Parametry maratonu
Kraj: Polska
Termin: Marzec
Dystans: 100 km
Suma podejść:
Limit czasu: 24-30 godzin
Forma: Na orientację - kolejność punktów obowiązkowa
Teren: Okolice rzeki San
Punktacja: PMNO - 100 pkt;
Pierwsza edycja: 2008 r.
Strona www http://dolnysan.blog.onet.pl/
Rok mojego startu 2009, 2011, 2012, 2013, 2014
Kto był choć na jednej z 7 edycji Rajdu Dolnego Sanu to wie, że chyba nie ma bardziej kameralnej imprezy niż ta. Wchodząc w piątkowy wieczór na bazę rajdu w Sanoku czułem się tak jakbym przyjechał na święta do domu, a oprócz mnie zjechała cała wielka rodzinka. W drzwiach z uśmiechem wita Hubert - gospodarz imprezy, wokół sami znajomi - miłośnicy 100km tras. Czas pozostały do startu upływa nam na rozmowach i opowieściach, spokojnym przygotowaniu sprzętu, niektórzy starają się trochę przespać.
Startujemy tradycyjnie o 24:00. Jak to często bywa, dojście już do pierwszego punktu wskazuje, że dróg w terenie jest zdecydowanie więcej niż to wynika z mapy (w sumie nic nowego - zawsze tak jest :-) ). Po małej korekcie trasy trafiam na prawidłowy potok, pierwszy punkt podbity. Małe podejście do szlaku i dalej granią, nagle słyszę okrzyk "DROGA - Maciek biegnie". Jak widać jedynka przysporzyła trudności nawet najlepszym. Osobą ostrzegającą był Edek Fudro z którym przyszło mi pokonać cała dalszą trasę RDS-u. Szlak, który miał doprowadzić w okolice PK2, miał dziwne tendencje do znikania a dodatkowo trafiamy jeszcze na fragment lasu po ścince, który trochę psuje nam radosną atmosferę. Od PK2 już bez problemów zaliczamy kolejne miejsca. Piękna noc pozwala na wyłączenie latarek i pokonywanie łatwiejszych fragmentów trasy w blasku księżyca. Drewniane cerkiewki w pobliżu których Hubert umieścił punkty, zachwycają swoją urodą. Rzekę San przekraczamy przez wiszącą kładkę, kawałek dalej uzupełnienie wody w okolicznym domu, krótka rozmowa z mieszkańcami. W Dydni przerwa na sklep, w którym zostaliśmy obsłużeni bez kolejki :-). W okolicach PK12 spotykamy pierwsze osoby z trasy 50KM. PK13 paskudny potok. Dojście do PK14 wybieramy brzegiem Sanu. Kluczenie brzegiem i małe rozkojarzenie skutkuje w zasadzie jedynym błędem, który dokłada nam gratisowy 1 km trasy i niepotrzebne zaliczenie wąwozu. Na PK14 wyciągamy latarki, ostatnie podejścia, ucieczka w bok pędzącymi z góry quadami. Podbijamy ostatni punkt i truchtem docieramy do mety. Z czasem 19:47 lądujemy na 8 miejscu.
Klimat tej imprezy sprawia że, jest ona jedną z nielicznych na stałe wpisanych w mój coroczny kalendarz startów. Dzięki Hiu za koleje święto miłośników 100 km tras.
Fragment trasy krótkiej pokonała Ania wraz ze swoim aparatem, a co uwieczniła widać poniżej :-)
Pomniki stare i nowe
Jedni biegają inni jeżdżą na rowerach, a tutaj rolkowa rodzinka
To nie Egipt - to PK14 - Piramida
Widoczki
Las - ten przyjemniejszy fragment
Dla miłośników architektury drewnianej