Recenzje Słonia

Ochłoń po Chmurach — czyli krytyczny osąd okiem XXI wieku


Arystofanes — kto to w ogóle był?

Arystofanes był greckim komediopisarzem, jednym z twórców komedii staroattyckiej, synem średnio zamożnego chłopa o imieniu Filippos. Jego działalność przypadła na schyłkowy okres demokracji ateńskiej, gdy następowały zmiany w życiu politycznym, społecznym i kulturalnym, a także w sposobie myślenia i metodach kształcenia młodzieży. Zapewne nie do końca porzucił wieś i choć nie mieszkał w Atenach, to bywał w nich często. Nie piastował w mieście urzędów i patrzył na demokrację ateńską z boku, zachowując większy obiektywizm (owszem, skopiowane z Wikipedii).


Większość ludzi zapewne w ogóle nie kojarzy tego pana, a licealiści — jeśli już wyjątkowo nie wliczają się do pierwszej grupy, mogą wspominać go dość traumatyczne. W każdym razie osobiście sądzę, że Chmury Arystofanesa mają niewiele wspólnego z komediowym wydźwiękiem. Za to o wiele więcej łączy je już z tragedią, która się odgrywa w poczuciu gustu podczas czytania owego tekstu.



Krótko o tekście (spoilery)

Strepsjades, zrujnowany przez coraz droższe zachcianki swego syna – Fejdippidesa – pragnie się wyłgać ze swoich długów. Z tego powodu zapisuje się na naukę do Sokratesa tak, aby mógł się przed dowolnym sądem z nich wybronić. Filozof, po kilku próbach, stwierdza jednak, że ten jest za głupi; Strepsjades wobec tego posyła doń swego syna. Następuje pierwszy pojedynek (agon) pomiędzy Słowami sprawiedliwym i niesprawiedliwym; zwycięża to ostatnie, biorąc pod swoją opiekę Fejdippidesa. Po powrocie z nauki Strepsjades co prawda wymiguje się z wszystkich należności, ale za to syn udowadnia mu (w drugim agonie), że ma prawo bić ojca, wobec czego ten, w formie starożytnego linczu, z zemsty podpala domostwo Sokratesa (dalej kopiuję Wikipedię).



Pierwszy strzał

A więc już po krótkim opisie sztuki — posiadając podstawową wiedzę — da się zauważyć, że posiada ona kilka nieścisłości dotyczących postaci historycznej — mianowicie Sokratesa. Chociażby szczegół dotyczący owej dumalni — ta sprawa w całym ujęciu jest absurdem. Przecież wiemy doskonale, że takie miejsce nigdy nie istniało, a grecki filozof chadzał po ulicach Aten, demoralizując młodzież, siejąc treści wywrotowe (co do tego, fakty i komedia są zgodne). Następnie, jak już jesteśmy przy metodach nauczania Sokratesa, jesteśmy świadomi także tego, że nie wymagał on zapłaty za swoje nauki. Wynika to choćby z jego słynnego twierdzenia — Zło wynika z niewiedzy. Idąc analogicznie, skoro uważał, że dezinformacja jest bezpośrednią przyczyną wszelkiego nieszczęścia, ograniczając wiedzę dla innych, stawałby się sam przyczyną tego zła. To się mija ze znanymi nam poglądami Sokratesa, który twierdził, że aby postępować dobrze i sprawiedliwie, należy poznać znaczenie pojęć dobra i wiedzy.



Drugi strzał

Szczerze, co na ten temat sądzę? To jest to najzwyczajniej w świecie ubliżanie inteligencji ateńskiej, ale i ogólnie można to potraktować, jako słowny atak na ludzi myślących. Ponieważ nie dość, że Arystofanes jawnie obrażał Sokratesa, to także i jego uczniów, ale też całą ideę szerzenia wiedzy. Wszyscy pamiętamy słynną scenę, gdy filozof najadł się odchodów jaszczurki. Sam pomysł jest dość obrzydliwy i uwłaczający, a co dopiero, gdy (dosłownie) wkłada się to w usta osób szanowanych. Sądzę, że nie było to dobrze widziane wtedy i nie jest teraz.



Arystofanes herosem słowa?

Teoretycznie ktoś mógłby ochrzcić Arystofanesa mianem odważnego człowieka — lub hiperbolizując, wręcz herosem słowa. Jakby na to nie patrzeć w starożytności demokracja nie bywała zbyt “rozchwytywanym” ustrojem i Ateny były prekursorem. Tam normą było wyrażanie zdania na każdy temat bez skrupułów, a co za tym idzie — krytyki sfer wyższych. A że Arystofanesowi przyszło żyć u schyłku złotych lat Aten, mógł sobie, kolokwialnie mówiąc, nagrabić. Choć jak mówią źródła pokroju Wikipedii, dla tego akurat autora było charakterystyczne niepozostawianie przysłowiowej suchej nitki na kimkolwiek, a w omawianym utworze właśnie zabrakło tych politycznych uszczypliwości. Swego czasu podobno szczycił się on swoją bezpośredniością. Niemniej jednak sądzę, iż komedia Arystofanesa była najzwyczajniej w świecie prostacka, co spełniało jej cel — rozrywka dla niewykształconych. Jednakże można byłoby to odebrać jako twór, służący do polerowania ego tych, co nie odróżnią wróbla od wróblicy. Bo przecież co innego ukazuje ten utwór, jak nie bezsens edukacji? Strepsjades sobie przecież świetnie poradził, a to właśnie uczeni mieli dziwne problemy, na nic przydające się w życiu codziennym.



