H. Malot Bez rodziny
Francuska powieść, którą może przeczytać każdy : nastolatkowie, ich rodzice. Ukazuje obraz dziewiętnastowiecznej Francji widziany oczami nastolatka pozbawionego rodziny i własnego miejsca na ziemi. Wszystko dzieje się w atmosferze przyjaźni, miłości obcych, najczęściej ubogich ludzi.
Nieoczekiwane zakończenie.
Bohater, ośmioletni chłopiec o imieniu Remi, dowiaduje się,
że jest znajdą. Człowiek, którego uważał za ojca sprzedaje go
Witalisowi, który wędruje po kraju ze swoimi aktorami-trzema psami
i małpką i urządza przedstawienia na wsiach i małych miasteczkach.
Oto przedstawienie, w którym Remi debiutuje w roli głupiego
służącego generała, którego rolę gra małpka.
Czekając na przyjście służącego , generał Joli-Coeur
przechadzał się wzdłuż i wszerz po scenie i palił cygaro. Trzeba było
widzieć, jak puszczał dym w sam nos publiczności!
Wreszcie generał zniecierpliwił się i począł wywracać oczami jak ktoś
w porywie gniewu, zagryzać wargi i tupać nogą.
Na trzecie tupnięcie miałem wejść, prowadzony przez
Capiego. Gdybym nawet zapomniał mojej roli, pies by mi o tym
przypomniał. W odpowiedniej chwili podał mi łapę i wprowadził
przed generała, który na mój widok wzniósł do nieba obie ręce w
rozpaczy. To miał być służący? Potem zaczął mnie obchodzić,
pogardliwie wzruszając ramionami. Robił przy tym tak zabawną minę,
że wszyscy wybuchnęli śmiechem: zrozumiano, że uważa mnie za
kompletnego głupca; zresztą publiczność też tak myślała.
Sztuka tak była zbudowana, aby ukazać tę głupotę we
wszystkich jej przejawach. W każdej scenie miałem dać nowy dowód
tępoty i niezdarstwa, podczas gdy Joi-Coeur, przeciwnie, miał wtedy
znaleźć okazję do wykazania swej inteligencji i zręczności.
Obejrzawszy mnie dokładnie, zdjęty litością, kazał podać mi
śniadanie.
– Generał przypuszcza, że ten chłopiec zmądrzeje, kiedy się naje-
rzekł Witalis.- Zaraz się przekonamy, czy ma rację.
Usiadłem przed nakrytym stolikiem, przede mną na talerzu
leżała serwetka. Nie wiedziałem, co z nią zrobić, a Capi dawał
mi znaki, żebym się nią posłużył.
Próbowałem tak i siak, w końcu wytarłem w nią nos. Wtedy
generał parsknął śmiechem, a Capi przewrócił się na grzbiet,
czterema łapami do góry, przerażony moją głupotą.
Widząc swoją pomyłkę, zacząłem znów się zastanawiać, do
czego służy serwetka, i nagle wpadłem na pomysł: zwinąłem ją i
zawiązałem sobie jak krawat.
I znów Joli – Coeur wybuchnął śmiechem, a Capi przerócił się z
rozpaczy.
I tak dalej aż do chwili kiedy generał, zdesperowany, ściągnął
mnie z krzesła, siadł na moim miejscu i zjadł przeznaczone dla
mnie śniadanie. On umiał posłużyć się serwetką. Jak zgrabnie
przewlókł rożek przez dziurkę od guzika u swego munduru i
rozpostarł ją na kolanach! Z jaką gracją łamał chleb i opróżniał
szklankę!
Ale szczytowy efekt tych pięknych manier nastąpił po śniadaniu,
kiedy zażądał wykałaczki i szybko wsadził ją sobie w zęby.
Wszyscy z zapałem bili brawo i przedstawienie zakończyło się
pełnym sukcesem.
Małpka okazała się mądra, a człowiek głupi.
W powrotnej drodze do zajazdu Witalis pochwalił moją głupotę,
a ja stałem się już tak dalece komediantem, że byłem dumny z tej
pochwały.
„Godzina pąsowej róży „ Marii Krüger” to niecodzienna powieść dla dziewcząt. Wprawdzie akcja
zaczyna się w XX wieku, ale problemy dziewcząt wciąż są takie same. Mają własne plany,
marzenia, chcą osiągać sukcesy, ale obowiązki szkolne nie dają im zbyt wiele wolnego czasu.
Właśnie takie problemy dręczą bohaterkę książki pt. Godzina pąsowej róży.
Nieoczekiwanie Anda przenosi się w wiek dziewiętnasty i dopiero wtedy doznaje szoku. Szkoła,
dom uczą ją i wdrażają do zasad, które muszą przestrzegać nastolatki z dobrych domów
w dziewiętnastym wieku.
Przeczytajcie tę książkę. Jest zabawna, pełna humoru, nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Na pewno Was nie znudzi.
Przeczytajcie jak to się zaczęło.
Andę ogarnia panika.
-Co robić?
Stary , brzuchaty zegar z porcelany wydzwania właśnie nikłym głosikiem godzinę
szóstą piętnaście.
