Legendy, wiersze, rymowanki o Krajnie

                        Legenda pięknej miłości.

Pewnego zimowego wieczoru sale Pałacu w Sypniewie wypełniły się radosną muzyką ,w rytym której zebrani goście tańczyli i świętowali urodziny pięknej Kaliny córki posiadacza pałacyku .

Kalina była okazem piękna wszyscy goście byli zachwyceni solenizantką.

Była ona duszą towarzystwa co urzekło też Karola. Był on synem bliskiego przyjaciela ojca dziewczyny. Młodzi jednak nie znali się. Gdy ich spojrzenia się zbiegły od razu wpadli sobie w oko. Impreza trwała w najlepsze Kalina szukała okazji by zapoznać się z przystojnym nieznajomym, lecz było to bardzo trudne, bo każdy z gości prosił ją do tańca. Dziewczyna postanowiła wyjść do ogrodu, by zaczerpnąć powietrza i napotkała tam Karola. Od razu zaczęli rozmawiać bez ograniczeń. Mieli wiele wspólnych tematów i pasji Kalina była zauroczona chłopakiem. Wpadła na pomysł, aby iść do pobliskiego lasu, w którym straszyło. Chciała się przekonać, czy te historie to prawda. Karol odradził ten pomysł lecz Kalina ruszyła w stronę ciemnego i ponurego lasu. Od razu tego pożałowała. Las wydawał przerażające dźwięki Karol od razu zabrał dziewczynę z powrotem do pałacu. Dziewczyna była mu bardzo wdzięczna, że jej nie zostawił i tak o nią dbał, bo ze strachu była sparaliżowana.

         Kalina i Karol stworzyli piękny związek. W szybkim czasie postanowili się pobrać i dzielić wspólnie życie. Straszliwy las połączył ich w piękną miłość.

                                                                                                                                   Alan - klasa V - SP Sypniewo

 Legenda o jeziorze Więcborskim Młyńskim

 

Dawno, dawno temu w Więcborku żyła sobie ze swoim ojcem piękna księżniczka o imieniu Marysia. Jej ojciec był bardzo zaborczym i złym człowiekiem. Mama Marysi zmarła przy jej narodzinach. Dziewczyna była zamknięta w swoim pałacu i miała zakaz wychodzenia gdziekolwiek poza niego. Któregoś dnia Marysia zobaczyła przez okno bardzo przystojnego księcia. On również zauważył Marysię. Po tym wydarzeniu, młodzieńcy zaczęli spotykać się każdego dnia w tym samym miejscy-przy oknie pałacowym. Trwało to bardzo długo. W tym czasie książę zakochał się w Marysi z wzajemnością. Któregoś dnia postanowił poprosić ojca księżniczki o jej rękę. Kiedy to zrobił ojciec Marysi bardzo się zdenerwował i odmówił młodzieńcowi. Książę nie dał jednak za wygraną. W końcu któregoś dnia chłopak zniknął. Okazało się, że to ojciec Marysi kazał go zabić. Marysia po tej informacji ciągle płakała, płakała dniami i nocami, aż z jej łez powstało Jezioro Młyńskie. Legenda głosi, że księżniczka wskoczyła do jeziora i zginęła. Czasami widywana jest jak spaceruje ze swoim ukochanym po plaży. 

                                                                                                                                                  Iga klasa V

Wilcze Jary

Opowieść ta jest o meduzie, która w pieczarze mieszkała, pieczara ta jara się nazywała, blisko wioski Sypniewo to było. W tamtych latach, a lata były odległe wilki też były, ale jakie wilki mądre jak człowiek. Wilki w watahach biegały, a dlatego, że mądre były pieczary unikały. Choć pewnego razu jedna wataha wbiec na teren meduzy, bo chciały skończyć z jej dyktaturą nad zwierzętami i meduzę zaatakowały mądre były nie głupiutkie więc oczy zamknęły i na słuch atakowały aż w końcu  najmniejszy z nich meduzę głowy pozbawił, walka na wzgórzu się udała i z meduzy drzewo pozostało a głowa? Głowę zakopały z której krzaczek urósł i jagody z niego urosły które wilki zjadły a ten najmniejszy co głowy jej pozbawił królem wilków na wieki wieków pozostał, a ludzie którzy to widzieli miejscowość wybudowali o nazwie: „Wilcze Jary”.  

