Święta, święta i po świętach

Grudzień 2012

Święta, święta i po świętach… Boże Narodzenie w naszym domu było w tym roku wyjątkowe, bo wyjątkowo nerwowe. Cztery dni przed Wigilią Alusia rozchorowała się, dostała bardzo wysokiej gorączki, która nie mijała mimo antybiotyków. Dzień przed Wigilią dołączył do tego bardzo niepokojący kaszel. W Wigilijny poranek wezwaliśmy do domu pediatrę, która stwierdziła kolejne zapalenie płuc i… zaproponowała szpital zamiast kolacji wigilijnej z rodziną… Wizja szpitala w święta nas całkowicie załamała. Bo wiadomo, każdemu może się zdarzyć choroba w święta. Ale dlaczego ma to być nasze dziecko, tak już znękane szpitalami, chorobami i operacjami? Po krótkiej rozmowie z Panią doktor, udało nam się wynegocjować kilka godzin obserwacji i odłożenie wyjazdu na pogotowie.  

Załamani, całkowicie zawiesiliśmy przygotowania do Wigilii i postanowiliśmy nie ubierać choinki (cóż warta jest kolorowa choinka ze światełkami, jeśli nie ma dziecka, które mogłoby się nią cieszyć). Podaliśmy kolejny antybiotyk, leki przeciwgorączkowe, zrobiliśmy inhalację i czekaliśmy na cud…  

Po tej kuracji Alusia zapadła w twardy i, jak się okazało uleczający sen. Obudziła się wczesnym popołudniem w zdecydowanie lepszym nastroju. Nie miała już gorączki, ustał też ostry kaszel.  To był nasz wigilijny cud!

Święta spędziliśmy w domu, Alusia posiedziała nawet z nami troszkę przy Wigilijnym stole.  Inaczej niż co roku, nie pachniało u nas wypiekami, nie zdążyliśmy przygotować wszystkich wigilijnych potraw, a choinkę ubieraliśmy „na prędce” chwilę przed rozpoczęciem kolacji. Ale za to przypomnieliśmy sobie ważną, choć zapomnianą prawdę; w Boże Narodzenie, a szczególnie w wieczór wigilijny, najważniejsze są nie potrawy, nie prezenty i nie świąteczne dekoracje, ale rodzina, dom i bycie razem….

W przyszłym roku na święta będziemy jednak życzyli sobie również spokoju, którego w tym roku bardzo nam brakowało… Tym bardziej, że martwimy się o Alicję nie tylko z powody zapalenia płuc. W nadchodzącym roku znów czeka ją seria poważnych operacji: rekonstrukcja prawej nóżki…

Dzisiaj Sylwester, a my powitamy kolejny rok naznaczony wątpliwościami, niepewnością i koniecznością podejmowania najtrudniejszych decyzji, jakie można sobie wyobrazić: przesądzających o losie naszego dziecka.

Rok temu przygotowywaliśmy się do operacji mózgu, zbieraliśmy pieniądze i szaleliśmy z niepokoju. Szczęśliwie, dzięki pomocy wielu życzliwych ludzi, wszystko się udało; 14 lutego tego roku Prof. Colletti z Uniwersyteckiego Szpitala w Weronie podarował Alusi słuch. Teraz przyszła kolej, by rozprawić się z zupełnie innym, ale równie ważnym problemem: pomóc Alicji stanąć na własnych nóżkach!

Kochani, przed samymi świętami odebraliśmy wykaz wpłat 1% podatku i darowizn za rok 2011. Ponad 230 osób odpowiedziało na nasz apel i zdecydowało się wesprzeć naszą Alusię. Jak co roku było nam bardzo miło widzieć, jak duże mamy wsparcie ze strony przyjaciół, rodziny, bliższych i dalszych znajomych a nawet osób, których osobiście nie znamy. Z samych tylko wpłat 1% podatku udało nam się zebrać prawie 19000PLN. Z całego serca dziękujemy wszystkim i każdemu z osobna!

Niestety, mimo pomocy tak wielu osób, ciągle potrzebujemy jeszcze około 500 tys. PLN (około 150 tys. USD) na rekonstrukcję nóżki Alicji. Operacja ta musi odbyć się w pierwszej połowie 2013. Zostało nam więc bardzo mało czasu!

Chociaż potrzebna suma wydaje się olbrzymia, mamy kilka pomysłów na to, jak, z Waszą pomocą, zebrać te niezbędne fundusze. Prosimy, kliknijcie w link "Uratujmy nóżkę przed amputacją" na naszej głównej stronie, żeby poznać szczegóły.

Drodzy Przyjaciele, w Nowym Roku 2013, życzymy Wam wszystkim tego, co najważniejsze:

Zdrowia, radości, wewnętrznego spokoju, realizacji ważnych planów i spełnienia najskrytszych marzeń!

Ania, Radek i Alusia

Wróć do góry

Copyright © 2009-2013 All rights reserved - Alicja Nowicka; Website, Text & Photographs - Ania & Radek