-Co robić? Co robić?- powtarza automatycznie Anda. Naraz- olśnienie:
-Prawda! Przecież można by cofnąć zegar. To jest pomysł! Ależ tak, naturalnie! Jeśli
zegar będzie cofnięty, wszystko da się zwalić na to, że spóźniał się o godzinę. I jeśli
nie jest to sposób zupełnie zabezpieczający przed rodzinną awanturą, to w każdym
razie może on osłabić pierwszy impet.[…]
- Zepsułam, zepsułam zegar! Co robić, co robić ! Jak je zatrzymać?- Anda oczami
pełnymi przerażenia śledzi oszalałe obroty, bezradna i zrozpaczona.- Czy już nigdy
nie zatrzymają się?!
Ale wreszcie zatrzymały się. Przystanęły, delikatne i ażurowe, wskazując godzinę
piątą minut piętnaście. Zadzwoniło cichutko i srebrzyście uderzenie pierwszego
kwadransa.
- No, nareszcie!- odetchnęła Anda.
-Nareszcie!- powtórzył ktoś za jej plecami cichym i trochę znudzonym głosem.
Można by powiedzieć, że brzmiało to jak wymówka.
Anda odwróciła się gwałtownie. Mama wróciła? Ale nie, w pokoju nie było nikogo.
-Nareszcie-powtórzył jeszcze raz cichy głos, który można by zakwalifikować jako
melodyjny.-To straszne przecież stać tyle czasu. A poza tym kopnęłaś mnie moja
droga!
-Ja? Kopnęłam ?- oburzyła się do żywego Anda.- O, przepraszam, nikogo nie
kopnęłam!
- Mnie kopnęłaś! Tym swoim okropnym butem- głos brzmiał cicho, dyskretnie, lecz
stanowczo. Była też w nim domieszka urazy.- Mnie kopnęłaś moja droga!
Anda odwróciła się teraz gwałtownie w tę stronę, skąd dobiegał głos, ale w pokoju
nie było nikogo.
- Nie rób takiej niemądrej miny- zabrzmiała znów uwaga.
Nie, tego było dosyć.
- Cóż to za idiotyczne żarty- wrzasnęła zirytowana na dobre Anda, kiedy
z niesłychanym zdumieniem spostrzegła, że sztywno dotychczas stojąca na
fotografii cioteczna babka zmieniła pozę i że w dodatku wachluje się zabarwioną
przed chwilą czerwoną różą.
- Co to za głupstwo!- krzyknęła wobec tego, przecierając oczy- zdaje mi się, że pani
jest prababką na fotografii, i zupełnie nie rozumiem, w jaki sposób może się pani
poruszać i mówić.
-Możesz mi mówić: ciociu Eleonoro- zaproponowała dama na fotografii, najzupełniej
nie przejmując się zdumieniem Andy.- A poza tym musisz zrozumieć, że o mało co
nie popsułaś mego pięknego holenderskiego zegara.
- To jest zegar mamy!- szepnęła Anda, uznając za stosowne stanąć w obronie
prawa własności najbliższej swej rodziny. Ale dama pominęła milczeniem tę uwagę i
ciągnęła dalej:
- Powtarzam, że o mało co nie popsułaś mego pięknego zegara, gdy majstrując
przy nim cofnęłaś czas. Tak, tak, moja miła. Nie rób takiej niemądrej miny! Po prostu
cofnęłaś czas. Mniej więcej o osiemdziesiąt lat.
- O osiemdziesiąt lat?...
-Tak, tak, ale ostatecznie to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest natomiast to,
że cofnęłaś go w godzinie pąsowej róży…[…]
Bohaterowie tej książki znaleźli się w domu dziecka, ale marzą o własnym domu i własnej rodzinie. Czy im się uda taką znaleźć? Jaki wpływ na losy Grzesia mają złodzieje samochodów?
Książka Marii Krüger pt. Klimek i Klementynka opowiada o przygodach jedenastoletnich bliźniaków. Przygody te zdarzyły się w czasie gorącego dla Warszawy okresu, czyli przygotowania miasta do obrony przed atakiem wojsk pruskich i rosyjskich. Dzieci uwikłały się w aferę szpiegowską.
Jak sobie poradziły, dowiesz się z lektury.
Kornel Makuszyński to pisarz z okresu międzywojennego, autor powieści, których bohaterkami są niezwykłe dziewczynki, czyli Ewa Tyszowska z powieści „Szaleństwa panny Ewy”, Irenka Borecka z „Panny z mokrą głową”. Przeżywają one różne przygody i ważne życiowe momenty. Cechuje je dobroć, mądrość i serdeczny stosunek do ludzi. Czytając powieści Makuszyńskiego możesz się wzruszyć i uśmiać do łez.
„Bułeczka” Jadwigi Korczakowskiej opowiada o dziewczynce, która nie ma rodziców. Czy jest miła, sympatyczna, czy da się polubić, czy znajdzie prawdziwy dom u dalekich krewnych , czy poradzi sobie z tymi, którzy jej nie lubią ? Przeczytajcie !
Roald Dahl pt. „Karol i fabryka czekolady” to opowieść o niezwykłej fabryce czekolady.
Karol,chłopiec z bardzo ubogiej rodziny, dostaje tabliczkę czekolady raz w roku. Na urodziny. Czy ma szanse na Złoty Los i zwiedzi niezwykłą krainę słodyczy?