Nikodem

Nikodem Jasiński (1940 - 2008)

Współprojektant, właściciel i Kapitan Mateńki od dnia Jej powstania.

Kapitan - legenda morza tyrreńskiego.

Lew.

Marzyciel.

Kawał Pięknego Człowieka.

Spędził na morzu 30 lat życia, dając innym cudowne poczucie,

że każdy może być żeglarzem.

Wielu Go kochało.

Dawał dotknąć wolności. I marzeń.

Wspomnienie z dziennika Krystyny Jandy http://www.krystynajanda.pl/dziennik?y=2002&m=7

Dzieci i mąż wsiedli na jacht Nikodema Jasińskiego, słynną atrakcję naszych tu pobytów - "Mateńkę" - i wypłynęli w tygodniowy rejs. Męska Przygoda III, można powiedzieć. To już trzeci raz zaokrętowali się na tej niekonwencjonalnej "jednostce pływającej". Moi synowie tak lubią Nikodema, jego wesołość i poczucie humoru, konieczność podporządkowania się właśnie takiemu odlotowemu kapitanowi, Mateńkę i włóczenie się po zatokach, portach, nurkowanie, spanie na pokładzie, brak konieczności codziennego mycia się, to życie wolne, bez nudnych ram i granic, że postanowiliśmy podarować im znów taki tydzień. Ja zostałam na brzegu. W wynajętym domu, sama, z moimi książkami, komputerem i myślami. Mnie też potrzebny taki tydzień.

Ciekawe historie czyli opowieści przyjaciół

ze starej strony Mateńki

http://strony.aster.pl/matenka/index.html

1. TO MUSI BYĆ TO

Nikodem ma świetny sposób na upierdliwych urzędników, którzy w każdym porcie żądają jakichś zaświadczeń, rachunków, certyfikatów, odpraw celnych, kwitów itp. Urzędnik wchodzi na pokład i mówi, jaki papier chce zobaczyć. Nikodem ściąga go na dół i otwiera szufladę w nawigacyjnej, wypełnioną po brzegi najróżniejszymi dokumentami od Sasa do lasa, w najróżniejszych językach, z różnymi zagadkowymi stemplami, jakie tam wrzucał od początku świata. Bierze pierwszy z wierzchu, wpatruje się w niego, po czym twarz mu się rozjaśnia i wręcza go petentowi z tekstem "It must be this one / To musi być to". Urzędas bierze, czyta i zwraca papier ("to nie to"). Nikodem bierze kolejny świstek z kupki, wręcza "To musi być to!", urzędas czyta, nadal mu nie pasuje, zwraca, dostaje kolejny itd.

Najwytrwalszy (na Kubie) poddał się po piątym egzemplarzu.

2. ZAKAZANA KIEŁBASA

Amerykanie maja hopla na punkcie przepisów sanitarno-epidemiologicznych. Na Key West celnicy weszli i zakwestionowali cały nasz zapas suchej krakowskiej (leciutko tylko zzieleniałej, która potem jak nabrała koloru jeszcze bardzo smakowała iguanom). Na to Nikodem, że to jest polska potrawa rytualno-regionalna, ten nalot jest naturalny i nie damy sobie tego zabrać. Amerykanie krakowskim (vide kiełbasa) targiem zgodzili się, że nam to pozwolą zatrzymać, ale muszą zaplombować, żeby ta zaraza nie przedostała się na ląd; plomby wolno nam będzie zdjąć i zacząć konsumpcję dopiero jak opuścimy wody terytorialne USA. Cały zapas wsadziliśmy więc za drewnianą ściankę burtową za kiblem, amerykańska ekipa zlazła tam z

Rachunek z Baltony potwierdzający zakup 20 kg opisanej krakowskiej suchej

odpowiednim sprzętem i pracowicie zadrutowała wszystkie otwory ścianki, założyła kilka plomb opieczętowanych rządowym orłem, zasalutowała i poszła. Za kwadrans miała być kolacja, więc w sekundę wyjęliśmy ścianki z lewej i prawej strony tej zaplombowanej, cała kiełbasa się wysypała, ale pieczęcie z orłem pozostały nietknięte. USA długo tak nie pociągnie.

Rok 1978

Nie wiem jak ci Nikodem dziękować. Największe emocje to zawsze, pierwszy raz.

Widać, że to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu.

Marek Szramowski

2007

Listopad 2007 - port Acciaroli

jedno z ostatnich zdjęć