Antek klasa V

Dawno temu była mała wioska ,którą zaatakowała wataha wilków. Mieszkańcy żyli w ciągłym strachu. Wilki czuły się tak pewnie, że zaglądały do okien i ganków mieszkańców oraz porywały zwierzęta hodowlane .Zrozpaczeni wieśniacy nie widzieli nadziei na poprawę sytuacji.

                 Nadeszła zima ,a wilki nie przestały terroryzować biednych ludzi .Mieszkańcy gotowi byli zostawić swój majątek i opuścić wioskę aby znaleźć bezpieczne miejsce i zacząć wszystko od nowa z dala od watahy ,która spędzała sen z powiek .Gdy nie było już nadziei na lepsze jutro zjawił się jeleń biały jak śnieg z porożem tak dużym i tak mocny ,które pozwoliło mu stoczyć walkę z watahą wilków. Obrona wioski i  jej ludzi trwała cały dzień i całą noc .Bohaterski jeleń wyszedł z tej walki cały i zdrowy. Przepędził wilki i tym samym uratował wieśniaków ,którzy mogli  w końcu żyć bez strachu.                                                                                                         

Mieszkańcy postanowili nazwać wioskę Jeleń , na cześć swojego wybawiciela. Legenda głosi, że w głębi lasu do dzisiaj stoi złoty posąg jelenia, postawiony przez ludzi zamieszkujących w wiosce. 

 

Kalina klasa V

Dawno dawno temu ,gdy były liczne wojny zły król Artur III .który mieszkał w pałacu słynął z tego że podbijał różne państwa Miał córkę zwaną Chrumką, która była pół człowiekiem, pół świnką. Chciał wydać ją za mąż, ponieważ nie chciał zmarnować jej życia.

Wysłał on swojego gońca z listem do króla państwa położonego blisko granic jego imperium. Skrawek listu? nalegam na ślub mojej córki z twoim synem, albo wypowiem wam wojnę?. Goniec, który miał za zadanie dostarczyć szybko list pędził na swoim koniu jak strzała. Po kilku godzinach wyczerpującej podróży dojechał do bram zamku. Spotkał się z królem i wręczył mu list. Król przeczytawszy zmartwił się, ponieważ nie chciał wojny i nie chciał również stracić swojego jednego syna, którego zwano Owo. Po długim namyśle odesłał gońca z pozytywną odpowiedzią. Tak, więc córka Artura III wybrała się na ślub. Gdy doszło do pocałunku małżonków Chrumka zmieniła się w piękną niewiastę. Na ich część król nazwał wieś Sypniewo.

Oliwier klasa V

Opowiem wam o drodze, której nie ma na mapie. Na końcu tej drogi jest drzewko z kamieniem, lecz dawniej tam była droga pod ziemię. To był schron antybombowy. Podczas wojny chowali się w nim mieszkańcy Sypniewa. Działo się to w ciemną noc, podczas pełni Księżyca. Niestety, ktoś podczas nalotu wrzucił do środka granat. Zginęło tam wiele rodzin z dziećmi. Jedną ze zmarłych była Kunegunda – mała dziewczynka o długich włosach w kolorze Księżyca. Miała tragiczną przeszłość. Jej matka popełniła samobójstwo, a ojciec został zastrzelony na jej oczach. Wychowywała się z babcią. Ci którzy przeżyli, zakopali schron i posadzili drzewko pamięci o poległych. Teraz wokół tego terenu jest pole, ale droga nadal istnieje.

                                                                                                                                   Ola - klasa VIII - SP Sypniewo

Historia, o której opowiem, dotyczy powstania miejscowości Wymysłowo.

W czasach Przemysła II żył sobie chłopak o imieniu Wymysł. Był on bardzo odważnym i słownym chłopcem.  Jak coś powiedział, to zawsze dotrzymywał słowa. Mieszkał on w dopiero co założonej wiosce, której nazwa jeszcze nie została wymyślona. Miał wielu kolegów, którzy chętnie się z nim bawili.

Pewnego dnia ich wioskę zaatakowali Brandenburczycy. Jako iż  Wymysł był sprawnym chłopakiem, który od zawsze miał do czynienia z bronią, podjął walkę. Wraz z  kolegami zastawili pułapkę na nieprzyjaznych sąsiadów, a ci dali się złapać. Radość mieszkańców nie miała końca. Jednak Wymysł gdzieś przepadł. Okazało się, że został ugodzony strzałą i zmarł.

