Od autora: Długa historia pechowej książeczki
Ta przez lata tworzona książeczka ma ogromnego pecha. Może dlatego, że w dużym stopniu idzie pod prąd obowiązującej dzisiaj poprawności w pisaniu dla małego odbiorcy? Wysłałem ją do wielu wydawnictw w całym kraju. Najczęściej w ogóle nie otrzymywałem odpowiedzi, a jeśli, to z odmową, uzasadnianą tym, że zbiorek:
- Jest za trudny dla dzieci.
- Ma zbyt wielu adresatów.
- Jest religiancki.
- Jest przefilozofowany.
- Jest monotematyczny.
Itp.
Chociaż wiele z tych wierszy, poświęconych oswajaniu fenomenu nocy, opublikowałem jeszcze w PRL w niegdysiejszych czasopismach: warszawskim miesięczniku „Poezja” i krakowskim tygodniku „Życie Literackie”. A wiersz pt. „Szszszsz…” znalazł się w podręczniku języka polskiego „Nasz wspólny świat” dla III klasy gimnazjum, Wydawnictwo Edukacyjne, Wrocław, 2007. Jest też w skrypcie dla studentów wyższych szkół teatralnych, bo ten tekst to jednocześnie dobre ćwiczenie dykcyjne.
Było nawet tak, że już miałem podpisaną umowę na publikację tej książeczki (wtedy jeszcze bez obydwu modlitw, pierworodny Mikołaj miał dopiero 2 latka) z rzeszowskim oddziałem Krajowej Agencji Wydawniczej, ale… przyszedł stan wojenny i wydawnictwo zerwało kontrakt. ( Ostro kontynuowałem wtedy aktywność opozycyjną).
Było również tak, że otrzymałem bardzo pozytywną ocenę tego zbiorku, autorstwa pana Piotra Wojciechowskiego (to wybitny pisarz), ale warszawskie wydawnictwo „Arka”, które zleciło mu napisanie recenzji, i tak nie zdecydowało się na druk ze względu na – jak mnie poinformowano - „mały potencjał komercyjny tej propozycji wydawniczej”.
Zdaję sobie sprawę, że to dziwna książeczka, ale – według mnie – na tym polega jej wartość. Poza pierwszą częścią, która w większości jest takim chyba sympatycznym „ple, ple” dla przedszkolaków, dwie
następne części zawierają przede wszystkim wiersze o charakterze egzystencjalnym. Oczywiście, inspiracją do ich napisania były niepokoje – pytania i refleksje – moich czterech synków, dziś już starych koni. (Wspominam o tym na tylnej okładce książeczki).
Nie proponuję w tym zbiorku jakiejś doktrynalnej ortodoksji, proponuję tylko wychylenie się małego i dorosłego czytelnika ku wierze, aby była trochę głębsza.
Wspaniałe rysunki (na okładkę i do poszczególnych trzech części) autorstwa prof. Janusza Pokrywki, podkreślają filozoficzno-religijny wymiar tej chyba trochę mniej niż 50-stronicowej książeczki. Która nadal czeka na wydawcę. Niestety, realia są takie, że dzisiejsi wydawcy zamiast płacić autorom honoraria, każą im pokrywać koszty publikacji. Jak znaleźć sponsora?
Jestem bardzo ciekawy opinii tych osób, które zajrzą do internetowej wersji mojej książeczki.
Fragmenty książki do pobrania poniżej