 13 klubów harleyowych, …Goszczony był na prywatnej audiencji i objedzie włącznie z noclegiem u przywódcy duchowego buddystów - Dalaj Lamy w Himalajach. Żaden motocyklista na świecie takiego spotkania do dnia dzisiejszego nie zaliczył. Odbył tę podróż by porównać z podróżami na czterech kółkach. …niesłychane!

2007 - 15 lat temu

Będąc emerytem (od 2006 r.) niesamowity Jędrek „wyskoczył” z domu by odbyć rajd użyczonym samochodem „VW-Caddy” nazwanym KUFER - dookoła świata po lądzie, przeznaczając na to 30 dni. Wykonał ten rajd „aż” w …23 dni! przez 13 krajów. Dołączył do swojego bagażu wagabundy siódmą światową podróż stając się dodatkowo pierwszym szaleńcem, który w tak krótkim czasie okrążył świat pojazdem! Dzienna dawka to ponad 1000 km. …Cel – czy jest to możliwe? …Jednak możliwe, zrealizował! ...Wielkie Gratulacje!


Po niebywałym wyczynie nasz Wagabunda otrzymał na pamiątkę skromne pisemne gratulacje od firmy „VW” – Kulczyk Tradex” w Poznaniu. …” wielki gest”

Podczas tego paradoksu – („krótkiego” w czasie i „długiego” w kilometrach), jadąc wzdłuż Stanów Zjednoczonych zatrzymał się na kilka godzin w swoim Centrum Wagabundy by podzielić się podróżą i celebrować z nami „15 lecie działalności” klubu robiąc tym samym wielką niespodziankę. …miłe dla nas uczucie!

2009 - odznaczenie Jędrka

Za 30 letnie osiągi w rozsławianiu polskości w świecie nasz filantrop został uhonorowany w kancelarii Prezydenta R.P. Lecha Kaczyńskiego „ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI”, stając się jedynym podróżnikiem mieszkającym na obczyźnie z tak zaszczytnym wyróżnieniem. …zasłużył na to

W Centrum Wagabundy śledzimy wyczyny światowych podróżników i stwierdzamy, że nikt nie chce być od Jędrka lepszym. Jakby „wielcy i znani” przechwalający się swoimi dokonaniami byli zahipnotyzowani jego osiągnięciami i wstydzili się z nim konkurować a nawet o nim wspominać podczas podróżniczych spotkań i imprez by nie pomniejszyć przy okazji swoich osiągnięć. ...no cóż bywa i tak.


Jędrek nie podróżuje dla chwały, …nie pcha się wszędzie jak gówno na trawę. Nie ze wszystkim może wyrobić się w czasie jak i informowaniem na bieżąco w mediach o swoich osiągnięciach. przez to jest mniej znany ogółowi.


WYPRAWA ŻYCIA

2008 / 2019 - 14 lat temu

Po wzmocnieniu kondycji w Arizonie Jędrek postanowił odbyć swoje życiowe marzenie, tj. najdłuższą podróż jaką można wyobrazić-„Dookoła świata pojazdami okrążając kontynenty po obrzeżach”(7) i to w wieku emerytalnym! …Ambitne przedsięwzięcie!


Zaczął tę niesamowicie długą i trudną podróż z Bostonu, Mass., USA w 2008 roku by okrążyć: Trzy Ameryki, Europę, Australię, Afrykę i Azję. Każdy kontynent okrążył innym samochodem o tym samym imieniu - ZABAWKA.

I tak zaliczył w roku:

2009 – Północną Amerykę (2 kraje), Toyotą „Land Cruiser”/ Oldsmobile “Cutlass Supreme

2010 – Centralną Amerykę (7 krajów), Toyotą „Land Cruiser”

2011 – Południową Amerykę (8 krajów), Oldsmobile „Cutlass Supreme”

2012 – Europę (34 kraje), Volvo-460

2014 – Australię (1 kraj), Mitsubishi „Magna”

2014 – Dookoła świata samolotami (9 krajów)

2016 – Afrykę (32 kraje), Toyotą „Corollą”, 1.4l benz.

