Wiele osób często mnie pyta dlaczego właściwie postanowiłem zmienić branżę? Czy nie bałem się, że będę za stary lub nie odnajdę się w środowisku developerów?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na powyższe pytania, dlatego przedstawię krótką historię mojej "kariery".
Wszystko zaczęło się jak byłem bardzo mały i dostałem swój pierwszy komputer. Był to (a jakże) Commodore 64. Nie było wtedy internetu a dobra literatura była poza moim zasięgiem... poza tym w wieku 10 lat ciężko by było mi nawet ją zrozumieć. Na ówczesne czasy pisałem proste rzeczy w Basicu. Stopniowo zauważałem, że język ten ma wiele braków i ciężko jest w nim napisać np. grę, o czym marzył chyba każdy, kto miał 10 lat ;). Starałem się i popełniłem kilka prostych mini-gierek. Sam nauczyłem się systemu binarnego oraz przeliczania liczb w systemie szesnastkowym na dziesiętny. Jak na mój ówczesny wiek był to dosyć duży wyczyn :).
Z biegiem lat stałem się posiadaczem nowszego sprzętu - Amigi 500. Tutaj już było lepiej, chociaż nadal brakowało mi wiedzy i źródeł, z których można by było ją zdobyć. Kupowałem wtedy czasopisma typu Commodore&Amiga a gdy przesiadłem się na Amigę zmieniłem je na związane z nową platformą. Tutaj też początkowo pisałem w Basicu, ale wersja tego języka na Amigę była delikatnie mówiąc tragiczna. Brak kompilatora, brak dokumentacji... ciężko było. Interesowałem się też nieco kodem maszynowym i assemblerem. Metodą prób i błędów modyfikowałem pamięć i obserwowałem rezultaty, z czasopism przepisywałem listingi przeróżnych fraktali, jedne działały, inne nie. Udało mi się skopiować nawet dane z pierwszych sektorów na dyskietce, w których zazwyczaj zamieszczało się jakieś pływające teksty czy inne bajery, zmodyfikowałem pod własną "dyskietkę" i udostępniłem kolegom z osiedla. Prestiż na dzielni niesamowity :).
Kiedy przesiadłem się na PC to tylko kwestią czasu było to, kiedy zacznę pisać kod... początkowo zafascynowałem się HTMLem, chociaż nie miałem internetu. Pamiętam swoją pierwszą stronę, spis wszystkich kombinacji ciosów do Virtua Figher, posiadała ona nawet proste JavaScripty, które w owym czasie dopiero wchodziły. Potem liznąłem C++ ale był on dla mnie zbyt trudny, przesiadłem się na Turbo Pascala. Spędziliśmy razem sporo czasu, popełniliśmy wiele programów, od jakichś prostych kalkulatorów po zaczątki gier (w sławnym trybie 13h - do dziś wspominam to z łezką w oku). Napisałem również własne narzędzia, np. edytor graficzny spritów zapisujący dane w wymyślonym przeze mnie formacie używanym w mojej grze. Kiedy przypadkowo dostałem Deplhi (nie pamiętam, ale była to jakaś wczesna wersja) od razu zakochałem się w programowaniu obiektowym, którego na początku nie rozumiałem. Możliwość tworzenia formów (winforms) oraz aplikacji pod Windowsa była czymś niesamowitym. Przy Deplhi spędziłem najwięcej czasu, pisałem aplikacje i gry, nawet miałem jakieś komponenty do renderowania grafiki z wykorzystaniem DirectX...piękne czasy.
