Eliaszówka – Beskid Sądecki - 1023 m

Jesienią 2015 odbyłem dwie szybkie wycieczki w Beskidzie Sądeckim. Chronologicznie pierwsza wycieczka to Eliaszówka. Ładny, wrześniowy, ciepły dzień. Widoczność nie do końca pewna. Wyjeżdżam samochodem w moje ulubione miejsce – Przełęcz Rozdziele ponad Obidzą, w górę Kosarzysk. Samochód pozostawiam na końcu drogi z płyt betonowych. Mamy tutaj straszne zatrzęsienie znaków – od zwykłych szlaków turystycznych, przez trasy rowerowe, spacerowe aż do oznaczeń drzew stosowanych przez leśników. To wszystko powoduje, że w tak prostym miejscu można się zgubić. Troszkę jestem rozczarowany, że nie ma jeszcze jesiennych kolorów, o tej porze buki bywały już lekko czerwonawe, a obecnie, pełnia lata.

Trasa bardzo łatwa i przyjemna, doskonała propozycja dla osób o słabej kondycji, na popołudniowy spacer, pod warunkiem, że nie podchodzimy z samego dołu. Są tylko bardzo lekkie podejścia. Można też zejść na słowacką stronę do Litmanowej oraz na znaną Kalwarię u naszych sąsiadów, ponoć to miejsce objawień, dokładnie – Polana Zvir. Po drodze znajdują się duże tablice z ścieżki przyrodniczej. Większość drogi monotonna, w lesie, są małe prześwity w widokiem na Pasma Radziejowej i Jaworzyny, gdzieś między drzewami jest zamieszkana chata. Ciekawszym przyrodniczo miejscem może być młaka, ale z powodu ekstremalnie suchego lata prawie wyschła, zbudowano nad nią drewniany mostek. Czas dojścia do szczytu Eliaszówki to niecała godzina.

Wieża dość solidna, są też miejsca na odpoczynek i posilenia się. Ze szczytu jednak nie ma szału – słaba widoczność, dodatkowo wieża okazuje się zbyt niska, Trzy Korony ledwo wystają ponad poziom koron drzew, powinna być de dwa metry wyższa, podobnie z Tatrami, które dzisiaj są ledwo widoczne, bardziej sobie wyobrażam, gdzie są, niż je widzę. Tyle pieniędzy na budowę, a w sumie daremnie. Dużo ładniejsze widoki są bez wieży tuż ponad miejscem, gdzie pozostawiłem samochód. Jedynie może w czasie złotej polskiej jesieni Beskidy prezentują się stąd ładniej.