2019 – Azję (19 krajów), Toyotą „Corollą”, 2l diesel

Odwiedził i zwiedził też sporo ciekawych sobie miejsc, np.:

(1) dotarł za kołem polarnym do „Nordkapp” - Norwegia

(2) zaliczył najbardziej wysunięty ląd na zachodzie Europy – „Cabo da Roca” – Portugalia

(3) we Włoszech Pisę, Wenecję i Sycylię - zaliczył po drodze

(4) złożył hołd Polakom poległym na „Monte Casino”, Włochy

(5) wstąpił do „Złotych Piasków” w Bułgarii

(6) w Rosji dobrnął do miasta najbardziej na północy góry Ural – Sosnogorsk

(7) zwiedził wyspę Jersey w Kanale Angielskim („La Manche”)

(8) wstąpił na wyspę Man przy Anglii

(9) odwiedził cztery razy – Polonezkoy (dawny Adampol) - dzielnica Istambułu w Turcji

(10) zaliczył 10,000 km trasę z Anchorage - Alaska do Halifax, New Brunsfick - Kanada

(11) w Australii wjechał samochodem na Górę Kościuszki i okrążył Tasmanię

(12) przejechał najdłuższą prostą drogą na świecie (90 mil = 145,6 km) w Australii

(13) nie opuścił zobaczenia „Diabła Tasmańskiego” na Tasmanii

(14) zaliczył „replikę Katedry Św. Piotra” w Yamoussoukro - Wybrzeże Kości Słoniowej

(15) wjechał samochodem na zbocze góry Kilimanjaro - po stronie Kenii

(16) z Tanzanii zboczył na parę dni do Zanzibaru

(17) zaliczył początek Nilu „Nilem Błękitnym” i „Białym” - Sudan

(18) nie opuścił gry w kasynie w „Luz City” - RPA

(19) przejechał wzdłuż Nilu od źródeł do Morza Śródziemnego, wstąpił do „Luxor” - Egipt

(20) odwiedził „Taj Majal” w Agra, Auroville i Jamnagar - Indie

(21) zwiedził „Tikal” w Gwatemali i „Copan” w Hondurasie

(22) w Meksyku zboczył do Acapulco podziwiać „Skok Anioła”

(23) w Peru popłyną statkiem do stolicy dżungli amazońskiej - „Iquitos”

(24) dotarł do pomnika Malinowskiego – pioniera kolejki wysokogórskiej (4818 m npm) w Andach, Peru

(25) przejechał najdłuższą Avenidę świata z Moskwy do Władywostoku (10 tys. km), Rosja

(26) przejechał z Anchorage, Alaska - USA do Ushuai - Argentyna

(27) zaliczył spektakl w „Teatrze-Opera” w Manaus, Brazylia

(28) wylądował w Brunei na parę dni

(29) celebrował swoje urodziny na wyspie „Komodo” w Indonezji.

(30) w Japonii wjechał motocyklem na górę Fuji

(31) celebrował swoje urodziny na wyspie Maldives – Ocean Indyjski

(32) dotarł do Komańczy - miejsca zesłania Stefana Wyszyńskiego – Polska, …i wiele, wiele innych


W międzyczasie okrążania kontynentów samochodami, Jędrek dokończył samolotową - ósmą podróż dookoła świata, którą rozpoczął z Phoenix do Australii. Przez ponad trzy miesiące i dziewięć krajów podróżował nie jako młodzieniec, lecz starszawy gość na emeryturze z bolącym biodrem i laską w ręku. …W ten sposób ma porównanie z podróżą samolotową z przed 40 lat będąc młodzieńcem w zdrowiu i kondycji. … Wielki Podziw!