 Na jego pamiątkę mieszkańcy nazwali wioskę Wymysłowo. Osada ta istnieje do dnia dzisiejszego.

                                                                                                                  Przemek - klasa VIII

Legenda powstania pałacyku nad jeziorem Borowno

O jedenastej wieczorem nad jezioro Borowno przyjechał niemiecki oficer, żeby się wykąpać. Gdy wracał,  na górce zauważył przepiękną białą sarenkę. Zdziwił się, że zwierzę nie uciekało.  Trzy lata wcześniej zmarła mu żona. Przyszła mu myśl, że to może być ona. Odwiedzał to miejsce codziennie i zawsze patrzyła na niego ta przepiękna biała sarna.

Któregoś dnia oficer wyjechał na misję. Wrócił po kilku miesiącach i na górce zauważył niewielki pałacyk, obok którego stała sarenka. Przez otwarte drzwi wszedł do środka. Tam usłyszał piękny kobiecy głos. Dotarł do pokoju, skąd on dochodził. Zauważył kobietę z białymi rogami. Od razu się domyślił, że to jest jego ukochana. Bez zastanowienia zamieszkał z nią. Po drugiej wojnie światowej, niemiecki oficer wyjechał. Rosjanie zrujnowali pałacyk. Do teraz krążą legendy, że o godzinie jedenastej wieczorem na górkę przychodzi jeleń i biała sarna.

                                                                                                                                 Damian - klasa VIII

Historia, którą opowiem, wydarzyła się w czasach, gdy tereny Polski pokrywała dzika i tajemnicza puszcza. Na Krajnie żyło wtedy wiele czarownic a ich spotkanie nie było nadzwyczajnym zdarzeniem. Ulubionym miejscem, w którym spotykały się wiedźmy, było Sypniewo. Wioska ta nie była zamieszkiwana przez zwykłych śmiertelników. Żyli tam tylko czarodzieje. Najbardziej znanym z nich był Ciechosław. Wsławił się on niezwykłą, potężną mocą, dzięki której uzdrawiał innych czarodziejów oraz potrafił wyczarować sobie skrzydła. Z czasem nauczył się latać i często widziano go fruwającego wśród ptaków.

Pewnego dnia, kiedy skończył leczyć jedną z wielu wiedźm zamieszkujących Sypniewo, dowiedział się, że za kilka dni odbędzie się zlot najpotężniejszych magów z krajeńskich puszczy. Jako że miał niewiele czasu, aby tam dotrzeć, pospiesznie się spakował i wyruszył w drogę. Podróż była długa i niebezpieczna, Ciechosławowi udało się jednak dotrzeć na miejsce bez poważniejszych obrażeń. Podczas spotkania zaprezentował swoje umiejętności, czym zyskał uznanie wśród krajeńskich magów. Niestety szczęście wkrótce opuściło czarodzieja. Kiedy zakończyło się spotkanie, Ciechosław, nim wrócił do domu, postanowił zobaczyć głębsze i mroczniejsze części puszczy. Podczas wędrówki, czarodzieja zaatakował potwór, znany wśród tamtejszych ludzi pod nazwą Sępolin. Stwór ten był uważany za największe stworzenie,  które stąpało po ziemi. Sępolin miał czerwone pióra, na brzuchu zielone łuski, niebieskie oczy i żółte, ogromne kły. Ciechosław doznał poważnych obrażeń. Na szczęście w pobliżu spacerowała okoliczna wiedźma, która zlitowała się nad młodzieńcem i zabrała go do swojego domu. Tam wyzdrowiał. Jednak Ciechosław stracił pamięć, więc nie umiał trafić do domu. Sumiennie opiekował się staruszką. Kiedy wiedźma zmarła, czarodziej został w jej domku i mieszkał tam do końca swojego życia.

Zaniepokojeni mieszkańcy Sypniewa wysłali ekipę ratowniczą, która szukała Ciechosława. Nie udało się im go odnaleźć. Zrozpaczone społeczeństwo magów urządziło mu pogrzeb. Czarodzieje na cześć Ciechosława postawili ogromny kamień. Głaz ten stoi po dziś dzień, między sklepem, a pewnym zielonym domkiem. Niestety tylko nieliczni znają jego prawdziwą symbolikę.