Plotki

Ponadto w czasach Arystofanesa nie wszyscy widzowie dramatów i komedii znali osobiście Sokratesa, więc sztuka owego autora mogła przyczynić się do rozsiewania błędnych przekonań o filozofie, który był niezwykłym człowiekiem, cenionym jeszcze za życia, a co dopiero w XXI wieku, gdy wiemy, że to właśnie on zapoczątkował wiele nurtów, definiujących nasz świat.


Dlatego sądzę, że komedia Arystofanesa Chmury jest dość prostacka i prymitywna, bez względu na to czy ludzie się z tego śmiali, czy nie. Zresztą, w dzisiejszych czasach osoby o niezbyt wysokim wykształceniu w dalszym ciągu pękają ze śmiechu przez żarty o wydalaniu i ubliżaniu tym lepiej wykształconym. Jak widać, nic się nie zmieniło. :)


Nela Piwko



Mata , Mata... Co z ciebie wyrośnie ? Czyli recenzja albumu „Młody Matczak”


Prześwietlenie Michała Matczaka.


Michał „Mata” Matczak to osoba , której nikomu (raczej) nie trzeba przedstawiać . Nasi rówieśnicy

kojarzą rapera niejako „z pierwszej ręki”, a dorośli , jeżeli kojarzą Matę, to z tego, że jest synem

prof. Marcina Matczaka – autorytetu w dziedzinie teorii i filozofii prawa . Zatem szybciutko

przypomnę dotychczasową karierę Maty i przejdziemy do roku 2018, czyli do debiutu Michała.

Mata wszedł na rynek muzyczny z utworem ”Klubowe”,a także z albumem koncepcyjnym ”Fumar

Mata”, co jest ciekawą grą słów i nieprzypadkowym zestawieniem słowa ”fumar” z pseudonimem

artysty ,gdyż wyrażenie to istnieje i w języku hiszpańskim oznacza ”palenie zabija”.

W wydaniu singla pomagał i doradzał mu jego własny ojciec . Jednak prawdziwą bombę Mata odpalił dopiero na przełomie 2019 i 2020, kiedy wydał album „100 dni do matury”. Płyta odniosła ogromny sukces, wielu ją doceniło ,a także pokryła się poczwórną platyną. Niestety fenomenalny debiut artysty

przyćmiła pandemia. Mimo wszystko kariera Maty prężnie się rozwijała, a ostatnio (tj.1 października 2021) dopisał do tej historii nowy rozdział i wydał drugi album - „Młody Matczak”,

który już teraz pokryty jest podwójną platyną . I to właśnie recenzją tego krążka się zajmę.



Co w trawie piszczy ? - tematyka oraz wykonanie albumu i piosenek


„Młody Matczak” to płyta ,która opowiada o codzienności i relacjach z innymi ludźmi . Często pojawia się prywatna opinia i punkt widzenia Michała na rzeczywistość . W tym kontekście album jest dojrzalszy od „100 dni do matury”. Jeżeli natomiast mowa o samej realizacji piosenek to ... robi się ciekawie :D. Lubię myśleć o tym krążku, jako o Muzeum Osobliwości Michała Matczaka. W

albumie znajdziemy wiele, wiele, wiele odsłon młodego warszawiaka. Mamy tutaj typowego rapera, na wejściu stoi autor piosenek i utworów Lo-fi , znajduje się tu również freestyle’owiec, a także autor

„wakacyjnych przebojów”. A! Zapomniałbym! W kącie stoi również romantyczny i rozkochany autor love song’ów. Patrzy na wszystko tak, jakby się wstydził ... A już tak bardziej na poważnie, to najlepsze w tych wszystkich formach alter ego artysty jest to, że każde jest inne, a mimo tego wszystkie pasują do „stylu” Maty. Rozbijając każdą osobowość Matczaka na utwory, które tę osobowość tworzą, jest jeszcze ciekawiej, ale trzeba to przeżyć samemu, gdyż opisując to, powtarzam się. Każdy utwór jest inny, a i tak wszystkie pasują do Maty i jego wizerunku .