2015 - krótka przerwa w podróżowaniu

Nie mógł dalej zwlekać z bólem w biodrze. Zoperował bolące miejsce. …Wstawili mu endoprotezę. Uparty jak zwykle trenował ciężko przez kilka miesięcy nabierając kondycji by móc dokończyć zaczętą podróż kontynentami a w niej: -afrykańską w 2016 roku a następnie: - w 2019 roku azjatycką - ostatnią kontynentalną! Światowy Rekord!!!

2019 – koniec wielkiego podróżowania Jędrka

Tym niesamowitym okrążeniem kontynentów – nasz globtroter zakończył swoją życiową podróżniczą pasję w Polonezkӧy, Turcja – wiosną 2019 roku w wieku 76 lat! …Jędrek cieszył się i chwalił dookoła, że …wszystkie kontynenty objechałbez wypadku i mandatu drogowego. Ustanowiłem swoisty rekord!!!, powiada …dzięki Bogu! …cieszymy się wszyscy!

Całe przedsięwzięcie zajęło Jędrkowi 11 lat!

Azjatycka podróż dała mu w kość.Wrócił do Warszawy bardzo wyczerpany i osłabiony. Przyczyniła się do tego pogoda i wyżywienie. Wylądował w szpitalu na Grochowie, by po piętnastu dniach leczenia dojść do jako takiej życiowej formy.

Odbycie kontynentalnych okrążeń w pojedynkę potwierdziły Jędrka wyjątkową moc podróżniczą! …Do chwili obecnej nie słyszałem o podobnym szaleńcu z takimi osiągnięciami.Może się ktoś znajdzie i wykona szybciej i więcej.

Okrążając kontynenty Jędrek ustanowił trudny do skopiowania wyczyn. Nasz wspaniały globtroter został pierwszym zdobywcą „Korony Turystyki Trampingowej”. (def.: jest to „Solowe okrążenie środkiem transportowym kuli ziemskiej kontynentami po obrzeżach bez pomocy z boku”).

Podczas okrążenia globu, zaliczył ZABAWKAMI przeszło 100 krajów pozostawiając patriotyczny ślad poprzez spotkania z polskimi kombatantami II W.Ś., młodzieżą i wywiadami w światowych mass-mediach. Jako wykładowca akademicki udzielał porad młodym podróżnikom z prelekcjami i pokazem zdjęć włącznie wydłużając w ten sposób podróżowanie w czasie. …Nie słyszałem o podróżnikach udzielających się podobnie podczas swoich podróży. ...Tym Jędrek wybija się wśród polskich globtroterów! Po prostu – ON JEST INNY!

Od pewnego momentu podróże Jędrek odbywał z GPS-em dzięki platformie telematycznej firmy „Emtrack-Poland” dla śledzenia pozycji przez Internet jak i kontaktu na bieżąco. …Każdy mógł zmierzyć się z nim choć wirtualnie.

Andrzej jest bardzo wdzięczny „Automobilklubowi Polski” i „PZM” za kaucje po 10 tys. USD na „Carnety de Passages” bez których świat byłby nie przejezdny. nie nawalił, zadanie wykonał.


Tyle co Jędrek zobaczył i przeżył - zaliczamy go do WIELKICH SZCZĘŚCIARZY i tylko pozazdrościć mu takiej filozofii życia! Obecnie byłoby to już nie możliwe! …Ledwo zakończył podróżowanie a tu nagle powstała ściana pod koniec 2019 roku trudna do przebycia. To „Koronawirus 19”niewidoczna zaraza, która dziesiątkuje ludzi na całym świecie izolując kraje. …Nie wiadomo, kiedy ta sztuczna i złośliwa pandemia się skończy?!?

* * *

Wiele razy Jędrek cudem unikał śmierci i poważnych wypadków. Niewidzialna i niesłychana moc towarzyszyła mu cały czas w tarapatach solowej podróży!

I tak: - strzelano do niego (w Boliwii, Afganistanie), spadł w przepaść samochodem (na Wyspach Fiji) czy potyczki

z chuliganami (w USA, Panamie, Włoszech, Indiach, Rosji) itp.

