Pieczęć Boga - To nowa Era Ludzkości
Prawdo
Wielu cię pragnie znać
wielu wynosić
Lecz ty jesteś ubrana w szaty
odświętne
Masz ciało ponętne
By cię pokochać
Rozniecasz naszą duszę
W cnocie swej
miłości
Chodzisz w swoich gwiazdach
Kochasz się w swojej
przychylności
by nas posiąść do siebie
Lecz mało kto zna drogi do ciebie
Otoczona jesteś
Grozą murów
Iść do ciebie
Nie każdy potrafi
Przebijać
grube ściany
Rwać potężne kajdany
By cię umiłować na wieki.
Dałaś się poznać się
Poznać odważnym
mężnym
o uczciwym podejściu sprawy
Nikt cię nie oszuka
Gdyż twoje oczy krystaliczne
widzą każdą najmniejszą szczelinę
powikłań
Człowieczego brudu.
A my tkwimy
w tym padole niewoli
co nas zniewalają pożądliwe pokusy.
Ty prawdo nas wyciągniesz
I obmyjesz poranną rosą
Twojej miłosiernej
wody życia.
Droga do Prawdy
Odsłania nam źrenice duszy
Byśmy poznali i widzieli
Jak łeb diabła lucyfera się kruszy
Byśmy cieszyli się z jego zagłady
To nasza wolność
Wolność posłana
przez naszego Stwórcę
Poznania czasu swego
Góry się wznoszą doliny uciekają
Bojąc się prawdy
Prawdy wspaniałej wyniosłej
Dla nas oddanej
Polski ukochanej
Pałającej w prawdziwej prawdzie.
Cóż nam powie prawda
uczciwość wznosi wielkie piramidy owoców
Kłamstwo chciejstwo obłuda je niszczy
Tam gdzie prawda tam Bóg
miłości promieni rozjaśnia ci próg byś przez niego codziennie przechodził
W modlitwie Ojcze nasz wznosił swoje pragnienia
Z uczciwego serca płynie rzeka czystej wody
Dając autorowi sens życia a ludziom
dla ochłody łyk źródlanej wody w upalne dni
O miłości się mówi ale nie prawdziwej
O prawdzie się mówi ale nie życzliwej
Ożyciu się mówi które nas przygniata
O potędze ducha co wielkością natury Bożej się może wplatać
Nasze istnienie
W wtem się nie mówi
To gdzież nasze przyszłe istnienie
Gdzież budulec pieczęci Bożej
Gdzież prawdziwy certyfikat zwycięstw
W ludziach pogrążony milczeniem
Zapominając o przyszłym bytowaniu
Majętnym mieszkaniu które buduje oazę w świecie pustynnej
dzikości prawdziwe mieszkanie Prawdy
O tym Narody nie chcą mówić.
Dlaczego?
Ogarnęła ich metamorfoza słabej nikczemności.
Ciemność zwyciężyła.
Jadem zwierzęcego zapachu.
A przecież Bóg nas innymi stworzył człowieka
podobnemu Bogu.
A człowiek z nim rozmawiać nie umie.
Gdyż nie ma pieczęci Boga
I o nią nie zabiega.
Ogarnęła nas słabość nikczemności
Zamiast uczciwie modlić się modlitwą Ojcze nasz.
Która jest pokaleczona pokątnymi słowami – tak
się rozdmuchuje sens Bożej prawdy między opłotkami
bez zwycięstw rozmyślań i rozmowy Bożej.
Modląc się a nas nikt nie słucha
wołając a nikt nie rozumie
pragnąc a nie dostajemy
Gdyż nasza uczciwość nie jest zgodna z wolą Boga.
A gdzież nasze mieszkanie.
Gdzież nasza przyszłość
Gdzież nasze drogi co pokażą drogi końca
Przykryją wiekiem.
A dusza która miała żyć bez końca nie uczyła się mowy Ojca
I gdzież pójdzie.?
Pokazując pieczęć naszej duszy
A ona pusta.
A to jak miło być z testamentem certyfikatu prawdziwego życia.
Który nie rozwijał życia w naszej duszy -
mieszkaniu.
autor: Grom
mojapoezja.googlepages.com