Skończ ble blać – recenzja albumu


Album sam w sobie jest niezły . Tak, myślę, że to jest dobre słowo. „Niezły”. Ciężko mówić, że jest jakiś wyśmienity lub fenomenalny, gdyż takich słów ciężko użyć w kontekście „100 dni do matury”, a co dopiero w kontekście „Młodego Matczaka” . Debiutancki album Maty był nieco lepszy. Mimo tego należy podkreślić, że „Młody Matczak” jest nad kreską przeciętności, jest dobrym albumem, jest niezły! Jeżeli miałbym przyznać konkretną ocenę płycie, to byłoby to 7.5/10. Zgadza się to ze stanem faktycznym, a także po ocenieniu każdej piosenki po kolei, wychodzi podobna średnia. Jeżeli chodzi o konkretne piosenki, to na wyróżnienie zdecydowanie zasłużył utwór pt. „Papuga”. „Papuga” to dobra piosenka . Tekst oraz wykonanie idealnie się ze sobą zgrywają. Sam utwór jest też efektem współpracy trzech popularnych i po prostu dobrych polskich raperów (Maty, Quebonafide oraz Malika Montany). Inna serenada, która zasługuje na uznanie to „Kiss cam (podryw roku)”. Tekst jest nawet zabawny i jakby tego było mało -piosenka dobrze brzmi. Jest to także (chyba) jedyna piosenka Matczaka, którą mamy szansę usłyszeć w radiu. Teraz miejsce specjalne –utwór pt. „Szmata”. „Szmata” to piosenka inna niż wszystkie. Zaczynając od bitu –jest on przyjemny, nastrojowy i pasuje do tekstu jak miód do ciasteczka. Natomiast tekst ... Ojej ... Piosenka jest w swoim przekazie bardzo mocna i bezkompromisowa. Gdy ktoś nie wie, co go spotka po naciśnięciu „play”, dozna natychmiastowego szoku. Utwór jest naprawdę bardzo mocny. Dodatkowo porusza oryginalny, a wręcz unikatowy temat, gdyż wzmianek o męskiej prostytucji ze świecą szukać, a co dopiero całej piosenki o niej.
Poza tym ...Ej! ... „Szmata” dobrze brzmi. Mały plusik z aktywności wpisałbym dla piosenki „Szafir”. Ale to taki tyci tyci.


„Szafir” jest w zasadzie epilogiem do „Kiss camu”. Utrzymany został we wręcz ciasteczkowym klimacie. Tekst jest milusi i słodki. Taki jaki powinien być love song. Skoro były plusy, czas na minusy. Na lekcji przeszkadzał utwór „Blok” i to on zostanie skarcony. Jest średnią piosenką, a zważywszy na to ,że jest to powrót bardzo ważnego kwartetu, ponieważ kwadrat Mata-Adam-Wyguś-Szczepan to autorzy „GOMBAO 33” -wielkiego hitu, oczekiwaliśmy zdecydowanie więcej. „Blok” natomiast nie jest bardzo zły, ale nie może się równać z taką bombą jak „GOMBAO 33”. Jest to w zasadzie główny powód, dla którego „Młody Matczak” nie jest lepszy od „100 dni do matury”. Piosenki są dobre (tak jak cały album),ale nie są lepsze od tych na debiutanckim krążku. Nuta ,która sprawiła mi problemy przy jej ocenie to „67-410”. Utwór nie jest fatalny, ale do mnie nie trafił. Nie chcę go bardzo surowo oceniać, bo gdzieś w głębi duszy czuję, że to niezła piosenka. W moich oczach najgorszą piosenką z albumu jest „15,2 (FREESTYLE)”. Ja rozumiemna czym polega pisanie piosenek w freestyl’u, ale sorry -utwór jest kiepski. Szczególnie w porównaniu do bardzo przystępnego „SKUTE BOBO”. Na krążku znajdują się także bohaterowie drugiego planu. Piosenki takie jak „IKEA (intro)”, „SKUTE BOBO” czy też „Kurtz” świecą jasno, ale jakbym opisał wszystkie piosenki z albumu, to nikt by tego nie przeczytał. Na sam koniec tej części chciałbym wspomnieć o „Patoreakcji”. Piosenka zrobiła wielkie BUM i większość zdaje sobie sprawę ,o czym jest ta nutka. Wspominam o niej przede wszystkim dlatego ,bo zawiera w swoim tekście bardzo dużo przekazu. Cytat z piosenki świetnie obrazuje ją całą -„ ... trudno z dwóch słów wykrzesać więcej”. „Patoreakcja” pokazała, że z wielkiej afery można wyjść z twarzą i jeszcze zrobić show. Oceniając piosenki jako dzieła, „Patoreakcja” to arcydzieło, bo może być nadzieją w walce z hejterami, pokazuje twardą postawę, a także jest dobrą pioseneczką



Skity

Skit to przerywnik muzyczny, który jest charakterystyczny m. in właśnie dla hip hopu.

Na albumie znajduje się pięć skitów . Każdy z nich jest ciekawy i po prostu śmieszny . Wspominam o nich, ponieważ skit sam w sobie jest dobrą odskocznią od treści i przekazu albumu, a Mata przy

produkcji wykonał porządną robotę. Trochę mi smutno, że skit „Dzwoni papuga” nie jest wstępem lub zakończeniem piosenki ... To by było takie świetne :’c



PODSUMOWANIE


„Młody Matczak” to dobry album. W dużym stopniu sprostał oczekiwaniom społeczności. Pomimo

tego, że poprzedni krążek był lepszy, a także kilka utworów jest średnich, płyta zasługuje na uznanie. Ci, którzy jej nie słuchali zdecydowanie powinni nadrobić zaległości – warto.


Rainman