- w podróży dookoła Afryki musiał okrążyć Wybrzeże Kości Słoniowej z powodu niewygasłej epidemii „Eboli”

czy stawić opór chuliganom w Nigerii i Demokratycznym Kongu. Zawsze wychodził obronną ręką. Stąd

wniosek: - nie ma życia bez Palca Bożego! w co Jędrek bardzo wierzy.

2019 - uznania i wyróżnienia

Za zrealizowany 11 letni patriotyczny wyczyn został uhonorowany uroczyście medalem „PRO PATRIA” z rąk ministra Jana Kasprzyka. Prezes „Polskiego Związku Motorowego” Michał Sikora wyróżnił Andrzeja Symbolicznym Talerzem. Prezes „Automobilklubu Polski” Romuald Chałas wręczył unikatowemu członkowi klubu Złotą Odznakę”. W Phoenix, miejscu zamieszkania Andrzej został laureatem konkursu w USA „WYBITNY POLAK”. Centrum Wagabundy wyróżniło swojego bosa „DYPLOMEM UZNANIA” i pucharem za wykonanie nałożonego sobie zadania i osiągnięcie „Korony Turystyki Trampingowej”. …Brawo Bravissimo!


Nasz filantrop to swojego rodzaju ikona podróżowania. Myślę, że swymi dokonaniami w podróżach przerósł swoich rówieśników. Każdą wyprawę Jędrek ma udokumentowaną dodatkowo potwierdzeniami odwiedzonych miejsc przez wpisy do „albumów podróży”, które wędrowały z nim i są dziś częścią jego podróżniczego sanktuarium. …To jest dopiero te „Coś”, co się ceni i jest ewidentne! Nie słyszałem o podróżnikach mających podobną dokumentację.

Swoimi osiągnięciami Andrzej Sochacki zapisał się w historii jako pionier polskiego motorowego trampingu międzykontynentalnego, którego jest akademickim wykładowcą w Polsce i zasługuje na najwyższe wyróżnienie państwowe z rąk Prezydenta R.P. - uhonorowanie kilkudziesięcioletniego (45 lat) odważnego i patriotycznego solowego podróżowania promując i umacniając wizerunek Polski w świecie w myśl idei: „BÓG, HONOR i OJCZYZNA”, również za działalność społeczno-pedagogiczną poza granicami kraju.

Andrzej zasłużył na te wyróżnienie od dawien dawna. Myślę, że w ten sposób byłby zauważony i doceniony przez podróżników jak i życzliwych mu inaczej przyjaciół. …to jedyna droga!

Tak trzymaj! inż. Joe Kobialka

centrumwagabundy@yahoo.com

(spisał twój stary przyjaciel – Józek z Ochoty)

Phoenix, Arizona, 2022



P.S. … Jędrek - z okazji zbliżających się „80” urodzin - życzymy Ci spełniania pozostałych marzeń jak zawsze w zdrowiu z humorem i optymizmem!!! …twoje Fanki i Fanowie!

Andrzeja Sochackiego zastać można w arizońskim domu, w Phoenix przy 222E. Indianola Ave. …Zajęty jest terapią i pisaniem. Kontakt: <asochacki@yahoo.com>, <centrumwagabundy@yahoo.com>, tel: (001) 602 907 6491

Sugestia: Przyjaźnię się z Jędrkiem przeszło pół wieku i potwierdzam, że dzięki jego podróżom Polska jest lepiej kojarzona w świecie. Chciałbym tylko, by pamięć o Andrzeju Sochackim - pozostała w prawdzie jego dokonań i to wszystko. …To - czego jest wart i to - co mu się należy! Kto ma inne zdanie jestem gotowy na spotkanie i otwarty do dyskusji:

inż. Józef Kobiałka < centrumwagabundy@yahoo.com/Joe >

-JK