                                                                                                                                           Julia - klasa VIII


Pewnego razu, w czasach Kazimierza Wielkiego, w borach na północny wschód od Sypniewa, krążyły plotki o ogromnym, śnieżystobiałym jeleniu. Wśród podań znajdowała się informacja, że w czasie pełni Księżyca emanował łuną jasnego światła.

Historia o niezwykłym jeleniu zachęcała myśliwych do polowań w borze. Wielu próbowało, jednak żaden z nich nawet nie ujrzał szlachetnego ssaka. Do czasu, gdy rzeźnik, Mściwój z Sypniewa wybrał się na polowanie z okazji ślubu swojej córki. Wybrał się wraz ze swoim sługą, Radomirem.

Polując na dziczyznę, przemierzali bezkresną puszczę. Nagle, w oddali Mściwój zobaczył błysk. Wraz z Radomirem podążali w kierunku światła. Gdy zbliżyli się na taką odległość, by rozpoznać źródło migotu, spostrzegli sylwetkę ogromnego jelenia. Mściwój stał niczym słup soli. Radomir podał mu strzałę. Długo mierzył w jelenia, jednak nie trafił. Ruszyli za nim w pogoń. Wkrótce zgubili jego trop. Gdy wyszli z lasu, zobaczyli bezkresną polanę, na której żyło wiele dzikich zwierząt. Zauroczyli się w polanie i postanowili się tam osiedlić.

Na pamiątkę tego wydarzenia nową wieś nazwano Jeleniem. Mieszkańcy do dzisiejszych czasów mogą zobaczyć w lesie światło, które przypomina im o tej niezwykłej, jednak zapomnianej historii.

                                                                                                          Radek klasa VIII


         Działo się to pewnego zimowego wieczoru. Pewna grupa młodych ludzi (było ich pięciu) spacerowała po parku. Zauważyli oni piwnicę, w której niegdyś znajdował się Krajan. Bohaterowie nie zdawali sobie sprawy, że to wydarzenie zmieni ich życie.

         Młodzi ludzie zastanawiali się, czy tam wejść. Po chwili podjęli decyzję. Weszli. Gdy zeszli na dół, nie znaleźli nic oprócz małej, zamkniętej beczki:

         - Ciekawe co jest w tej beczce? – zapytał najdzielniejszy odkrywca.

         - Na pewno jest to niebezpieczne – odpowiedział najrozważniejszy.

         Niestety, podróżnicy otworzyli tę beczkę. Nagle z tego miejsca wyskoczył diabeł, którego uwięził Krajan:

         - Kim jesteście? Czy chcecie wziąć udział w moim wyzwaniu?

         - Jesteśmy podróżnikami. O jakim zadaniu powiedziałeś? – odezwał się najstarszy.

         - To nie słyszeliście o tym wyzwaniu? Brzmi ono tak: Jeżeli w ciągu pięciu minut przesypiecie beczkę piachu (używając łopat) to dostaniecie mój skarb, a jeżeli wam się nie uda, to zostaniecie strąceni do piekieł.

         - Dobrze, przyjmujemy wyzwanie – odrzekł najodważniejszy.

         - Ja tego nie robię. Idę stąd – odpowiedział najrozważniejszy.

I tak z pięciu zostało czterech młodzieńców.

         Wtem przyjaciele przenieśli się do dużego pokoju, w którym leżała tona piasku. Czterech przyjaciół dostało plastikowe łopatki, a ostatni razem z diabłem oglądał z góry nieudolne zmagania z piachem. Diabeł cieszył się, że udało mu się oszukać kolejnych ludzi. Po pięciu minutach bohaterowie przesypali połowę piasku.

         - Czas minął – krzyknął diabeł.

I podłoga pod tymi podróżnikami zapadła się. Diabeł zaczął się śmiać, ludzie zaczęli krzyczeć, a ten najrozważniejszy wrócił z powrotem do piwnicy. Nagle ta beczka zniknęła, a ostatni z żywych przyjaciół gorzko zapłakał.

         Mężczyzna ten został założycielem nowej wioski, która na pamiątkę tego wydarzenia została nazwana Sypniewo. Podobno czasem słychać w piwnicy śmiech szatana oraz jęk nieszczęśliwych dusz odkrywców.

 

                                                                                                                                              Łukasz - klasa VIII