Mając "zaplecze" oraz będąc zafascynowanym programowaniem startowałem na studia Informatyczne. Niestety nie dostałem się. Nie mogłem pozwolić sobie na rok przerwy więc poszedłem na Mechanikę i Budowę Maszyn, skąd planowałem przenieść się na Informatykę. Ten plan również się nie udał. Uczelnia nie pozwoliła mi na to, za co mam do niej wielki żal. Trzeba było jednak iść dalej. W 2008 roku skończyłem studia na kierunku Energetyka i stałem się magistrem inżynierem od Maszyn Przepływowych. Rozpocząłem swoją pierwszą pracę jako projektant instalacji rurociągowych. Pracowałem tak do 2017 roku. Ponieważ w pracy nie było możliwości pisania kodu więc na kilka lat moje hobby było na dalszym planie. Podjąłem jednak próbę zmiany firmy w 2011 roku, poszedłem nawet na studia stricte informatyczne, jednak po roku zrezygnowałem, studia nie dawały mi satysfakcji, czułem że nic się nie uczę i tylko marnuję swój czas i pieniądze. Próbowałem dostać się do IT "tylnymi drzwiami" jednak w owym czasie byłem po prostu zbyt słaby, brakowało mi doświadczenia a to, które miałem nie było wystarczające. Zderzyłem się wtedy ze smutną prawdą, że moje wyobrażenie co do pracy w IT jest inne niż rzeczywistość. Czekałem wiele lat zanim postanowiłem podjąć drugą próbę. W międzyczasie w pracy używaliśmy systemu 3D do modelowania instalacji rurociągowych, który pozwalał na pisanie własnych makr w języku zwanym PML. Język był dosyć dobrze udokumentowany więc szybko się z nim zapoznałem i popełniłem kilka aplikacji. Z tego co wiem to po dziś dzień są w użyciu. PML jednak był językiem interpretowanym i to w dodatku strasznie powolnym. W samym systemie 3D była jednak możliwość pisania aplikacji w C# z wykorzystaniem natywnych bibliotek PMLa. Ponieważ C# znałem całkiem dobrze (po Delphi był to mój kolejny język, którego się nauczyłem) więc stawiałem pierwsze kroki w nowym świecie. Podobnie z resztą próbowałem swoich sił z Auto Cadem. Dzięki C# zrozumiałem jak działają takie skrypty, w jaki sposób są one "dołączane" do innego systemu (w tym wypadku był to PDMS). Podwaliny tej wiedzy pozwoliły mi ruszyć dalej.
Pisząc kod przez kilka lat stwierdziłem, że jest to dosyć ciekawe zajęcie, daje frajdę oraz przydaje się to w pracy, chciałem z tego żyć. Za namową Żony w 2017 (właściwie to w 2016 w październiku) zapisałem się na kurs programowania - Java od podstaw w Software Development Academy. W tym czasie w Łodzi startowała dopiero druga edycja tego kursu. Początkowo było trudno, musiałem niestety przełknąć gorzką prawdę, że to co do tej pory pisałem i robiłem było mało warte, ale wiedza jaką już posiadałem zaprocentowała później. Dzień w dzień jeździłem na zajęcia i poświęcałem każdą chwilę na własne projekty. Chyba nigdy wcześniej nie byłem tak zmotywowany, wierzyłem że tym razem się uda. Skłaniała mnie też ku temu sytuacja w ówczesnej firmie. Na kursie poznałem wspaniałych ludzi, którzy nakierowali mnie na właściwe tory. Mentorzy (bo tak ich odbierałem) pomogli mi zrozumieć jak wygląda praca w IT, do czego dążyć. Kiedy kurs się zakończył miałem całkiem spore portfolio, wiedzę i chęci. Chciałem zmiany! SDA pomogło mi w tym dzięki zorganizowaniu szybkich spotkań z potencjalnymi pracodawcami. Po jednym z nich odezwała się moja obecna firma, poszedłem na drugi etap rekrutacji i mnie zatrudnili. W sierpniu 2017 roku byłem oficjalnie developerem. Pracowałem w IT.
Poprzednia firma i praca jaką wykonywałem nie dawała mi satysfakcji. W firmie źle się działo, obiecywano mi latami awanse, zmiany itp. bajki. Miałem tego dość. Moim kosztem bogacili się inni a mnie zwodzili i kłamali abym tylko został. I udawało im się to latami. Bałem się zmiany w tak późnym wieku. Strach powodował, że tkwiłem w tym stanie. Tylko dzięki Żonie i jej namowom zmieniłem życie. Pomogła mi również SDA.
Obecnie minęły już prawie 2 lata jak zawodowo piszę kod. W IT miałem już większe i mniejsze sukcesy oraz porażki. 2 lata doświadczenia w zawodzie oraz solidny background z lat poprzednich. Na dzień dzisiejszy żałuję jedynie tego, że zmianę wykonałem tak późno, że tak wiele czasu straciłem. Mam cel, aby pomimo stażu, dogonić młodszych kolegów pod względem wiedzy i umiejętności...i chyba nawet mi się to udaje. Staram się uczyć każdego dnia, a doświadczenia z poprzedniej firmy przydają się w organizacji pracy. Docelowo chcę zostać fullstack developerem, czy mi się to uda? Odpowiedź jest tylko jedna... :)
Edit : 23.09.2021 - w sierpniu minęły już 4 lata :)